Dziś mam bardzo smutny i trudny dzień- musiałam pozwolić mojemu
ukochanemu jamnikowi na wyprawę w Krainę Wiecznych Łowów. Był
z nami 16 lat i pół roku, obdarzając nas stale swą bezwarunkową miłością.
A jak wygladał, można zobaczyć w notce z 27 kwietnia b.r.
Jest mi okrutnie smutno i ciężko.
Bardzo mi przykro, żył długo i pięknie...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, droga Anabell. Wiem jak dobrymi przyjaciolmi byliscie i ile dla Ciebie znaczyl. Ciesze sie ze zycie spedzil w troskliwej i kochajacej rodzinie i jestem pewna ze tak to odczuwal i niejednokrotnie Ci okazal. Przytulam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSerpentyna
chyba zawsze to ciezko jak ktos odchodzi nawet jakby byl to tylko chomik :(
OdpowiedzUsuńWitaj wiem co czujesz ja pożegnałam mojego york po 14 latach w sobotę łączę się w bólu
OdpowiedzUsuńTo smutne... ale tak trzeba:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Ojej znam to uczucie, pożegnałam już kilku psich towarzyszy, nie tylko osobistych, ale takich w bliskiej rodzinie też. Nawet trudno mi Cię teraz pocieszyć :(
OdpowiedzUsuń16 lat, piękny wiek dla psiaka! Na pewno był z Tobą bardzo szczęśliwy.
strasznie mi przykro :(
OdpowiedzUsuńwiem jak to boli a boli do dziś choć minął już rok..
współczuję z głębi serca.
OdpowiedzUsuńŻegnałam czworonożnego członka rodziny trzykrotnie:( Przytulam.
Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
OdpowiedzUsuńNo, bo jeśli nie idą do nieba
To przepraszam Cię, Panie Boże
Mnie tam także iść nie potrzeba
Ja poproszę na inny przystanek
Tam gdzie merda stado ogonów
Zrezygnuję z anielskich chórów
Tudzież innych nagród nieboskłonu
W moim niebie będą miękkie sierści
Nosy, łapy, ogony i kły
W moim niebie będę znowu głaskać
Moje wszystkie pożegnane psy"
B. Borzymowska
Tym wierszem znalezionym w sieci przytulam serdecznie Anabell,współczuję bo nie raz to musiałam i ja pożegnać wiernego przyjaciela .
Ostatni mój kundelek o wyglądzie liska, i podobnie sprytnym usposobieniu, miałam całe 20 lat. Juz teraz mam tylko 2 koty i 2 żółwie wodne. Psa już nie chcę. Chyba że zostanę znów wrobiona, jak ostatnio przez porzuconną małą kicię.
Niepomiernie mi przykro .Nie wiem jak bym się czuła po stracie (dopiero pierwszego)swojego psa.Podejrzewam,że podobnie jak ty.Może zatem nic nie mówić? Czasami słowa są zbędne.
OdpowiedzUsuńPrzytulam bardzo,bardzo mocno.Wiem co czujesz ale pomyśl,że dałaś mu piękne,szczęśliwe życie.
OdpowiedzUsuńKochani, bardzo wszystkim dziękuję za zrozumienie.Może być,że mam zwyczajnie fioła, ale byłam w tym psie zakochana od chwili gdy go zobaczyłam po raz pierwszy.Miał cudowną psychikę, jedyną jego prawdziwą jamniczą cechą było obrażanie się.Był indywidualistą, ale przy tym darzył nas wielkim zaufaniem i miłością.Jestem tym wszystkim z lekka oszołomiona, chociaż już od tygodnia zdawałam sobie sprawę, że musi odejść. Dziękuję Wam za wyrozumiałość.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że straciłaś przyjaciela. Mam nadzieję , że trafił tam gdzie go nic już nie boli i pobiega po niebiańskich łąkach.
OdpowiedzUsuńŚciskam...
OdpowiedzUsuńSmutno:-(
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno!
OdpowiedzUsuńWspółczuję, Anabell! Też podobne stany przechodziłem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wiem, co czujesz... Przykro mi.
OdpowiedzUsuńŚliczny ten Twój piesio Anabell. Szkoda, ale cóż zrobić... Już taki los... i nasz i zwierzątek...
OdpowiedzUsuńPrzytulam:)
alElla
Kochani, okazujecie mi tyle serca i zrozumienia i jestem za to naprawdę wdzięczna. Wczoraj wszystko było jak w transie- lekarz, jazda na cmentarz, zasypanie grobu.Wróciłam do domu odrętwiała i ogłupiała. Dziś się zryczałam, bo wciąż łapię się na tym,że nadsłuchuję, czy nie tupta do mnie.Wczoraj natychmiast po powrocie usunęłam z domu posłanko, miski, zabawki, by się na to wszystko nie natykać co krok. I jestem bardzo wdzięczna dobrym ludziom,że wpadli na pomysł założenia cmentarza dla zwierząt domowych. Tuż pod Warszawą, w miejscowości Konik Nowy jest cmentarz dla naszych ulubieńców. Każdy zwierzaczek ma swój własny grobek.Roczny koszt dzierżawy to zaledwie 50 zł.Uderzyło mnie wczoraj,że to cmentarz, który nie przygnębia- jest urządzony w starym, wysokopiennym lesie, wśród sosen. Na grobach ulubieńców jest dużo powtykanych kolorowych wiatraczków-kwiatów.Przez korony sosen prześwitywało słońce i wygladało to wszystko wcale nie smutnie, ale tak wesoło. A w pierwszą niedzielę pazdziernika są zwierzęce zaduszki. Podobno są wtedy tłumy ludzi. Mój Flik ma z jednej strony koleżankę-jamniczkę, a za sobą jamnika równie wiekowego jak on.Od nas z domu to zaledwie 22 km i pewnie często będę tam gnać.A w tę niedzielę pojedziemy,żeby wybrać nagrobek, obramowanie mogiłki, gres do środka i kamień z imieniem i datami. Może to i wariactwo, ale był naszym ukochaniem - moim, córki i mego męża.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas samotnie przechodzi przez tę dolinę bólu a słowa stają się bezużyteczne. Dlatego z Tobą "pomilczę"...
OdpowiedzUsuńPrzytulam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz juz raz to przerobiłam.Filip(kot) odszedł dwa lata temu.
Niezmiernie mi przykro... Przytulam do serca.
OdpowiedzUsuńPo tylu latach pies jest członkiem rodziny. Jego strata boli.
OdpowiedzUsuńMeriam
Kazdego przyjaciela żal - nieważne ile miał nóg.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Nitager
Co mogę napisać. Wszystko zabrzmi banalnie. Wspieram i współczuję.
OdpowiedzUsuńGenial post and this post helped me alot in my college assignement. Gratefulness you seeking your information.
OdpowiedzUsuńjak nasz pudel umarl chcialam z nim umierac. Smutne to. U nas w rodzinie psy to jak dzieci...Czuj sie przytulona , bardzo ci wspolczuje...
OdpowiedzUsuńJoeanno, dziękuję, czuję sie własnie tak.
OdpowiedzUsuń