drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 15 grudnia 2017

Tak jakby o.....

.....niczym, czyli o cebuli.
Jak wygląda cebula- każdy wie, jak pachnie i jak smakuje też zapewne sprawa
nikomu obca nie jest.
Zatelefonowałam dziś do koleżanki i gdy tylko zaczęłam mówić zakaszlałam
się okrutnie. Szczekałam i szczekałam, ona cierpliwie czekała aż złapię oddech
i gdy wreszcie zamilkłam powiedziała: "wyślij swojego do sklepu po cebulę,
niech kupi co najmniej 2 kilogramy. Na noc obstaw łóżko stolikami, krzesłami a
na   talerzach poukładaj połówki przekrojonych cebul, miąższem do góry. Rano
wszystkie cebule wywal do śmieci. Następnego dnia powtórz to samo. Za dwa
dni powinnaś być już zdrowa".
No normalnie zatkało mnie, do tego chciało mi się śmiać ale śmiech też wyzwala
u mnie odruch kaszlowy, więc tylko jęknęłam i zapytałam się co to za leczenie.
Bo dojrzałam już mentalnie nawet do zrobienia i wypicia syropu z cebuli co
uważam za skrajne bohaterstwo, mało tego- nawet zjadłam miksturkę czosnkowo,
miodowo, cynamonowo, imbirowo, kurkumową a kaszel dalej mnie dręczy, więc
nie sadzę by rozłożenie wokół siebie połówek cebuli mogło cokolwiek pomóc.
Poza tym chyba prędzej wyleciałabym razem z tą cebulą przez okno z trzeciego
piętra, bo mój mąż nie lubi tego zapachu,  więc niech powie skąd ten pomysł.
Okazuje się , że moja koleżanka spędziła kiedyś kilka miesięcy w malutkiej
miejscowości na  południu  Francji. Trafiła tam na jesieni i to wcale nie pięknej,
złotej a raczej takiej zaropiałej niczym te ostatnie w Polsce. Jej uwagę zwróciły
wiszące w jednym z dwóch sklepików  "wisiory" z przekrojonych cebul.
Pomyślała,że może właścicielka suszy cebulę na zimę, dziwiło ją tylko, że ta
cebula, ilekroć ona jest w sklepiku zawsze jeszcze jest soczysta. W końcu zebrała
na odwagę i wyraziła zdziwienie, że tu tak dziwnie suszą tę cebulę.
Właścicielka sklepu spojrzała na nią jak na niemądrą i powiedziała: "my nie
suszymy cebuli, ona nas chroni przed chorobami. Przez cały dzień do wieczora
cebula pochłania wszystkie wirusy i bakterie.Wieczorem ją wyrzucamy i przed
otwarciem sklepu znów wieszamy świeże, by oczyszczały nam sklep. Zresztą pan
doktor Jean C. potwierdzi pani, że mam rację. To nasza stara tradycja".
Przy pierwszej nadarzającej się okazji zaciekawiona zapytała się doktora  Jeana C.
o tę dziwną tradycję.
Okazało się, że gdy doktor jako jeszcze młody lekarz zamieszkał w tym miasteczku
też był zadziwiony tym zwyczajem i traktował go jak jakiś przesąd. Ale po jakimś
czasie, gdy był z wizytą u bardzo ciężko przechodzącego grypę pacjenta
postanowił postawić wokół jego łóżka połówki  cebul.
Ponieważ stan pacjenta był dość poważny, a chory miał już swoje lata, został przy
nim na noc.
Rano pacjent był już w nieco lepszym stanie, lżej oddychał i ciśnienie lekko spadło.
Pan doktor zebrał te połówki cebul w jedną, czystą torbę, przy łóżku chorego
pozostawił  następne połówki cebul, a "zużyte" cebule wysłał  czym prędzej do
laboratorium prosząc o zbadanie co jest na powierzchni cebul.
Wyniki badań zdumiały nie tylko pana doktora Jeana C.- prowadzących badania
również, ponieważ znaleziono pewną ilość wirusów  grypy oraz bakterii które
namnażąją się właśnie podczas grypy.
A z czasem  przebadano cebulę  bardzo dokładnie i dziś wiadomo, że za większość
pozytywnych właściwości cebuli odpowiada dwusiarczek alilo-propylowy.
Udowodniono bakteriobójcze działanie cebuli, która skuteczniej niż syntetyczny
antybiotyk może pokonać gronkowca złocistego, wspomaga leczenie zakażonych
ran, leczy również wszystkie stany zapalne skóry, zapobiega powstawaniu blizn
oraz systematycznie wcierana w stare blizny znacznie je spłyca i wygładza.
Stosowana wewnętrznie nie dopuszcza do powstawania zakrzepów krwi oraz
łagodnie  rozpuszcza te już istniejące. Ma lekkie działanie diuretyczne, wspomaga
leczenie artretyzmu i reumatyzmu, niszczy pasożyty , zwiększa odporność
organizmu, zmniejsza poziom cukru w krwi, obniża również podwyższone ciśnienie
tętnicze.
Na koniec usłyszałam: "jedz cebulę, będziesz zdrowsza".
Nie pozostaje mi nic innego jak jutro zakupić cebulę i zrobić sobie z niej syropek;(
I mam obiecane przepisy na b.smaczne dania z cebuli;(
A ponieważ jestem miła to  z całą pewnością się nimi z Wami podzielę;)


A teraz pewna "zaległość"- od trzech dni mam już ową łazienkową płytę i
wielce tajemniczy "skos".
Ten skos, to górne zamocowanie szyby do bocznej ściany.


a ta cienka pionowa "kreska" to koniec tafli szklanej odgradzającej
"brodzik" od łazienki. Wysokość jej sięga do górnego brzegu glazury.
Płyta jest przyklejona  z dwóch stron do podłoża i ściany silikonem.
który sechł 24 godziny. Górą jest trzymana tym skośnym wspornikiem.
Podobno okno jest super wodoszczelne bo było od razu przewidziane jako
część ściany "kąpielowej".
I jeszcze jedno ujęcie:
tym razem z moją ulubioną rybką - witrażem, zrobionym przez Madę.