drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 21 grudnia 2022

Wszyscy, wszystkim......



 Nic od lat się już nie  zmienia, wszyscy, wszystkim ślą życzenia - ślę więc i ja.

Niezależnie od tego, czy obchodzicie tradycyjne Boże Narodzenie , czy Zimowe Przesilenie, czy jest to po prostu czas wolny przeznaczony na spotkanie  z  tymi, których kochacie  i lubicie - wszystkim Wam życzę byście go spędzili tak jak chcecie - w spokoju i radości.

Kończy  się rok - życzę Wszystkim, by Nowy był bardziej stabilny i spokojny a przynajmniej nie gorszy od tego, który wkrótce pożegnamy.

Do poczytania w Nowym Roku!!!!


poniedziałek, 19 grudnia 2022

Smutno mi

 W miniony piątek, 16.XII o godzinie 6,00 rano rozpadło się największe na świecie wolno stojące akwarium, które  miało 16 metrów wysokości, 11,5 metra  średnicy, było domem dla 1500 ryb ponad 100 gatunków. Z akwarium wylało się milion lirów  wody, zginęły  wszystkie ryby. Dwie osoby zostały ranne odłamkami szkła. To olbrzymie  akwarium znajdowało się w holu berlińskiego hotelu Radisson Blu.

Siła eksplozji roztrzaskała  drzwi i okna  w hotelu a na ulice wyleciał gruz. Zniszczony doszczętnie jest parter tego obiektu.

Latem tego roku, po 2,5 latach renowacji owo akwarium  zostało udostępnione dla zwiedzających. Koszt renowacji tegoż akwarium  wyniósł 2,6 miliona  euro. W trakcie renowacji między innymi wymieniono uszczelki silikonowe akwarium.

W chwili tego wypadku w Berlinie było 7 stopni mrozu. Szczęście  w nieszczęściu, że nikt o tak wczesnej porze  nie  zwiedzał owego akwarium.

Lubię akwaria i oceanaria. Wśród moich przyjaciół w  Warszawie było kilku miłośników  akwariów. U jednych  było nawet akwarium, które  mieściło 300 l wody i w tym pokoju niemal na każdym blacie  stało jakieś  akwarium - po prostu pan domu  miał fioła na punkcie  hodowli ryb. I dzięki temu pozbyłam  się bez problemu  swojego akwarium, gdy moja  latorośl przestała  się interesować  rybkami.

Ale ilekroć jest okazja odwiedzenia jakiegoś ładnego akwarium lub oceanarium to  z niej korzystam.

Na zdjęciach  poniżej jest to berlińskie super akwarium przed i po katastrofie:


Poza tym nic ciekawego u mnie - pogoda z  gatunku "i psa  żal byłoby na  spacer  wygonić", raptem 1 stopień ciepła i mży coś bliżej  nieokreślonego - chwilami wygląda na  zwykły deszcz, a chwilami są to mini kuleczki śniegu. A mnie głowa  pęka  z bólu i  chyba sprawdzę czy moje łóżeczko nadal jest  wygodne.

Zostawiam Was  w towarzystwie  Vivaldiego :



wtorek, 13 grudnia 2022

Bez zmian......

                        ........ nawet miałam zamiar napisać w tytule "na zachodzie  bez  zmian", ale się w porę opamiętałam. 

Pogoda taka jakaś "średnio na jeża", przeważają temperaturki w okolicach zera, czasem  nieco powyżej owego  zera, czasem poniżej,  jak na  razie śniegu nie ma, co mnie  akurat wcale a wcale nie martwi. Wczoraj spędziłam   sześć godzin na  dekupażowaniu prezentu dla teściowej  mojej córki. Jutro, gdy już wszystko mi wyschnie idealnie,  położę dwie  cieniutkie  warstewki lakieru bezbarwnego. Osobiście  bardzo  lubię i  cenię Ingrid, fantastycznie  wychowała  swego syna,  a lekko nie miała, bo owdowiała gdy dziecko miało zaledwie 1 rok. Poza tym jest to nieprawdopodobnie dobra osoba i kocha swą  synową  tak, jakby to była jej  własna córka. Cieszę  się, że się spotkamy w święta i na pewno pobędzie  tu przynajmniej  do Nowego Roku. 

Wytaszczyłam  się dziś do swego rodzinnego lekarza w nadziei, że wreszcie  dostanę kod na e-recepty. Okazało się, że jak na  razie jeszcze ów kod do tej placówki nie dotarł, no ale przynajmniej dostałam recepty na swoje  stałe leki i zaszczepiłam  się p. grypie, która  w tym roku wetuje sobie  straty za dwie ubiegłe  zimy, gdy ludzi kosił Covid-19 wraz ze swymi mutantami i zaczynają po Berlinie  krążyć jakieś grypopodobne infekcje męcząc  ludzi. Jako osoba  w wieku mocno 60+ mam obowiązek się szczepić no i  się z tego obowiązku dziś wywiązałam. 

Trochę to kłopotliwe, bo do swego rodzinnego muszę się przewlec dwiema liniami metra, choć to zaledwie  pięć przystanków. Na szczęście ja mam z  domu do metra 250 metrów a na miejscu do rodzinnego pewnie 100 metrów. Obskoczyłam  elegancko wszystko w 70 minut, łącznie  z drobnym czekaniem na zastrzyk. Jedyne co mi nie za bardzo pasuje to fakt, że w metrze (w każdym środku komunikacji publicznej  Berlina) i u lekarza trzeba być w maseczce. Mam wyraźnie krótszy oddech niż kiedyś. No cóż- starość nie radość. Chyba sobie  kupię nową maseczkę, tym razem czarną i koniecznie  dziecięcą rozmiarowo, bo taka dla dorosłych to mi dosłownie  wchodzi do oczu, więc  muszę jej dół podwijać, by była węższa.

Ponieważ ciągle jestem na "utrzymaniu" ZUSu, a jest koniec  roku, to muszę udowodnić tejże instytucji, że nadal niestety żyję i tu nowość - gdy zimą w 2019 roku załatwiałam w szczecińskim oddziale swego Banku sprawy  spadkowe (bo miałam wspólne konto bankowe  z mężem) to wdepnęłam do ZUS-u i załatwiłam  sobie "profil  zaufany" i w tym roku, po raz pierwszy z niego skorzystam- zamiast gnać do naszej  ambasady na potwierdzenie własnoręczności podpisu na druczku do ZUS-u, będę miała wideo-wizytę w polskim ZUSie i wystarczy widok mojej fizjonomii oraz mój paszporcik obejrzane przez urzędniczkę przy pomocy kamerki, żeby uznano, że jeszcze żyję i renta  rodzinna mi się nadal należy. Oczywiście  wpierw muszę się umówić na ową wizytę z osobą, która się tym w ZUS-ie zajmuje. Ciekawa jestem czy uda mi się przy pomocy owego  "profilu  zaufanego" wyrobić sobie nowy Dowód Osobisty, no bo podobno  wszystkie dowody podlegają wymianie- ma ponoć  być podpis cyfrowy. W  najgorszym  razie będę musiała zrobić wycieczkę do Szczecina po odbiór. No a może do Słubic? Jak na razie to "w razie co" (uwielbiam to powiedzenie) mam jeszcze kilka lat ważny paszport.

Jest jedna rzecz, za którą tęsknię stale i niewymownie- bardzo mi brakuje filii Centrum Kompleksowej Rehabilitacji, w którym regularnie co 6 miesięcy spędzałam trzy tygodnie na zabiegach fizyko i fizjoterapii- codziennie. Tego mi tylko brak, za niczym innym, w kwestii miasta rodzinnego, czyli Warszawy - nie tęsknię. Nadal kocham Berlin.

Miłego Wszystkim!!!





sobota, 3 grudnia 2022

Milej się dzień skończył niż zaczął

To był pierwszy poranny rzut oka przez okno- niezachęcająco-  prawda?

Na wszelki wypadek spojrzałam nieco  w bok i zobaczyłam to:


 

Po kilku godzinach już nie było śladu po tym śniegu. Ciepło nadal  nie jest , aktualnie mam -1 i ostrzeżenie o gołoledzi.

No a że nie było dokąd  iść, bo zimno i wiatr wybrałyśmy  się z córką na polowanko, czyli popatrzeć i ewentualnie  kupić różne  rzeczy "pod  choinkę". I w  związku  z tym wytuptałam  dziś w dwóch  sklepach, przemierzając  tylko partery -  2,5 km.  Zmordowałam  się,  bo wszak byłam w zimowej kurtce. To był całkiem  dobry pomysł z tymi  zakupami dziś, bo na  szczęście nie  było tłumów i tym samym kolejek do kas. 

Zachciało mi się niedużej foremki do pieczenia i  znów przeżyłam lekki szok, bo dobił mnie wybór - kilkanaście  metrów z akcesoriami do pieczenia ciast, tortów i Bóg  wie  czego jeszcze. Byłam  również  w sklepie,  w którym można  zakupić przeróżne produkty do zaspokajania  swego hobby- oczywiście musiałam  wszystko pomacać i.... jeden z  prezentów podchoinkowych  to będzie pudełko na chusteczki, zdekupażowane przeze mnie. Od jutra  muszę  się niestety  wziąć do roboty, dekupażowanie pochłania  bardzo dużo czasu. I miła  niespodzianka - nie rzępolili kolęd ani żadnych około świątecznych  melodyjek.

Miłej niedzieli Wszystkim życzę! A do posłuchania nieco zapomniany Demis Roussos