..........ponarzekam.
I to chyba na wszystko, bo wszystko mnie drażni albo nudzi albo delikatnie pisząc wnerwia.
Przed wyjściem z mieszkania odruchowo "odwiedziłam" termometr zaokienny, na którym stało jak byk, że w cieniu, na wysokości współczesnego 5-tego piętra (czyli u mnie trzeciego bo budynek jest z roku 1900) temperatura to tylko + 22 stopnie, co mnie ogromnie uradowało. Niestety - jak na 22 stopnie to pierwsze co odczułam po wyjściu na zewnątrz to.....upał, choć akurat prosto z budynku wychodzi się w tak zwany cień drzew a i godzina była zaliczana jeszcze do wczesnych, bo było to raptem przed godziną 9,00. Do sklepu też całą drogę miałam w cieniu nie tylko drzew ale i budynków, czyli szłam w "głębokim cieniu", co jakoś wcale nie poprawiło mego komfortu.
W sklepie, który posiada bardzo sprawnie działającą klimatyzację niespiesznie odwiedziłam wszystkie "alejki" pomiędzy regałami, głównie po to by się ochłodzić. No bo ileż jedzenia można kupić tylko dla siebie? Po bardzo krótkim namyśle doszłam do wniosku, że jedyne śniadanie w tych warunkach pogodowych to..... mała porcja najlepszych w Berlinie lodów firmy Florida Eis. To są lody wyrabiane z prawdziwych składników a nie erzaców, czyli są tu prawdziwe jajka a nie proszek jajeczny i są wyrabiane "tak jak przed wojną"- żadnych nowych technologii. Oczywiście są sporo droższe od tych lodów wytwarzanych współcześnie - no ale smak - nie do podrobienia. I tym sposobem dzisiejsze moje śniadanie to porcja lodów - dziś skonsumowałam jedną "kulkę" mango i jedną kulkę czekoladową. A opakowanie tak wygląda:
Oczywiście gdy wyszłam ze sklepu, w którym była przyjazna dla organizmu człowieka temperatura to poczułam się tak, jakbym weszła do łaźni i chociaż nadal wędrowałam w tak zwanym głębokim cieniu to dotarłam do domu ledwie żywa i spocona tak, że nadawałam się tylko pod prysznic.
A poza tym na mojej drodze , tuż przed mną wylądował na chodniku "orzeszek platanowy":
I wpadłam na pomysł, że może wyhoduję sobie platan. One nie rosną błyskawicznie, więc kilka lat będę miała na balkonie drzewko - wpierw w niedużej doniczce a potem - a potem się zobaczy. A "moje" dęby burgundzkie już zrzucają żołędzie, część już jest dojrzałych, ale sporo zielonych też już opadło - jest po prostu zbyt sucho. No i jak na razie to u mnie jest 31 stopni w cieniu, na jutro zapowiadają 33 i obawiam się, że ta zapowiedź się spełni. Bo tu te prognozy się sprawdzają, co mnie nieodmiennie dziwi, chociaż mieszkam tu już ósmy rok.
Miłych dni Wszystkim życzę!!!