drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 2 grudnia 2017

Koncert

Niestety tym razem dzieci nie śpiewały w gmachu  berlińskiej Filharmonii.
Na koncert jechaliśmy w zupełnie przeciwny koniec miasta-my mieszkamy na
południu Berlina, koncert odbywał się w odległej północnej dzielnicy miasta.
Jechaliśmy długo, aż dwoma  autobusami a potem jeszcze trzeba było nieco
podreptać.
Idąc minęliśmy cmentarz, ale nie był to cmentarz tak zatłoczony jak niemal
wszystkie warszawskie cmentarze.
Właściwie wyglądał jak  nieco opuszczony park, w którym tu i ówdzie były groby.
Za tym cmentarzem, w dużym ogrodzie stała gospoda .
Przy wejściu do ogrodu stali muzycy w strojach Mikołajów  i na 4 różnych
instrumentach dętych wygrywali świąteczne melodie. Dalej, blisko gospody,
rozstawione były kramy z produktami typu "hand made" - były tu różne, czasem
dość dziwne wyroby- np. uwite z  cienkich patyków... wianki, torby na zakupy
uszyte z  różnokolorowych materiałów, czapki robione  na drutach, przeróżne
"durnostojki", ciasta domowego wypieku. Poza tym było i coś na ząb:
berlińskie hot dogi, czyli cienkie  białe kiełbaski przypieczone na rumiano,
umieszczone w dość pokaznej bułce oraz pieczarki smażone w całości, podawane
z dwoma różnymi dipami, cienkie gofry z nutellą, kawa, cola,  herbata oraz
gorąca czekolada. Jako konsument "bezglutenowy" zakupiłam dla siebie porcję
pieczarek z  dipem. Były pyszne, bo smażone w całości, więc zachowały swe
walory smakowe. Trochę się ze mnie  mąż nabijał, że jak prezes konsumuję ze
styropianowego talerzyka.
Okazało się, że ten koncert jest koncertem charytatywnym, na rzecz dzieci i
osób dorosłych z  zespołem Downa.
Podobno często odbywają się takie koncerty i  mają duże powodzenie. Bilety
wstępu nie kosztują zbyt wiele, znacznie taniej niż na regularny koncert.
Przychodzą na te imprezy osoby, na rzecz których jest taki koncert i okoliczni
mieszkańcy. Przy jednym ogniu pieką się dwie pieczenie - integracja tych co
potrzebują nieco pomocy i zrozumienia z tymi, którzy mogą pomóc i to nie
tylko w wymiarze  finansowym. Już samo spotkanie tych dwóch różnych
grup jest ważne - jedni czują się mniej wykluczeni, drudzy dostrzegają tych,
którym pomoc jest potrzebna.
Chór w którym  Krasnal śpiewa  przeżywa co jakiś czas trudny okres, bo część
jego uczestników już ukończyła szkołę podstawową i uczęszcza do gimnazjum,
więc skurczył się ich  czas, który mogli przeznaczyć na  próby i występy.
Teraz też jest taki właśnie okres i ze starego "naboru" pozostała szóstka dzieci,
między innymi nasz Krasnal.
A te nowe dzieciaki to jeszcze "malizna", głównie sześciolatki i przeważają
dziewczynki.
Ale coś mi się widzi, że niedługo Krasnal też zrezygnuje, będzie miał jednak coraz
mniej czasu. Już teraz sporo czasu zajmują mu dojazdy do i ze szkoły. A gdy już
będzie w gimnazjum to i zajęcia w szkole będą trwały dłużej i będzie więcej nauki.
Jadąc dziś przez miasto jak zawsze podziwiałam fasady starych, przedwojennych
domów. Jak przyjemnie  jechać ulicą wzdłuż której stoją domy o różnych
fasadach, każdy inny.
Co prawda spoglądając na okna  podzielone listewkami na małe kwadraty lub
prostokąty pomyślałam, że takie okno niezle daje  w kość gdy trzeba je myć, ale
niewątpliwie ma wiele uroku.



22 komentarze:

  1. Chory niemieckie, roznego "pochodzenia" wystepuja czesto i wszedzie, gdzie sie da - w kosciolach, salach szkolnych, a teraz na jarmarkach swiatecznych, w zimnie i czesto deszczu! I o dziwo, pomimo, ze zabiletowane, to maja przewaznie pelno publicznosci! I to cieszy i daje chec do dalszego spiewania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W lecie dzieciaki śpiewały w Ogrodzie Zoologicznym. Umilały w ten sposób posiłek tym, którzy zdecydowali się na obiad w funkcjonującej tu restauracji. Co prawda był upał ale estrada, na której występowali miała dach chroniący od słońca.

      Usuń
  2. Bogate społeczeństwo to stać ich na bilety...
    Pięknie się integrują, a Krasnal faktycznie zaraz nie będzie miał czasu... szkoła to szkoła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bilety kosztuja symbolicznie, nawet biedniejszych na nie stac - 5-10 €, liczy sie chec wyjscia ze swoich czterech scian, posluchania, bycia czescia grupy - pochwalam to; jak moge, to tez ide i place :)
      A ci bogaci to raczej siedza w domach przed swoimi wypasionymi kinami domowymi i ogladaja sieczke :)

      Usuń
    2. Nie mam nic przeciwko bogatemu społeczeństwu - jak mawiała moja babcia przy bogatym to i biedny się pożywi, przy biednym - nikt.
      I dobrze, że są ludzie bogaci-bo to oni bez rozgłosu finansują wiele grantów, stypendiów itp.
      Oczywiście nie wszyscy gdy tylko dojdą do większych pieniędzy dzielą się nimi z innymi. Ale dobrze skonstruowane przepisy finansowe sprawiają, że warto dawać pieniądze na cele charytatywne. A tego właśnie w polskim prawie brak. Poza tym naprawdę ważne jest by nie siedzieć jak grzyb w jednym miejscu- ważne jest wychodzenie ze swoich czterech ścian i poznawanie nowych ludzi.
      W Polsce zupełnie zanikła tradycja wspólnego spędzania czasu z sąsiadami.

      Usuń
  3. W okresie okoloswiatecznym takich wystepow i koncertow jest zatrzesienie, niedlugo odbedzie sie koncert, w ktorym wezmie udzial Gucio, synek naszego przyjaciela. Niestety biletow juz dawno nie ma, wiec sie nie zalapalam. :) Gucio chodzi juz do gimnazjum, ale nadal chetnie bierze udzial w wystepach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krasnal do gimnazjum będzie chodził za dwa lata, teraz jest w klasie 5. I mam nadzieję, że szkoła nie wpadnie na pomysł skrócenia mu tej podstawówki z powodu jego zdolności.Już i tak jest dwa lata młodszy od reszty piątoklasistów.

      Usuń
  4. Świetnie, poznajesz społeczeństwo"od podszewki" 👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się podoba idea takiej integracji społeczeństwa- w Polsce przez lata niepełnosprawni byli a w wielu przypadkach nadal są zamknięci w domach- bo nadal są problemy z nabyciem wózka, problemy z wydostaniem się z domu, poruszaniem się po mieście, korzystaniem ze
      środków komunikacji miejskiej.

      Usuń
    2. W Niemczech integracja i "Inklusion" pisane da dużymi literami, to fakt, niestety ostatnio mam wrażenie, że zaczynają przedobrzać, np likwidując specjalne szkoły. W tym przypadku, który leży mi szczególnie na sercu, bo jestem w temacie- szkoły dla dzieci głuchych i niedosłyszących. Ja znam stres wielkich sal, dużej grupy, akustyki z tym związanej, i się pytam, co komu szkodzi mala klasa, z wyposażeniem na potrzeby akustyczne, tych kilku dzieci? Ale to temat rzeka.

      Usuń
  5. Fajna taka impreza, a wymienione przez Ciebie atrakcje kulinarne brzmią apetycznie.
    U nas też chórów dziecięcych jest sporo, niemal w każdej szkole, ale niektóre dzieci mają słomiany zapał, a inne wolą większe atrakcje...
    Gdy opuszczamy nasze osiedle lubię oglądać domy i ogrody, zamiast pobazgranych farbą bloków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu takie typowe "blokowiska" są jeszcze na terenie byłego Berlina Wschodniego. Ale gdy błądziliśmy po tym terenie wracając ze Słubic, to zwróciłam uwagę, że włodarze miasta próbują nieco "ocieplić" wizerunek tych ponurych "Ścian płaczu"- na niektórych blokach są wymalowane drzewa i udają las - nawet całkiem niezle to wygląda.
      Za to bazgranie na ścianach domów to bym malowała tym pacykarzom twarze i łapska jakąś niezmywalną farbą.Niechby z rok pochodzili tak oznakowani.

      Usuń
  6. Serdeczne pozdrowienia dla Krasnala i słowa podziwu, że chce śpiewać w chórze, bo to dla niektórych mało atrakcyjna forma udzielania się (spędzania czasu wolnego). Sądzę, że pomoc potrzebującym zostanie w gimnazjaliście, zmieni się tylko sposób jej udzielania. Pieczarki w całości też chętnie zjadłabym nawet z papierowego(styropianowego) talerzyka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krasnal dysponuje słuchem absolutnym- lubi śpiewać i sam poprosił by mógł się uczyć muzyki, więc należy do chóru a poza tym ma lekcje gry na fortepianie. I czasem coś sam nawet skomponuje. Ale jego miłością jest matematyka.
      Te pieczarki były świetne, a widok ich smażących się na patelni o średnicy 75 cm- niezapomniany!
      Miłego;)

      Usuń
  7. Wspaniała, godna podziwu akcja.
    Przytulam serdecznie Twojego Krasnala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się bardzo podoba sposób w jaki tu szkoła wychowuje dzieci - od małego Krasnal był w grupach wieloetnicznych- żadnego podziału z uwagi na kraj pochodzenia. Młodszemu Krasnalowi ogromnie podobały się w przedszkolu dwie dziewczynki- jedna z Indonezji, druga z Indii. Po prostu tu od małego uczą ich, że nie ważne jest kolor czy też odcień skóry- ważne co masz w głowie.Tu jest wiele mieszanych małżeństw - np. ona Greczynka, on z Japonii, a dziecko urodzone w Niemczech.

      Usuń
  8. Podoba mi się, że Krasnal ma takie zainteresowania i dobrze, że organizowane są takie świetne imprezy charytatywne i integracyjne jednocześnie. To wychowuje ludzi otwartych na inność, oswaja wszystkich z tym tematem, z tymi ludźmi.
    U nas jest taka kawiarnio-piekarnia, gdzie obsługują osoby z zespołem Downa, są bardzo troskliwi i obowiązkowi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mi się podobają takie piekarnie, gdzie możesz przyjść, napić się kawy, zjeść świeżutkie ciacho i na koniec zabrać do domu pyszne bułeczki. Przecież to bardzo praktyczne. I pomyśleć, że przed wojna i w Polsce tak było. I nie wiem komu to przeszkadzało???

      Usuń
  9. Wszystkie moje dzieci i synowa śpiewają w chórze, ale takim dorosłym :). Obecnie niemowlaki w rodzinie trochę ich z występami hamują, ale zdaje się częśc wybiera się do Wrocławia na jakiś koncert, chyba już świąteczny własnie.
    Rok temu byłam w tym okresie w okolicach Hannoveru, mnóstwo takich atrakcji było - nie masz chyba czasu sie nudzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie ostatnio na nic nie mam czasu.Nawet krótki post piszę na raty. Może dzięki temu zapomnę się całkiem zestarzeć???
      Lubię te przedświąteczne jarmarki - odbywają się w każdej dzielnicy.Wszyscy w pewnym sensie wyhamowują, nagle mają czas powłóczyć się pomiędzy kramami i nawet jeśli nic nie kupią, to też są uśmiechnięci i zadowoleni.

      Usuń
  10. Inicjatwywa bardzo szlachetna i to jest godne podziwu. Zawsze wspieram takie akcje, bo płyną z serca.
    Cena biletów jest niewspółmierna do zaangażowania ludzi którzy pracują nad całym projektem i organizacją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sytuacji gdy cena biletu nie powala na kolana to wiadomo, że sporo ludzi przyjdzie, zwłaszcza gdy jeszcze oprócz koncertu jest trochę kramików z różnościami. Ceny na tych stoiskach też nikogo nie odstraszały.Tu sporo osób ma w swoich ogródkach ule i było nawet sporo "miodu własnej produkcji", co mnie nieco zdziwiło.
      Było tego dnia dość zimno,z powodu dużej wilgotności powietrza i spędzenie kilku godzin na powietrzu stojąc czy też siedząc przy swoim stoisku wymagało nieco samozaparcia. Gdy dzieci już skończyły swe pienia i my wychodziliśmy, do sali nadal przybywali goście i naprawdę było coraz więcej osób.Po przerwie miały być jeszcze jakieś atrakcje, widziałam pana , który robi cudeńka z baloników, byli też akrobaci.
      Miłego;)

      Usuń