drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 21 października 2013

Ostatni dzwonek....

...na zrobienie "wybornej śliwowicy". Oto przepis według pani
Lucyny Ćwierczakiewiczowej:
"W gąsior z szerokim otworem nakłaść pełno dojrzałych węgierek,
nalać je najlepszym spirytusem Nr 4, zatkać korkiem i zostawić
w cieniu na 4 do 6 tygodni, po tym przeciągu czasu zlać spirytus
ze śliwek a w jego miejsce wsypać cukru miałkiego tyle ile się
tylko zmieści. Po dwóch tygodniach cukier się powinien  zupełnie
rozpuścić, wtedy zlać płyn i wymieszać z poprzednio zlanym
spirytusem, przefiltrować przez szwedzką bibułę, zlać w butelki,
zakorkować i zostawić przynajmniej na pół roku, a będzie
wyborna i wystała śliwowica."
Nie mam wprawdzie pojęcia,  co to  był za spirytus nr 4, ale
ten przepis już był wypróbowany i napitek nie był zły. Zamiast
bibuły szwedzkiej używaliśmy filtru do kawy.
A jedna z moich koleżanek robi co roku "sałatę z białej
kapusty na czerwono". Uwielbiam tak ukwaszoną kapustę-
po prostu kwasi się ją  razem z burakami. Ma piękny różowy
kolor i naprawdę wspaniały smak.
Wprawdzie wg p.Lucyny "buraki należy wyjąć i zostawić je
do ugotowania dla służby" - my jednak nałogowo je drobniutko
kroimy i dodajemy do  każdej porcji kapusty.Zresztą służby
 nie mamy, a szkoda.
Czytanie przepisów pani Ćwierczakiewiczowej zawsze poprawia
mi humor.
                                        *****
Byliśmy wczoraj na Cmentarzu  Wojskowym - pogoda była
prześliczna, choć było dość chłodno.
Stoisk z kwiatami jeszcze nie było za wiele, ale obowiązkowo
były stoliki z "cmentarnymi przegryzkami" - była  "pańska
skórka" , czyli kawałki czegoś różowego owinięte w papier,
(możecie mnie nawet zabić, ale nie mam pojęcia co to jest,
ponoć dzieci to lubią), były stosy puszystych obwarzanków, jakieś
kule z ryżu, kule z orzeszków arachidowych i chrupki kukurydziane.
Groby moich bliskich są z 50 metrów od mogił tych co zginęli
w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.
I wiecie co - w życiu bym takiego pomnika nie  zatwierdziła-
jest po prostu brzydki. Z daleka wygląda  jak zdewastowany,
betonowy bunkier, choć naprawdę jest z  białego granitu.
W tygodniu doczłapię się jeszcze na pobliski cmentarz, który
jest otoczony domami mieszkalnymi. Mamy do niego zaledwie
cztery przystanki autobusowe. Jest niebywale ciasny, w każdej
alejce (dość wąskiej) są cztery rzędy  grobów, do których niemal
nie ma dojścia - by dostać  się do trzeciego lub czwartego rzędu
trzeba skakać po innych grobach. A odstępy pomiędzy grobami
są szerokości  stopy - szerokości, nie długości stopy.
                                     *****
W szale redukcji swych ciuchów gdzieś zutylizowałam czapki -
muszę się rozejrzec za jakimś wdziankiem na łepetynę. Wczoraj
paradowałam w kapturze.
Wszelkie nakrycia głowy doprowadzają mnie do rozpaczy - tak
naprawdę wygladam dobrze tylko w kapeluszu, ale nie bardzo
widzę połączenie kapelusza z dżinsami i kurtką.
Chyba muszę sobie jakąś czapeńkę udziergać.
Właśnie leje deszcz, ale ponoć rano ma już być ładnie w ciągu dnia
nawet ciepło. Pożyjemy- zobaczymy.
Miłego tygodnia  Wszystkim:)


33 komentarze:

  1. Przepis Ćwierczakiewiczowej na bulion poezja:-)))
    A pomnik niestety zaskakująco brzydki.

    Pozdrawiam
    ma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to wszystkie jej przepisy mnie rozweselają- gdy czytałam o porcjowaniu tusz zwierzęcych to się niemal popłakałam ze śmiechu.
      Cudny jest też przepis na surową galaretkę, zaczynający się słowami "posadz dziewkę i każ jej ucierać w jedną stronę porzeczki z miałkim cukrem". Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że do większości jej przepisów należało mieć co najmniej dwie dziewki w domu, żeby to wszystko wykonać.
      Pomnik szkaradny, bardzo trudny do fotografowania, bez szerokokątnego obiektywu ani rusz.Zapomniałam jeszcze dodać, że wszystkie płyty nagrobne osób tam pochowanych są pochylone skośnie w stronę tegoż dzieła. Praktyczne, brud mniej osiada:))
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. a co się robi z tymi śliwkami? czy one też dla służby?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, jakoś nie napisała ani słowa o tych śliwkach. W innym przepisie, o wódce zrobionej z renklod jest uwaga, że śliwki "można podać po wódce lub po obiedzie jako deser spirytusowany".No ale renklody są duże, to może po takiej maceracji coś z nich zostawało, węgierki wyglądały mocno nieciekawie,z tego co pamiętam.
      Miłego, ;)

      Usuń
    2. Śliwki wyrzuca się na kompost. Jak sąsiad ma kury to się je ukradkiem zbiera i przeznacza następny dzień na leczenie ich kaca. Niedoświadczeni wzywają straż pożarną lub wzywają weterynarza przygotowani na dlugie negocjacje z posiadaczem drobiu. W mieście można się narazić na pojawienie się 'ptaków niebieskich'.

      Usuń
    3. A ja widziałam na wsi kury, które nażarły się wyrzuconych na podwórko pestek z porzeczek przerabianych na mus. Biedne kury leżały na grzbietach , ze wzdętymi brzuchami i łapami wyprostowanymi wprost do nieba. Jedna to nawet wyzionęła ducha, reszta jakoś doszła do siebie.
      Miłego,;)

      Usuń
    4. Ja o tym tylko gdzieś czytalam. :D. Również milutkiego :).

      Usuń
  3. "dla służby".... ha ha, rozbawiło mnie to ;). Ale w świecie równoległym, np w takich Indiach (wiadomo dlaczego akurat Indie przyszły mi na myśl) słowo służący nadal ma znaczenie. Do teściowej przychodzą bowiem "mejdy" do sprzątania czy prania... Do gotowanie nie. To już działka samej teściowej. Kiedyś się zniesmaczałam i oburzałam - jak to? Służące? Ale druga strona medalu jest taka, że te mejdy w ten sposób mają pracę i chleb dla dzieci...

    Ja chyba też naj wyglądam w kapeluszach, ale całościowy outfit mam zwykle taki, że ten kapelusz to by mi pasował jak kwiat do kożucha. Mąż natomiast już rozpoczął swój jesienny sezon kapeluszowy ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój mąż ma rację, 80% ciepła nasz organizm traci poprzez skórę głowy. Żadna praca nie hańbi. W końcu nie każdy ma predyspozycje do pracy naukowej. Ja mam ostatnio "panią do sprzątania"- przychodzi raz na dwa tygodnie i dzięki temu obie jesteśmy szczęśliwe- Ona dostaje pieniądze, a ja oszczędzam swoje roztrajdolone kolano i kręgosłup. Są kraje, gdzie praca lokaja, kamerdynera, pokojówki lub kucharki jest w cenie i nie jest niczym uwłaczającym. Przed erą "władzy ludowej" w Polsce też nie była czymś uwłaczającym godności ludzkiej. To po prostu praca. Równie dobra jak praca na taśmie w fabryce, stanie za ladą w sklepie (nawet własnym) czy też bycie pielęgniarka czy też nianią. Latami odstawiałam w domu pracę "baby do wszystkiego", tyle tylko, że nie miałam określonych godzin i nikt mi za to nie płacił.
    No właśnie -kurtka, dżinsy, adidasy i...kapelusz- masakra. Chyba trzeba gdzieś upolować jakąś czapkę.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie mój czas na robienie przetworów, ale wierzę, że kiedyś nadejdzie :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iw, odnoszę wrażenie,że im więcej cyferek w metryce tym mniej chęci na robienie przetworów na zimę, więc może nie czekaj za długo:)))
      Miłego, ;)

      Usuń
  6. Masz 100% racji jesli chodzi o rodzaj pracy. Ostatecznie kazda jest jakims rodzajem sluzenia komu innemu, co nie?
    Nigdy bardziej nie widzialam tego jak tu, w USA, gdzie jest tyle malych czy drobnych uslug, prywatnych interesow, ludzi zajmujacych sie pracami na kazde zyczenie. Nikt nie gardzi w sensie czucia sie kims gorszym bo po pierwsze zna swe mozliwosci a po drugie nawet te zajecia moga dac przyzwoite utrzymanie.
    Popatrz co ja robie choc to nie przymus a raczej zabijanie czasu - gdybym robila w pelnym wymiarze godzin to zarabialabym wiecej niz niejeden urzednik, bibliotekarz, sprzedawca. Czy myslisz ze dobrze zarabiajac martwilabym sie rodzajem pracy, o ile nie bylabym kanalarzem, haha?
    Iluz ludzi zyje tu I to dobrze z opiekowania sie trawnikami I ogrodami innych!
    Ilez znam historii o takich co rozpoczeli maly biznes a teraz sa wlascicielami sieci a ich rola sprowadza sie do trzymania oka na interesach.
    Poza ty tak jak mowisz - bogatszy daje prace biedniejszemu I oboje maja z tego korzysci.
    Nie, nie sugeruje robic z Polski USA , chce tylko dac przyklad jak to czesto ambicja daleko sie nie zajedzie.
    Jesli chodzi o przemarzniecia to ja mam wrazliwe stopy - byle podmokniecie, stapniecie golymi stopami na zimne itp. daje mi niesamowite konsekwencje, najczesciej w postaci boli krzyza czy barkow. Wogole wszelkie zawiania sa dla mnie fatalne.
    Moze sliwowica bylaby mi pomocna? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ta śliwowicą- chyba głównie pomogłaby na humor:))) Wiesz, najbardziej mnie wnerwia w Polsce, że wszyscy jojczą ,że jest straszne bezrobocie, a tak naprawdę to nikt do pracy się nie garnie, zwłaszcza do ciężkiej pracy. Z opowieści rodzinnych wiem, że przed II wojną światową to faktycznie było bezrobocie i ludzie naprawdę brali każdą pracę, bo wiadomo było, że nikt im w niczym nie pomoże.
      Teraz naprawdę b. długo szukałam kogoś do pomocy w domu. Ewentualne kandydatki były oczywiście zainteresowane tylko "pracą na czarno" a ceny podawały takie, że włosy mi na głowie stawały. Stawki takie jak dla etatowego inżyniera. A u mnie jest pracy góra na 4 godziny- jeśli do tego doliczę czas na wspólne wypicie kawy i zjedzenie ciastka. Bo taki ze mnie podły pracodawca, że po 2 godzinach zarządzam przerwę i serwuję dla nas obu kawę i coś do pochrupania.Korzyścią dla mnie jest wysłuchanie różnych opowieści o życiu innych.
      Serpentynko ,musisz uważać na te przewiania i przemarznięcia.
      Buziaczki;)

      Usuń
    2. Ja mam takie samo zdanie. Ludziom nie chce się pracować, tylko narzekają i uważają, że wszystko im się należy. Smutne to.
      Ciekawa jestem ogromnie co robi Serpentyna...

      Usuń
    3. Pilnuje całkiem dużych dzieci - odbiera je ze szkoły, odwozi do domu i tam czeka z nimi aż do powrotu rodziców. Czasem zostaje na noc, gdy jednego z rodziców nie ma a drugie ma tzw. "dyżur pod telefonem" i jest możliwość, że będzie musiało wyjechać z domu.Podoba mi się troska tych ludzi by dzieci nie chodziły samopas z kluczem na szyi .
      A polskie społeczeństwo ma wybitnie roszczeniową postawę - zero dać z siebie, ale załapać ile tylko się da.
      Miłego, ;)

      Usuń
  7. Nie zostaje nic innego, jak zabrac sie za zrobienie sliwowicy!!!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A za pół roku trzeba będzie robić degustację:))))
      Najmilszego, ;)

      Usuń
  8. Pół roku czekać? A kto tyle wytrzyma? ulach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z pewnością - "odkryłam" w barku kilka nie otwartych butelek "procentowych" i ze 2 zaczęte, w tym też wino i szampan. U mnie nie ma kto tego konsumować i mąż i ja mamy leki wykluczające spożywanie napojów procentowych. Wszelkie procenty są używane co najwyżej jako dodatek do mięsa, które trzeba zmiękczyć w obróbce.
      Miłego, ;)

      Usuń
  9. Klik dobry:)
    Anabel, do przepisu na śliwowicę trzeba jeszcze dodać sejf, żeby przez pół roku nikt się do niej nie dobrał :)))

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, ze wtedy koszt zakupu sejfu przewyższyłby koszt sporządzenia napitku.
      Miłego, ;)

      Usuń
  10. Kiedyś bardzo dawno ,jak po książki ustawiały się kolejki ,zakupiłam kuchnię staropolską i w przepisach najbardziej podobały mi się ilości składników potrzebnych do sporządzenia potrawy,te kopy jaj ;) .Jeśli chodzi o kuchnię to przydała by mi się jakaś dziewka ,bo to nie jest moja pasja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zwłaszcza ilości jaj były powalające. Pichcić to ja akurat nawet lubię, zwłaszcza eksperymentować z nowymi smakami, przyprawami itp. Nie lubię natomiast piec ciasta, ale nałogowo mogę robić sernik wiedeński- oczywiście eksperymentując z dodatkami do sera. Były już serniki czekoladowe, kajmakowe, jagodowe, orzechowe.
      Zmywać nie lubię, ale to robi moja męska zmywarka- to jego wkład w gotowanie:)))
      Miłego, ;)

      Usuń
  11. Pochawle sie, zrobilalm juz nalewke wisniowa, morwowa i sliwkowa rowniez.
    Obecnie "robi sie" z owocow cytrusowych - pycha:))

    Widzialam ten pomnik w TV i zgadzam sie z Toba, koszmarek. U nas jeszcze piekna sloneczna pogoda wiec korzystamy z tych pieknych jesiennych dni.
    Usciski serdeczne przesylam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dziś pięknie i ciepło. Mgły pomału zanikają i ma być dobra pogoda.
      Wbrew pozorom to żadna anomalia, pamiętam i takie pogody, gdy w końcu pazdziernika pływałam żaglówką po Wiśle albo się opalałam w kostiumie na działce u wujostwa oraz 1 listopada, gdy wędrowałam po cmentarzu w bluzce z krótkim rękawem.
      Buziam,:)

      Usuń
  12. A ja dziś zakończyłam definitywnie sezon na przetwory, bo już nie mam słoików ani miejsca na nie. Trzy słoiki śliwek w occie dopełniły dzieła... Za mało, by dziewkę angażować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dwudziestu lat nie robię już przetworów na zimę - w pewnym momencie musiałam zutylizować bardzo wiele słoików z dżemami, kompotami itp. Bo stały w piwnicy i stały i po 5 latach to już bałam się, że mogą zaszkodzić. A teraz na dwie osoby to naprawdę szkoda zachodu - wolę ten czas przeznaczyć na inne niż kulinarne sprawy.
      Miłego, ;)

      Usuń
  13. Witam ponownie Anabell ze smakiem ;) I przesyłam do tych smaczności piosenkę
    http://www.youtube.com/watch?v=WYX0sjP6Za8

    OdpowiedzUsuń
  14. Zwróć uwagę Anabell, że w przepisie jest "najlepszym przepisem Nr 4", więc jak się weźmie jakikolwiek najlepszy, to na pewno wyjdzie. W tym roku nie robiłem nalewek, może coś jeszcze wymodzę, choć mam "niechcieja". Ale to pewnie dlatego, że nie mam służących, coby mnie w drobnych domowych pracach wyręczyły.;-)

    Teraz przed większymi cmentarzami, to jak przed odpustem. Normalnie piwo, frytki, hamburgery, jakby ludzie tylko dla wyżerki się tam wybierali. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... oczywiście "najlepszym spirytusem Nr 4". Tak to jest jak człowiek się bez potrzeby spieszy i nie sprawdził co sam wymodził...

      Usuń
    2. Mironq, w tamtych dobrych czasach nie tylko były dziewki do pomocy w domu, ale i rożnej mocy spirytusy, tylko nie wiem jak się miała moc do numeru spirytusu., bo było ich sporo. Poza niewątpliwie nobliwym sąsiedztwem tego kiepskiego pomnika, z 6 grobów w bok od naszego rodzinnego, jest grób romski. I gdy Romowie przychodzą "z wizytą", siadają dookoła, wyciągają zakąski i procenty i przepijają zdrowie do Nieobecnego. W Meksyku też jest popularne ucztowanie przy grobie właśnie z okazji Wszystkich Świętych. Może zaczynamy pomału jednoczyć się z Globalną Wioską, jaką pomału robi się świat?
      Miłego, ;)

      Usuń
  15. Thank youս for some other informative ѕite.
    The place elѕee may I gget hat type οf info wгitten iո such an iԁeal way?
    I've a venture that I am just now unninց on, and I have been at the glаnce out for such information.


    Also visit my web-site: cigarettes nicotine cigarette vaporizer Electronic Cigarette e-cigarettes smokeless smokeless cigarette greensmoke

    OdpowiedzUsuń