drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 7 lutego 2019

Nadal żyję......

.....a czuję się tak jak statyści zatrudniani przez amerykańskich producentów
filmowych w starych filmach "akcji i grozy".
Wtedy jeszcze nie nie stosowano takich "udogodnień" jak zatrudnianie
kaskaderów, nie umiano zrobić "efektów specjalnych" od których dziś aż
człowieka zatyka, ale reżyser zatrudniał wielkie ilości statystów, którzy
pracowali w straszliwych warunkach. Jeżeli scenariusz przewidywał potop,
statyści byli wrzucani do specjalnego basenu i lały się na nich strugi wody,
basen był głęboki i statyści naprawdę walczyli o życie by się nie utopić.
Proceder ten zakończył się gdy w scenie, w której lwy atakowały ludzi
jeden z lwów potraktował rzecz  serio i zabił jednego ze statystów.
Nasuwa mi się też drugie porównanie- scena z niemego filmu produkcji
ZSRR "Pancernik Potiomkin".

Co prawda powyższy fragment jest rekonstrukcją oryginału, który powstał
bardzo dawno, ale czuję się właśnie tak jak owo dziecko w wózku, który
pokonywał swobodnie w dół słynne odeskie schody.
Praktycznie boli mnie wszystko. Wiem, może mam coś potrzaskane, ale
najbardziej prawdopodobne jest, że "oberwał" krętarz duży, a raczej
kaletka maziowa tegoż krętarza. Zrobiłam sobie kilka testów i tak mi to
wygląda.
Na razie ważniejszy jest termin 12 lutego czyli dzień, w którym będzie
usuwana zaćma mego męża.
Jeszcze do poniedziałku nie było wiadomo, czy uda się wszystko załatwić
papierkowo i przygotowawczo, bo mój ślubny, jako posiadacz mechanicznej
zastawki aortalnej, do każdego nawet najmniejszego  krwawego zabiegu
musi zmienić stałe leki na tymczasowe i to 7 dni przed zabiegiem i 3 dni po.
Przemyślne procedury niemieckie i  skierowanie do szpitala wystawione
na niewłaściwym druku sprawiły, że było nieco problemów a gdyby się
nie udało zdążyć na ten termin, to następny jest dopiero za 5 miesięcy.
Sami widzicie- tak się złożyło.
Siedzieć to nawet już siedzę, ale chodzenie, przy którym niestety obity
mięsień posladkowy boli mnie jak jasny gwint,bo się napina, idzie mi
znacznie gorzej.
Nie mniej staram się co godzinę przespacerować po mieszkaniu - nie
śmiejcie się, mój przedpokój ma długość 5 m , kuchnia  4 metry więc
wyprawa do kuchni i  zrobienie sobie czegoś do picia  to pokonanie
w jedną  stronę 9 metrów.  Kawał drogi jak dla mnie.
Tak poza tym podobno jest ciepło. a ma być jeszcze cieplej i wiosna ma
zamiar niedługo zawitać- wszak świstak nie widział swego cienia!
Miłego Wszystkim!!!