Może to i lepiej , że nic się nie dzieje. Tylko jesień się cichcem wślizguje - na drzewach jeszcze sporo zielonych liści, ale rano na chodnikach coraz więcej pożółkłych i zbrązowiałych zaściela chodniki. Temperatura jeszcze znośna, dziś oscyluje około 12 stopni. Wyjątkowo przyzwoicie zachowuje się deszcz bowiem pada albo nad ranem albo trenuje opadanie nocą.
Dziś wracając z city- a byłam u audiologów -połowę drogi udało mi się pokonać autobusem, ale drugą połówkę pokonałam pieszo, bo gdy się doczytałyśmy z córką, że autobus na dalszy odcinek drogi ma szansę przyjechać dopiero za 20 minut, stwierdziłam, że w tym układzie to ja się przewlokę per pedes.
I szłyśmy ulicami, przy których stoją budynki z lat 1920 - 1930, między innymi ówczesne "osiedle" , na którym powstały w Berlinie pierwsze podziemne parkingi na terenach, gdzie stały budynki mieszkalne. Te budynki są całkiem niedaleko ode mnie, ale jakoś pierwszy raz weszłam na podwórko.
Na tych zdjęciach widać podwórko owego osiedla. Pod trawnikiem osiedlowym są podziemne parkingi. Mieszkania na tym osiedlu były spółdzielcze. Parkingi nadal funkcjonują i stanowią przedmiot zazdrości.
Bowiem znalezienie miejsca do zaparkowania jest naprawdę karkołomnym zadaniem i między innymi z tego powodu jestem szczęśliwa, że się pozbyłam swojego samochodu.
Dobrego nowego tygodnia dla Wszystkich!!!