W naturze wygląda lepiej, ale chyba nie potrafię dobrze fotografować biżuterii.
W sobotę mam gości i postanowiłam zrobić dwie rzeczy, których dawno nie
robiłam - zupę cytrynową z imbirem i wytrawne muffinki. Jedno i drugie może
być samodzielnym daniem, ja te muffinki podam do zupy, niczym paszteciki.
Zupa cytrynowa z imbirem, dla 4 osób:
Składniki: 1/2 kg biustu z kurczaka, 2 łyżki oleju, curry, pieprz, 1 cytryna,
1 limetka, 3 cm korzenia imbiru, szczypta chili,ok. 1 l wywaru
drobiowego (może być bulion z kostki)
Wykonanie: Mięso kroimy w cienkie paski i partiami obsmażamy na rumiano
na oleju.Posypujemy je curry, pieprzem i chili. Sparzone wrzątkiem
cytrynę i limetkę kroimy w cieniutkie plasterki, imbir obieramy i
kroimy na cienkie plasterki, z których robimy paseczki.Wkładamy
to do garnka z mięsem i wszystko razem króciutko przesmażamy.
Teraz zalewamy wszystko wywarem i gotujemy jeszcze 15 minut.
Jedna porcja tej zupy zawiera zaledwie 4g tłuszczu, 8g węglowodanów,
32 g białka i 290 kalorii.
Przepis na muffinki z serem pleśniowym i oliwkami:
Składniki: 10dag sera pleśniowego, 100 ml śmietany, 3 jajka, 2 łyżeczki
proszku do pieczenia, 130g mąki, 4 dag zielonych oliwek,
szczypta soli i pieprz.
Wykonanie: odkrawamy skórkę z sera, kroimy go w malutką kostkę i odsta-
wiamy go na 1 godzinę. Po tym czasie dajemy do niego smietanę
i rozcieramy na gładka masę (ja to robię blenderem).Dodajemy
jajka, znów mieszamy, dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem
do pieczenia i oliwki pokrojone w małe kawałki, mieszamy, na-
kładamy do foremek, pieczemy 20 - 25 minut w 200 stopniach.
Te muffinki są pyszne na ciepło, ale na zimno też smaczne. Ja podam je na
ciepło, do zupy.
:) smakowicie się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńAnabell - naszyjnik piekny i tesciowa powinna byc zachwycona! Z pozdrowieniami - Serpentyna
OdpowiedzUsuńnaszyjnik świetny :) będzie się na pewno podobał!
OdpowiedzUsuńa przepisy:)? - ślinotoku prawie dostałam czytając:) wypróbuję na bank.
Muffiny zwykle na słodko robię ale tutaj zanęciłaś mnie oliwkami i serem:)
Naszyjnik jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńAnabell, gdybyś zaproszenie przysłała wcześniej, to bym nie robiła planów na sobotę....tylko w te pędy do Ciebie na zupę i muffinki pobiegła:))) Obiad zapowiada się apetycznie! Naszyjnik rewelacyjny, och, masz drugi fach w ręku:)))Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńHejka:-)
OdpowiedzUsuńNaszyjnik bardzo delikatny.Bursztyny nieco odstawione do szuflady i zapomniane,znow wracaja do lask,poniewaz to zdrowa bizuteria-chroniaca przed schorzeniami tarczycy,zwlaszcza tych,ktorzy mieszkaja daleko od morza,majac tylko okazje bywac tam w wakacje.
Usciski-Halinka-
Naszyjnik jest wspaniały i jak zakłada medycyna ludowa wspierający zdrowie, więc obdarowana na pewno będzie wdzięczna.
OdpowiedzUsuńNola
Jejku, jaki to wykwintne jedzonko:)
OdpowiedzUsuńa naszyjnik śliczny, delikatny taki i bursztynowy:) mój:)
Ladybird, w ramach odchudzania zjem tylko zupę.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Serpentynko, niech spróbuje się nie zachwycić...:))))
OdpowiedzUsuńMilego, ;)
Mado, można też dać zamiast zielonych, czarne oliwki, ja daję czarne.Taki "drutowany" naszyjnik to robiłam pierwszy raz w życiu. A teraz czaszkuję jak zrobić broszkę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Agus-dziekuję
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Graszko,pierwszy raz zrobiłam taki naszyjnik, mój mąż bardzo dziwnie się na to patrzył, ale przezornie nie skrytykował.:)))
OdpowiedzUsuńMiłego,:)
Witaj Halinko, wyczytałam gdzieś że powinno się nosić właśnie nie szlifowane bursztyny. Z reszty zrobię dla siebie "obróżkę", zdrowotną.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Nolu, dziekuję, mam nadzieje,że się jej spodoba i mam nadzieję,że nikt go z listu nie wyciągnie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Beatko, jedyna wykwintność to ten ser pleśniowy, no i może oliwki.Dobrze,że te bursztyny odnalazłam w ramach porządków w "duperelach".
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ale ślicznie wyszedł Ci ten naszyjnik Anabell. A te przepisy sobie zapisałam, bo bardzo lubię Frikassee z kurczaka, to Twoje podobne ale myślę że równie bardzo smakowite, a te mufinki niam.
OdpowiedzUsuńKłaniam się pięknie i składam nieco już spóźnione gratulacje Laureatce blogowego Oskara! :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czytam blogi Stardust i Beaty, a kierując się ich linkami, zaglądam również pod ten adres - czytam z wielką przyjemnością, chociaż nie komentuję.
Również lubię bursztyny w biżuterii, noszę od dawna tzw. siekankę.
Podziwiam NASZYJNIK i pozdrawiam oraz życzę SMACZNEGO!
Naszyjnik jest SLICZNY!!!!
OdpowiedzUsuńAnabell, ja z zasady zazdrosna nie jestem, ale Twoje prace przyprawiaja mnie o zawrot glowy z zazdrosci.
OdpowiedzUsuńCudenko zrobilas z tej "sieczki bursztynowej". Gratuluje! Jest przesliczny, zdjecia rewelacyjne. Tak na marginesie dodam, gdyby tesciowa Twojej corki nie reflektowala na to dzielo, zapisuje sie w kolejce chetnych:)
Przepisy kradne natychmiast:)))
Muffiny mnie zauroczyły, proste, łatwe i przyjemne - oto powód ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Uleczko, wolę te muffinki od tych czekoladowych.Właściwie to ja lubię niesłodkie ciasta.I bardzo gorzką czekoladę z aromatem pomarańczy.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kwoko, witaj, miło mi Cię gościć.Ten naszyjnik to też taka siekanka, tyle tylko,ze inaczej rozłożona po okręgu.
OdpowiedzUsuńMiło,że Ci się podoba.
Miłego, ;)
Star, dziękuję, cieszę się.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ataner, życzę w takim razie smacznego.Najwięcej cenię w tych w muffinach to,że nie ma z nimi dużo roboty i że mogą "robić" za paszteciki.Ciekawa jestem jak się będą jubilatce podobały tak inaczej zakomponowane bursztyny.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wiatj Beatto,właściwie wszystkie mufffiny urzekają prostotą wykonania- sypkie w jeden gar, mokre w drugi, łączysz bez długiego mieszania, nawet mikser niepotrzebny.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Natchnęłaś mnie do zajrzenia do własnych bursztynowych zapasów - naszyjnik cudny!
OdpowiedzUsuńPrzepis na mufinki pominęłam w czytaniu z pełną świadomością, bo jestem na odwyku :-)i od samego czytania może mi się pogorszyć,gdyż smakowity jest najprawdopodobniej.
Witaj Srebrzysta, to są wytrawne muffinki, ani grama cukru i można je zrobić z pełnoziarnistej mąki, wtedy już dozwolone w pełni. Po tym naszyjniku nabrałam ochoty na jakieś następne- odkryłam różne fajne kamyki, np. agaty i chińskie księżycowe łezki.Muszę się im poprzyglądać i coś nietypowego wymyślić.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
To są bardzo wyrafinowane przepisy.Zupę cytrynową (lecz wg innego przepisu) jadłam i ten smak nie pasuje mi. Cytryna - tak, zupa cytrynowa - nie.Natomiast wielkie głośne tak dla zupy cebulowej z suszonymi uszkami (pasztecikami)rawioli.
OdpowiedzUsuńWitaj Tkaitko, lubię zupę cebulową, ale z "diablotkami" cebulowymi. Tylko nie mam na nie przepisu, ale zdobędę.
OdpowiedzUsuńMyślę,że ta cytrynowa z kurczakiem jest jednak inna, ona jest po prostu ostra, bo ma imbir, curry i pieprz.
Miłego;)