drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 21 marca 2024

A jednak.......

 .......... choć wcale  a  wcale  nie  wierzyłam w pozytywne  działanie  kropelek  zapisanych  mi przez panią  doktor ( a ta pani doktor  to ma nawet tytuł naukowy doktora nauk medycznych) , to te  "kropelki p. bólowe" nie tylko uśmierzały  doraźnie  ból ale i leczyły stan  zapalny - wszak mają  w swoim  składzie  składnik o  działaniu p. zapalnym,  chociaż nie jest to antybiotyk.  Co prawda  mam wpisane w kartę, że źle  reaguję na  sulfatiazol i biseptol, ale jakoś te kropelki przeżyłam bez niepożądanych reakcji. Może  właśnie   dlatego, że wielce przezornie   nie brałam  od razu całej  dawki tylko  "stopniowałam". Jestem już drugi dzień na  "chodzie" bez kropelek.

Pogoda u  mnie tak zwanie wykańczająca - przedwczoraj za oknem  były raptem + 4 stopnie, nawet było słonecznie,  ale odczuwalna temp. to było ...-1. Wczoraj za to  było + 16 stopni i nawet  było mi za gorąco w lekkiej kurtce  gdy wybrałam  się na  zakupy- no cóż, nie mam w domu zapasów na  wypadek wojny, więc głód mnie wyrzucił z  domu do sklepu. 

Drzewa, te na "mojej ulicy" nawet nie  śmią marzyć o liściach,  ale  dęby burgundzkie już zrzuciły  swe uschnięte liście, a to znak, że jednak idzie  wiosna. Bo to takie  dziwne  drzewa, które  gubią  swe liście  dopiero wtedy gdy "wiosna jest tuż  za rogiem". A dziś  rano  bardzo ładnie  lał deszcz, teraz snują  się brzydkie ołowiane  chmury, ale podobno dziś  już padać nie będzie. Nie mam nawet bladego pojęcia jak ci berlińscy meteorolodzy to robią,  ale ich prognozy godzinowe sprawdzają  się z reguły  niemal w 100%.

A tu "corpus  delicti" - tak wyglądają drzewa na mojej ulicy - istna  rewia  patyków.


Z lepszych  widoków to kwitną  forsycje i niektóre drzewa owocowe, np.  "nasza podwórkowa  śliwka'. Ale  zdjęcia nie robię, bo podwórko wygląda teraz  okropnie - wszak trwają prace budowlane w oficynie. Ocieplają oficynę i dobudowują jeszcze  jedno piętro. Na  szczęście  mało mi to dokucza, bo  tak się to szczęśliwie  składa, że to po drugiej  stronie  mego mieszkania. Mnie ich prace budowlane zupełnie  nie przeszkadzają. Panowie  zaczynają pracę o 7,00 rano, kończą o 15,00. Z "atrakcji budowlanych" to  czasami obserwuję szalenie duuuży dźwig budowlany, który stoi na bocznej ulicy i ponad dachami kilku 5-piętrowych budynków przenosi różne materiały budowlane. I zawsze podziwiam precyzję z jaką pan operuje tym ustrojstwem siedząc tam wysoko, w kabinie dźwigu. A tak nawiasem to weźcie poprawkę na fakt, że tu są b. wysokie budynki, bo mieszkania mają minimum 3,5 m wysokości, a nie jak polskie domy z "wielkiej płyty", w których najwyższe mieszkania to miały raptem  2,65 m wysokości.

Z rzeczy  śmiesznych- zmieniłam sobie  zdjęcie  na koncie FB (tam jestem pod  własnym imieniem i nazwiskiem). Wstawiłam  zdjęcie portretu, który namalowała pani Joanna  Rodowicz. Bo, jak  mi podpowiedziała  córka, to ci co mnie  osobiście znają od początku mego blogowania zawsze mnie widzieli tylko i wyłącznie w okularach, a ja wszak teraz, po operacji okulistycznej ( zrobionej w 2021r) już nie  chodzę od świtu do nocy w okularach  i   sporo czasu zabrało mojej własnej  córce  przyzwyczajenie  się do widoku mojej facjaty bez okularów. Wszak od najwcześniejszych swych dni życia  widywała mnie od  rana do nocy właśnie w okularach. Czytam też  bez tego wspomagania. Ale gdyby  nie ta dziwna "awaria FB" to pewnie nadal bym "brylowała" na poprzednim bardzo już nieaktualnym  zdjęciu z Helu. 

Dziś jakoś  do mnie  dotarło, że w październiku tego  roku stuknie  mi już  siedem  lat odkąd mieszkam w Berlinie. A ja, zapewne  z powodu  sklerozy, mam  wciąż  wrażenie, że dopiero co tu  przyjechałam. Siedem lat temu  w lutym podjęliśmy decyzję o przeprowadzce i następne  miesiące "żyliśmy pod kątem przeprowadzki" z  miasta i kraju, w którym się urodziliśmy. I wiecie co? nadal mi tu dobrze, chociaż  trzeba sobie powiedzieć prawdę - Niemcy trzydzieści lat temu a  dziś to dwa różne kraje- zwłaszcza pod  względem ekonomicznym.

Miłego tygodnia - wszystkim życzę!!!!!