........byłam dziś na przedświątecznym jarmarku, choć tego nie planowałam.
A tym razem pojechaliśmy do Poczdamu, na polski jarmark. Tłumów nie było, bo to dopiero pierwszy dzień, a całość zorganizowana na terenie dawnych królewskich stajni i sporo stoisk było pod dachem, co bardzo sobie chwaliłam, bo upału to dziś jakoś nie było, bo gdy wychodziłam z domu to były +2 stopnie a poza tym w Poczdamie nieco wiało.
Skorzystałam z "góralskiego" stoiska i zafundowałam sobie oscypek za całe 6,00 euro. W ogóle było sporo fajnych rzeczy - np.b. ładna, bardzo dobrej jakości galanteria skórzana - rękawiczki z futerkiem wewnątrz, z mięciutkiej skórki, bardzo leciutkie futrzane czapki z ładnie wyprawionych cienkich i lekkich skórek i nawet musiałam się odwołać do resztek swego zdrowego rozsądku i nic nie kupiłam, chociaż mi się bardzo podobały- bo po pierwsze czapek mam od groma a po drugie to już zimy przestały być super mroźne. Było też stoisko z polskimi książkami tłumaczonymi na niemiecki, między innymi widziałam wybór wierszy Szymborskiej.
Była prześliczna ceramika, bardzo ładna i gustowna biżuteria i nawet nieco wiklinowych różności. No i oczywiście przeróżne polskie "papu". Moi zafundowali sobie pierogi i kiełbasę na gorąco, bo nasi patykowaci młodzi ciągle jeszcze rosną i są wiecznie głodni. I nie da się ukryć, że nie było na polskich stoiskach przysłowiowej jarmarcznej tandety, co bardzo nas ucieszyło. Wyjechaliśmy z Berlina o godzinie 16,00 i równo o 19,00 już byłam z powrotem w domu.
Miłego nowego tygodnia Wszystkim!!!!