drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 18 września 2015

Raj na Ziemi

Wcale nie  żartuję - istnieje raj  na Ziemi. Tyle tylko, że dość daleko
stąd, w połowie drogi pomiędzy Hawajami a Nową Zelandią.
To Wyspy Tokelau. Są to cztery prześliczne atole, leżące w pasie
tajfunów. 
I chociaż tajfuny to raczej mało miłe zjawisko, mieszkańcy, których
jest zaledwie ok.1500 osób, nie chcieli przeprowadzić się  do Nowej
Zelandii.
Wyspy Tokelau były terytorium spornym pomiędzy USA a Nową Zelandią,
a od 1949 r są  zależne od Nowej Zelandii.
Jedynym sposobem dostania się  do tego raju jest podróż drogą
morską, ale przybicie do niektórych atoli jest bardzo trudne.
Można śmiało powiedzieć, że władzę pełni dość długi łańcuszek osób, 
na czele którego stoi królowa Elżbieta II.
Lokalny rząd składa się z przedstawicieli wybranych przez Radę 
Starszych  każdego z  atoli.
Wyspy Tokelau słyną z dwóch rzeczy - produkcji energii odnawialnej
i z tego, że spamerzy z różnych stron świata korzystają z domen
internetowych tych Wysp.
Wyobrazcie sobie, że codziennie rano, gdy miejscowi rybacy wracają
z połowu ryb, każdy mieszkaniec dostaje ryby - dostaje, a nie kupuje.
Obowiązkiem rybaków jest dbałość o wyżywienie wszystkich.
Z kolei  każdy mieszkaniec ma obowiązek pracować dla dobra całej
społeczności. A co należy wykonać ustala oczywiście Rada Starszych.
Wyobrazcie sobie, że obowiązuje tam dość  osobliwa...... "godzina
policyjna". 
U schyłku dnia wszyscy powinni wrócić do swoich domów, by razem
z rodziną spędzić czas i zjeść wieczorny posiłek.
A po kolacji nie wolno już przebywać poza domem.
Jeżeli policja patrolująca uliczki znajdzie kogoś poza domem, ten jest
zamykany w areszcie i karany dodatkową pracą społeczną.
I pomimo tej godziny policyjnej i życia pod dyktando Rady Starszych
wszyscy  mieszkańcy są wciąż radośni i uśmiechnięci. 
Wielu z nich wyjechało kiedyś stamtąd, pokończyli studia i powrócili
by swą wiedzę przekazywać innym, służyć swej społeczności.
Wyspy Tokelau mają niewielką powierzchnię a poza tym naprawdę
niewiele "wystają" ponad powierzchnię Oceanu i zupełnie realna jest
ich całkowita zagłada związana ze wzrostem poziomu wody.
Rozmarzyłam się nieco oglądając dziś film dokumentalny o Tokelau.
Tam jest naprawdę prześlicznie i.....niemal nie ma turystów, bo są
tam zaledwie kilka godzin i wracają z powrotem na statek.
A miejscowi policjanci w granatowych wąskich spódniczkach, nieco
nadmiernie pulchni, wyglądają niesamowicie sympatycznie.