drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 23 października 2024

Nic a nic......

 .......się u  mnie  dzieje. No może poza  tym, że załapałam  się do endokrynolożki  i  wracam do "starego  dawkowania"  L-Thyroksinu, bo  dawkowanie które  mi  zafundowała tutejsza lekarka rodzinna ( której  się wydawało, że  wie jak  się leczy  Hashimoto)  spowodowało, że wyniki TSH mam znacznie  gorsze niż  miałam w 2008 roku  gdy  jeszcze w Polsce zaczynałam leczenie.  

Ostatnio przedrzemywałam  nieomal całe  dnie, choć nocą  sypiałam  po 10 godzin, w  dzień z trudem przemieszczałam  się na  zakupy i oględnie  mówiąc  padałam  na pysk. Niestety powrót do lepszego stanu zdrowia potrwa. Pierwszą kontrolę u endokrynolożki mam  na początku grudnia, czyli w 8  tygodni  po ostatnim badaniu. I mam nadzieję, że    mi  się  nieco polepszy.  Dziwi  mnie  jak  mało lekarzy  wie, że niedoczynność tarczycy spowodowaną chorobą  Hashimoto leczy  się nieco inaczej niż "zwykłą" niedoczynność tarczycy. A wynika  to głównie  z faktu, że przy  Hashimoto tarczyca jest zżerana przez przeciwciała pacjenta, więc jej systematycznie ubywa. Ja  mam jeszcze  skraweczek  1 płata o wielkości 1 mm a na nim ( zapewne  w  celu ozdoby) guzek- taki wielkości większej niż ten skrawek płata  tarczycy. I żeby  było ciekawiej to on "stoi pionowo" i na USG wygląda to dość zabawnie. Drugi płat tarczycy miałam usunięty jeszcze w 1967r i cudem to przeżyłam. Gdybym była młodsza to teraz usunięto by ten skrawek płata  tarczycy i guzek  operacyjnie, no alem "wiekowa" więc  za duże  ryzyko, bo  mogłabym "zejść" w trakcie operacji i zaburzyć im  statystyki. A tak generalnie  rzecz ujmując - lekarze  w Polsce są w moim odczuciu lepsi, tylko cała organizacja  służby  zdrowia szwankuje. 

Zrobiła  się u  mnie piękna jesienna pogoda, dziś od rana urzęduje  słońce i jest 14 stopni  ciepła. A ja  już nawet  dziś odbębniłam  zakupy, ale nie mam siły wybrać  się do parku, choć wcale  nie mam do niego daleko.



I trochę jesieni z jeziora, które jest tak ze 6, może 7 km ode mnie.  Zawsze mnie  dziwi, że  tym łabędziom łapy nie  marzną, bo woda  jest wszak zimna.

Miłego  Wszystkim!!!!

17 komentarzy:

  1. Na naszym malenkim Kiessee w tym roku zatrzesienie labedzi, nigdy ich tak duzo nie bylo, chyba gniazdowala tam teraz wiecej niz jedna para, a przychowku tez jest niespotykanie duzo. Mlode maja jeszcze czesciowo szare upierzenie, bieleja z czasem, ale sa juz tak duze jak rodzice. Zawsze sie zastanawiam, gdzie one podziewaja sie na zime. Odlatuja? A jesli, to dokad? Bo w zimie ich nie ma.
    Nieraz pisalam, ze niemieccy lekarze to niedouki, oni ucza sie jedynie obslugiwac maszyny, pacjent dla nich to jakis niechciany dodatek do tych maszyn, ktore jesli nie zdiagnozuja chorego, to lekarz nie zrobi tego na pewno. Moze organizacja jest lepsza niz w Polsce, moze kolejki do specjalistow nie tak dlugie, ale ogolnie wszystko do niczego i od czasu, kiedy tu jestem, bardzo sie wszystko pogorszylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem, to np. polskie łabędzie odlatują w październiku i listopadzie między innymi do Niemiec Chorwacji, Słowenii Włoch , Grecji. Te warszawskie z Łazienek to miały przycinane lotki i nie odlatywały i miały nad stawem w Łazienkach ocieplane domki. Na temat lekarzy niemieckich słyszałam (od Niemców) opinie, że tu niestety ta branża jest potwornie sfeminizowana i nie daj Boże trafić na "babę".

      Usuń
  2. Wszystko zależy od ludzi, trafiałam u nas na świetnych lekarzy, ale jak mówisz system mamy fatalny, prywatnie to inna rozmowa.
    Niechaj poprawia Ci się szybko!
    Bywa, że łabędzie do lodu przymarzają i trzeba je ratować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w Polsce na ogół dobrze trafiałam, choć w1967 pod skalpelem pana profesora omal nie umarłam.Ale przed wyjazdem z Polski miałam bardzo fajnego i mądrego lekarza I kontaktu.

      Usuń
  3. Ojtamojtam... zawsze coś się dzieje.
    A Ty dbaj o siebie i niczym się nie stresuj.
    Jesień ciągle piękna!!!
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednak udalo Ci sie wkleic zdjecie!
    Nie moge patrzec na jesienne zdjecia blogowiczow bo budza we mnie zazdrosc i tesknote za czterema porami roku.
    Ja jak zawsze sypiam za malo, a to co spie to takie przerywane i nie dajace wypoczynku. Bella spi jak Ty, caly dzien, w nocy slysze jak wyjada z misek, czasem bawi sie zabawkami.
    Sciskam serdecznie i zycze szybkich rezultatow leczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało się wkleić bo to stare zdjęcie- te stare dają się wkleić. A te nowe dają się wysłać mailem a na blog nie wchodzą i dają taki komunikat, który Ci napisałam w mailu. Nooo, ja jeszcze w nocy nie jem. Gdy znajoma kocica u mnie nocowała to też spała cały dzień a w nocy się szlajała po mieszkaniu. A ja to mogę spać i w nocy i w ciągu dnia.

      Usuń
  5. Nie wiem, jacy są niemieccy lekarze, ale ja tutaj w Polsce mam szczęście do nich. Nie narzekam, leczona jestem, trak uważam, dobrze. Powinnaś traktować ten skraweczek jako skarb osobisty- żartuję. Guzki są w ogóle niemile widziane i mówimy im zdecydowanie NIE. Korzystaj z pogody, powłócz się trochę po miejskiej "zieleni".
    Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety - w 1967r miałam usuwany jeden płat tarczycy właśnie z powodu guza- ten widoczny na odcinku szyjnym był wielkości średniej cytryny a trzy razy taki był rozrośnięty za mostkiem. I właśnie usuwanie tego płata omal nie zakończyło mego żywota, bo pan profesor stwierdził, że jestem za młoda na to by mi ciąć mostek, który po cięciu nigdy się nie zrasta jak normalna kość i człowiek ma wtedy sporo ograniczeń.

      Usuń
    2. Matyko jedyna to jakieś horrory przeżywałaś. Już kiedyś o tym pisałaś, ale z czasem człowiek bardziej sobie uprzytomnia ryzyko takich operacji. Podziwiać należy Ciebie i Twój organizm, że tyle zniósł, a Ty jesteś w dobrej, mam nadzieję, kondycji i humor Ci dopisuje. Nie zgorzkniałaś, na szczęście:):):)

      Usuń
  6. No czyli zaczynasz dostrzegać minusy.
    Powiem tak. Mi Hashimoto zdiagnozowali w Niemczech. W Polsce u p. lekarki pierwszego kontaktu usłyszałam, że kiedy słoneczko świeci to ona czuje się dobrze, czyli podobnie jak ja w niektórych momentach. A kiedy słoneczka nie ma to czuje się padnięta, podobnie jak ja w niektórych momentach.
    W Niemczech znaleźli żródło. Podali lek ( dzienna dawka hormonu tarczycy to u mnie 300 mg.) i w sumie to tyle.
    O USG tarczycy muszę się upominać. Do medycyny nuklearenj skierowali mnie ostatni raz 16 lat temu, kiedy Marie miała roczek.
    Oni mają tu coś takiego, że w pewnym wieku odstawiają kobietom te hormone tarczycy. Mojej teściowej nakazali w wieku 83 lat już nie przyjmować i też nie czuła się za specjalnie dobrze. Musiała powrócić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tarczycą "walczę" od 1967r -ale wtedy jeszcze nie miałam Hashimoto tylko musieli mi usunąć cały lewy płat. Hashimoto zdiagnozowali mi dopiero 2008r, a więc jeszcze w Polsce, ale ostatnio brałam 100mg na dobę, teraz mam brać 5 razy po 100 mg i dwa razy po 50 mg. Zobaczymy co wykaże kontrola na początku grudnia. Aniu - odstawiają, bo boją się, że serce nie wytrzyma, ale ja miałam bardzo szczegółowe badania owego narządu łącznie z badaniem pod obciążeniem medycznym i serce to mam akurat w porządku, bo jak mówi lekarka jestem stara, ale zdrowa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam kciuki żebyś czuła się jak najlepiej. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Iwonko, ale podejrzewam, że pomału, pomału zaczyna zwyciężać metryka.

      Usuń
    2. A ja do okulisty się wybieram niedługo. Pora na nowe okulary.

      Usuń
    3. Od operacji okulistycznej, którą mi tu zrobiono gdy był pierwszy rzut covidu funkcjonuję bez okularów, a nosiłam je przedtem stale od 20-tego roku życia. Niedawno byłam na controli u okulisty i nadal wszystko jest w porządku a najważniejsze, że nie ma żadnych zmian w siatkówce.

      Usuń