Korzystam bezczelnie z zezwolenia Ataner na skopiowanie zdjęć i chcę się
z Wami podzielić czymś, co mnie zachwyca, a czego nie będę z pewnością
mogła oglądać w naturze - no chyba, że w kolejnym wcieleniu.
Poza zachwytami nad zorzą polarną zwróćcie też uwagę na tę ilość gwiazd.
Więcej zdjęć można obejrzeć na blogu Ataner.
Klikając na zdjęcia można je powiększyć.
A zmieniając temat - ponieważ kończą mi się leki a do tego od ponad tygodnia
"coś mi jest", zadzwoniłam dziś do swojej przychodni i doznałam lekkiego szoku -
zostałam zapisana na JUTRO - aż zaniemówiłam, tak mnie to zszokowało.
Gdy odłożyłam słuchawkę telefonu musiałam się upewnić, czy rzeczywiście
jutro jest dzień 28 stycznia.
Kto wie, kto wie, może kiedyś obejrzysz tę zorzę...
OdpowiedzUsuńNa jutro powiadasz, musze sprawdzić jak u nas zapisują,
bo się wybieram do lekarza...
Musiałabym lecieć na Alaskę żeby je obejrzeć. Ciągle jeszcze nie mogę wyjść z szoku!
OdpowiedzUsuńRownie dobrze mozna do Szwecji w okolice Kiruny, nie mowiac o Finlandii czy Norwegii. Komu by sie chcialo na Alaske ;) Sezon w Europie bodajze do kwietnia trwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiem, ale podobno te alaskańskie są bardziej "okazałe". Muszę się dopytać znajomych jak teraz z zorzami u nich, bo ostatnimi czasy w Finlandii w kresie letnim bywały okropne upały, więc może i w okresie zimowym też coś "nie gra".
UsuńMiłego, ;)
Gratuluje! Aniu, swietne zdjecia :)))
OdpowiedzUsuńNiezapomniane wrazenia, tym bardziej niesamowite, kiedy czlowiek uswiadamia sobie, ze caly ten spektakl odbywal sie na wysokosci ponad 100km nad naszymi glowami.
Mielismy wielkie szczescie, ze udalo nam sie zobaczyc zorze i juz marze o powrocie na Alaske.
Jesli chodzi o sluzbe zdrowia, to jednak potrafia zaskoczyc.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ale nie gniewasz się chyba, że pokazuję te zdjęcia i tym samym kieruję ludzi na Twój blog? Piszesz o tylu ciekawych miejscach, wszystko dokumentujesz tak pięknymi zdjęciami, że warto, by jak najwięcej osób to obejrzało i poczytało. Oglądałam kilka filmów dokumentalnych z Alaski- to naprawdę niesamowita kraina i piękna.Podziwiałam tych, którzy mieszkają na kompletnym odludziu, gdzie do najbliższego osiedla (nie miasta) jest dobre kilkaset kilometrów bezdroża. No ale do pociągu blisko, zaledwie 30 km i jest to ich jedyny kontakt ze światem- tą drogą dostają to, czego nie mogą sami "wyprodukować", np. paliwo do agregatu.
UsuńSerdeczności;)
Aniu, jest mi bardzo milo, ze zamiescilas moje zdjecia i czuje sie zaszczycona.
UsuńKlaniam sie nisko, buziaki:)
Nie takie doktory straszne... I dobrze! A zorza jest przepiękna...
OdpowiedzUsuńZorza piękna a na żywo musi być jeszcze piękniej, bo to wszystko się zmienia, jest w ruchu.Taki swoisty festiwal światła.
UsuńW nas panowie doktory nie wyczyniały żadnych cyrków- po prostu jest coraz więcej prywatnych przychodni, a oni bez kontraktów z NFZ nawet miesiąca by się nie utrzymali na rynku. Kontrakty z NFZ pozwalają im utrzymać płynność finansową.
Miłego, ;)
Niezwykłe zjawisko i niezwykła relacja Ataner!
OdpowiedzUsuńTo ja tu na wsi nie narzekam na moją przychodnię, idę i jestem w ciągu godziny przyjęta bez zapisywania!
Ataner świetnie opisuje wszystkie swoje wyprawy i zdjęcia którymi te wydarzenia dokumentuje też są piękne.
UsuńU nas siłą rzeczy pacjentów więcej, więc zawsze lepiej wpierw zadzwonić i umówić się.
Miłego, ;)
Piękna ta zorza. No to juro masz spacerek. Oby zakończył się dobrymi wieściami:)
OdpowiedzUsuń...zorze są piękne...
OdpowiedzUsuń