drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 30 kwietnia 2022

Jak zwykle o niczym

 Wpierw  może  coś  zabawnego - Getynga, miasto, w którym  mieszka Pantera, jako pierwsze w Niemczech  zezwoliło, by strojem  kąpielowym kobiet na basenach był toples, czyli same majtki. To się  chyba  nazywa  równouprawnienie - ród męski wszak  zawsze tylko w  majtasach  się kapie.


Gdy jadąc  drogami na  południu Niemiec  zobaczycie taki znak nie  wpadajcie  w panikę - dotyczy on tylko i  wyłącznie pojazdów  autonomicznych, które dzięki niemu mają  możliwość szczegółowego określenia swej lokalizacji. Są częścią pilotażowego projektu Federalnego Ministerstwa  Cyfryzacji i Transportu. Tak przy okazji - widząc samochód  poruszający  się  szosą bez kierowcy nie  wiem,  czy  nie padłabym za kierownicą  swego  samochodu z powodu  ataku serca.   Raz widziałam  pusty  samochód, który bez  człowieka  za  kierownicą  staczał się z mikroskopijnej górki. Daleko nie pojechał, nic  się  złego  nie wydarzyło no i dobrze, bo to był nasz  samochód, w którym pewien  pan źle  zaciągnął ręczny  hamulec.

Poza tym- rozmawiałam ostatnio telefonicznie z kuzynką  mego zmarłego  męża, która narzekała, że wszystko podrożało, więc ją  pocieszyłam, że tu też, co dość  szybko  zauważyłam, bo robię  zakupy raz  w tygodniu i z powodu diety  bezglutenowej  stale kupuję ten  sam "zestaw  podstawowy", więc  łatwo było mi  zauważyć, że te ceny  rosną  z tygodnia  na tydzień. Na to usłyszałam, że przecież Niemcy świetnie  zarabiają a i tak każdy uchodźca woli być w Niemczech  niż w Polsce. I to zdanie uzmysłowiło  mi, jak mało Polacy  wiedzą o tym, że Niemcy to już nie  są krajem  "mlekiem i  miodem płynącym" i postanowiłam napisać kilka  zdań o tym, o czym mało kto w Polsce wie.

Pensje tutaj  są zawsze negocjowane w sumach brutto, bo pracodawca opłaca za  pracownika  świadczenia  socjalne, czyli składki na ubezpieczenie zdrowotne i  emerytalne oraz podatki: dochodowy i kościelny jeśli jesteś  osobą wierzącą, jeśli  nie -  płacisz podatek na cele  społeczne, tzw. solidarnościowy.

Zarobki netto zależą od klasy  podatkowej do której  należysz, miejsca  zamieszkania, posiadania  lub  nie  posiadania dzieci.

Wynegocjowana pensja BRUTTO 3000,00 EURO oznacza, że na rękę  dostaniesz około 1900,00 €  bo 450 € pójdzie na podatki a około 600€ na opłacanie  świadczeń  socjalnych. Trochę mi to nie pasuje pod  względem  matematycznym  ale tak wyczytałam na stronie "Polski Obserwator"na fb.

Klas podatkowych jest tu sześć -  jeżeli kogoś to interesuje to wystarczy w  wyszukiwarkę wpisać hasło "klasy podatkowe w Niemczech".

Na  zmianę  klasy podatkowej mają wpływ następujące  czynniki:    zmiana stanu  cywilnego, narodziny dziecka,  śmierć współmałżonka lub partnera lub znalezienie  pracy przez dotychczas bezrobotnego  partnera. Klasę można  zmieniać raz do roku,oczywiście ją uzasadniając.

Każdy pracownik  ma na odcinku wypłaty opisane wszystkie potrącenia z tytułu różnych podatków  i składek. 

A przeglądając kalkulator wynagrodzeń w  Niemczech pamiętajcie, że to są wynagrodzenia  brutto i pamiętajcie o tym, że każdy Land rządzi się tu swoimi przepisami.

A co do  mojej osoby - rząd niemiecki niczego  mi tu nie  funduje, jestem tu legalnie, składki ZUSowskie są przekazywane zgodnie  z umową międzynarodową do Niemiec. Żyję tu  z polskiej emerytury, do niektórych usług medycznych i różnych leków dopłacam, tak samo do "udogodnień"  ortopedycznych.    Jedyna  ulga to zniżka  30% za wynajęte mieszkanie. Ale  nie dotyczy ona mediów, tylko samego wynajmu mieszkania.

A tak się prezentują już  drzewa    po mojej stronie ulicy. Niestety, jak  widać, niektóre źle  znoszą  suszę. Dziwnie to brzmi, bo Berlin jest u zbiegu dwóch rzek - Sprewy i   Haweli, a w mieście jest  mnóstwo kanałów i wody  chronione zajmują 212 km kwadratowych, czyli prawie 1/4 całej powierzchni  Berlina, która  wynosi 890 km kwadratowych. Przez  miasto przepływają też dopływy Sprewy: Panke, Dahme, Wuhle, Erpe, a w dzielnicy Spandau Sprewa  wpada do Haweli.  W Centrum miasta wierzchem, przebiegają rury odwadniające, które ktoś z wypaczonym  poczuciem  estetyki pomalował na niebiesko i  różowo.  Ale pomimo takiej ilości wody  w mieście młodsze drzewa, których  korzenie  nie sięgają jeszcze  daleko w głąb  ziemi cierpią z powodu  niedoboru  wody.   Poza tym  swego czasu posadzono w mieście  wiele platanów, a to są drzewa, które potrzebują  bardzo wiele  wody.

U mnie już wiosna, w czwartek  widziałam w pobliżu swego  mieszkania  kwitnący krzew  bzu, a magnolie niestety  już przekwitły. Ale to nic, zaczną  wnet kwitnąć rododendrony!

I wiecie  co - nie wiem kto pracuje  w Bloggerze, ale ja nadal nie mogę komentować u siebie, choć  czasami udaje  mi się ta sztuka u innych. Więc nie gniewajcie  się na  mnie, jeśli nie odpowiadam na  Wasze komentarze u mnie.


sobota, 23 kwietnia 2022

Wreszcie naprawdę wiosenny dzień

 Po niemal rocznej przerwie byłam  dziś  w Ogrodzie Botanicznym. Trwa magnoliowa  orgia:




Jako odskocznia  "coś" co kwitnie  na  czerwono:


i bledziutko  różowawy  rododendron:


i kwitnące na  biało takie śmiesznoty:


a na  dodatek  nie kwitnące, ale bardzo śmieszne  drzewo- wprost  zaprasza by wdrapać  się na nie,  zwłaszcza, że stoi blisko jeziorka.


 

W "Botaniku" trwają jeszcze  przygotowania  do sezonu, wiele ścieżek jest  jeszcze  nieczynnych, są  aktualnie   w renowacji.

Ale i tak  było miło, cały czas świeciło  słońce a temperatura  też  całkiem przyzwoita- 17 stopni. Trochę się "zlazłam", na koniec  wzmocniłam się kawusią -  nie ma to jak kawiarnia  nad jeziorkiem i cappuccino w pełnym blasku słońca!

Odkryłyśmy z córką jeden mankament - po prostu  jeśli nie  znamy  jakiejś  rośliny to i tak  nie będziemy wiedziały jak się nazywa, ponieważ na każdym  metrze kwadratowym jest  multum roślin blisko siebie  rosnących i cała masa tabliczek informacyjnych. Przydałby się nam jakiś  botanik!

Miłego Wszystkim  a do posłuchania - Vivaldi i wiosna:



wtorek, 19 kwietnia 2022

Po świętach

 Jestem zachwycona tegorocznymi  świętami, bo  w niczym  nie przypominały świąt - zero "spinki" przed i w trakcie. 

Moi wrócili z ferii spędzonych  w okolicach Sieny i Florencji w sobotę  wieczorem. W niedzielę w godzinach popołudniowych przyjechała  druga  babcia, więc  "święta" automatycznie zostały przeniesione  na  poniedziałek - coś pośredniego pomiędzy  śniadaniem  a obiadem. Mój udział w szykowaniu ograniczył  się  do poczekania w ich  mieszkaniu na dostawę żywności z Amazona. Bo teraz i na  Amazonie można zrobić zakupy żywnościowe.

Z typowo świątecznych dań córa zaserwowała jajka faszerowane - farsz był w kilku kolorach, przyprawy orientalne. Po raz  pierwszy jadłam  sałatkę z surowej  marchewki + czarna (ugotowana)  soczewica - pycha  absolutna. Ugotowana   czarna   soczewica wygląda niczym  nieco "przerośnięty"  czarny  kawior.

W sumie jedzonko  było dietetyczne,  bo my dwie jesteśmy  bezglutenowe, druga   babcia ma cukrzycę i jest  na insulinie, no więc męska  część rodzinki  musiała się  do nas trzech  dostosować. Ze  słodkości zagościło u  nas pan forte przywiezione ze Sieny i ciasteczka bezglutenowe. Uwielbiam "pan forte" - same pyszności się na  niego składają- daktyle, czekolada, różne orzechy i  suszone owoce. W zeszłym roku  sama je  piekłam- jest o tyle dobrym  wypiekiem, że powinno być upieczone nawet 6 tygodni  wcześniej i potem  sobie upieczone  leżakuje w temperaturze pokojowej,  zawinięte w pergamin. Przepis  znajdziecie na www.facetikuchnia.com.pl - a w ogóle polecam tę stronę z czystym  sumieniem- wszystkie przepisy się  sprawdzają.

Pogoda w święta  była taka jaka być powinna- czyli spacerowa. Dziś już więcej  chmur i tylko +12. A ja, całkiem  poświątecznie  zaczęłam tydzień, bo wstałam  dopiero o 10 rano-  po prostu wieczorem  zaczytałam  się w książce Stone'a   - "Pasje utajone, czyli życie Zygmunta  Freuda". Czytałam aż do 2,30 w nocy, więc  musiałam  sprawę  odespać.

A na oderwanie  się od  czasów minionych,  aczkolwiek dla  mnie  ciekawych, poczytałam rano trochę o tym i owym.

Podobno Turcja jest  oficjalnie krajem świeckim. To nie jedyny wszak kraj, który nazywa siebie krajem świeckim- nie mniej  w tymże świeckim kraju ukazała się FATWA*,  poparta przez tamtejsze ministerstwo religii, która  zaleca wszystkim muzułmanom aby w trakcie  posiłku jedli i pili posługując  się  jedynie prawą ręką, bowiem lewą posługują  się w tym  celu jedynie.....demony.    Ostatnio "ichniejsze" ministerstwo  religii ma  same  wpadki- przedtem  poparło zawieranie  małżeństw przez 9-letnie  dziewczynki i 12-letnich  chłopców oraz poparł fatwę, która ostrzegała, że jeśli mąż będzie  się odnosił do swej żony tak jak do swej  matki lub  siostry to taki związek zostanie  unieważniony. A jednocześnie owo dziwne  ministerstwo zezwoliło na branie rozwodu  w formie wiadomości  tekstowej w postaci listu, faksu lub  w innej postaci internetowej. Zakazało również posługiwania  się krypto walutami uznając je  za niezgodne z islamem. Zalecenia odnośnie posługiwania się tylko prawą  ręką w trakcie   posiłku oraz zawieranie tak  wczesnych  małżeństw wywołało spore protesty i nie są powszechnie  obowiązujące. Co do reszty - nie podano jak jest ze stosowaniem owych fatw.

Z innej branży - w maju 2021 roku na Marsie wylądował chiński  łazik Zhurong.  "Przełazikował" do tej  pory 450 kilometrów w rejonie północnej  półkuli Marsa  zwanej Utopią, przesyłając na Ziemię  różne  dane. Przestrzeń tę pokonał w 60 marsjańskich  dni. Doba  marsjańska zwana SOL jest o 2,7 % dłuższa od  doby Ziemi. Eksperci zajmujący się tym tematem sugerują, że kiedyś ten  rejon był wypełniony wodą. 

Dane z kamer  łazika wykazują, że ta część Marsa był dość płaska i miała niewiele  kamieni. Powstały  materiał filmowy pokazał  małe wyrzeźbione linie  na skałach, które prawdopodobnie zostały utworzone przez uderzenia  wiatru. A w niektórych  skałach naukowcy  wypatrzyli również  ślady erozji  wodnej.

No cóż,  odczytane przez innych naukowców tabliczki gliniane Sumerów kłaniają się  w pas- podobnie jak książki napisane przez Z. Sitchina,  z którego opluciem  zaczekano do chwili gdy już pożegnał się z tym łez padołem i  nie mógł się obronić.

No to wracam do Freuda - fascynujące były jednak początki medycyny zajmujące  się działaniem mózgu oraz neurobiologią i ludzką psychiką.

Dla mnie  medycyna jest wielce  fascynującą  dziedziną-  ciągle odkrywa się  coś  nowego w niemal  każdej jej  gałęzi.

__________________________________

*Fatwa  - opinia wysokiego uczonego-teologa muzułmańskiego wyjaśniająca  kontrowersje teologiczne, teologiczno-prawne lub często tylko prawne, wydawana  wyłącznie na piśmie.



piątek, 15 kwietnia 2022

I znów Wielkanoc

           Kochani  - życzę Wszystkim spokojnych  Świąt  - takich bez złych wieści,

za to pełnych radości i w kręgu  Najbliższych.

 
 

piątek, 8 kwietnia 2022

Zlepek klepek..........

                               .......... czyli  dzisiejszy  post.

Pogodę  mam typowo kwietniową - chwilami  cudownie  błękitne niebo, +6 na termometrze, a w 10 minut później wściekły wiatr i deszcz. Zauważyłam pewną zależność- ile razy spojrzę  dziś za okno i pomyślę, że   mogłabym wyjść z domu - natychmiast napływają czarne  chmury i pada.

W ramach tego "zlepka?zlepku? klepek" :

- wyczytałam  dziś, że zdaniem brytyjskiego fizyka i matematyka, sir Rogera Penrose'a, dusza człowieka jest  niczym innym jak  zbiorem informacji przechowywanych na poziomie  kwantowym. Sir Penrose twierdzi ( podobno posiada na to dowody), że informacje te są przechowywane w tzw. mikrotubulach w ludzkich  komórkach i opuszczają one organizm w chwili jego śmierci. Jego teorię popierają naukowcy z Instytutu Fizyki Maksa Plancka z Monachium. Uważają, że śmierć nie wyznacza  końca  życia, tylko jest początkiem  czegoś  nowego. Były  szef tego  Instytutu, dr Hans-Peter Durr twierdzi, że nasze  ciała fizyczne umierają, ale nasze dusze żyją  wiecznie.

Miłość, narkotyki i religia mają wspólną  cechę- potrafią silnie zniewolić, a czasem działają na człowieka ogłupiająco. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez  naukowców - wynika  z nich, że religia uaktywnia te  same  regiony w ludzkim  mózgu co miłość i narkotyki. No cóż - nic się nie ukryje przed  bezduszną  aparaturą zwaną rezonansem magnetycznym.

A Amerykanom "odbiło" - amerykańska  firma biotechnologiczna Bioquark ma  zamiar przeprowadzić eksperyment polegający na przywróceniu do życia ludzi umarłych. Pierwotnie ( w r.2016) eksperyment  miał być przeprowadzony w Indiach, ale rodziny  zmarłych  nie  wyraziły na to zgody, a Indyjska  Komisja d.s. Kontroli Leków zablokowała  projekt i szybko został usunięty z krajowego rejestru badań klinicznych. W związku z tym eksperyment zostanie przeprowadzony w Ameryce Południowej- jak na dziś nie wiadomo w którym kraju.

Terapia ożywiająca mózg będzie  się składała z kilku etapów. W pierwszej kolejności naukowcy będą pobierać z krwi (zmarłego już  pacjenta) komórki macierzyste i aplikować je z powrotem do mózgu. Kolejny etap zakłada wstrzykiwanie peptydów do rdzenia  kręgowego. Na koniec przez okres 15 dni eksperymentatorzy będą monitorować  z pomocą  rezonansu magnetycznego aktywność mózgu.

Rozumiem ciekawość  naukowców - mnie też wiele rzeczy  ciekawi. Ale uważam  za wyjątkowe  świństwo prowadzenie tego rodzaju eksperymentów i testowanie  nowych leków w krajach, w których jest ogromna  bieda a ci co biorą udział w charakterze królików  doświadczalnych nawet  nie wiedzą, że są królikami  doświadczalnymi.

A na koniec coś zabawniejszego- naukowcy odkryli planetę, która  nie jest kulą. Ale o tym to sobie  sami poczytajcie i obejrzyjcie: 

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-odkryli-planete-ktora-nie- jest- kula

Miłego i pogodnego weekendu Wszystkim  życzę!

I coś do posłuchania:





sobota, 2 kwietnia 2022

Przełęcz Diatłowa

 Był rok 1959 (więcej niż połowy tych co tu  zaglądają jeszcze nawet w planach nie było) gdy  w końcu  stycznia  grupa dziewięciu studentów Uralskiego Uniwersytetu Federalnego rozpoczęła wędrówkę przez Ural by zbadać szczyt Otorten.  Ekipie  przewodził dwudziestotrzyletni  Igor  Diatłow.

Ekipa  wyruszyła i  nie  dawała żadnego znaku życia, więc 20  lutego rozpoczęto poszukiwania zaginionych. W sześć dni później odnaleziono porzucony i uszkodzony namiot  na  zboczu góry. Namiot był rozdarty na pół i pokryty śniegiem. W środku były  tylko rzeczy i buty członków  ekipy.

Śledczy odnotowali, że namiot  był rozcięty od  strony wewnętrznej, niedaleko od niego znaleziono 2 pierwsze ciała, półnagie, pokryte cienką warstewką śniegu.  Ręce tych odnalezionych były  pokaleczone w ten sposób, że śledczy uznali, że zapewne usiłowali  wspiąć  się  na drzewo, które niedaleko zwłok leżało... W pobliżu odnaleziono kolejne  3 ciała, wśród nich ciało Igora  Diatłowa. Z ułożenia jego zwłok wydedukowano, że najprawdopodobniej chciał  wrócić do obozu. Dwa  miesiące później odnaleziono ciała pozostałych członków grupy. Mieli połamane żebra i wgniecione  czaszki. Oczywiście  nikt nie mógł odgadnąć co się stało, podawano kolejne wersje  wydarzeń, łącznie z ingerencją  "Obcych" oraz karą Sił Wyższych, bo góra Ortoten była "miejscem świętym".

W 2021 roku Szwajcarscy naukowcy, specjaliści od lawin i osuwisk wykazali, że zawalenie  się nawet  małej płyty śnieżnej na przełęczy Diatłowa  mogło spowodować zejście  lawiny, a  że śnieg jest  ciężki to takie uszkodzenia  ciała były jak  najbardziej realne. Posługiwali się  dronem przepatrując okolicę i udało im  się uchwycić na zdjęciach  ślady po lawinie.

Oczywiście teoria ta  zaraz została  obalona, bo nigdy nikt  tam lawiny, ani jej śladów  nie widział. Pominę już  milczeniem fakt,  że tamta okolica to nie  wydeptana  droga do Morskiego  Oka, którą  jak rok  długi walą tabuny turystów, więc tam  nawet mało kto  miałby okazję taką lawinę  zobaczyć.

Rok później, czyli w końcu stycznia  tego roku, czyli 63 lata po tamtych  tragicznych wydarzeniach ta sama  ekipa Szwajcarów  skontaktowała się z profesjonalnymi przewodnikami i na  skuterach śnieżnych udali się  wszyscy na przełęcz - tym razem  sama  natura postarała się  by im przybliżyć prawdę - lawina przeszła  zaledwie w odległości 50 metrów od  ekipy badaczy, a   w 20  minut  później  nie było  po niej najmniejszego śladu - ani patrząc z poziomu wzroku  człowieka  ani też patrząc okiem drona, którego  natychmiast użyto.

I dopiero teraz wyjaśniło się, dlaczego dotychczas odrzucano teorię, że owej tragicznej nocy zeszła blisko namiotu lawina, porwała namiot,  z którego udało się śpiącym wyskoczyć, ale jednak  zostali nią stłamszeni, a reszty dokonały  ciemności i bardzo  niska temperatura.

Ściągnęłam z sieci dwa zdjęcia- pierwsze to ekipa 9-osobowa tych co zginęli, drugie- przełęcz Diatłowa.


Miłego weekendu dla Was. 

U mnie pochmurno, +4 i wieje  wiatr, więc odczuwalna temperatura jakoś   mnie nie zachwyca.  Zamiast się  ziębić-  czytam.