drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 25 sierpnia 2020

Znacie już.....

...........no to poczytajcie.
To było dawno, dawno, a dokładnie 18 marca 1918 roku- młody szeregowiec
Martin Gitchell (kucharz) zgłosił się  do szpitala w Fort Riley (stan Kansas)
zgłaszając silny ból gardła, dreszcze i gorączkę. Nim do tegoż szpitala dotarł
szykował w kuchni posiłki. Tego samego dnia  podobne objawy zgłosiło
jeszcze dwóch żołnierzy.
Infekcja rozprzestrzeniała się w postępie geometrycznym,wkrótce chorowało
już 500 osób. W ciągu 2 godzin wstępne objawy  zamieniały się w silne bóle
w klatce piersiowej, duszności, krwotoki z nosa i uszu, następowała utrata
przytomności i śmierć. Przeżywali nieliczni.
Dziś wiadomo, że śmierć młodych następowała z powodu zbyt silnej odpowiedzi
ich układu autoimmunologicznego, który atakował zakażone płuca, powodując
ich krwotoczne zapalenie.
Co  dziwne, w tym samym czasie choroba wystąpiła w wielu oddalonych od
siebie miejscach.
Choroba nadchodziła falami, trwającymi zwykle po kilka tygodni.
Drugie uderzenie owej infekcji było w sierpniu 1918 roku i spowodowało
wysoką śmiertelność osób w wieku 20 - 40 lat.
Trzecia fala zalała świat w 1919 roku.
Śmiertelność dochodząca do 20% występowała w zbiorowiskach o dużym
zagęszczeniu.
Od wiosny 1918 r do wiosny 1919 choroba zabiła 100 milionów osób, czyli
było więcej zmarłych od tej infekcji niż wskutek działań wojennych.
Brak higieny, wyniszczenie  fizyczne i psychiczne sprzyjały chorobie, na którą
właściwie nie było leku. Stosowano więc dziwne i koszmarne leki - podawano
chorym dożylnie kamforę, strychninę, upuszczano krew, podawano rezorcynę
 ( trucizna) i rtęć, stosowano lewatywy, podawano też silne leki przeczyszczające
produkowane z trującego chlorku rtęci.
Ale zupełnie przytomnie zauważono, że jedyny skuteczny środek to izolacja i
kwarantanna oraz używanie  masek materiałowych na twarz.
Patogen dotarł też na Spitsbergen i na Alaskę, wszędzie siejąc spustoszenie.
Dziś już wiadomo, że winnym był wirus grypy typu A i była to odmiana H1N1.
Choroba otrzymała  nazwę  "hiszpanka" - nie dlatego że się w Hiszpanii zaczęła
ale dlatego, że  Hiszpania była jedynym krajem prowadzącym dokładną statystykę
i podawała na ten  temat komunikaty.
A teraz  "najlepsze" - w 2004 roku wydobyto spod  "wiecznej zmarzliny" ciała
zmarłych na ową  "hiszpankę", zrobiono biopsję i otrzymano potwierdzenie,że
to właśnie był wirus grypy, zbadano też dokładnie jego genom. To był zmutowany
wirus ptasiej grypy.
Wieczna zmarzlina kryje  zapewne wiele jeszcze innych patogenów, ale niestety
w efekcie  zmieniającego się klimatu zaczyna zanikać, a więc wszelakie ukryte
dotąd miazmaty mają szansę wychynąć na  świat.
No i pytanie  a co będzie z koleją transsyberyjską, którą zbudowano na tych
terenach???

27 komentarzy:

  1. Coś czuję, że szykuje nam się powtórka z hiszpanki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykluczone to jest, bo hiszpanka była dawno a dzisiejsi młodzi niewiele się interesują przeszłością, mając przekonanie, że kiedyś to wszyscy byli durni, a tylko oni są mądrzy.

      Usuń
    2. Dzięki temu powtarzają błędy, zamiast wyciągać z nich wnioski.

      Usuń
  2. "Przyroda" zaplanowała, że populacja ludzka ma zmniejszyć się o..., gdyż zbyt wielu niszczy ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zwolenniczką teorii, że Ziemia jest inteligentnym tworem, w wielu aspektach samonaprawialnym, ale owa "samonaprawialność" ma jednak granice. W pewnym momencie pozbędzie się nas tak jak koń, który zrzuca kiepskiego jeźdźca ze swego grzbietu, chociaż ma on nogi w strzemionach.

      Usuń
  3. Kilka dni temu obejrzeliśmy film, wprawdzie fabularny o tajemniczej chorobie, która wyzwoliły wykopaliska archeologiczne w rejonie wiecznej zmarzliny...zginęli wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja widziałam film dokumentalny (tak ze 2 lata wcześniej) właśnie o tym, że ta zmarzlina się łaskawie rozmraża i że to bardzo nieciekawe w sumie zjawisko. Jeśli idzie o wirusy, to w ramach wypraw kosmicznych odkryto, że wirusom to niewiele szkodzi, nawet promieniowanie kosmiczne zniosą bez osłony. Muszę poszukać na YT film dokumentalny prof. Szymona Malinowskiego pt." Można panikować" i obejrzeć.

      Usuń
  4. Ania, ja się nie dziwię, że źle się czujesz.
    Weź odpuść, popatrz o czym ciągle piszesz. Życie nadal jest, jest piękne, jest dobre, bądź dobrej myśli. Inaczej, w końcu się rozchorujesz, będzie śmiesznie, bo wcale nie na covid ;) Nie gniewaj się, ale martwię się trochę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na złość czuję się dobrze,mnie tylko nie odpowiadają upały.Ale dziś to nawet nie ma już upału. Należę do tych, którzy nie chowają głowy w piasek,żeby nie widzieć tego co się dzieje dookoła, mało tego- lubię wiedzieć co się dzieje i co siedziało, nie lubię być czymkolwiek zaskakiwana.A wiadomości o covidzie itp. jakoś mnie nie dołują- ta część mnie, która jest fatalistką zawsze mi powtarza- będzie co będzie, niezależnie od tego co sobie życzysz.

      Usuń
    2. Ok. Ale ciągła kontrola też męczy. A fatalizmu to u Kałpouchego tylko się sprawdzał na stałe ;)
      Ja nie chowam głowy w piasek, ja szukam innych stron sytuacji i jest ich coraz więcej, coraz więcej...Coraz więcej pytań mam.

      Usuń
    3. Anusiu, jestem od urodzenia pesymistką i fatalistką i jest mi z tym bardzo dobrze.Przynajmniej od czasu do czasu przeżywam miłe rozczarowanie, że coś poszło znacznie lepiej niż przewidywałam.Odkąd pamiętam zawsze słyszałam, że nie należy w sobie rozdmuchiwać płonnych nadziei, należy zachować racjonalizm i trzeźwe spojrzenie. No cóż, wychowywali mnie dziadkowie, którzy dwie wojny światowe przeżyli. I pewnie dlatego tak mało romantyczna ze mnie baba bo wszystko rozkładam na czynniki pierwsze. W tym rozkładaniu na czynniki pierwsze i potem układaniu wszystkiego w pudełku zwanym życiem to tylko mój mąż mnie prześcigał.

      Usuń
  5. nie ma co szukać analogii do grypy sprzed 100 lat - badnia prowadzone sa teraz i powoli się ten głos lekrazy spoza głownego nurtu przebija... takze dbajmy o swoja odporność - jak najwiecej na swiezym powietrzu i dobre odzywianie...https://cai24.pl/na-glowne/10797/covid-19-najwiekszym-oszustwem-zdrowotnym-xxi-wieku-twierdzi-francuski-lekarz/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szukam analogii, napisałam o tym, bo to swego rodzaju ciekawostka historyczna. Może i covid jest oszustwem, ale sporo osób już umarło i to nie z powodu szaleństw, popełnianych z powodu nadmiaru zdrowia ale z powodu załapania tej infekcji.
      Uwielbiam te wszystkie teorie spiskowe snute również przez lekarzy, nie tylko przez osoby spoza "branży".

      Usuń
    2. niewiadomo dlaczego umarli - po prostu nikt do tej pory nie badał jaki wirus wywołał zapalenie płuc - w 2006 roku zmarła na zapalenie płuc moja młoda i wydawałoby sie, zdrowa koleżanka w wieku 34 lat, tak po prostu po 3 tygodniach jej nie było... mój Ojciec tez zmarł na zapelenie płuc co było wyniekiem niedokrwiennej choroby serca - ciekawe czy teraz te testy PCR , które nie sa wiarygodne i nie powinny byc stosowane do wykrywania wirusa a decyduja o kwaratannie i lockdownach, wskazałyby, że mój Ojciec zmarł na koronę... saczy nam sie takie informacje....w artykule przytoczonym powyzej jest mowa o tym, że nasze organizmy już ( tak to wyglada) wytworzyły na tyle sporo przeciw ciał, że wirus juz nie jest tak zarazliwy... poza tym jesli mamy stycznosc z mała iloscią wirusa ( wirus musi miec tzw miano ( stezenie to nie dobre okreslenie) aby był w stanie zrobic naprawde ciezki stan u osobnika... mała ilosc jest niegrozna i wrecz pozadana ( tak sie poniekad robi szczepionki) aby organizm nie był wyjałowiony i miał stycznosc z niebezpieczeństwem i był przygotowany do walki... moim zdaniem te co 5 minut płyny antypabreryjne ( a tak naprawde nie wiadomo co w nich jest) na kazdym rogu i nie umiejetnie noszone maszeczki na swiezym powierzu daja wiecej szkody niz pozytku i nie ma nisetstey zadnych badań, które by temu zaprzeczały... maseczki tak w szpitalach, przychopdniach ale przy wejsciu do restauracji ??? bzdury totalne

      Usuń
    3. Nie używam żadnych "odkażaczy", bo one uszkadzają płaszcz lipidowy skóry i łatwiej wszystkie paskudztwa wtedy wnikają przez skórę. Maseczkę noszę tylko w pomieszczeniach zamkniętych typu sklep, komunikacja, lekarz, punkty usługowe. Na wakacjach jadaliśmy głównie na tarasach lub w "ogródkach" i tam też bez maseczek, natomiast ubawiło mnie niezmiernie, gdy raz nie było miejsc na dworze, więc zgodziliśmy się zjeść na mocno przerzedzonej sali. Wchodziliśmy w maseczkach, które zaraz przy stole zdjęliśmy. Fakt, że stoły były ustawione w dość dużych jak na restaurację odległościach.
      Te PCR to tak naprawdę nie testy. Jedyne wiarygodne są testy molekularne.
      Wiesz, gdyby robili sekcję każdemu "zmarłemu na covid", to może by się czegoś dowiedzieli, ale skąd wziąć tylu patologów? Niewątpliwie wiele osób ma różne nie leczone choróbska i myślę, że takich infekcja covid lub powikłania pogrypowe faktycznie mogą pozbawić życia.

      Usuń
    4. Anabell, jaka jest roznica miedzy testem molekularnym a PCR?
      Jola

      Usuń
  6. Bardzo poważne pismo udowadnia,że tzw.testy to absolutny"pic na wode",tysiące ludzi choruje i zaraża z negatywnym wynikiem testu.Zarażają również zdrowi i bezobjawowi.Po prostu ten wirus jest wielka niewiadomą,nie dajmy się zwariować:)
    Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak , te testy maja znikomą wartość. Wartościowe są tylko testy molekularne, ale są b. drogie i nie są wykonywane masowo. Moi po powrocie ze Szwecji mieli wykonane testy molekularne- 4 osoby- koszt 900€.
      Badania nowych wirusów muszą potrwać. Wiem tylko, że szczepionka na tego koronawirusa musi być nowego typu, nie taka jak dotychczasowe. Ma uszkadzać RNA (nie poprawiać, wirus nie ma DNA)wirusa i w organizmie człowieka wywoływać substancje go niszczące. Takie są założenia. A więc szybko nie będzie, bo opracowanie to raz, a potem testowanie pod wieloma względami- pierwsze testy w Niemczech już się robią, ale to tylko testowanie czy nie jest zabójcza dla człowieka. Włosi też już jakąś szczepionkę testują i testerzy dostają po 700€.
      Gdy kilka lat temu była któraś tam epidemia grypy Japończycy szczepili nie do końca sprawdzoną szczepionką i sporo zaszczepionych zmarło.

      Usuń
  7. Anabell, widze to jak Ty. Ludzim w dupkach i glowach sie przewrócilo, odkad maja antybiotyki, szczepienia ochronne dzialaly, ze innym i wiecej sie przewrócilo, i utworzyli frakcje antyszczepionkowców, i wszyscy tak bardzo byli pewni, ze w dzisiejszych czasach to co jak co, nie umieraja dzieci ani mlodzi, umieraja starzy. A tutaj nagle inaczej, realne niebezpieczenstwo, ze czlek mlody, zdrowy, i za tydzien moze go nie byc.
    Tak wiec, cywilizacja dostala po nosie. Pora chyba byla odpowiednia...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Tobą- najgorzej jak niedouczeni laicy się mądrzą.
    Ja mam pamiątkę po przebytej szkarlatynie, wtedy jeszcze szczepień nie było i mój niedosłuch w jednym uchu to właśnie pamiątka po tej chorobie, co mi stwierdzili w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu. Mnie w ogóle wtedy nie leczyli, bo podali mi raz sulfanomid a ja mam na nie uczulenie i po jednej dawce szybciutko odstawili.
    Popatrz- nawet wtedy, w czasie tej "hiszpanki" doszli do wniosku, że izolacja i kwarantanna wraz z zakrywanie buziuchny - skutkują. A teraz nic tylko jeden wielki protest-song, że maseczki, że odosobnienie, że nie można iść razem się schlać w barze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anabell!
    "Choroba otrzymała nazwę "hiszpanka" - nie dlatego że się w Hiszpanii zaczęła, ale dlatego, że Hiszpania była jedynym krajem prowadzącym dokładną statystykę i podawała na ten temat komunikaty". To nie jest Anabell dokładnie tak, reszta krajów stosowała cenzurę, a Hiszpania była jedynym krajem piszącym na temat choroby.

    OdpowiedzUsuń
  10. zastanawiam sie jak my moglismy przezyc Czernobyl ? strach teraz przed wirusem, który zakaznośc ma mniejszą niż grypa ( są juz badania), testy nie swoiste a ludzie używaja nieumiejętnie masek i innych zasłon na twarz i chodzą w nich w upał po swiezym powietrzu, jedzą na odkazonych stołach posiłki saiadajac przy nich na krzesłach z oparciami nieodkazonymi ?:) sensu w tym nie ma - jest tylko ogłupianie ludzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby na to nie spojrzeć my nie byliśmy w epicentrum wydarzeń czarnobylskich, chociaż podobno czujniki skażenia radioaktywnego w Świerku się włączyły. Nie wiem, nie mieszkałam wtedy w Świerku, ale jak zwykle w Warszawie.
      No nie wiem, tu się chodzi w maseczkach tylko w sklepach, punktach usługowych, u lekarza oraz w komunikacji miejskiej. W sklepach w których jest dobra klimatyzacja to maseczka zupełnie nie przeszkadza. Cz y coś daje? - tak zwłaszcza wtedy gdy mówimy, lub pokaszlujemy- po prostu zatrzymuje nasze wydzieliny- czyli nosząc maseczkę my chronimy innych w sposób czynny. I tylko nosząc owe maseczki wszyscy mamy szansę na zmniejszenie ilości zakażeń.
      Co do odkażania rąk -osobiście nie odkażam po powrocie "z miasta", ale po prostu je dokładnie myję b. ciepłą wodą i....płynem do mycia naczyń.

      Usuń
  11. A ja już coraz mniej wiem i rozumiem....
    Taka glupia ze mnie blondynka :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest nas dwie;)
      Bo tu jest więcej pytań niż odpowiedzi, które by nie pozostawiały wątpliwości co do stanu rzeczy zwanej Covid-19.
      Chciałabym wiedzieć, czy robiono sekcje zwłok osób zmarłych na ową infekcję, czy określano " w ciemno", bo wiadomo,że brak patologów.
      Dopiero teraz podali, że pierwszymi objawami tej "zarazy" są w kolejności: gorączka, kaszel, bóle mięśni, następnie nudności, wymioty i biegunka.Niektórzy narzekają na zanik węchu i smaku.
      Grypa i grypopodobne zaczynają się katarem, bólem mięśni, poczuciem rozbicia, czasem dochodzi biegunka,(u niektórych pierwszym objawem jest biegunka) temperatura.
      Ja i tak mam "przechlapane"- wiek + Hashimoto. Ciągle jeszcze mam przeciwciała,(norma poniżej 35 a ja mam 415) choć samej tarczycy mam mniej niż milimetr jednego płata, bo drugi już mi przeciwciała zeżarły.
      Jaguś, my już nie blondynki, my srebrzyste lub platynowe.

      Usuń
  12. Czytam i staram się na bieżąco śledzić najnowsze doniesienia dotyczące tego najgorętszego obecnie tematu. Bo przecież wiedza to również poczucie bezpieczeństwa. Jednak im więcej czytam, tym mniej wiem i rozumiem i wcale nie czuję się bezpieczniej.
    Stosuję się do zaleceń i postępuję więc tak żeby jak najbardziej zminimalizować ryzyko zachorowania i nie stwarzać zagrożenia dla innych. Smutnym i przerażającym pocieszeniem jest to, że chyba nikt (nawet ci co powinni) nie wie co tak naprawdę robić i jakie działania podjąć, miotają się na oślep i... czekają na szczepionkę.
    Moc serdeczności, Anabell:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdy ta szczepionka już będzie to zaraz zacznie się jazgot antyszczepionkowców i różnych mądrych inaczej.
      Chyba najmądrzejszym rozwiązaniem jest unikanie większych skupisk ludzkich, na powietrzu również.
      Gdy czytam o tym wirusie mam wrażenie, że przynajmniej niektórzy (z tych co powinni) wiedzą o nim dużo więcej niż nam mówią.
      Tu znów jest szansa na obostrzenia dotyczące izolacji, ale jest to dość ściśle powiązane z rejonem. Zaostrzenia będą w tych Landach, gdzie jest najwięcej zachorowań.
      No i oczywiście nie jeździmy poza Europę a i w Europie powinno się ograniczyć podróżowanie.
      Trzymajcie się i zostańcie w zdrowiu;)

      Usuń