..... muszę Wam to pokazać:
Tak się prezentuje moje hodowane z pestek awokado. Starsze ma już 28 cm wysokości a młodsze 21 cm. Rosną, skubańce, jak na drożdżach. Codziennie je doświetlam bo u mnie za oknem szaro i smutno nawet gdy niebo jest bez chmur, więc je doświetlam. Ale na pogodę to nie narzekam bo nie pada bez przerwy i mogę zawsze "wyskoczyć" do sklepu bez szamotania się z parasolką. A jak pada to nie bardzo wiadomo co - ani to śnieg ani to deszcz.
I gdyby cała zima była taka to wcale bym się nie pogniewała. Bo śnieg w mieście wcale a wcale nie jest potrzebny. Nie da się ukryć, że zima nigdy nie była i nadal nie jest lubianą przeze mnie porą roku.
W moim prywatnym odczuciu to zima jest fajna tylko w marcu, a do tego najlepiej w górach a tymi górami to mogą być Tatry. I najlepiej po słowackiej stronie bo tam była i zapewne jest nadal lepsza infrastruktura turystyczno- wypoczynkowa. Na Chopoku to można się było na śmierć zajeździć na nartach zwłaszcza gdy się udało zarezerwować miejsce w którymś z domów leżących tuż przy trasach narciarskich. Wychodziło się z domu, wskakiwało w narty i w drogę. Oczywiście na Chopoku są trasy o różnej długości i o różnym stopniu trudności, ale są znacznie łatwiejsze niż trasy alpejskie a i tak dostarczają mnóstwa wrażeń.
Łatwiejszych trasy zjazdowych jest w sumie 24 km, łączna długość tych średnio-trudnych to19 km a tych trudnych tras to 8 km. Najdłuższy zjazd liczy sobie prawie 7 km. I znam kilka osób które na dole padały na śnieg jęcząc. Trudne zjazdowe trasy są po południowej stronie góry i są oznaczone kolorem czarnym. W sumie na Chopoku jest 41 różnych tras. Poza tym są 23 wyciągi i można jeździć do późnego wieczora bo trasy są oświetlone.
A tak w ogóle to ta góra to nazywa się Jasna ale nie wiem dlaczego funkcjonuje w polskim nazewnictwie nazwa Chopok. Kiedyś mi się wydawało, że to są dwa różne miejsca- ale nie Chopok = Jasna. I nie mam pojęcia dlaczego któryś z Polaków nazwał górę Jasna - Chopok.
A tak poza tym -nic się nie dzieje. Ja w tym roku nie mam ochoty by wybrać się na któryś z jarmarków Bożonarodzeniowych. Nie odczuwam zupełnie potrzeby łażenia w zimnie, tłoku i ciemności - to ani chybi oznaka że się najzwyczajniej w świecie postarzałam. Na święcie świateł też nie byłam. No nie da się ukryć że pójście tylko po to by ewentualnie kupić pieczone kasztany to za mała dla mnie pokusa, choć nie ukrywam, że lubię pieczone kasztany. Ale i bez nich spokojnie przeżyję Święta.
Właśnie zerknęłam na termometr zaokienny - tylko 2 stopnie ciepła, więc nie wykluczone że nad ranem będzie bliżej O stopni.
Miłego nowego tygodnia Wszystkim życzę!!!
