drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 3 maja 2010

6. Nie nadążam

Nie nadążam za rzeczywistością, czyli primo: bo jestem stara, secundo:
jestem niereformowalna.

Maj to miesiąc komunijny, więc wydawałoby się logiczne, że społeczność
katolicka powinna się cieszyć, że kolejne pokolenie wstępuje w szeregi
świadomych katolików. A tu każdy zmartwiony, skrzywiony i narzeka.
Narzekają rodzice dziecka, bo "zjedzie się cała zgraja rodziny i trzeba tych
ludzi nakarmić, ugościć, gdzieś przenocować, dziecięciu strój odpowiedni
zakupić, a potem przez tydzień codziennie z nim do kościoła maszerować",
narzekają chrzestni, bo już od roku odkładali forsę na prezent, a teraz nie
bardzo wiedzą, czy prezent będzie się podobał", martwią się również inni
członkowie rodziny bo "nie wypada z pustą ręką przyjechać, ale też nie
wiadomo co kupić, żeby na sknerę nie wyjść".
Najzabawniejsze, że bardzo martwią się tą uroczystością główni bohate-
rowie- dzieci. Dziewczynki mają znacznie więcej zmartwień w tej materii:
" jaka sukienka, czy wianek będzie ładny, czy mam mieć malutką torebkę,
czy uczesanie utrzyma się cały dzień, co dostanę w prezencie". Chłopców
martwi fakt, że "muszę być w garniturze,a to niewygodny strój i co
fajnego dostanę".

Osobiście nie mam takich zmartwień, z wielu powodów. Ale moje kole-
żanki, które są babciami, już prawie rok mają zatrute życie. Bo przecież
trzeba coś dziecku kupić w prezencie a i sobie coś przyzwoitego na grzbiet.

Opowiadała mi koleżanka, że jej synowa "już zadbała o włosy małej i fry-
zjerka zrobiła jej trwałą", wszelkie białe ciuszki już są, nawet biała wełnia-
na pelerynka, sala w pobliskiej kawiarni zamówiona, menu ustalone,
sesja fotograficzna zamówiona, "pan od video" też.
Dobrze, że siedziałam, bo pewnie zemdlałabym z wrażenia.
Gości będzie coś około 5o osób , więc mowy nie ma, żeby się taka zgraja
pomieściła w mieszkaniu a i przygotować "coś na ząb" dla tylu osób nie
jest sprawą prostą.

Zapytałam, żeby zrobić koleżance przyjemność, co kupili małej z tej
okazji - ustalili z rodzicami dziecka, że kupią aparat fotograficzny, taki
"przyzwoitszy", za 1000 zł. Pomyślałam złośliwie, że powinien mieć w takim
przypadku wygrawerowaną cenę na obudowie, by wszyscy widzieli, że to
nie byle chłam elektroniczny.

Powiedzcie mi, co się ludziom stało, że wszystkie okazje kościelne stały
się okazją do spektaklu próżności i demonstracji zamożności? Może z
powodu odłączenia się od KRK coś przegapiłam, czegoś nie zrozumiałam?
Może obecnie Bóg dostrzega tylko tych, którzy są zamożni i wystrojeni?

A co z tymi, których nie stać na drogie prezenty, wytworną sukienkę czy
też elegancki garniturek dla dziecka? Dlaczego dzieci z mniej zamożnych
rodzin maja się czuć gorsze tylko dlatego, że ich rodziców nie stać
na takie ekscesy?

Podobno w mojej osiedlowej parafii "personel" zaproponował, by dzieci
były ubrane jednakowo i......wszyscy rodzice protestowali gorąco. Więc
znowu będą ulicami osiedla dreptały małe księżniczki w miniaturowych,
prawie ślubnych sukienkach, z włosami misternie ułożonymi w loki, mocno
nieszczęśliwi chłopcy w sztywnych garniturkach a w szkole znów zacznie się
giełda prezentów komunijnych. Ciekawe, co w tym sezonie jest na topie?

I niech mi ktoś wytłumaczy co to ma wspólnego z tym sakramentem?

22 komentarze:

  1. z sakramentem nie ma nic,to okazja do kolejnej imprezki i naciągnięcia rodziny na kasę!
    że tak brutalnie powiem..

    u nas ustaliliśmy,że absolutnie nie życzymy sobie drogich prezentów,że mile widziane będą książki(słowniki,albumy),żadnych komputerów,itd.
    i rodzina na to ochoczo przystała!
    owszem,dziewczyny dostały jakieś złote drobiazgi-kolczyki,bransoletkę itd,ale sporo książek,aparaty całkiem normalne,zegarek,plus zwykłe zabawki! przecież to dzieci są!,nieco pieniędzy-na rower i rolki wystarczyło,czy odtwarzacz,ale wariactwa nie było,impreza w domu,tylko dla najbliższej rodziny.
    a jeżeli chodzi o strój, to obie były w szatkach.
    żeby zaspokoić ich chęć strojenia się uszyłam sukienki wedle życzenia,bo każda miała inny pomysł na tę sukienkę, kiedyś dawałam fotki an blogu, tym zdjęciowym.
    i obie były szczęśliwe,przecież to jest ICH impreza,prawda?
    ale pamiętam już pierwsze licytacje na popołudniowym nabożeństwie, gdzie koleżanka pochwaliła się Poli,że dostała trzy rowery,organy,2 tysiące zł i jedzie na wycieczkę do Disneylandu pod Paryżem..Pola w szczerości odpowiedziała,że dostała to i to,na co stojąca obok chrzestna koleżanki rzekła: tyle?
    więc ja sobie ulżyłam i powiedziałam: ludzie z kasą i klasą nie rozmawiają o pieniądzach w ogóle a tym bardziej w kościele..
    mina pani bezcenna!

    a co jest na topie to nie wiem,wiem że będzie zrzuta na coś dla rodzinnej komunistki:)
    ale na pewno nie będzie wariactwa,bo w tej rodzinie-u siostry Męża-już dwie komunie były i normalnie jest:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo jak to my,przecież od zawsze ogromnie lubimy te nasze rodzinne zjazdy. Każda okoliczność się do tego nadaje . Od chrzcin aż po stypę. Ostatnio dochodzą jeszcze osiemnastki ,matury,dostawanie się na studia itp.A prezenty to także są zależne od czasów w których imprezy się odbywją. Na zachodzie modnym prezentem słyszałam od znajomych jest wycieczka zagraniczna. Dla mnie to także jest paranoja. Chociaż fajny prezent.
    Ale nawet w czasach powojennych komunie były także wielkim świętem a stoły także były obficie zastawione jadłem i nie tylko,z tym że możliwości zdobywania jadła były skromniejsze. Ale od czego nasza pomysłowość. Wieprzka na wsiach się na takie okazje załatwiało. A trunki pędzono pokątnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj dłubiąc w ziemi podsłyszałam jak w ogrodzie sąsiada dyskutowano o prezentach komunijnych, padały słowa laptop (to chyba jeszcze do przeżycia) i kład (tu już mi się włos zjeżył, dla ośmiolatka). Ale tak bardzo poważnie, zawsze były środowiska, gdzie wszystkie uroczystości i komunijne fetowano zbyt przesadnie i takie, gdzie zachowano właściwy umiar.
    Acha, nadrobiłam wszystkie zaległości na tym blogu, przeczytałam każdy post i skomentowałam także. Wielkie serdeczności Nola

    OdpowiedzUsuń
  4. No, ja na bieżąco jestem w temacie:)
    Zatem tak: wszystkie dziewczynki "komunistki" (sztuk dwie), idą w sukienkach szytych wg jednego wzoru. Mała od Brata, w sukience prostej, bez ozdób (wszystkie 30 dziewczynek jak wg kalki, pieknie to wyglądało!) mała od Siostry - w stroju liturgicznym (czyli albie). "Młode panie" więc odpadają:) Młody był w garniturze, ale chłopcy z grupy Siostrzenicy, też idą w albach. I rodzice nie protestowali. Sami tak chcieli.
    Przy takiej komunijnej "czelotce" jednego roku, kwestia prezentów nawet nie jest brana pod uwagę. Owszem, nasłuchałam się opowieści o tym co dostanie ten czy tamten, ile to pieniędzy zebrała ta czy tamta. I też mi się włosy jeżyły. Jakby to prezenty, czy zebrane kwoty były najważniejsze...
    Oba przyjęcia komunijne w warunkach bardzo domowych, ale to już wiecie z mojego bloga, i w gronie najbliższych z najbliższych. I normalnie, po domowemu.
    Chyba, że ja też coś przegapiłam po drodze i razem z całą rodziną zatrzymaliśmy się w komunijnej ewolucji...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mijko, dorośli zapominają b. często,że to jest właśnie święto dzieci, a nie okazja do prezentowania statusu majątkowego rodziny.Wo wina dorosłych, nie dzieci,że to święto pomału zatraca swój religijny charakter.I spraszanie dalekich krewnych też chyba normalne nie jest, to święto dziecka i jego naprawdę najbliższych osób.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Uleczko, ja byłam u Komunii w czasach głębokiego komunizmu.Żadnego przyjęcia z tej okazji nie było,po kościele było tylko wspólne śniadanie ze strikte najbliższymi. Wieczorem był kinder bal u mojej koleżanki, bo tego dnia były jej urodziny, więc opychaliśmy się tortem i jej tata wyświetlał nam przezrocza. Najczęściej prezentami były wówczas zegarki.Dostałam jakiś rodzinny, pamiątkowy, w srebrnej kopercie, ale nie wolno mi było nosić go do szkoły, więc radocha była nieduża.Wiesz, ja byłam dość surowo hodowana, żadnych ekstrawagancji.Do dziś pamiętam swoje rozczarowanie sukienką do komunii- prosty worek z białej żorżety, z potrójnymi poziomymi zakładkami na wysokości biustu i takimi samymi u dołu, a wianek był z żywych, białych stokrotek.Nawet pasek nic nie poprawił linii tego dzieła przydomowej krawcowej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nolu, teraz dzieci mają wszystko i dochodzi pomału do sytuacji,że nie masz co dzieciakowi kupić z okazji świąt czy też urodzin, często zostaje już tylko zakup samochodu, bo tego jeszcze nie ma.Obserwuję też zupełnie niezdrowy obyczaj,że ilekroć babcia idzie do swego wnuczęcia, to zawsze czymś dzieciaka obdarowuje.I potem wygląda to tak,że dzieciak ledwo się z babcią przywita dopytuje się "a co mi przyniosłaś?" Może ja jestem psychiczna, ale zawsze tłumaczyłam dziecku,że babcia przychodzi po to,by się z nią zobaczyć, porozmawiać itp., a nie po to by, jej coś przynieść.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewutku, bo Wasza rodzina "nie dała się zwariować" i tak trzymać. Zaglądałam na Twój blog, ładniutko wyglądali i młoda i młody.
    Ja mam zawsze ubaw, gdy robię zakupy w osiedlowym sklepie w maju, gdy już są komunie. Młodzi nadają na cały sklep czegóż to nie dostali.W ubiegłym roku odciągnęłam na bok taką małą chwalipiętę i powiedziałam mu na ucho: nie chwal się, bo Cię okradną. Mały zamknął buzię i szybciutko wyniósł się ze sklepu.Gdybym mu powiedziała,żeby się nie chwalił, bo innym dzieciom może być przykro, nie pojąłby. Ale to zrozumiał.Niewiele miało to wspólnego z pedagogiką, ale było skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anabell,no jak nie miało z pedagogiką?:)))przeca podziałało:)

    najważniejsze nie dać się zwariować!

    a swego czasu była moda na pony,pamięta ktoś? na koniki pony!

    a quady faktycznie,rok temu nagle się sporo na osiedlu pojawiło!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie daliśmy się wciągnąć w to szaleństwo. Oryginalni dziwacy też są potrzebni;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mijko, bo ja jestem postrach dzieci. Pamiętam tę modę na koniki pony.Były dość kiczowate, niestety.Za czasów mojej to królowały rowery górskie dla chłopców i oczywiście Barbie i Ken, z kompletem ubrań dla dziewczynek. Jakimś dziwnym trafem na moim osiedlu tych quadów dziecięcych nie widać. Jest jeden, ale taki pełnowymiarowy i jezdzi nim taki wyrośnięty chłopczyk pomiędzy 40 a 50 rokiem życia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Beatto i to dobrze,że jeszcze są na tym świecie normalni ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mam zupelnie bladego pojecia o komuniach, komunijnych przyjeciach, prezentach, strojach, zlotach rodzinnych itp.
    Bosze, jakaz ja jestem szczesliwa:))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Stardust, mnie osobiście to też nie dotyka, ale coraz częściej czuję,że jakoś odstaję od reszty.I wcale a wcale nie dziwię się mojej córce,że nie zamierza tu wrócić i bardzo lubi swą nową Ojczyznę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj, Anabell. Chociaz obecnie nie mam stycznosci z komuniami i calym szalenstwem z tym zwiazanym to jednak czytajac sprawozdania z nich wlosy mi staja deba na glowie. Calym sercem podpisuje pod Twymi obserwacjami i opinia. Oprocz czystego snobizmu i glupoty to rodzice popelniaja jeszcze inny blad - pedagogiczny, wpajajac dzieciom materializm, szczycenie sie, zawisc i tym podobne. Wyglada ze opinia rozsadnej czesci spoleczenstwa to glos rzucany o sciane i nic nie zmieniajacy - jestesmy spoleczenstwem konsumpcyjnym, niestety.
    Z pozdrowieniami - Serpentyna.

    OdpowiedzUsuń
  16. Masz rację Serpentynko, niestety dzieci biorą przykład z dorosłych.Wiesz, ja rozumiem chęć posiadania pewnych rzeczy, ale nie rozumiem kupowania pewnych rzeczy tylko po to, żeby pokazać,że mnie na to stać.Nie rozumiem tego obnoszenia się ze swoim dostatkiem, to takie niskie,małostkowe.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja o szaleństwie komunijnym usłyszałam u fryzjerki. Otóż nie chciała mnie przyjąć ani zapisać, ponieważ czas ma wypełniony próbnymi fryzurami komunijnymi pod rozmiar/kształt/wygląd wianków.

    alElla

    OdpowiedzUsuń
  18. alEllu, to przecież fioł zupełny.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiesz Ann, co ja myślę o takich debilnych, bufioniastych imprezach i nie w sensie, że niby sama Komunia, ale, że człowiek z biegiem wieków coraz bardziej potrafi zepsuć każdą najpiękniejszą chwilę życia, kasą i rozbuchanym ego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem Tu pierwszy ale nie ostatni raz .Ciekawie piszesz.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj Czarny, masz rację.Zauważ,że nawet Święta Bożego Narodzenia straciły cały swój urok przez komercję.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj Gosiu, zapraszam częściej.
    Milego, ;)

    OdpowiedzUsuń