drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 30 kwietnia 2020

A może....

...............dojdziecie jednak do wniosku, że tango wcale nie jest takie trudne.
Znalazłam całkiem dobry filmik. Co prawda napisy są w języku francuskim,
ale nie musicie tego czytać i rozumieć ale powtarzać ruchy, które pokazują
instruktorzy.



Znalazłam również polski filmik , znajdziecie tu również adres strony , na
której są dalsze części tego kursu.
A poniżej, na zachętę,  cała "fura" tang - wsłuchajcie się w rytm - to rytm
niemal o leczniczych właściwościach.


Zapewniam Was, że całkiem nieźle sobie radzą z tangiem  nawet osoby, które
z uporem maniaka twierdzą, że to czarna magia i przekracza ich możliwości.
Panowie- tango to taniec, w którym prowadzi mężczyzna, on tu rządzi-
korzystajcie z okazji i porządźcie  trochę  swymi paniami.
Poza tym taniec to bardzo dobry ruch, świetna gimnastyka, to dobre zajęcie
 na przymusowe przebywanie w domu.
A więc próbujcie - to naprawdę nie jest trudne!

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Dla wszystkich.......

......... dla całego  świata


To niezwykły koncert, obejrzyjcie koniecznie na You Tube.
Dziś była premiera, oglądałam to  "na żywo", bo mnie YT powiadomiło
o tym wydarzeniu.

niedziela, 26 kwietnia 2020

Skoro już tak dobrze.....

......idzie  muzycznie, to chcę się z Wami podzielić jeszcze jednym
koncertem, bo wydaje mi się, że nie prędko będzie się można wybrać
gdzieś  na koncert.
A więc- wiolonczelista Stjepan Hauser i jego przyjaciele .
Koncert był w Puli w 2018 roku. To bardzo dobre nagranie.
Koniecznie obejrzyjcie na You Tube, bo tam znajdziecie wykaz
kolejno wykonywanych utworów.

Miłego słuchania w tę ostatnią niedzielę kwietnia.

sobota, 25 kwietnia 2020

A może by tak......

.........posłuchać Beethovena?

Marna ze mnie  babcia, przywiozłam dziecku nuty utworów Mozarta, a o
Beethovenie jakoś  zapomniałam.
Ale może się jeszcze poprawię, tylko niech  ta zaraza minie.

Ludvig van Beethoven to kolejny kompozytor, którego twórczość nadal nas
zachwyca.
Urodził się w Bonn w grudniu 1770 roku.  Pierwsze oznaki talentu
muzycznego  okazywał już jako czterolatek a w wieku lat siedmiu dał pierwszy
koncert w Kolonii.
Od 1792 roku zamieszkał na stałe w Wiedniu.  Koncertował i jednocześnie
komponował.
W latach 1796 - 98 zaczął tracić słuch. Był bliski samobójstwa, oczywiście
przestał koncertować ale nadal komponował.
Pomyślcie- czy to nie okropne- skomponować jakiś utwór i nigdy go nie
usłyszeć?
Z otoczeniem porozumiewał się przy pomocy "zeszytów konwersacyjnych",
dzięki czemu biografowie  mieli nieco ułatwione zadanie pisząc o nim.
Będąc kompletnie głuchym skomponował w latach 1804 - 1810 cztery
symfonie, cztery koncerty, pięć kwartetów, 1 operę.
Zmarł w Wiedniu w 1827 roku.
Wg współczesnych lekarzy przyczyną utraty słuchu i ogólnie dość długiej
dręczącej go choroby było ....zatrucie ołowiem.
Badanie próbek włosów wykazało, że stężenie ołowiu w jego organizmie
 było stukrotnie wyższe od  dopuszczalnego.
Dla tych, którzy lubią Beethovena wybrałam jeszcze jeden film - to
dość długi film, ale  dla ukojenia  nerwów starganych koronowirusem
warto poświęcić dwie  godziny i posłuchać.
 I jak zawsze - posłuchajcie  na You Tube
Miłego weekendu Wszystkim życzę.

środa, 22 kwietnia 2020

Jak zwykle.......

.......niemal o  niczym.
Zauważyłam, że ostatnio piszę głównie  o niczym.
 Miałam   napisać o mojej  fascynacji Leonardem Da Vinci, ale jednak
sobie odpuściłam - ludzie  zajęci  niewygodami związanymi z zarazą nie
są dobrymi czytelnikami takich postów. No więc  wracam do.....zarazy.
W Berlinie od 27 kwietnia  pasażerowie komunikacji miejskiej będą
musieli  być zabezpieczeni maseczkami.
Sądzę, że burka  byłaby całkiem niezłym rozwiązaniem. A jaka wygoda- nie
trzeba  makijażu nakładać na  twarz a i zmarszczek nie widać.
Co prawda świat nieco zabawnie wygląda spoza maleńkich kratek, ale
zauważcie, że i oczęta są chronione.
Można również i tak się przygotować do jazdy którymś z miejskich środków
lokomocji. Można dodać gogle lub okulary dla ochrony oczu.
Co prawda polecają głównie jednorazowe, własnej produkcji maseczki
wykonane z......papieru do pieczenia lub 1 kawałka papieru kuchennego.
Wczoraj zakupiłam aż 4 rolki owego, więc mogę się zająć "produkcją" na
własne potrzeby.
 Co dalej?
Berlińskie kluby i dyskoteki będą  zamknięte do 31 lipca.
Do 24 października będzie obowiązywał zakaz imprez masowych powyżej
5 tysięcy osób. Tak jakby 4,5 tysiąca nie wywołało nowej fali choroby.
Ale dobra wiadomość to ta, że od 4 maja będą czynne muzea i galerie.Hurra!
Mam też  smutną wiadomość dla miłośników piwa - tegoroczny  bawarski
Octoberfest, planowany na 19.IX - 4.X  nie odbędzie się o czym
poinformował burmistrz Monachium. Bawaria została chyba  najbardziej
ze wszystkich  Landów dotknięta chorobą Covid-19.
WHO poinformowała, że nie jest w stanie ustalić w 100% pochodzenia
tego akurat wirusa, choć wiedzą, że jest patogenem odzwierzęcym...
Nie mniej nie jest produktem jakiegoś laboratorium, co rozpowszechniają
liczne teorie spiskowe.
No to jeszcze jedną dorzucę - zapewne mieszkańcy jakiejś wielce odległej
 planety odkryli Ziemię, planetę w sam raz do zamieszkania, więc muszą się
tylko pozbyć jej mieszkańców;)))))
No cóż - my wciąż przeczesujemy Kosmos w poszukiwaniu planety podobnej
do naszej Ziemi, więc inni też to mogą robić. Odkryty ostatnio obiekt
o nazwie Kepler 1649c  odległy zaledwie o 300 lat świetlnych od Ziemi jest
do niej bardzo podobny i prawdopodobnie wspiera rozwój i przetrwanie życia.
Jak widać tylko ciut większa no i różowa  a nie błękitna. Też ładna.
Miłego i Zdrowego dla Was.



piątek, 17 kwietnia 2020

Jakoś

Nie lubię co prawda tego słowa, ale jest właśnie "jakoś", czyli ani zbyt
źle  ani upojnie dobrze.
Słucham muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta i wspominam  swój
króciutki pobyt w mieście-salonie czyli w Salzburgu.
Nie wiem co z tym Mozartem, ale jego muzykę mogę słuchać godzinami,
jakoś się przy niej regeneruję.
Mam wrażenie, że urok  tej muzyki uwiódł  też  starszego Krasnala, który
w wieku 10 miesięcy uwielbiał słuchać fragmentu jego sonaty fortepianowej
No 11 in A major Alla Turca, zwanej popularnie  "marszem tureckim" .
Miałam  wtedy jej fragment wgrany w komórkę w charakterze "dzwonka" i
mały rozpromieniał się ilekroć ją słyszał.


Byłam w Salzburgu  bardzo dawno, bo w 2005 roku. To był bardzo męczący
wyjazd.
Z Monachium jechałyśmy autobusem nad  jezioro Wolfgangsee.
Droga piękna, z Alpami w tle.
Na przystani Ried-Falkenstein weszłyśmy na pokład zabytkowego  parowca
Kaiser Franz Josef I  i popłynęłyśmy do Strobl. Rejs po tym jeziorze jest
naprawdę dużą przyjemnością, parowiec dostojnie płynie od przystani do
przystani a okolica naprawdę śliczna, co możecie  sprawdzić na filmiku,
który znalazłam na YT.

W Strobl  pospacerowałyśmy trochę ścieżką tuż nad samym jeziorem,
dziecię pokazało mi ośrodek, w którym  kilka lat  wcześniej  na kursie języka
niemieckiego, w ramach stypendium które dostała, szlifowała język niemiecki.
Potem pojechałyśmy autobusem do Salzburga.
Wrzuciłam tu filmik, który znalazłam w sieci:

Byłyśmy w Salzburgu poza sezonem turystycznym, do tego  jakoś  tak
w środku tygodnia, więc całkiem nieźle się po Salzburgu dreptało. Nie było
tłumów turystów.
Ogromnie mi się Salzburg podobał. Jest pięknie położony.
Oczywiście Mozart na każdym kroku, aż dziwne, że chodniki nie mają
wymalowanej podobizny kompozytora.
Jeżeli macie zamiar się tam kiedyś wybrać (może w przyszłym sezonie już
będzie można),  to lepiej też jedźcie poza sezonem stricte turystycznym,
żebyście nie zostali zadeptani przez tabuny turystów.
Pamiętam, że do Monachium wracałyśmy pociągiem  i całą drogę marzyłam
tylko o tym, żebym mogła już poleżeć. Niestety, trzeba było jeszcze dojechać
z dworca do  domu.

środa, 15 kwietnia 2020

Okołowirusowo

Najnowsza wiadomość - wg uczonych Harvardu wirus wywołujący chorobę
Covid-19 najprawdopodobniej będzie nas odwiedzać  "sezonowo", podobnie
jak  nasza "stara znajoma" - grypa.
I zapewne będzie nadal taki paskudny i trzeba będzie stosować "izolację
społeczną", ilekroć się ujawni.
Nie mam pojęcia co w tym nowego, bo o tym to już czytałam na samym
początku tej infekcji.
Jeśli idzie o izolację, w kraju w którym mieszkam, to do 3 maja nadal będzie
utrzymany zakaz kontaktów międzyludzkich.
Ale od 20 kwietnia będą otwarte sklepy o powierzchni do 800 metrów, a od
4 maja będą otwarte  salony fryzjerskie, kosmetyczne oraz salony tatuażu.
Restauracje i bary nadal będą zamknięte a mecze Bundesligi będą  przy
pustych trybunach.
Do sklepu chodzę średnio-przeciętnie raz na tydzień i to głównie po te
artykuły, których nie mogę zamówić on line. Dziś mnie nieco dostawa
zawiodła, bo nie dostarczyli mi wody mineralnej.
Jedno co trzeba przyznać - ludzie w sklepie zachowują się świetnie, nadal
się wymieniamy uśmiechami, każdy przestrzega odstępów.
 Oczywiście  wolno wejść tylko z wózkiem a jednocześnie w sklepie może
być aż 5 osób - zresztą jest przezornie tylko tyle wózków.
Nie ma nakazu używania maseczek, które powinny być używane tylko
przez osoby kichające lub kaszlące.
Co do uruchomienia szkół to jeszcze nie za bardzo wiadomo jak  to będzie,
bo zdania są podzielone.
W ramach umilania  nam wszystkim życia wybrałam dziś  do słuchania
koncert fortepianowy nr 1 w tonacji B moll, opus 23 skomponowany
przez Piotra Czajkowskiego.
Jako niedoszłej baletnicy twórczość Czajkowskiego jest mi bardzo bliska-
balet "Jezioro Łabędzie" mogę  oglądać i słuchać regularnie co tydzień,
podobnie jak i dwa pozostałe balety "Śpiąca królewna" i "Dziadek do
orzechów".
A z oper widziałam tylko "Damę pikową". A i to nie w polskiej operze.
Czy wiecie, że Czajkowski wpierw uzyskał dyplom prawnika i nigdy
nie pracował w wyuczonym zawodzie? Zamiast podjąć pracę prawnika
i objąć zaproponowana mu posadę  mając 21 lat , w 1861 roku, rozpoczął
edukację muzyczną i po ukończeniu akademii muzycznej był wykładowcą
w konserwatorium moskiewskim.  Zmarł w 1893 r  mając 53 lata.
Koncert, który Wam prezentuję jest moim ulubionym. Ciekawa jestem
jak Wam się spodoba.

Jak zwykle proponuję byście odsłuchali na YT.

wtorek, 14 kwietnia 2020

Jestem .......

..........dinozaurem, albo jak ktoś woli zabytkiem.
Nie wiem, która nazwa trafniejsza- zabytkami w dziedzinie książek są
w Polsce podobno te, które zostały wydane przed 1950 rokiem. Mam ich
dość sporo, tych wydanych przed 1939 rokiem też. Niektóre noszą na sobie
ślady niemiłych przeżyć lat 1939- 1945.
Resztki księgozbioru  w splądrowanym (nie przez Niemców a przez
naszych rodaków ) mieszkaniu ocalały, bo nie chciały  się palić.
Wkroczyłam w kolejny rok przebywania na Ziemi.
Być może za karę, a może jako zwierzątko doświadczalne w ośrodku
naukowo-badawczym  o nazwie "ludzie na planecie Ziemia".
Od dość dawna usiłuję dociec swym słabym umysłem po co i na co tu
jesteśmy i jakoś zawsze wychodzi na to, że jesteśmy obiektami w spec-
ośrodku doświadczalnym dawno opuszczonym przez jego twórców.
Kim byli? Tego nie wie nikt. Ale że byli to już można udowodnić. Podobno.
Zupełnie  niedawno wrzuciłam na blog  innego dinozaura, Engelberta
Humperdincka. I pomyślałam, że mogę zajrzeć do innych idoli muzyki
rozrywkowej, tych młodszych i tych starszych ode mnie, których dość
długo nie znałam bo....żyłam za  żelazną kurtyną a Radio Luksemburg,
podobnie jak Wolna Europa,  było zagłuszane.
Wiem, dla pokolenia mojej córki to brzmi jak majaki, ale tak było. A więc
poszperałam na You Tube i oto plon mych wykopalisk:
znany Wam już przedstawiony niedawno Engelbert Humperdinck, obecnie
lat 84 :
Podziwiam, że jeszcze funkcjonuje, ale nie  da się ukryć, że wolałam go
słuchać i oglądać gdy był młodszy. Podziwiam, że nadal jednak ma głos
całkiem niezły.

Następny słynny głos to sir Tom Jones, nieco młodszy od Engelberta, nadal
dysponuje dobrym głosem i chęcią śpiewania pomimo swych 79 lat:

Jego rówieśnik, też 79 lat, Paul Anka, wygląda może nie najlepiej, ale też
nie może się rozstać z mikrofonem i chyba nadal komponuje, ale tu daję
jego wizytówkę- przebój "Diana", który skomponował w wieku 15 lat:
Paul Anka już nie koncertuje ale nadal komponuje.
W jego karierze piosenkarskiej jest również "polski akcent"- w latach  60
ubiegłego stulecia  śpiewał razem z Violettą Villas w Las Vegas.
A ileż się tej jego Diany natańczyłam!

Nieco młodszy od nich, mający ukończone w tym roku zaledwie 75 lat
Rod Stuart nadal koncertuje:

Pobuszowałam nieco w sieci  i znalazłam nagrania wielu wykonawców dziś
już mocno zapomnianych, jak np. Cliff Richard z grupą The Shadows:

A tak wyglądali w 1981 roku:

No cóż, czas nie oszczędza nikogo, na domiar złego pędzi do przodu jak
szalony a my się chwilami zastanawiamy gdzież to uleciała nasza młodość,
nasze siły, fascynacje.
Wiem, to zaledwie kropla w morzu wielu  naprawdę świetnych  grup i solistów,
ale  wspominki zaczęłam od tych, do których muzyki szalałam na parkiecie.

Trafiłam również na  mix przebojów  lat 70, 80, 90- oczywiście ubiegłego
wieku.

Miłego słuchania;)




piątek, 10 kwietnia 2020

Trochę.........

......mnie nie będzie.

Nie wiem czemu, ale znów  mi się zrobił dzień za krótki, porobiły mi się
jakieś zaległości, które muszę  nadrobić.
I już dziś , życzę WSZYSTKIM, bez wyjątku, niezależnie od tego czy świętują
czy  też  z uwagi na poglądy nie -
      Zdrowych i pogodnych Świąt
                   
 

A gdy już  radośni i nasyceni będziecie chcieli posłuchać dobrej muzyki
to proponuję: 
 

 

wtorek, 7 kwietnia 2020

Muszę......

.......bo inaczej się uduszę.
Słuchałam  dzisiaj opowieści o pewnym  kraju, który ledwo poznałam i
którego bliskie poznanie mi nie grozi, bo przecież jest pandemia.
Otóż jest taki kraj w Europie, który jest królestwem a ponadto ma parlament,
czyli jest królewską monarchią parlamentarną. Obecna konstytucja, która
była uchwalona w 1975 r po wieloletnich obradach, sporach i ustaleniach
nie przewiduje czegoś takiego jak "stan wyjątkowy".
I teraz, w obliczu  szalejącej pandemii król tego  kraju oraz premier rządu
PROSZĄ obywateli, by przestrzegali zaleceń, które mają na celu ocalenie
przed chorobą a i śmiercią jak największej ilości  obywateli.
I, rzecz dziwna, obywatele tego kraju naprawdę starają się jak najsolidniej
stosować  do tych zaleceń .
Pan premier wystosował oficjalny list do narodu, w którym prosił, by z uwagi
na dobro wszystkich wszystkich obywateli zastanowić się czy aby na pewno
warto z okazji świąt opuścić dotychczasowe miejsce pobytu i jechać do rodziny
w te święta. Bo jadąc z miasta, w którym są chorzy na covid-19 można roznieść
zarazę po całym kraju i spotkanie zamiast radości może przynieść łzy
i cierpienie.
Jak na razie to nadal są w Malmo otwarte restauracje, zwiększono dbałość
o odstępy pomiędzy stolikami,  studenci  mają "zdalne  nauczanie", dzieciaki
aktualnie mają regularne ferie z okazji świąt i jak na razie nie słychać by
miały być odwołane po feriach zajęcia w szkole.
Dziś było tam wczesnym popołudniem +15 stopni i moi siedzieli na plaży-
podobno było bardzo ciepło i zupełnie bezwietrznie.
W  Berlinie  miałam dziś +20  stopni w cieniu i  świecące  słońce.
A ja pokonuję pandemię muzyką relaksacyjną:


Muzyka w sam raz do dłubania w koralikach i przeglądania albumów
z pracami moich ulubionych malarzy.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Rozrywkowo i.......

...........wspominkowo.
Dziś wylądowałam w krainie wspomnień. Jak zapewne  każdy z Was mam
swojego ulubionego piosenkarza, dziś już 84-letniego, który nadal jest
czynny zawodowo.Dla mnie to jeden z  najlepszych głosów w branży
muzycznej XX wieku -  to Engelbert Humperdinck

A tak naprawdę to nazywa się Arnold George Dorsey i jest synem hinduskiej
śpiewaczki  i oficera armii brytyjskiej.
Muzyką zainteresował się w wieku 11 lat i rozpoczął naukę gry na saksofonie.
Na początku lat 50-tych śpiewał w brytyjskich nocnych klubach- głównie
popularne  arie z oper Engelberta Humperdincka, z czasem przyjmując
pseudonim  Engelbert Humperdinck. W połowie lat 50 przeniósł się do USA.
W ub. roku ze wzruszeniem oglądałam film z  jego koncertu - oczywiście
 już sam całego koncertu " nie uniesie", ale wielu wykonawców zaprasza go
do współudziału - jakby nie było to Humperdinck ma naprawdę ogromną
rzeszę wielbicielek, poza tym wiadomo, że zawsze jego koncert będzie
prawdziwą ucztą dla uszu i oczu.
Przez całe życie ma jedną żonę, Patrycję, która teraz niestety zapadła  na
chorobę Alzheimera.
Jego najbardziej znane  piosenki to "Spanish Eyes", piosenki  nagrane
w albumie "Release Me" , album "A man whithout love" i piosenka
Portofino z 1986 roku.
To tytan pracy, rocznie dawał nawet 200 koncertów, w 2007 roku odbył
tourne po Europie.



środa, 1 kwietnia 2020

Wirus.........

................ma się naprawdę świetnie.
Jeśli  ktoś  Wam mówi, że wkrótce wszystko się "uładzi", uspokoi to mu nie
wierzcie.
Jak  już zapewne pół Europy wie,  moja córka z mężem i dziećmi jest
aktualnie w Szwecji.
Szkoła, do której chodzą  Krasnale nadal funkcjonuje,  a dzieci nadal
się w niej uczą - tyle tylko, że skrócono o 1 godzinę pobyt w szkole.Dzieci
mają przykazane, by cały czas  przestrzegały prawidłowych odstępów-
technika prosta, łatwa do zapamiętania,  każde musi mieć wokół siebie pustą
strefę, którą wyznaczają sobie wyciągając w bok  ręce i zataczając w miejscu
kółko wokół własnej osi.
Drogę do i ze szkoły mają pokonywać obowiązkowo w rękawiczkach-
wszystkie dzieciaki  dojeżdżają do szkoły komunikacją miejską.
Dwa fotele za kierowcą mają  pozostać wolne, bez pasażerów.
Wprowadzono nowość- autobusy zatrzymują się na każdym przystanku, bez
"wezwania  dzwonkiem", drzwi obsługuje tylko kierowca.
Skasowano w szkole barek, dzieci nie stoją w kolejce na stołówce,wchodzą
gdy już jedzenie jest na stolikach. Witają się bez podawania rąk, bez żółwika
i bez przybijania  "piątki"- zamiast tego jest stuknięcie butem w but, lub
trącenie się łokciami.
Rodzice  zostali poinformowani, że dzieci, które mają nawet minimalny
katar, muszą pozostać w domu.
 Czynne są w Malmo niemal wszystkie restauracje i bary, zlikwidowano
tylko w nich samoobsługę "sałatkową".
Ludzie są wielce zdyscyplinowani, przestrzegają wymaganych odstępów.
Poza tym  Szwedzi nie należą do wielce "wylewnych" osób i wierzą
swoim władzom, które jeśli coś nakazują to po to, by naród to stosował.
W szkole nie brak odkażaczy, jednorazowych ręczników,  mydła.
Studenci  uniwerku są na  "zdalnym nauczaniu", personel wchodzi  do
budynku kodowanym wejściem.
No ale już wiadomo, że moi wbrew temu co planowali  nie przyjadą
tu  w kwietniu, więc się zobaczymy dopiero w lipcu, gdy córka już
zakończy swoją pracę na tamtejszym  uniwersytecie. Zresztą jak na razie
nie  mieliby czym tu przyjechać, loty odwołane, promy wstrzymane, bo
Dania zamknęła swe granice. A z tego  kawałka Szwecji trzeba się
przemieścić przez Danię, by pokonać Bałtyk.
Pani Merkel  ogłosiła, że jak na razie to szkoły będą tu nieczynne aż
do 20 kwietnia, ale być może, że będą  nieczynne i dłużej i w każdej chwili
w razie potrzeby mogą zostać zaostrzone rygory "odosobnienia".
 A więc pomyślcie wszyscy co będziecie robić w wakacje, bo sytuacja
raczej  się nie poprawi i już dziś wiadomo, że domy wczasowe, pensjonaty
itp. będą nieczynne, nie tylko w Polsce.
Niektórzy zostali nieźle trafieni, bo właśnie oddali do użytku  nowiutkie
letnie pawilony nad morzem - niestety będą stały puste, o czym mi
z wielkim smutkiem doniosła telefonicznie  moja kuzynka, która się
szykowała na wczasy w Dąbkach nad Bałtykiem.
I znów zaczniemy liczyć czas dzieląc go na " przed pandemią" i
"po pandemii", niczym "przed wojną" i "po wojnie".
Tak naprawdę to ten wirus jest  w takim samym stopniu wredny jak
wirus  naszej starej, poczciwej grypy, która rok w rok uśmierca na
całym świecie  naprawdę sporo  ludzi. Tak dokładnie to nie tyle sam
wirus  zabija a powikłania pogrypowe, które atakują głównie osoby
stare, schorowane, posiadające różne schorzenia. Tyle tylko, że już od
lat nikt nie podaje do publicznej wiadomości statystyk, ile to osób
starszych przenosi się w inny wymiar  - ten wirus już w pewien sposób
wrósł w europejski  krajobraz, przestał być "straszny".
Koronawirus jeszcze nie jest "oswojony", jeszcze nie wszystko o nim
wiemy, ale podobnie jak grypa rozprzestrzenia się drogą kropelkową.
I aktualnie są teraz dwie epidemie- "zwykłej" grypy i koronawirusa,
Tyle tylko, że p. grypie są szczepionki a na tegoż koronawirusa jeszcze
ich nie ma.
Przypomnijcie  sobie - zapobieganie  grypie to też głównie unikanie
zgrupowań, utrzymywanie większej czystości , szczepienia ochronne.
Bo  nawet jeśli się zachoruje pomimo szczepienia to przebieg będzie
znacznie łagodniejszy, bez powikłań.
Spójrzcie na mapę- gdzie  najwiecej zachorowań w Europie? A no tam,
gdzie życie rodzinno-towarzyskie kwitnie, gdzie nie wystarczy powiedzieć
"cześć, jak się masz", ale należy przynajmniej sobie podać ręce, objąć się,
dać siarczystego całusa czyli "buźka, niedźwiedź" i infekcja podana dalej.
A więc - bądźmy "mniej dotykowi"- serdeczność nie musi być wyrażana
dotykiem, przytulaniem i cmokaniem.
A więc - trzymajcie się dzielnie, bezdotykowo- czyli zdrowo.