drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 28 listopada 2012

MIx

Gdy w końcu listopada jest +10 to chyba nie jest to stan normalny.
Dziś było tak gorąco  na salach, że trzeba było włączyć klimę, choć
kaloryfery są całkiem przykręcone.
A tak ogólnie to gonię resztką sił  - sama myśl, że jeszcze dwa dni
ćwiczeń,  odbiera   mi chęć do życia. To chyba z powodu tej pogody.
                                       ****
Poza tym mam  kiepski humor. Byłam dziś w pewnym dużym
markecie i wdepnęłam w regały z zabawkami , żeby popatrzeć na
samochodziki. I coś mnie podkusiło, że zajrzałam również w regał
z zabawkami dla dziewczynek i aż skamieniałam z wrażenia-  na
jednej z półek stały koszyczki z  towarem do sklepu spożywczego.
Koszyczek zawierał 50 elementów wykonanych z plastiku , takiego
zupełnie zwykłego.Wprawdzie truskawka była tej samej wielkości
co gruszka, a pomarańcza wyglądała jak koło od traktora, ale były
też naprawdę udane miniaturki butelek z mlekiem, pudełek z sokiem
owocowym, puszka z konserwą rybną i jeszcze kilka torebek
z  produktami sypkimi jak cukier, mąka  itp. I to wszystko raptem
za 25 zł. Gdybym była sama, z całą pewnością zakupiłabym ten
koszyczek, bo podobały mi się te miniaturki, ale mój mąż  ostro
zaprotestował. Poza tym szarmancko stwierdził, że "moje" produkty
są  o wiele ładniejsze, a te miniaturki nie będą  do nich pasowały.
No nie wiem, może ma rację?
                                       ****
Chyba pomału naród szykuje się do świąt. Dziś panie oczekujące
na swą kolejkę do ćwiczeń  licytowały się, która z nich będzie
miała mniej gości z tej okazji. Wygrała ta, która przewidywała, że
do wigilijnego stołu zasiądzie tylko 8 osób. I do tego będzie to
oaza skromności wigilijnej - karp w trzech wersjach, dwie  wersje
pierogów, 2 wersje kapusty, jedna biała, druga "modra", będzie
pure z kartofli i włoskiej kapusty,  zupa rybna i rosół grzybowy,
obowiązkowo kompot z suszonych owoców, obowiązkowo
makowiec, kutia, sernik i  orzechy z miodem.
Jak się domyślacie, nie brałam udziału w licytacji,  ale wygrałabym
w cuglach.
Miałam wielką ochotę powiedzieć tej pani, by obok każdego
talerza położyła choć ze dwie tabletki Raphacholiny.

17 komentarzy:

  1. Anabell - a moze zaczniesz stosowac regularne cwiczenia w domu? Wiesz juz co Ci dolega a co pomaga, ktore czesci ciala wymagaja specjalnej uwagi. Tym sposobem moglabys regulowac wg swych potrzeb, mozliwosci i czasu. Wazna jest tez systematycznosc a nie takie korzystanie z rehabilitacji dwa razy do roku.
    Sklepik - pamietasz jak Ci pisalam w prywatnej korespondencji ze sklepy z zabawkami oferuja bardzo rozlegle wyposazenie sklepikow? Skoro duzo juz zrobilas wlasnorecznie i szkoda by poszlo na marne to moze przeslesz kombinacje obu czyli swe wyroby ktore beda bezcenna pamiatka plus dolacz to co widzisz w skepie bo nie wszystko mozna stworzyc z filcu.
    Komentujac trzeci temat - nie dolaczam sie do licytacji bo z czym - trzema osobami i obiadokolacja zlozona z tego co absolutnie konieczne? Caluje i sciskam goraco - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serpentynko, to już ostatnie 2 dni i potem musze znów ćwiczyć w domu. Tam jednak jest ten "plus", że za każdym razem rehabilitantka mnie rozluznia, (co zajmuje 3/4 czasu, potem tylko nauka ćwiczeń) czego nie będę miała w domu. I znów piłka będzie głównym meblem w pokoju.
      No właśnie, chciałam to kupić tylko dla tych miniatur, ale wiesz, może mi się uda wybyć na miasto bez A., wtedy to kupię.Postaram się tak zrobić w piątek, po ćwiczeniach.No popatrz, u Ciebie 3 osoby, u mnie dwie, obie na diecie. Ależ się nam trafiło!
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. Przecież na stole musi być 12 potraw :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasna, nic nie musi. To głupi zwyczaj. I, co ważne, potrawy wigilijne wcale nie muszą być postne, o czym nawet katolicy nie wiedzą. W ramach tych dwunastu obowiązkowych potraw ludzie wydają furę pieniędzy, a potem, po świętach w śmietnikach ląduje masa jedzenia. Ja wiem, że niektórzy mają żołądki rozepchane i bywają one o pojemności wiadra, ale co to za sens tak się objadać? Ja tego nie rozumiem. Przecież po każdej wigilii i każdym śniadaniu wielkanocnym najwięcej pracy ma pogotowie, bo większość cierpi na dolegliwości gastryczne z przejedzenia.
      Miłego, ;)

      Usuń
    2. Wiedzą, wiedzą. :) W naszym kraju wigilia była zawsze dniem pracującym (nie powiem, że dniem normalnej pracy) a mimo to większości jawi się jako najważniejszy dzień roku. Czy ktoś poda bardziej znaczącą datę niźli wigilia? Postne dania są tradycyjnie związane z wigilią (w Polsce) i nie zmienią tego żadne, nawet koścjelne przepisy, pozwalające golonkę zagryzać w wigilię salcesonem., Ato. , że jest dwanaście potraw wcale nie znaczy, że musi być to 30 kg żarcia. Choć z drugiej strony nie da się ugotować pół litra barszczu lub zrobić 2uszka. Sorry za literówki, ake piszę z tabletu. Pozdr

      Usuń
    3. O rany , a już myślałam, że znów jesteś kilka tysięcy km stąd.Mam patent na małe ilości zupy - jednorazowo gotuje się rosół, który jest bazą do wielu zup.Gdy wystygnie porcjujesz go i zamrażasz. Potem wyciągasz pożądana ilość i robisz odpowiednią zupę, np, barszcz lub grzybówkę. Z tymi dwoma uszkami to gorzej, ale można zrobić tzw, "diablotkę", czyli kawałeczek ciasta francuskiego (gotowca) pokroić w paseczki, posypać solą , pieprzem i papryka i upiec.
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. Każdego roku w pokoju nauczycielskim też była "panika', bo ciasteczka jeszcze nie popieczone, a karpia u kogo zmówić, i co jeszcze, żeby inaczej.... oberzydeliwe. Nie brałam udziału, bo u nas utarte zwyczaje, a ja i tak padałam na nos, bo na mnie ciężar świat u rodziców kładziono. Siostra ograniczała się do zmycia po Wieczerzy, barat z żoną i dziećmi zawsze honorowi goście, to co sobie będą ręce urabiać. I tak powoli znienawidziłam Wigilię i Boże Narodzenie. Od czterech lat przy wigilijnym stole zasiadają u nas 4 osoby i jest skromnie, a ja nareszcie mogę powiedzieć, że mam święta.
    Twoje produkty są na pewno o wiele ładniejsze niż te , które oglądałaś. I "zdrowsze", bo nie plastikowe.
    Wytrzymaj jeszcze te dwa dni, a potem mocno odetchnij z ulgą, że już po....

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaskółko, bo święta powinny być dniami, w których każdy robi to co lubi, a nie spędem na gwizdek, wystawaniem w dzikich kolejkach, sterczeniem przy garach, porządkami przed przyjściem gości i sprzątaniem po nich. Dlatego najchętniej wyjeżdżałam na święta. Nie było żadnego wysiadywania przy pełnych półmiskach, tłumaczenie się,że czegoś nie jesz, bo zwyczajnie nie lubisz lub ci szkodzi, gadania o byle czym z osobami,których tak naprawdę nie lubisz lub nie cenisz. Moja cioteczna babka robiła zawsze święta i stół na 24 osoby był tak gęsto zastawiony wszelkimi możliwymi potrawami, że ledwo mieściły się talerze biesiadników.A ciocia krążyła pomiędzy nami, pilnując by przypadkiem nie było trochę wolnego miejsca na talerzu.Doskonale pamiętała co kto lubi i zawsze dbała by były na stole wszystkie ulubione przez rodzinę potrawy. Wiedziała, że ja nie jem pierogów z kapustą i grzybami i dla mnie zawsze były pierogi z samymi grzybami. Wiesz, to było miłe, ale mnie wystarczyłyby 3 pierogi do szczęścia i miska z bakaliami i już miałabym święta jak się patrzy.Ale ciocia nie odpuszczała, choć po łyżce, ale wszystkiego musiałam sobie nałożyć. Efekt - z przejedzenia nie mogłam oddychać.To siedzenie od godz.15,30 do północy wykańczało mnie. I choć bardzo ciocię kochałam, wolałam wyjechać.
    Jaskółko, oczywiście wytrzymam, trudniej będzie co prawda z mobilizacją do tych ćwiczeń w domu, przynajmniej 3 razy w tygodniu muszę godzinę ćwiczyć.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamiast kompotu napar z mięty... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. NIgdy nie liczę wigilijnych potraw, bo po co? Jest kilka, ale w ilościach rozsądnych. Poza tym połowa rodziny teraz na dietach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z typowych polskich wigilijnych dań to ja lubię zupę grzybową, pierogi lub naleśniki z grzybami (tymi z grzybowej zupy) i orzechy. A ponieważ to lubię, to robię grzybową raz na dwa tygodnie w ciągu roku. Wg. moich kuzynek to profanacja.Poza tym uwielbiam orzechy, więc też je jem w ciągu roku, nie od święta. A posiady przy stole to lubię przy kawie ,herbacie i owocach lub...lodach.I najlepiej, gdy jest to raczej kameralne spotkanie, najlepiej kwartet, bo wtedy można pogadać.
      Miłego, ;)

      Usuń
  7. Ja bym chciała, aby to już minęło. Jednak nie mogę polubić świąt z tym wszystkim co się dzieje wokół nich:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anko, nie dziwię Ci się. Prezenty lubię dawać bez okazji, nie lubię spędów rodzinnych lub zapraszania kogoś, tylko dlatego, że wypada, nie lubię łączyć zasadniczego jedzenia z gadaniem, a poza tym to jestem leniwa baba i nie sprawia mi radochy ganianie po sklepach, sterczenie godzinami w kuchni, sprzątanie i skakanie koło zgrai gości.Zaczyna mnie denerwować, że coraz więcej osób narzeka na te świąteczne obyczaje i na tym się rzecz kończy. Przecież nie ma żadnego przymusu by hołdować tym obyczajom, zamiast jęczeć niech organizują wszystko inaczej.
      Miłego, ;)

      Usuń
    2. No właśnie, ja też preferuję prezenty bez okazji :)
      Dawać i dostawać! :)

      Usuń
  8. Najważniejsze jest, aby te dni spędzić miło i w zgodzie. Szczegóły w każdym domu są inne! Jedni uwielbiają podkreślać wyjątkowość świąt w różny sposób, inni wolą aby mało różniły się od normalnych dni. Mamy na szczęście wolność i możliwość wyboru.
    Współczuję ciężkich treningów, ale z drugiej strony, myślę że każdy ruch gimnastyczny przedłuża życie, nawet jak nie jest miły. A zdrowia Ci życzę cały czas!

    OdpowiedzUsuń
  9. W tę pogodę niełatwo mieć jako taki humor.
    Mnie się udaje, bo dosłownie obok mnie cały czas dzieją się cuda (mam na myśli moje odnawiane pomieszczenia :).
    Na święta w tym roku w ogóle się nie szykuję, rodzinę (Marka, z którą spędzamy Wigilię) poprosiliśmy, żeby nam nie dawali prezentów, bo i my w tym roku prezentów nie kupujemy, bo nas nie stać.
    Podobno przyjęli do wiadomości.

    OdpowiedzUsuń