drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 22 listopada 2020

O niczym, czyli...

                                    ...........o pewnym podróżniku, o którym zupełnie  zapomniałam.

A jest to niezwykły podróżnik, który nieprzerwanie podróżuje już 43 lata. To sonda kosmiczna Voyager 2. 

Voyager 2 w 2018 roku opuścił nasz Układ Słoneczny.  W marcu ubiegłego roku urwał się kontakt z sondą, ponieważ 47 letni nadajnik  radiowy używany do kontaktu z sondą uległ awarii. Przez 7 miesięcy sonda  "żeglowała" w Kosmosie samotnie, bez kontaktu z Ziemią. I 29 października tego roku, dzięki naprawie nadajnika, a tak dokładnie to chyba jego anteny, udało się nawiązać ponownie kontakt z Voyagerem 2, który obecnie jest już w odległości 18, 8 miliardów kilometrów od Ziemi. Dla mnie odległość niewyobrażalna.

Voyager 2 jako pierwszy ziemski pojazd kosmiczny przeleciał obok czterech największych planet Układu Słonecznego i dzięki niemu odkryliśmy 3 nowe satelity Jowisza,  4 nowe satelity Saturna, 11 satelitów Urana oraz  6 satelitów Neptuna. 

Nie mam bladego pojęcia do czego się nam ta wiedza się przyda, pokoleniu mojemu i moich dzieci raczej do niczego, no ale dopóki będzie istniała Ziemia a na niej ludzkość, zapewne któreś z pokoleń będzie wiedziało co z tą wiedzą zrobić.

Voyager 2 jest drugą ziemską stacją badawczą, która opuściła Układ Słoneczny. W 2012 roku zrobiła to bliźniacza sonda badawcza Voyager 1.

Ponoć Kosmos podobny jest pod pewnym względem do sera szwajcarskiego, który jak wiemy posiada dziury,  będące efektem fermentacji  i rozmieszczenie owych dziur można utożsamiać z istnieniem  dużych skupisk materii w Kosmosie.  Każda dziura   w serze to wyobrażenie skupiska materii-  nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zauważył to ktoś bardzo głodny. 

Nasza galaktyka znajduje się w Supergromadzie Laniakea, która składa się ze 100 tysięcy galaktyk, a która jest przyciągana w kierunku bardzo gęstego regionu Wielkiego Atraktora.**  O tym zjawisku można przeczytać w wydanej  również w Polsce książce Alana Dresslera  "Podróż do Wielkiego Atraktora".

Owa podróż naszej  galaktyki do Wielkiego Atraktora spędza sen z powiek współczesnym astrofizykom, bo wielki Wielki Atraktor przyciąga do siebie z siłą o wiele za dużą w stosunku do swojej wagi . Droga Mleczna pędzi ku niemu z prędkością 2,2 miliona kilometrów na godzinę, czyli 700 km na 1  sekundę.

 Czyli pędzimy ku czemuś z ogromną prędkością, nie  wiadomo dlaczego i po co. Co prawda niektórzy podejrzewają, że tam może jest centrum Wszechświata.  

A jednocześnie  wszystkie badania wykazują, że jesteśmy w tzw. "zadupiu" , bo nasze najbliższe otoczenie (w skali Kosmosu) stanowi ogromną pustkę. I nie wiem czy cieszyć się z tego powodu czy smucić. Osobiście nie lubię tłoku.

Nie wiem skąd  moje uwielbienie dla astrofizyki, Kosmosu, fizyki kwantowej, bo w szkole  w kwestii nauk ścisłych to tylko rozumiałam z fizyki dział "elektryczność", z chemii tylko chemię organiczną, a  matematyki notorycznie nie ogarniałam. Ale bardzo dobra byłam z plastyki i biologii.

___________________________

** Wielki Atraktor jest to skupisko gwiazd i galaktyk rozciągające się  od gwiazdozbioru Centaura i Hydry do gwiazdozbioru Pawia, z centrum w Gwiazdozbiorze Węgielnicy.


10 komentarzy:

  1. Jako ludzkość wciąż szukamy nowych lądów, nowych planet, nowych rozwiązań, a tymczasem własnej Ziemi nie potrafimy pomóc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że zamiast jej pomóc to ją systematycznie niszczymy, nadmiernie eksploatujemy i nowych planet poszukujemy głównie po to by je wykorzystywać, bo niektóre ziemskie zasoby już się wyczerpują.

      Usuń
  2. Mnie te sondy i ich odkrycia też nieodmiennie fascynują, chociaż nie zapamiętuję konkretnie, ile satelitów mają poszczególne planety czy gwiazdy. Jednak świadomość, ile jeszcze miejsc jest nieodkrytych i jakie to kryje możliwości na przyszłość, jest jakoś tak budująca.
    Może tam gdzieś są jakieś fajne istoty, a może nawet inni ludzie? Kto to wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek to wielce ekspansywne stworzenie i ma duży talent do niszczenia wszystkiego co w swe łapska dorwie. No właśnie- może gdzieś daleko są jakieś inteligentne istoty i to o wiele większym potencjale umysłowym. I wyobraź sobie takie spotkanie, jedni i drudzy opowiadają o swych prapoczątkach. My o Adamie i Ewie, raju itp, a na to słyszymy - no to już wiemy gdzie wylądowali nasi astronauci, których nie mogliśmy odnaleźć! I to nie była żadna Ewa i Adam, ale dwóch facetów, a jeden po prostu zmienił płeć gdy się przekonali, że nie mogą już powrócić. U nas zmiana płci była normalnym zjawiskiem zachodzącym u wielu gatunków, bo mamy zakodowane, że musi być w tym zakresie równowaga ilościowa.;)

      Usuń
  3. A ja mysle sobie, ze tyle jest biedy i nieszczescia tu, na Ziemi, ze wydawanie gigantycznych sum na badanie kosmosu czy szykowanie ekspedycji na Marsa jest po prostu niehumanitarne. Najpierw warto byloby ratowac nasza planete i zyjacych na niej ludzi, bo co nam po wiedzy zebranej przez Voyagera, kiedy zginiemy razem z Ziemia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co 26000lat występuje zjawisko precesji Ziemi, czyli moment,w którym oś Ziemi dociera do miejsca, w którym zaczęła wykreślać pełne koło w przestrzeni Wszechświata. Za każdym razem moment ten sprawia, że następuje drastyczna i długa zmiana klimatu Ziemi.Obecnie Ziemia znajduje się w interglacjale, który panuje już ok.12 tysięcy lat, więc następna epoka zlodowaceń czeka nas za paręset lub tysiąc lat. Mamy czas, by szukać nowego miejsca do życia.A to nieco bardziej skomplikowane niż szukanie nowego mieszkania- nikt ogłoszeń nam nie da, nikt zdjęcia nie podeśle, musimy sami szukać z pomocą sond kosmicznych. A przy okazji może znajdziemy nowe źródła zasobów
    naturalnych. Ale nie ma lekko -oprócz precesji w każdej chwili może nam coś przygrzmocić co się szlaja po Kosmosie bez ładu i składu, a my po prostu śledzimy, liczymy orbity/tory tych zagrażających nam obiektów, opracowujemy metody unikania z nimi kolizji. Tak, to są duże pieniądze, ale jeżeli chcemy by życie przetrwało to szukamy z uporem nowej planety.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie rozumiem, ale ja generalnie mało rozgarnieta jestem :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś mało rozgarnięta tylko po prostu nigdy Cię to nie interesowało, mnie kiedyś też nie za bardzo.I wciąż zadziwia mnie, że ta ogromna ilość gwiazd i planet jakimś "cudem" nie wpada na siebie co chwilę. A nawet jeśli gdzieś coś na siebie wpadnie to z powodu tych odległości i tak tego nie zobaczymy ani nie odczujemy.

      Usuń
  6. Mysle podobnie - te wojaze i badania sa przydatne naukowcom ale praktycznego pozytku z nich nie ma. Cale marzenie o przenosinach na inna planete to czysta utopia - nie da sie tego logistycznie przeprowadzic, nie mowiac ze odleglosci bylyby nie do pokonania.
    A takze wyglada iz kazdy mieszkaniec woli swa wlasna, dobrze znana planete i na niej siedzi, co najwyzej z daleka obserwujac sasiadow.
    Moim zdaniem zostaniemy gdzie jestesmy i dobrze. Gdy bylam mlodziutka i badania tego typu byly nowoscia fascynowaly mnie a teraz juz nie bo czas pokazal ze niewiele z nich wynika poza scisle naukowymi faktami.
    Kosmos i jego zasady wspolruchu wiedza co robia jako ze maja swoj rozum, ze tak nazwe.
    Prawda jest iz nasza planeta przeszla juz kilka (prawdopodobnie 4) zaglady i odnowienia i jestem pewna ze dalsze nastapia. Czasem zycze sobie by teraz.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na pewno nie jest możliwy jakiś "zbiorowy exodus" na inną planetę, ale jest jeszcze sporo czasu by coś w Kosmosie wyszukać i na wybrany obiekt przesłać nasz materiał genetyczny z obsługą- być może elektroniczną w postaci robotów. Ale i tak mamy jeszcze do precesji tak około tysiąca lat, więc nas to i tak już nie spotka.
      Wiesz,jaka jest najnowsza metoda skończenia ze sobą? Wrócić teraz do naszego kraju rodzinnego.I niekoniecznie trzeba załapać covid, wystarczy byłe jaka choroba.Wiesz co? gdyby nie te wszystkie badania ( z których jak napisałaś nic nie wynika poza ściśle naukowymi faktami) i rozwój nauki z tym związany to nigdy byśmy się nie poznały.Ty w USA, ja wtedy w Polsce, żadnych wspólnych znajomych. Oczywiście, że kolejne zagłady nastąpią, wszak nasza Ziemia nadal wiruje wokół własnej osi i co te ok.26000 lat (tak dokładnie to chyba 25800) wraca swą osią do punktu, z którego wyszła.

      Usuń