drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 21 czerwca 2019

Muszę do siebie dojść.......

.......ale droga jakby daleka;)
W ramach dzisiejszego "dyżuru" byłam z dziećmi w "Botaniku". Żeby było
zabawniej to w szklarni było chłodniej niż na  zewnątrz. Jedynym gorącym
pomieszczeniem była szklarnia z Królową Wiktorią, więc stałam w holu  a
Krasnale były wewnątrz:
czyli  mam zdjęcia Krasnali w "akwarium"
Potem pokrążyliśmy po niemal chłodnej dżungli amazońskiej, gdzie chłodził
nieco wodospad i leniwie pływały "taaaakie ryby"








i spokojnie rosły różne  dziwne roślinki:























Po wyjściu ze szklarni spędziliśmy troszkę czasu w kawiarni pod parasolem,
lustrując okolicę:






No ale lody się skończyły i trzeba było ruszyć w  obchód:

































Nie mam  bladego pojęcia co to za roślinka, ale ogromnie mi się spodobały jej
 owoce?  nasiona?
Ciężko się teraz wędruje po  Botaniku, ponieważ  przez środek ogrodu są
kładzione jakieś super rury, jedna o średnicy 1 metra, druga znacznie cieńsza,
więc wiele miejsc jest niedostępnych.
Dziwię się tylko, że ani o euro nie staniał wstęp do ogrodu. 
Na 19 lipca mamy bilety na imprezę "Noc w Ogrodzie Botanicznym".
Nałaziłam się  dziś po ogrodzie niemiłosiernie, potem w domu dzieci nakarmiłam,
ale nie dane mi było odpocząć, bo córka zaprosiła dziś nas na kolację do greckiej
restauracji - mamy ją co prawda zaledwie 50 m od  domu, ale dziś byliśmy tam
po raz pierwszy. I pełne zaskoczenie- pyszne greckie jedzenie, siedzieliśmy na
werandzie, wiaterek nas lekko chłodził.  Ciekawy sposób podawania -wpierw
wchodzą na stół przekąski, a tyle tego, że ja już na gorąco nic nie wzięłam.
Ślubny zażyczył sobie na gorąco gyros i gdy kelner postawił przed nim talerz
wielkości półmiska z furą mięsa to mi pozazdrościł, że poprzestałam  tylko
na przekąskach. Na koniec dzieci dostały jakies zabawne greckie cukierki,
a dorośli po........małym kieliszku wódki- panowie anyżówkę, a  my amaretto.
A  że dziś w kilku dzielnicach jest dzień muzyki, to jeszcze nas zaciągnięto
na Bundes  Platz, gdzie grał jakiś zespół, wyraźnie starszych panów.
Po 10 minutach stania miałam naprawdę dość i pomaszerowaliśmy do domu.