drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 29 sierpnia 2010

53. O niczym ważnym

Wreszcie zrobiłam tę lampę i wczoraj powędrowała do mojej koleżanki, z
siedmiomiesięcznym zaledwie opóznieniem. Tak to jest, gdy się kogoś zna
od czasu piaskownicy. W naturze wyszedł naprawdę "brudny róż".
Od wczoraj już cztery razy usłyszałam, że teraz wreszcie ma wszystko
pod kolor i jej pokoik zyskał miano buduaru. Na koniec stwierdziła, że
teraz jeszcze tylko sekretnych gości brak. :)))

A tak w ogóle to się jakoś za nic nie mogę pozbierać. Czas mi przecieka
między palcami, wciąż tkwię w jakichś nieskończonych pracach domowych,
kamizelki nie sprułam, czarnej chusty jeszcze nie skończyłam, zrobiłam za
to malutkiego hipopotama, 3/4 kotka i znów się lenię , ale za to już kończę
książkę Arciniegasa.

Brakuje mi mojego psa - to dziwne, bo nie brakuje mi psa jako takiego, ale
właśnie tego mojego, tej kochanej mordki. Tęsknię tylko za nim, na inne
spoglądam bez żadnych emocji. No cóż, ponad 16 lat wspólnego życia
wycisnęło piętno.

Byliśmy ze ślubnym na spotkaniu , u znajomych i przyznam się, że po
godzinie poczułam przemożną chęć opuszczenia towarzystwa. Bo jedna
z pań przyczłapała z wnuczką, chyba 5 - latką. Mała nudziła się jak
pies w studni i co chwilę wtrącała się do rozmowy, a nawet sama nas zaga-
dywała. W pewnej chwili urocze dziecko zapytało się mnie, czy mam dzieci.
Udzieliłam odpowiedzi, tak, mam. A ile?- dziecię drążyło temat. Jedno, odpo-
wiadam zgodnie z prawdą. "To mało, pewnie bardzo uważaliście, żeby nie
mieć drugiego. Moi też uważają, żeby więcej nie mieć." Babcia małej
spłonęła rumieńcem, a ja zapytałam się małej, skąd ma takie wiadomości.
"Słyszałam jak mama mówiła do cioci". Towarzystwo trochę się pośmiało,
co mała odebrała jako zachętę do dalszej produkcji. "To może ja zaśpiewam"?
Babcia małej obrzuciła nas wszystkich błagalnym spojrzeniem i mała
zaczęła występ. Jeżeli sądzicie, że zaśpiewała coś z repertuaru przed -
szkolnego to jesteście w wielkim błędzie. Ona zaśpiewała piosenkę zespołu
O.N.A., "A kiedy powiem sobie dość". Troszeczkę sfałszowała, ale słowa
znała bezbłędnie. Gdyby tak bardzo nie starała się zaśpiewać jak Agnieszka,
pewnie nawet by nie sfałszowała. Potem była jakaś piosenka z repertuaru
grupy Myslowitz, a potem dziecię na szczęście musiało udać się do toalety,
o czym nas radośnie poinformowała: "a teraz idę sikać, chodz babciu".
W pokoju zaległa cisza, a ja poprosiłam panią domu o ołówek i kilka kartek.

Gdy mała wróciła z łazienki, usadziłam ją przy małym stoliku i poprosiłam o
narysowanie kwiatków, zwierzątek, domku itp. Popatrzyła na mnie ze
złością: " nie lubię, ja będę piosenkarką, będę występować w TV, ja mam
talent". Szczęka mi opadła a perspektywa wysłuchania kolejnej piosenki
z repertuaru Agnieszki Chylińskiej wywołała przemożną chęć opuszczenia
towarzystwa.

Następnego dnia zadzwoniłam do koleżanki z zapytaniem, co było dalej.
Oczywiście mała się rozkręciła, odśpiewała jeszcze kilka piosenek, a potem
odstawiła ponoć taniec a la Madonna. I była bardzo nieszczęśliwa, gdy
około 21, 30 babcia wzięła ją wreszcie do domu.

I tak się zastanawiam -nigdy nie brałam swojej córki ze sobą na spotkania
dorosłych osób, chyba, że miały być również inne dzieci i przebywały one
w osobnym pokoju, w którym się razem bawiły. Moi znajomi też nigdy nie
zabierali ze sobą dzieci na stricte "dorosłe spotkania". Nie wiedziałam, że
teraz aż tak się wszystko zmieniło.