Tym razem rzecz nie dotyczy komórki jakiegoś organizmu lecz telefonu
komórkowego. Zaczynam podejrzewać, że niemal każda osoba, która już
ukończyła przedszkole, posiada telefon komórkowy. Mój słodki wnuczek
też posiada komórkę, czyli zdezelowany aparat, który po naciśnięciu jed-
nocześnie dwóch klawiszy wygrywa "marsza tureckiego" Mozarta, a mały
jest wtedy zachwycony. Osobiście uważam, że telefon komórkowy to
naprawdę fajny wynalazek, podobnie jak internet.
W ciągu ostatnich minionych 10 lat na całym świecie sprzedano ponad
pięć miliardów telefonów komórkowych. Najczęściej ich czas używania
wynosił przeciętnie 2 lata, bo wciąż powstają nowe modele i stare aparaty
lądują na śmietniku. Jest to niesamowita rozrzutność, bo w jednym tylko
telefonie komórkowym znajduje się aż 30 rodzajów różnych metali. Wśród
nich znajdziemy złoto, platynę, srebro, kobalt, tantal, german, ind, pallad,
niob, że nie wspomnę o takich "pospolitych" jak miedz, , cynk, cyna, nikiel
lub aluminium. Niektóre z tych metali są produktami ubocznymi przy
uzyskiwaniu miedzi, niklu, złota i cynku.
Okazuje się, że w każdej chwili możemy mieć trudności z pozyskiwaniem
tych niezwykle drogich i rzadkich metali i to aż z dwóch powodów- kryzysu,
który powoduje zamykanie kopalń głównych surowców , takich jak
miedz, czy też nikiel oraz dlatego, że zasoby surowców zaczynają się kurczyć.
Odzyskiwanie tych rzadkich i drogich metali praktycznie nie istnieje, ponie-
waż są one nanoszone cieniutką warstwą na inne materiały.
Ind, pozyskiwany przy wytopie cynku wykorzystywany jest również w pro-
dukcji półprzewodników, ogniw słonecznych, płaskich monitorów i wyświetla-
czy.
Europa niestety prawie nie posiada złóż rzadkich metali i musi bazować na
imporcie. Obecnie największymi eksporterami są Chiny i Rosja, które zaczy-
nają wprowadzać ograniczenia handlowe. Komisja Europejska zapowiedziała
wszczęcie rozmów z krajami eksportującymi metale, by zapewnić państwom
UE stałe zaopatrzenie.
A to wszystko razem może oznaczać, że miną bezpowrotnie czasy zakupu
wypasionej komórki za 1 zł , a ceny elektroniki zaczną pomaleńku iść
w górę.
A pamiętacie jeszcze jak to było bez telefonu komórkowego? Bez sms'ów?
zródło:Forum nr20/2010
Witaj Anabell! Doskonale pamiętam czasy, kiedy pytało się przygodne osoby, "gdzie tu jest najbliższy telefon?". Elektronika użytkowa jest fajna, tyle że zasada 90/10 przestała być już dawno aktualna (mówi ona o tym, że przez 90% czasu wykorzystujemy zaledwie 10% możliwości urządzenia). W czasach, kiedy komórka robi już prawie wszystko, coraz trudniej jest mi kupić aparat służący do rozmów telefonicznych (teraz się mówi: połączeń głosowych). ;-))) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWitaj Anabell
OdpowiedzUsuńBez komórek ledwo pamiętam :)
A tak na serio - pamiętam jeszcze, że u mnie w domu długo nie było nawet zwykłego telefonu stacjonarnego. Ot tak, bo nie zakładali. I człowiek jakoś umiał bez tego żyć.
Co nie znaczy, że chciałabym dziś z czegoś takiego jak komórka zrezygnować!
Jakoś nie wydaje mi się, żeby ceny gadżetów elektronicznych w najbliższych latach mogły drastycznie wzrosnąć :)) (a w każdym razie nie chciałabym)!
pozdrowienia
Anabell witam w Twoim saloniku, rozsiadam się wygodnie i przy nocnej herbatce czytam. Powiem Ci szczerze, że nigdy się nie zastanawiałam nad tym, czy zabraknie kiedyś surowców do produkcji komórek:):)Ich produkcja wydaje się tak naturalna, że byłoby chyba niemożliwe zaprzestanie lub jej ograniczenie. A swoją drogą przypomniałaś mi jakim sposobem zyskałam swoją komórkę. Muszę to wrzucić do wspomnień. Pozdrawiam Cię cieplutko.
OdpowiedzUsuńAnabell, pamiętam świetnie czasy bez komórek, choć zastanawiam się - jak to mogliśmy się obyć bez dzwonienia do krewnych i znajomych w różnych nawet nic nie wartych sprawach.
OdpowiedzUsuńNola
Pamiętam; i pamiętam też jaką radością był "prawdziwy" telefon zainstalowany po paru latach oczekiwania. Dzięki tej niezłej pamięci łatwiej mogłam wyjaśnić moim dzieciom, że w epoce przedkomórkowej, przedkomputerowej, przedipodowej, też istniało życie :-)). Np. listy się pisało - prawdziwym długopisem (lub piórem) na prawdziwym papierze. Cóż za anachronizm! :-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przyznaje ze nie wiedzialam iz kmorki zawieraja az tyle cennych i rzadkich metali a takze ze kiedys wyczerpiemy ich zloza. Obecnie coraz bardziej sa popularne biblioteki elektroniczne, napewno wygodne w pewnych sytuacjach ale nastepne "cos" co zmieni i zubozeje nasze zwyczaje. dla mnie nie ma bowiem wiekszej przyjemnosci niz fotel i dobra ksiazka. Z pozdrowieniami -
OdpowiedzUsuńSerpentyna
Nie tak dawno temu (jakieś 6 lat chyba) dziwili się ludziska że miałam komórkę w kieszeni. Babcia z komórką!!! hehehe
OdpowiedzUsuńWitaj Mirong, ostatnio, gdy operator nasłał na mnie sprzedawcę, wprawiłam tego człowieka w prawdziwe osłupienie mówiąc,że chcę aparat bez GPS, kamery, radia, dostępu do internetu itp.Ma po prostu być wędrującym ze mną telefonem, ale okazało się,że takich już w Polsce nie ma.No to mam w nim aparat foto i radio, z których nie korzystam.Wiem, dziwna jestem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Nieznajoma, ja też pamiętam czasy, gdy telefon stacjonarny w domu to był niemal cud nad Wisłą.Gdy się wprowadzałam do nowego mieszkania to czekałam na ów cud techniki aż 2 lata, a to było 37 lat temu.Ja też nie marzę o podwyżce cen elektroniki, ale niestety ilość wszelkich złóż jest ograniczona i nie da się z nich w nieskończoność korzystać.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Pamiętam,pamiętam.Ja się bardzo długo broniłam przed komórką.Teraz też stale ją gubię po domu,nie lubię "tej smyczy".
OdpowiedzUsuńWitam Graszo, jest mi niezmiernie miło Cię gościć."Zkomórkowana" jestem już od 12 lat, dostałam pierwszą z nich na imieniny. Ja myślę,że nikt na co dzień nie zdaje sobie sprawy z tego,że i ropa i gaz i wiele innych potrzebnych nam do funkcjonowania materiałów organicznych jest na wyczerpaniu. I co wtedy?Zaczniemy eksploatację Księżyca?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Nolu, teraz niektórzy to nawet narzekają na komórki, bo zawsze może ukochana żona ścignąć męża w najmniej dla niego pożądanej chwili.A ile potem jest gadania i tłumaczenia się dlaczego komórka była wyłączona.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Srebrzysta, wprawdzie moja córka pamięta jeszcze czasy bez komórki, ale chyba nie wierzy,że były kłopoty z posiadaniem telefonu stacjonarnego.Gdy w ub. roku została mamą, bardzo się głowiła jak to było, gdy nie istniały pampersy.Listy pisane ręcznie to pamięta, korespondowała zawzięcie z przyjaciółką.Ja dopiero od 3 lat zarzuciłam korespondencję "ręczną".Po prostu Ci, co nie posługiwali się komputerem już odeszli, pozostała reszta skomputeryzowana.No i jest Skype, po co pisać, skoro można za darmo porozmawiać z całym światem?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Oj tak... Telefon komórkowy bardzo ułatwia życie :) ale też rozleniwia... I trochę odmóżdża. Już nie trzeba planować dokładnie czegoś... czasem jest się na telefonie i tyle.. I rzeczywiście szkoda, że ktoś się nie zajmuje wykorzystywaniem tego, co z komórek zostaje...
OdpowiedzUsuńWitaj Serpentynko, bardzo sobie chwalę internet i fakt,że można czerpać za jego pośrednictwem wiadomości i rozmawiać za darmo z drugim końcem świata, ale w dziedzinie czytania jestem tradycjonalistką- nic mi nie zastąpi kontaktu z książką, szelestem przewracanej kartki,możliwości zwinięcia się w kłębek pod kocem i czytania w dowolnej pozycji i miejscu.Moja wielce nowoczesna córka tez woli czytać na kanapie niż siedząc przed monitorem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Uleczko, ja bardzo byłam zadowolona gdy dostałam komórkę. Poczułam się bezpieczniej, wiedząc,że w każdej chwili mogę mieć kontakt z domem czy też pomocą drogową siedząc za kółkiem i będąc w trasie.A wtedy duuuużo jezdziłam. Uleczko, a w czym jest gorsza babcia od innego użytkownika?Przecież nie miałaś tabliczki znamionowej z napisem "babcia"
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Neskavko, ja czasami biegam po domu z obłędem w oczach, szukając dzwoniącej komórki i często nie mogę jej zlokalizować. Szkoda,że nie przybiega do ręki na zawołanie.Czasem tkwi w torebce, a czasem w którejś kieszeni i nerwowo przeszukuję kurtki na wieszaku. Taki urok nowoczesności.Mnie tylko wściekają wszelkie reklamy i konkursy przesyłające smsy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mi, nie zgadzam się,ze nie trzeba niczego planować posiadając komórkę.Natomiast zmniejsza się częstotliwość spotkań osobistych, bo po co, skoro wymieniło się informacje przez telefon. Na tej zasadzie nie widzę się miesiącami z koleżanką z sąsiedniego bloku- a w epoce "przedkomórkowej" widywałyśmy się b. często.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Pamiętam. To było dokładnie 12 lat temu. W domu nie było telefonu stacjonarnego (założyli nam go jakiś miesiąc później) ,a o komórce to mogłam sobie pomarzyć - pobiegłam na pocztę, by zadzwonić do mojej bliskiej koleżanki, że obroniłam magisterkę. I ta kolejka niecierpliwionych i przebierających nogami ludzisk, a ja uwieszona na telefonie opowiadałam o tym jak zostałam magistrem:) Bo to dzisiaj było - 24.06... Oj:)
OdpowiedzUsuńEwutku, no to miłego w 12-tą rocznicę. No kiedyś na telefon czekało się latami. U nas na osiedlu to wszystkie bloki były okablowane, osiedle tzw. "duma Gierka" a i tak czekaliśmy prawie 2 lata.A inni nam zazdrościli, bo czekali znacznie dłużej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kiedyś się zarzekałam, że nie kupie dziecku komórki dopóki nie skończy podstawówki... Właśnie kończy trzecią klasę i od dwóch lat ma telefon;)
OdpowiedzUsuńOj, tak... Pamiętam i nierzadko tęsknię za czasami, kiedy można było korzystać z luksusu "niebycia pod telefonem". Kiedy widzę kogoś z komórką dyndającą u szyi na smyczy, zastanawiam się, kto tak naprawdę w tym tandemie jest na smyczy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Czasy bez komórki? Phi, ja to pamiętam jak się rozmowę międzymiastową na poczcie zamawiało, a w jej trakcie pani z okienka wykrzykiwała: "halo, mówi się?! mówi się?!" :)
OdpowiedzUsuńNivejko, ja Cię rozumiem, ja też pewnie bym dziecko wyposażyła w komórkę.Zdalne sterowanie nie jest złe.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Akwarelio, najwazniejsze,że można sprawdzić przed odebraniem kto nas ściga telefonicznie. A gdzieś czytałam,że nie powinno się nosić komórki blisko serca i splotu słonecznego, więc ta smycz to chyba kiepski pomysł, bo dynda tak między żołądkiem a serduchem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Beatto, ja niestety też to pamiętam, godziny oczekiwania,a potem pani wołała: Katowice, połączenie będzie za 2 godziny, czeka pani? A ja już czekałam 3 godziny.A potem człowiek się wydzierał w kabinie, bo nic nie było słychać. Na tzw. "błyskawiczną" to też się zdarzało czekać i ponad godzinę.Nieco krócej było dzwonić z poczty Głównej, tylko,ze ludzi zawsze było od groma.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wzrostu cen bardziej obawiałbym sie na skutek zaniku taniej siły roboczej w Chinach. Chińczycy się burzą - i słusznie.
OdpowiedzUsuńA brak odzysku tych metali z komórek, gdzie sa ich sladowe ilości, to wcale nie rozrzutność - to oszczędność. Złoto, czy platyna, odzyskana z komórki byłaby piekielnie droga.
Pozdrawiam
Nitager
Witaj Nitager, podobno z części komórek coś się jednak odzyskuje.Obawiam się ,że w Chinach taniej siły roboczej raczej nie zabraknie.Ci co przywędrowali do miast i już trochę na oczy przejrzeli, zostaną zastąpieni przez następnych wieśniaków migrujących do miasta w nadziei uzyskania nieco lepszych zarobków.Natomiast nieco bardziej realna jest sytuacja, że Chiny znacznie podwyższą ceny germanu
OdpowiedzUsuńi indu, a to podwyższy cenę elektroniki.
Miłego, ;)
A było kiedyś bez komórek? A ja czasem mam wrażenie,że jestem na jakiejś smyczy, bo każdy i o każdej porze może mnie choć przez chwilę rozmowy telefonicznej mieć na wyłączność i przyznam ,że nieraz niezbyt mi się to podoba.A wyłączyć diabelstwo? To dopiero rozpętałoby się piekło pełne domysłów.
OdpowiedzUsuńGosiu, ale zawsze masz możliwość:
OdpowiedzUsuńa) nie odebrać rozmowy, a wiesz kto dzwoni
b)odebrać i powiedzieć,że nie możesz w tej chwili rozmawiać.Mnie tylko przeszkadza, gdy jadę autobusem a ktoś się dobija, ale wtedy najczęściej nie odbieram i potem oddzwaniam.
Miłego, ;)
Czasy bez komórek pamiętam. Zwłaszcza, gdy dwie godziny czekałem na błyskawiczną międzymiastową. Teraz też sobie robię choćby weekend bez telefonu, albo urlop. Jadę w diabły na tydzień i nikt nie ma ze mną kontaktu. Świetny odpoczynek i każdemu polecam.
OdpowiedzUsuńGospo38
Metale metalami, ale ta tablica Mendelejewa to już nie są żarty, w zasadzie już teraz nie dziwię się czemu jak zgaszę światło to jakiś taki dziwny blask bije mi z głowy. pewnie już po takim napromieniowaniu, mój mózg łączy się z kosmosem samoistnie :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCześć Gospo, ja już przyzwyczaiłam moich znajomych,że nie biorę ze sobą komórki na zakupy do okolicznych sklepów i na spacery ze psem a poza tym często nie odbieram, gdy jestem bardzo zajęta.Zawsze sprawdzam potem komórkęi oddzwaniam. Wyjątek robiłam,gdy ślubny był chory i leżał w szpitalu.Wtedy nawet w łazience byłam z komórką.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Czarny, no właśnie, my chyba nawet nie zdajemy sobie sprawy,że tyle pierwiastków w jednym miejscu może nam szkodzić. Spece twierdzą,że długie rozmowy szkodzą i w żadnym przypadku nie powinno się nosić komórki w okolicy serca i splotu słonecznego. Muszę Cię podglądnąć któregoś wieczora czy z lekka świecisz. Czarny, a może to zaczątki aureoli?????
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
ja tez pamietam czasy bez tych wszystkich gadzetow ;) Osobiscie mam tel komorkowy ale bardzo rzadko z niego korzystam.
OdpowiedzUsuńOby twoje prognozy sie nie sprawdzily bo kogo bedzie pozniej stac na jakas drozyzne ;)
Witaj Ulu, ja myślę,że może po prostu przestaną w takim tempie unowocześniać tak te komórki, by były do wszystkiego. Swoją drogą, szkoda,ze nie może jeszcze robić za odkurzacz :)))))
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Moj numer komorki maja tylk klientki (wole w tym wypadku komorke od stacjonarnego) syn i Wspanialy. Cala reszta, uwazam, ze nie ma potrzeby, moga sie ze mna kontaktowac przez telefon domowy (stacjonarny) lub internet. Zdecydowanie wole krotka personalna rozmowe od esesmanow. Esesmanow nie cierpie jak najgorszej zarazy. Czasem musze niestety uprawiac to esesmanstwo glowinie z klientkami, ktore wybieraja te forme komunikacji jak siedza na nudnym zebraniu w pracy. A mnie za kazdym razem szlag trafia, bo moge wykonywac wiele innych czynnosci jak rozmawiam przez telefon, natomias esesmanstwo to brak szacunku dla czasu.
OdpowiedzUsuńPamietam czasy bez telefonow, pamietam zamawianie na poczcie, dzizas ja tak duzo roznych rzeczy pamietam, ze moze juz za dlugo zyje:)))
Stardust, to nie ważne ile, ważne,że żyjemy:))) To zamawianie na poczcie rozmów było koszmarne i ta jakość rozmów. Na ogól nic nie było słychać i każdy się darł, jakby go ze skóry obdzierali.Pamiętam,że na pierwszy telefon, jeszcze w domu rodzinnym to czekaliśmy 7 lub 8 lat i to w Warszawie. Potem, już na swoim, to czekałam tylko 2 lata.Na moim osiedlu stała 1 budka telefoniczna i wiecznie był uszkodzony aparat, choć konstrukcja swą przypominał nieduży czołg.Kabel był w grubym metalowym oplocie a i tak go "przegryzali" i kradli słuchawkę, też pokrytą jakąś blachą.Ja chyba tez za dużo pamiętam.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj u mnie, taraz ja zawitam u Ciebie. Z kilku postów (dzisiaj nie mam czasu na więcej) wywnioskowałam, że fantastyczna z Ciebie osóbka. I można nawet jakąś wiedzę posiąść u Cię. Włączam się jako stały podglądacz ;-)
OdpowiedzUsuńWitaj Ago, miło mi,że zawitałaś. No wiesz, nie samymi robótkami człowiek żyje, a szkoda, prawda? No to się będziemy odwiedzać, podoba mi się ta
OdpowiedzUsuńperspektywa.
Miłego, ;)