drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 3 kwietnia 2019

Dla siebie zrobiłam

Pierwsze koraliki w tym roku - ściubiłam, ściubiłam, ale w końcu
zrobiłam. Są tak leciutkie,  że zupełnie ich nie czuję na szyi.
Trochę się "narobiłam", bo oprawianie tych małych  kamyków w małe
koraliki było chwilami męczące.
Mam "w zanadrzu"  kilka projektów, ale jakoś czasu mi ostatnio brak,
bo okazuje się, że najmniej służy mi siedzenie. Kilka razy w ciągu dnia
muszę poćwiczyć , potem trochę odpocząć, muszę wyjść na spacer więc
łączę zakupy ze spacerem, w garnkach też muszę  pomerdać bo samo się
nie zrobi.
A propos garnków- zrobiłam dziś "potrawkę z kurczaka", czyli:
pokroiłam biust kurczaka na małe kawałki, kostka cm na cm, dodałam
do mięsa 3 starte na drobnej tarce marchewki, 2 starte jabłka, łyżkę
stołową słodkiej wędzonej papryki, odrobinę soli, 2 jajka i łyżkę mąki
kokosowej.
Wszystko razem dokładnie wymieszałam i gdy już nie można było
rozpoznać części składowych - wrzuciłam wszystko na patelnię, na
której rozpuściłam masło klarowane. Piętnaście minut smażenia i
obiad był gotowy. Wyszło super.
 A moje nowe koraliki wyglądają tak:


Byłam dziś w swojej przychodni lekarskiej, bo przecież rozpoczął się nowy
kwartał, więc musiałam odnowić posiadane skierowania do specjalistów.
Tym razem ruszyliśmy nie samochodem a metrem i to był dobry pomysł,
bo za Chiny  Ludowe nie byłoby gdzie zaparkować.
Szalenie się zmęczyłam, bo metro = schody i nieco tych schodów w górę i
w dół  musiałam pokonać. Najbardziej ubawiłam się na jednej ze stacji,
na której schody ruchome jeżdżą tylko w dół, a w górę należy je pokonywać
 per pedes. Mąż mnie cały czas pocieszał, że tu metro jest dość płytko pod
ziemią, nie to co w Moskwie, gdzie gdy stanie się na górze to niemal końca
schodów nie widać. Na szczęście tam byłam tylko jeden raz.