W "moim" osiedlowym sklepie zauważyłam już wzmożony ruch a dyskusje
pomiędzy kupującymi zaczynają się od pytania: "a co ja biedna zrobię na
święta?"
Okazuje się , że to problem, bo z jednej strony tradycja, a z drugiej strony
to już się trochę znudziło to tradycyjne żarciuszko.
Już od kilku lat nie stawiam na stół wszystkich tradycyjnych potraw, bo
nie zamierzam katować tradycyjnym jedzeniem domowników i siebie.
Tradycyjnego karpia zastąpił u mnie nietradycyjny łosoś pieczony. Pracy
przy nim niewiele, a smak ciekawy. Zamiast kapusty z grochem lub grzybami
podaję kapustę włoską duszoną z suszonymi morelami. Często zamiast ciasta
jest tylko patera z bakaliami, a na niej: suszone morele, daktyle, figi, ananas,
papaja, orzechy włoskie i laskowe, obrane już mandarynki i pomarańcze,
oraz absolutna rozpusta- banany polane gęstą czekoladą. Albo naleśniki ,
czyli moja własna wersja naleśników Gundela.Ten kto zje 3 jest bohaterem,
bo to wielce zapychające danie.Naleśniki są zwykłe, ciasto na wodzie, bez
mleka, ale mają nadzienie nieprzyzwoicie pyszne, do tego polane są czekoladą
i można je jeść na ciepło lub przestudzone. A kiedyś zrobiłam czekoladową
Pawłową, którą wstawiłam do piekarnika, gdy już byli w domu goście.
Cały dowcip w świętach, to żeby się nie przemęczyć robotą przed i nie przejeść
w same święta.
Wigilia u nas to po prostu nieco pózniejszy obiad, zupa to barszcz czerwony
z uszkami lub pasztecikami (nadzienie z grzybów lesnych) lub z krokietami z
soczewicą, albo grzybowa z cieniutkim makaronem.
Potem ryba, z warzywnym puree, lub grzankami, surówka, na koniec któryś
z deserów.Czasem robię pstrąga zamiast łososia.
Staram się zrobić jedzenia tylko tyle, by wystarczyło na jeden raz. A w te dwa
dni świąteczne też staramy się nie przejadać. Czasem jest schab faszerowany,
czasem biust z indyka nadziewany, a zamiast tradycyjnego makowca- palmiery
z masą makową, czasem tort makowy, bez ciasta lub sernik.
Nie lubię gdy zostaje świąteczne jedzenie. Jedzenie przez 3 dni ryby czy też
innych potraw jest mało zabawne.
W tym roku mam wyzwanie- okazuje się, że mój wnuczek jada drożdżówki,
więc muszę, po raz pierwszy w życiu, je upiec. Mam tremę.
Jeśli kogoś z Was interesują przepisy na : pieczonego łososia, moje naleśniki
Gundela, kapustę z morelami, czekoladową Pawłową lub palmiery-
"wrzucę" przepisy na blog.
Ojj,Anabelku-WRZUC,WRZUC,bo mi to Twoje jedzonko zapachnialo i ja tez cos takiego chce wykonac-lososia-ci-w tym kraju dostatek-inne komponenty pewnie tez gdzies wyczaruje.Ja tez nie lubie sie w Swieteczka przemeczac i nie lubie jesc 'starego zarcia'.dunczycy nie maja tego zwyczaju-nie pitrasza po nockach i dniach.u nich Swieta to jakby troche inny obiad-maja tez takie tradycyjne potrafffki,ale nie musza one znalezc sie na stole.,Nikt sie tez nie dlawi oscia strasznego karpia:-)Bylam iedys na wykladzie ichtiologa.Jak zaczal opowiadac o zyciou karpia-o jego rodzinie,zakladanych 'przedszkolach' dla narybku-przestalam go jesc od razu a to bylo juz daaawno.To w koncu jedyna ryba,ktora jest szczesliwa posiadaczka prawdziwego MOZGU:-)
OdpowiedzUsuńMoje Swietka tez beda takie mocno nietradycyjne,nie konwencjonalne i takie,jak lubimy oboje ja i moj Ukochany Maz.duzo warzyw,owocow,salatki,fajne sosy,rybella w galarecie-bo kocham-rybella faszerowana -bo uwielbiamy oboje,pieczony BLADAWIEC,lub kawalek indyka z morelami, pomarancza i rodzynkami.Swinki i Krowy nie jadam-bo jestem makrobiotyczka od ponad 35 lat.Z krowy wypije tylko mleko i zjem serek:-) a swinka to dla mnie takie mile,blotne stworzonko,ktore robi 'crum-chrum':-)
Pozdrawiam ciepluteczko-Haluta z DK :-)))
Z rozpędu już pod poprzednim postem prosiłam o przepisy :-)), ale nie szkodzi - poproszę jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńU mnie w domu na Wigilię tradycja najtradycyjniejsza; głównie pod presją "przyjezdnych" dzieci :-).
Anabell ja też bardzo poproszę, o przepisy szczególnie na łososia i te nalesniki, tak naprawde to mam dopiero 5 letni staż jako gospodyni domowa, wczęsniej owszem albo pomagałam rodzicom albo jak byłam na swoim to preferowałam proste szybkie dania ale też raczej zdrowe. I dlatego bardzo cenię sobie wszelkie dobre i pomocne wskazówki. To będzie moja 3 wigilia przyszykowana u nas ale oczywiście nie robię wszystkiego sama. Zresztą napiszę o tym na blogu.Pozdrawiam cię Anabell cieplutko.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam poprawka to moja juz 4 wigilia, w kótrej moją rolą jest "gospodyniowanie" ... ups jak ten czas leci
OdpowiedzUsuńWrzucaj, wrzucaj, nie czekaj na wolanie:)) Ale jak widzisz wolajacych nie brakuje. Mnie szczegolnie zainteresowala tak kapusta z morlelami.. to musi byc pyszne:)
OdpowiedzUsuńAnabell podrzuć te przepisy, bo brzmi pysznie!
OdpowiedzUsuńW moim domu tradycyjnie po polsku. Dania wigiline nie ulegaja zmianie, jedynie karpia wyparla inna ryba (karp jest dla nas niejadalny)
OdpowiedzUsuńMoze dlatego, ze daleko od kraju od rodziny, staram sie podtrzymywac tradycje.
Wigilia jest jedynym dniem w roku gdzie kroluja na moim stole sledzie, kapusty, golabki z kasza i inne wigilijne potrawy.
Twoje przepisy wywoluja u mnie slinotok i chetnie skorzystam z przepisu na nalesniki :)
No to już wiem, że ta kapusta jest wigilijna. :))) Tak to jest, jak się czyta od końca! :)))
OdpowiedzUsuńMy lubimy tradycyjne potrawy wigilijne, bo nam po prostu smakują, ale uważam, że masz rację - wigilia jest dla ludzi i jeśli z tradycją jest komuś nie po drodze i nikt z tego powodu łez ronił nie będzie, to nie ma powodu, żeby nie tchnąć nieco ożywczego ducha w ten wieczór.
Uściski, Anabell. :)
Halinko, oświeć mnie, co to jest "bladawiec"? Czy to coś co pływa? Ja karpia nie jem z bardziej prozaicznych przyczyn- gdy byłam mała dziadek (były więzień Buchenwaldu) straszył mnie odciętą głową ryby. Przez tego świra, blisko 30 lat nie wzięłam żadnej ryby do ust a ich widok na stole przyprawiał mnie o mdłości.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Srebrzysta, my często wyjeżdżaliśmy,więc i tradycji jakby mniej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Martuś, jak będziesz potrzebowała dokładniejszych wskazówek to napisz do mnie maila, adres w moim profilu.
OdpowiedzUsuńNo to nie wyszłaś z domu tak zielona kulinarnie jak ja. W dniu ślubu umiałam jedynie wodę zagotować a i to czasem ugotowała się "na twardo".
Miłego; )
Aga, chcesz=masz. Napiszę o wszystkich tych "dziwnych" dla niektórych potrawach.
OdpowiedzUsuńmiłego, ;)
Sar, napiszę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ataner, dla mnie niektóre z tych naszych wigilijnych dań są wprost niejadalne, z różnych względów.Gdy byłam dzieckiem nienawidziłam wigilii, bo musiałam siedzieć przy stole i patrzeć na to, czego nie jadałam. I stąd moja pózniejsza ucieczka od tradycji.Zresztą do dziś kapusta z grzybami to dla mnie murowany atak gastryczny.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Akwarelio, no właśnie, nowy duch w starą tradycję tcnięty. Może być inna ryba, inna kapusta z innymi przyprawami, inne niż makowiec lub placek drożdżowy ciasto.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mnie się tradycyjne żarełko nie znudziło, bo właśnie tradycyjnego nie jadam w zwykłe dni.
OdpowiedzUsuńNa święta wolę bigos (taki prawdziwy z 7 gatunkami mięs, grzybami i śliwkami, podlany winem), rybę w galarecie i smażoną, szynkę i kiełbasę własnej roboty (wędzone) oraz pasztet. Wszystko według starych receptur. Nowymi "wynalazkami" bawię się raczej w zwykłe dni, a na święta chce mi się tradycyjnego jedzenia.
Eluniu, ja też zrobię pasztet na święta. Zresztą często robię pasztet, bo lubimy. I mięso często piekę do chleba zamiast wędliny, bo zdrowsze, a jak wiesz muszę dbać o zdrowie ślubnego.Lubię domowy pasztet
OdpowiedzUsuńi zawsze jem go bez chlebka, tylko z chrzanikiem, łagodnym.
Miłego, ;)