Pada, leje i jest wstrętnie i coś podejrzewam, że nie tylko u mnie.
A marzyła mi się piękna, słoneczna jesień. No cóż, rzeczywistość
czasem skrzeczy zamiast śpiewać.
*****
Nadal tkwię w totalnej niechęci do wszystkiego. Jedyne co mi się
chce to SPAĆ. Może w poprzednim wcieleniu byłam zwierzakiem
przesypiającym całą zimę?
A tak poważnie to znów mi się pogorszyło z tarczycą, bo przestałam
brać selen. A przestałam, bo miałam te problemy jelitowe po kuracji
antybiotykowej. Kwadratura koła.
I wiecie co? Lekarz nie wie, czy już mogę go brać z powrotem, bo
trzeba go brać w "końskich dawkach", czyli 200 a nie 50 mikrogramów
dziennie, jak biorą "zwykli" pacjenci.
Pomyślałam przez moment,że śnię - no to kto ma to wiedzieć? Ja???
*****
Od ponad tygodnia słyszę w wiadomościach, że już trzeba się szczepić
przeciw grypie.
Więc jak co roku udałam się do swej przychodni by się zaszczepić.
Niestety szczepionki nie dotarły, więc musiałam wziąć receptę na Vaxigrip
a następnie na tę szczepionkę zapolować. Udało się, ale żeby było
śmieszniej, w aptece była tylko jedna szczepionka, więc by zdobyć drugą
(dla męża) trzeba było odwiedzić następną aptekę - tam też była tylko jedna.
I aż ucieszyłam się, że nie muszę kupować większej ilości i robić rajdu po
warszawskich aptekach.
No cóż, psa już nie mam, więc skończyło się szczepienie u zaprzyjaznionego
weterynarza.
*****
Ponieważ głównie śpię to niewiele zrobiłam - po godzinie dłubania oczy
same mi się zamykają.
Przymierzyłam się do robienia "nadzienia" bombek. Na razie wygląda to
jeszcze nieszczególnie:
Jeszcze dużo pracy przede mną- muszę porobić dróżki, zaspy śnieżne,
dosadzić krzaczki , dorobić śnieg.
Z innych prac to zaczęłam dłubać dla siebie chustę, zwyczajnym,
prostym ściegiem szydełkowym, a wygląda to tak:
I przerobiłam naszyjnik z listkami jesiennymi. Jako wyjątkowo
utalentowana istota przecięłam niechcący żyłkę nośnika, więc
musiałam robić go na nowo i teraz naszyjnik wygląda tak:
I to wszystko co udało mi się zrobić przez ten czas, gdy mnie tu
nie było.
W domu mam same zaległości, pranie samo wyłazi z kosza, tylko jakoś
nie chce samo wejść do pralki. Dziwne.
W czytaniu blogów też mam zaległości, podobnie jak w korespondencji.
Ale się poprawię, postaram się.
Miłego wszystkim i dziękuję,że nadal jesteście ze mną!!!
Aniu, pytam tylko cichutko, czy widziałaś u mnie swój naszyjnik kilka dni temu?
OdpowiedzUsuńDobrze, że się odezwałaś! Teraz u mnie leje jak z cebra! :)
Gosiku, widziałam i nad czymś w związku z tym myślę- zastanawiam się nad kolorystyką:))) Ostatnio u Ciebie najwięcej jest czarnego, ale to może tyko "zbieg okoliczności" a nie zamiłowanie do tego koloru:))))
UsuńTu też leje a mój winobluszcz już czerwienieje na potęgę. Jesień chyba:)
Miłego,;)
Nie mam zamiłowania do czarnego. Choćby ze względu na kłaki, mam trochę ciuchów, ale nosze niechętnie. Naszyjnik od Ciebie jest śliczny i bardzo mi pasuje. W takich kolorach wszystkim dobrze ;)
UsuńTo "czarne" to skojarzenie z kotami - na ogół ostatnio trafiają się czarne, więc się śmieję,że pewnie masz zamiłowanie do czarnego koloru. Ale pomyśl, proszę, nad kolorem, a ja też nad czymś wtedy pomyślę, gdy już będę wiedziała jaki to ma być kolor.
UsuńMiłego, ;)
Miło tutaj wejść i poczytać obejrzeć zawsze coś ciekawego. Autorka jesteś bardzo ale to bardzo utalentowana manualnie. Życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńLeonnowa, a mnie miło,że wpadasz tu i na drugi blog.
UsuńMiłego, ;)
A u mnie nie pada a nawet świeci, ale cóż z tego - ledwo widzę na oczy, kicham i kaszlę. Ot, los!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyglądają te zimowe domki. Jesienny naszyjnik prezentuje się znakomicie.
Pozdrawiam i przesyłam dużą dawkę optymizmu :)
Ojej Joasiu, szalenie Ci współczuję, katar i kaszel to paskudny duet. U mnie to nawet z godzinę nie lało, ale jest ciemno, zimno, ponuro. Żadna siłą mnie dziś z domu nie wyciągnie.
UsuńDziękuję za tę dawkę optymizmu:)))
Miłego,;)
jestem jak dziecko, zachwycam się tymi domkami:)
OdpowiedzUsuńto nastawiamy budzik ma marzec?
Klarko, najlepiej na drugą połowę marca, tak bliżej kwietnia.:)) Moja psiapsióła już poprosiła o taką bombkę, ale jej zrobię z jednym domkiem, bo cała bombka będzie mniejsza.Teraz czekam aż w sklepach pokażą się różne "stroitka nagrobne" bo pewnie coś z tego dobra mi się nada na krzaczki, płotki itp.
UsuńMiłego,;)
Mamonku,kupiłam wczoraj nowy miesięcznik pt. "O czym lekarze ci nie powiedzą" .Kosztuje aż 12 zł, ale polecam z czystym sumieniem. Podbudowałam się, a koleżanka się śmieje,że od teraz zawsze będzie robiła tak jak ja jej powiem. Lekarze nie leczą, bo zapomnieli,że człowiek i jego organy to jest całość a nie poszczególne fragmenty. W moim ulubionym dotychczas szpitalu zwolniono 300 osób, w tym sporo personelu administracyjnego a z medycznego to wszystkich najlepiej zarabiających. Moją endokrynolog też zwolnili, miała doktorat z tej dziedziny.
OdpowiedzUsuńA ja podziwiam Cię za te szyciowe robótki - nie mam serca do maszyny. Niestety jestem lepszym kierowcą niż krawcową - moge bez odpoczynku jechać stąd w Bieszczady i nie czuję zmęczenia. A po samym oprzyrządowaniu maszyny i przeszyciu 5 cm jestem wykończona psychicznie.
Buziaczki,;)
P.S.
5 i 6.X jest wystawa i giełda minerałów na Nowowiejskiej, w OSIRze.
Jeśli nie będzie lało to się wybiorę.
U nas piekna sloneczna pogoda, temperatuty w granicach 20-24C wiec przesylam Ci Kochana duzo promieni slonecznych.
OdpowiedzUsuńSzlachetne zdrowie nikt sie nie dowie.., no niestety czasami jestesmy bezsilni, bo skoro lekarze nie wiedza, to kto ma wiedziec - my pacjenci.
Nie szczepimy sie przeciwko grypie, slyszalam rozne opinie i juz sama nie wiem czy sie szczepic czy nie, a u nas nie ma problemow ze szczepionkami i zaszczepic sie mozna wszedzie nawet w sklepach spozywczych gdzie jest punkt lekarski.
Miagiczny swiateczny swiat tworzsz w tych bombkach i jestem bardzo ciekawa koncowego efektu.
Duzo zdrowka Anadell i moc usciskow przesylam:)
Szczepie się od wielu lat, regularnie. Raz jedyny, gdy się nie zaszczepiłam miałam tak piekielną grypę z powikłaniami bakteryjnymi, że teraz już nie ryzykuję. Tyłek miałam tak skłuty zastrzykami, jakbym usiadła na jeżu, dwa tygodnie dzień w dzień zastrzyki. Ja muszę się szczepić z uwagi na to Hashimoto a mój ślubny z uwagi na serce (zastawka i bypassy). Ale za każdym razem przed szczepieniem lekarz nas nawet całkiem dokładnie bada, łącznie z mierzeniem temperatury, oglądaniem gardła, mierzeniem ciśnienia i osłuchiwaniem.
UsuńAtaner, sama jestem ciekawa jak te bombki wyjdą- jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam. A propos temperatury - na tę noc przewidują +2, a w tej chwili jest aż +7. Jutro w dzień ma być ponoć +11, więc słonko od Ciebie bardzo mi się przyda:)
Buziaki.;)
Zostaje mi powiedziec: Kobieta pracujaca, zadnej pracy sie nie...
OdpowiedzUsuńNigdy nie bralam szczepionki, aby uchronic sie od grypy... I nie przypiminam sobie kiedy ostatni raz ja mialam...
Serdecznosci
judyta
Judytko, ostatni raz chorowałam chyba w 1987 roku, właśnie wtedy, gdy się nie zaszczepiłam.To wspomnienie do dziś mnie mobilizuje do szczepienia, a poza tym z uwagi na to Hashimoto muszę się szczepić, (rozchwiana immunologia mego organizmu) no a mój "osobisty" z uwagi na te sercowe historie.
UsuńNajmilszego;)
Mnie wysłano zaraz do specjalistow od chorób których na całe szczęście nie mam i nigdy nie miałam. Leków fura. Dobrze że mam zdrowy chłopski rozum . Ale co tak naprawdę mi dolegało nikt z lekarzy chyba nie wiedział. Dobrze że mój organizm choróbsko sam zwalczył,ale teraz naprawdę boję się następnej jakieś infekcji pamiętając jak mnie leczono. To musiala być jakaś wyjatkowa bakteria chyba nawet tej z legionerów, bo objawy jakby takie podobne mialam. Pozdrawiam i zdrowia życzę Anabell
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że zaatakowała Cię bakteria legionella pneumophila - może przebywałaś przedtem w jakimś klimatyzowanym pomieszczeniu - ona kocha buszować w tych instalacjach i szalenie szybko się rozprzestrzenia.
UsuńA ja życzę Ci miłej wycieczki;)
Po pierwsze- rzeczywistość zawsze skrzeczała i marzenia , że zaśpiewa poniechaj w zaraniu.
OdpowiedzUsuńPo drugie- lekarzowi to ty powinnaś podpowiedzieć a najlepiej jeszcze wypisać za niego receptę.
Po trzecie- zapowiada się fajne miasteczko.
Po czwarte- naszyjnik piękny i nie dłub już przy nim więcej.
Po piąte- nie jesteś osamotniona w zaległościach porządkowo-praniowych.
No i finał- przecież dzieci śpiewały"Kółko graniaste...."
Trzymaj się ciepło:):) jeszcze wróci słoneczko i ochota do działania:)
Jaskółko, zasmuciłaś mnie, wciąż się łudzę,że może kiedyś zaśpiewa. A może śpiewa pod inną szerokością geograficzną??? Wprowadzę ten selen małymi dawkami- wezmę małą dawkę i przygotuję sobie zawczasu stoperan:)))
UsuńPrzy naszyjniku już nic więcej nie podłubię, jest tym razem wszystko w porządku. Dziś wrzuciłam do pralki ciuchy w kolorze czerwonym. Białych wciąż mam za mało, nawet na 1/2 prania. Jutro wrzucę "bure". Przed chwilą Osobisty mi doniósł,że za kilka dni będzie ładnie.
Miłego, ;)
P.S.
Chęć mi wróci gdy mi endokrynolożka podniesie dawkę hormonu. Powinnam brać już 100 mcg, a biorę 88.
Nic się nie przejmuj! Ja też mam w domu same zaległości. Wprawdzie tę drabinę po malowaniu wreszcie schowałam, ale jednak wiele rzeczy plącze mi się pod nogami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wyrażając zachwyt nad tymi domkami.
Wiesz Stokrotko, mnie się nic nie plącze, ale wciąż czegoś szukam. Gorzej, bo najczęściej nie mogę tego zupełnie odnależć, co znaczy, że to po prostu wyrzuciłam z domu. Klęska totalna, bo mnie to wyprowadza z równowagi.Między innymi wywaliłam "przydasie", których teraz mi brak by skończyć te zimowe domki.
UsuńMiłego, ;)
A co będzie naokoło miasteczek? Bo ja mam kiepską wyobraźnię przestrzenną... Jak nadziejesz bombkę tym ,,farszem'' cudnym?
OdpowiedzUsuńChcę zrobić zamarznięty strumyk i malutki mostek w jednej "osadzie", porobić ścieżki wysypane żużlem, zaspy śniegowe, posadzić niziutkie choinki i zrobić jakieś krzaczory.Może wymodzę też jakieś ogrodzenie z kamyków. Mam takie maluśkie kamyki.Nadziewa się bez trudu - to są bombki z pleksiglasu, składane z 2 połówek. I mam zamiar dodać tam sypki śnieg. Robię to
Usuńpierwszy raz i trochę bez planu, więc sama jestem ciekawa końcowego efektu.
Miłego, ;)
po prostu słów mi brak!!! widzę już miny małych właścicieli tych miasteczek:)) ale będą mieli radochę.
OdpowiedzUsuńJuż rok temu chciałam coś takiego zrobić, ale wtedy nie upolowałam tych makiet z domkami.Będę chyba musiała skleić te bombki na stałe, bo jeśli się zorientują, że można je rozdzielić to zaraz wszystko ulegnie dewastacji.
UsuńMiłego, ;)
...u mnie również leje i jest zimno. Twoje rękodzieła jak zawsze piękne. Zdrówka życzę...
OdpowiedzUsuń