.........czytać pierwszy tom trylogii, czyli "Upadek gigantów". Tylko jedną noc zarwałam a i to nie całą, bo czytałam tylko do godziny czwartej nad ranem. Pospałam potem 6 godzin i wróciłam do czytania. Jak dla mnie, to jedna z najlepszych książek opisujących I wojnę światową. Pomysł łączenia w całość losów i wypowiedzi postaci historycznych i fikcyjnych uważam za świetny. Poza tym Follet ma tę zaletę, że ilekroć pisze o faktach historycznych zawsze konsultuje wydarzenia i kontekst z zawodowymi historykami. A Ken Follet to moje pokolenie - jest 6 lat ode mnie młodszy.
Dziś, po wizycie u pani doktorki - endokrynolożki zaczęłam czytać tom drugi, czyli "Zima świata". I, pewnie się uśmiejecie, ale ucieszyłam się, bo sporo tu będzie o przedwojennym Berlinie. A ja lubię czytać o wydarzeniach historycznych które miały miejsce w miastach które znam. Już kiedyś pisałam - przeglądałam album ze zdjęciami Berlina sprzed II wojny światowej - to było naprawdę piękne miasto. A powstawało jak każde inne - małe, stosunkowo blisko siebie położone osady rozrastały się, niekiedy łączyły i metodą "pączkowania" powstawały miasta.
A tu jeden z takich ładnych, przedwojennych domów.
Miłego, pogodnego owego tygodnia Wszystkim życzę i.... wracam do czytania.