Takiego Berlina nie zobaczycie nigdy przyjeżdżając na wycieczkę z którymś z biur turystycznych.
Tak wygląda Berlin od strony wody , czyli gdy się płynie którymś ze stateczków wycieczkowych.
Takiego Berlina nie zobaczycie nigdy przyjeżdżając na wycieczkę z którymś z biur turystycznych.
Tak wygląda Berlin od strony wody , czyli gdy się płynie którymś ze stateczków wycieczkowych.
- jak to ostatnio - nic ciekawego.
Ale mam nowe lektury do czytania:
Twardocha "Chołod" to chyba zostawię na koniec, bo mam podejrzenie, że ta tak ponura tematyka może mi pogorszyć i tak już nie najlepszy stan zdrowia.
Ciekawi mnie bardzo "Traumaland" Michała Bilewicza, bo nie da się ukryć, że nadal część naszego społeczeństwa jest zanurzona w martyrologii i zbudowanym na niej patriotyzmie. I może wtedy zrozumiem dlaczego fakt, że wyjeżdżam z Polski i będę mieszkać w Niemczech oburzył jednak sporą część moich tak zwanych przyjaciół, a gdy moja córka "wyszła za Niemca" sprawił, że wyraźnie ubyło mi z grona dotychczasowych przyjaciół kilka osób. Do dziś nie zapomną tego zdziwienia w głosie jednej z moich koleżanek : "jak to, pozwoliłaś jej wyjść za Niemca???" Zamiast odpowiedzi tylko się słodko uśmiechnęłam i powiedziałam: to dorosła osoba, skończyła już 26 lat.
No i "Mężczyznologia" - analiza tego jak rozumieć "męskość" ukazująca jednocześnie jak wysoką cenę płacą społeczeństwa, wspólnoty, kobiety, osoby niebinarne a także i sami mężczyźni za utrwalenie wzorca hegemonicznej męskości.
W samą porę te książki do mnie dotarły!!!
Pogoda - zwłaszcza dziś od godzin popołudniowych wymarzona do zalegania z książką w garści, bo trwa naturalne nawadnianie zieleni miejskiej a do tego hula wiatr. A w godzinach rannych było tak gorąco i duszno, że myślałam, że jest co najmniej ze 30 stopni ciepła, ale termometr uparcie wskazywał zaledwie 22 stopnie ciepła. I jakoś mu tak zostało na trzech różnych termometrach, teraz nadal jest 22 stopnie. I wciąż przelatują szkwały.
Miłego nowego tygodnia Wszystkim życzę!!!!
Już dawno wyrosłam z marzeń o mieszkaniu w tropikach, ale życie jest złośliwe i marzenie o mieszkaniu w arcy- ciepłym miejscu właśnie mnie dosięga - jest godz.10 rano, właśnie usiłuję zjeść śniadanie a za oknem już 31 stopni pana C. Na później przewidywana jest temperaturka 36-37 stopni. To 36 stopni to pewnie będzie w parkach, gdzie rosną stare potężne drzewa, ale na ulicach najprawdopodobniej może być nawet więcej niż owe 37 stopni, bo nagrzane mury będą oddawać ciepło. Kto tylko może zostaje w domu i pracuje zdalnie.
W czwartek idę na koncert gitarowy "Młodszego", który wzrostem przerósł o kilka centymetrów Starszego, co go napawa wielką dumą. A Starszy ma rozdanie matur, na którym będzie tylko ....druga babcia. A wszystko przez to, że szkoła Starszego jest w bardzo starym budynku i sala, w której owo rozdanie matur nastąpi jest malutka , więc dyrekcja poprosiła, żeby do każdego maturzysty na rozdanie świadectw przybyła tylko jedna osoba. No a skoro druga Babcia zażyczyła sobie być na onym rozdaniu, no to nawet rodziców na nim nie będzie, ale będzie babcia, które pokona kilka setek kilometrów pociągiem by tu dotrzeć.
Wyjrzałam dziś na nasze podwórko a tam teraz tak wygląda:
Pokiereszowany amatorską wycinką iglak pomalutku wraca do formy, a gdy się przyjrzycie to niestety patrząc z góry widać jeszcze te poschnięte gałęzie.
To "coś" kwitnącego na drugim zdjęciu to wygląda mi na jakąś odmianę hortensji, ale nie mam pojęcia jak się nazywa ten krzaczor na pierwszym zdjęciu. Może ktoś z Was zna jego nazwę? Czekam na koniec upałów bo mam szaleńczą ochotę wybrania się do Muzeum Barberini, w którym w tej chwili jest wystawa obrazów Pissarro a potem ma być wystawa obrazów Moneta. Moi ulubieni impresjoniści.
Na jutro na razie przepowiadają już tylko 25 stopni i 50% możliwość opadów deszczu. Pożyjemy, zobaczymy.