drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 1 września 2019

W ramach powrotu do......

.....normalności.
Dzieci wymyśliły, że trzeba matkę tak zmęczyć, żeby nie miała sił płakać, więc
na mijający właśnie weekend wypożyczyły duży, wygodny samochód na  7 osób
i w szóstkę - dwie teściowe, dwa Krasnale i ich rodzice pojechaliśmy  do Worlitz.
W Worlitz jest 21 hektarowy kompleks parkowo pałacowy, założony w II połowie
XVIII wieku przez księcia Leopolda III  Friedricha Franza.
Klasycystyczne budowle kompleksu oraz park w stylu angielskim są na liście
obiektów chronionych UNESCO.
I wszystko byłoby super, gdyby nie +33 na termometrze. Poza tym  wszędzie
susza i to dotkliwa- wstrząsnął mną widok wyschniętego pola słoneczników -
rośliny  były wysokości ok.60-70 cm, doszczętnie zasuszone.
Ten kompleks pałacowo-parkowy składa się z kilku wysp i wysepek, ma sporo
kanałów i dotychczas sporą atrakcją było pływanie po całym terenie łodziami -
teraz we wszystkich kanałach  brakuje  tak z 1,5 metra wody, kanały już nie
żeglowne, kursuje tylko jeden prom.
Dostałam nieźle w kość przez ten upał, bo w cieniu wcale nie było lepiej.
Oczywiście porobiłam trochę zdjęć:






























I jeszcze taka śmieszna  brama lącząca dwie części parku. Wewnątrz
są dwie ławki, zapraszające do odpoczynku.



Wracając wpadliśmy do Poczdamu i w holenderskiej dzielnicy
zjedliśmy obiado-kolację. To bardzo ładna dzielnica,  tu jedna z uliczek:
 




A tu zagadka - może ktoś wie co to za kwiaty?




A tu też one, w porównaniu do  wielkości damskiej dłoni:

Dziś też byliśmy w plenerze- tym razem nieco bliżej  w Werder nad Havelą.
Na szczęście już nie było +33 ale tylko +29 stopni i był wiatr.
Najstarsza  część miasteczka leży na wyspie.

Główny rynek a na nim drzewo, które było posadzone w 1880 roku. Jest
bardzo troskliwie pielęgnowane.


Te małe domki są urocze. Uliczki nie wiedzą co to asfalt lub płyty
chodnikowe.










Widok z ulicy Kościelnej na kościół i plecy części mojej wycieczki.
Oni się gapili na kościół a my z zięciem pstrykaliśmy fotki.



I stary wiatrak, który można było zwiedzać , oczywiście za opłatą. W oknie na
górze Krasnale. Ja rozpłaszczyłam się na ławce, nie marząc by tam wejść.
Wracaliśmy boczną, regionalną drogą, która jest na tyle blisko Haveli, że
ciągle nam migała poza drzewami.
Werder jest wybitnie wypoczynkowym miejscem.
Mnóstwo tu różnych hoteli i pensjonatów, pełno kawiarenek, spora marina
i bez trudu można tu spędzić całkiem udany urlop. Jest też  dużo dobrych tras
rowerowych. Ruch na Haveli całkiem spory, bez przerwy przepływają różnej
klasy i wielkości jednostki pływające. Można też wypożyczyć pływające
mieszkanie i podobno sporo osób tak robi.
Oczywiście  wracaliśmy przez Poczdam i jestem Poczdamem oczarowana.
Ogromnie się rozbudował, jest nawet sporo nowiutkich, wielorodzinnych
kamienic nad samym brzegiem  rzeki, których jeszcze w ub. roku nie było.
Jeśli idzie o zmęczenie mnie - udało się - ledwie zipię.