drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 1 grudnia 2015

Mix

Starszemu Krasnalowi cichcem wyrosły trzonowe  "szóstki". 
Ale, zawsze musi być coś "ale", maleńki kawałek dziąsła wchodził na powierzchnię żującą i przy nagryzaniu dziecko odczuwało ból.
Więc Krasnal trafił do dziecięcej pani stomatolog, bo ten kawałek dziąsła
należało po prostu odciąć. 
Pani stomatolog tak skutecznie zagadała dziecko i tak sprytnie zrobiła
dziecku zastrzyk, że nawet się nie zorientował. 
W chwilę po znieczuleniu równie  sprytnie odcięła nadmiar dziąsła, 
zatamowała minimalne krwawienie i było po operacji.
Cały czas pani stomatolog  teoretycznie  tłumaczyła co robi a poza tym wypytywała go kim chciałby być gdy dorośnie i rzucała propozycje  
różnych zawodów. 
Krasnal jednak tak naprawdę jeszcze nie wie kim chciałby być i bardzo zamyślony opuścił gabinet. 
W drodze do domu nagle doznał olśnienia kim chciałby być i nawet chciał się wrócić do gabinetu, by  powiedzieć, że chciałby zostać....szatniarzem
w Muzeum Techniki. Na pytanie dlaczego, wyjaśnił, że "to taka  fajna
praca, tam jest tyle numerków". 
Bo starszy  Krasnal nadal jest miłośnikiem cyferek.
                                         *****
 Moje dziecko złożyło zamówienie na "chińskie łyżki do zupy". 
Pomyszkowałam w sieci, znalazłam i w trakcie  składania zamówienia
wyświetliła się wiadomość, że ponieważ zamówienie jest poniżej 50 zł
netto, firma nie zrealizuje go. Do owej magicznej kwoty brakowało 48 groszy.
Przerwałam zamówienie, zatelefonowałam do tej firmy i zapytałam co mam
zrobić, bo więcej niż 6 sztuk łyżek nie jest mi potrzebne.
Ale pan był niezłomny, niczym nasz nowy prezydent, bo ja za transport
zapłacę mniej niż on płaci swoim dostawcom. 
Opanowałam wybuch śmiechu i pogratulowałam facetowi talentu do
prowadzenia biznesu.
Zamówienie złożyłam gdzie indziej i zamówiłam łyżki po niższej cenie niż ta
u pana niezłomnego.
                                        *****
A dziś jadąc do marketu podziwiałam kraj w ruinie - stałam pod światłami
pomiędzy dwiema "nóweczkami" - jedna nóweczka to było najnowsze 
BMW wielkości sporego mikrobusu, z rejestracją  białostocką, po mej
drugiej stronie stała najnowsza toyota też chyba na 10  osób. Toyota
miała rejestrację z okolic Lublina.  I w każdej z tych wielgachnych bryk
 siedziała jedna osoba. Ludzie, tyle metalu i elektroniki dla jednej osoby!
Powiem  wam szczerze- nawet w  bogatym Monachium nie widziałam
tylu nowiutkich samochodów co u nas. W Berlinie to widziałam zaledwie
kilka  takich  "nóweczek"- przeważają samochody normalnej wielkości, 
i wcale nie najnowsze. 
No ale oni nie mają kraju w ruinie.