drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 18 lipca 2018

Znielubicie mnie......

......bo czytam teraz dzieło pana Normana Davies'a  "Europa". I dłuugo będę to
czytać, bo książka swym formatem i grubością mogłaby służyć za narzędzie
zbrodni. Jedno przyłożenie nią komuś w głowę z całą pewnością skróciłoby na
zawsze jego żywot.
Format z gatunku złośliwych, nie da się jej czytać w łóżku.
A znielubicie mnie za to, że postanowiłam dzielić się z Wami jej treścią- nie tą
główną, chronologicznie ujętą  historią Europy, ale tematami uzupełniającymi,
dotyczącymi różnych dziedzin życia ówczesnej ale i w pewnym sensie Europy
współczesnej. Bo wiadomo - historia kołem się toczy.
I będę te notki zamieszczać pod hasłem "kto chce niech czyta ..." a w miejscu
kropek napiszę o czym dana notka będzie. Tym sposobem ci, których to nie
interesuje nie stracą czasu na czytanie moich wypocin.
Lojalnie uprzedzam, że dzieło Davies'a ma ponad 1000 stron. A więc:

1.Kto chce niech czyta... o klimatologii historycznej.
Wiadomości na temat tego jaki kiedyś był klimat na interesującym nas terenie
czerpiemy z dwóch żródeł:  zapisów dokonanych przez ludzi oraz z zapisów
zachowanych przez samą przyrodę.
Te pierwsze to różnego rodzaju pamiętniki, dzienniki, kalendarze pogody
prowadzone przez różnych zarządców majątków, handlarzy zbożem, hodowców
winnic oraz opowieści wielu podróżników.
Przyroda, nie licząc na ludzką inwencję, sama  zapisywała dane pogodowe-
w słojach drzew, skamielinach, różnych osadach, stalaktytach , stalagmitach
i lodowcach.
Np.roczne warstwy osadów na dnie olbrzymiego słonego jeziora na Krymie
skatalogowano wstecz aż do roku 2294 p.n.e             
Obliczono, że niektóre gigantyczne stalagmity z jaskini Aven d' Orgnac w Jurze
we Francji, mają ponad 7000 lat. A różnice gęstości zawartych w nich złóż
kalcytu są odbiciem poziomów opadu deszczu w poszczególnych epokach.
Ruch lodowców też jest istotnym żródłem informacji klimatycznych- w okresach
zimnych lodowiec posuwa się naprzód, natomiast w okresach stosunkowo ciepłej
pogody cofa się. Ruchy lodowców były często odnotowywane również w starych
księgach podatkowych, bowiem zdarzały się tak długie i chłodne okresy, że
posuwający się do przodu lodowiec niszczył doszczętnie całe wioski. Lata 1599
do 1770 ,  w których lodowce schodziły bardzo nisko uznaje się dziś za  "małą
epokę lodowcową w Europie". Niestety od roku 1850 lodowce zaczęły się cofać
 i to zjawisko trwa do dziś, stopniowo się nasilając.
W latach trzydziestych XVI wieku wybryki pogodowe  można też odczytać na
słojach drzew w Niemczech, jak i w notatkach hodowców winogron we Francji i
Szwajcarii.
Najzimniejszy sezon w  europejskich  winnicach przypadł na rok 1816, kiedy to
zbiór zniszczonych pogodą winogron rozpoczął się dopiero 1 listopada.
Podobno Mary Shelley, która spędzała wakacje w tym okresie w Szwajcarii,
z powodu bardzo złej pogody nie mogła nawet wychodzić z domu na spacery.
I zapewne w tym właśnie okresie napisała Frankensteina, który został wydany
w 1818 roku.


A to jesienne widoczki z Alp, w których zimą coraz mniej prawdziwego
śniegu, a dla turystów naśnieża się stoki by mieli gdzie szlusować.
A tak na marginesie- to proces bardzo niszczący glebę.

** powiększ zdjęcie "kliknięciem" kursora w obrazek.







24 komentarze:

  1. Jakie znielubicie? Będę Ci wdzięczna za to, że taką kolubrynę czytasz za mnie i dzielisz sie refleksjami. Ja tak przymierzam sie do Małego życia - też nie da się czytać w łóżku...
    Widoczki cudne:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już moje drugie podejście do tej książki. Mam nadzieję teraz ją przeczytać w całości- mam po prostu doskonałe miejsce do tej czynności- mały stoliczek, którego blat ma kilka pozycji a poza tym da się dobrze dosunąć do kanapy.Ten "niełóżkowy format" to dla mnie klęska.Jest to tak ciężka cegła, że nie da się jej utrzymać w rękach. Nie wiem dlaczego nie mogła wyjść w 3 lub 4 częściach- i tak nie były to wcale cienkie
      książki.
      Podoba mi się to, że są w niej zamieszczone różne ciekawostki, jak choćby przepis na gotowany szpik, co było daniem ulubionym ongiś w Europie.
      Te fotki to z moich własnych zbiorów. Uwielbiam Alpy, są prześliczne!

      Usuń
  2. Jak książka zajmująca, to wszędzie da się czytać, byle postrzału w karku nie dostać:)Wysokie góry budzą we mnie szacunek i wolę je oglądać na zdjęciach:)Frankenstein i nieodpowiednia aura do spacerowania. Hmmmmm interesujący powód, by napisać książkę. Anabell, idzie jesień, czas na twórczość:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kociu, jeszcze trochę czasu do jesieni, jeszcze ciągle lipiec;)
      Podziwiam Davies'a za napisanie takiej książki- dzięki tym uzupełniającym notkom jest bardziej literackim dziełem niż tylko historycznym.
      A co masz na myśli w kwestii tej twórczości?
      Od kilku dni zerkają na mnie dżinsy, które kupiłam ze 3 miesiące temu i wciąż czekają na skrócenie (jak ja nie lubię tego robić!), z ukosa rzuca mi się w oczy blat stołu oczekujący na serwetę dużą lub komplet 1 większa + 6 mniejszych, co chwila natykam się na kamizelkę, której należy dorobić drugą część przodu, że już nie wspomnę o CD z niemieckim.A ja jakaś rozleniwiona jestem totalnie. Totalnie- to takie modne słowo ostatnio, prawda?

      Usuń
    2. E tam dżinsy:)Wielka księgę szykuj. Skoro plucha jest okazja do pisania, to należy tworzyć. U nas leje, ale ja się teraz zabieram do remontów i na twórczość na razie nie mam czasu.
      Totalnie i na full:)

      Usuń
    3. U mnie nie pada, jest piękna pogoda, tylko za gorąco jak dla mnie.No to sprawozdawaj z frontu robót. Wiesz, ja Ci naprawdę współczuję, bo remonty to rzecz straszna.

      Usuń
  3. Ja dostalam w prezencie TO Kinga i tez sie biore za czytanie jak pies do jeza, bo tomisko zacne i tez liczy sobie ponad 1000 stron, a ja zwyklam czytac tylko w lozku. Zobaczymy, kiedy dojrzeje do lektury.
    Co do "kto chce, niech czyta", to chocbym nie chciala, temat zainteresowal mnie do imentu. Oj bywaly niegdys zimy, ze do Szwecji wozem przez Baltyk mozna bylo dojechac. Ja zas ciesze sie, ze sa duzo lagodniejsze, bo nie lubie marznac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię zimy, w mieście zwłaszcza. Zima to ma być tylko w górach i to koniecznie z suchym mrozem i słoneczkiem. Podobno w połowie drogi do Szwecji na zamarzniętym Bałtyku stała nawet karczma. A wiesz, że kiedyś w Oliwie rosły i owocowały drzewa mandarynkowe?

      Usuń
  4. buhaha ale mnie rozśmieszyłaś tym narzędziem zbrodni ;) no dobrze uczciwie powiem że doczytałam do punktu 1, potem obejrzałam zdjęcia i tyle, aura na dworze okrutna, dwie kawy zaliczone i głowa nadal boli, ale jakoś tak żeby głowę przyłożyć do poduszki to chyba za wcześnie jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, przecież wyraznie napisane, że niech czyta ten kto ma ochotę. Jeżeli głowa boli to najlepiej przyłożyć głowę do poduszki- mnie zawsze sen na wszystko pomaga.

      Usuń
  5. Przyznam, ze nie mam energii na tak powazne tematy, wiec nawet nie przeczytalam, bo wysiadam psychicznie i fizycznie od goraca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też ciepełko, ale nie tyle co u Ciebie. Mimo tego nie ruszyłam dziś odwłoku z domu, bo po wczorajszym chodzeniu wszystko mnie boli. I to "po przekątnej"- lewe kolano i prawy bark. Od tego naderwania prawego bicepsa jakoś nie mogę dojść do siebie- pewnie dlatego, że ciągle coś ta prawą ręką działam. A poza tym w domu, nawet bez klimy, mam chłodniej niż jest na dworze.

      Usuń
  6. My ciągle interesujemy się pogodą, bo do pływania potrabna,
    a o tym ja kiedyś było i ciekawostkach to chętnie pocytam :-)
    Anabell idź natychmiast do lekarza.
    Przeczytaj co napisałm do Ciebie
    u mnie na bogu pod Twoim komentarzem.
    Im dłużej tym gorzej boli niestety, nie przejdzie samo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu widziałam, czytałam. Wizytę u pierwszego kontaktu mam na początku sierpnia i wtedy wezmę skierowanie do ortopedy. Tu też trzeba mieć skierowanie do specjalisty.

      Usuń
  7. A co cie bede znielubiac, jeszcze bym sie zmeczyla :))))
    Ja mam do komletu prawy bark i prawy lokiec, i skierowanie na rezonans, albo cos takiego, bo w lokciu chyba jest jakis blokujacy odlamek kosci. Nie spiesze sie z tym, bo wiem, ze to sie skonczy artroskopia i zawieszeniem prawej reki na dluzszy czas. Lecze sie "malorobieniem" i pakuje na urlop, lokiec musi poczekac :)
    Caly czas potwornie goraco, co sprzyja mojemu "nicnierobieniu"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, taki nawet malusieńki ogłamek chrząstki (bo to raczej o to tu idzie) może wspaniale zablokować staw a wtedy to trafia się wprost do chirurga, jako że ból jest koszmarny. Coś o tym wiem, z autopsji, tyle że sprawa dotyczyła kolana. Ale za to jaka ulga gdy po 4 dniach po operacji po raz pierwszy stanęłam na tej nodze!!!!Zero bólu.
      Kilka dni chodzenie o dwóch kulach, potem do domu i chodzenie już tylko o jednej.Operowana byłam w lutym,a w sierpniu już łaziłam po lesie w poszukiwaniu grzybów.Jedyna "niewygoda"- żegnajcie na zawsze szpilki.
      Tu też gorąco.A tak już było miło, 22 w cieniu!
      Basia, obszywanie materaców na drogę to przecież nie jest nicnierobienie!!!!

      Usuń
  8. Dzień dobry, przeczytałam z przyjemnością. Jestem geografem i takie informacje to dla mnie prawdziwe smaczki:) dlatego...proszę o więcej;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie tego więcej, masz to zapewnione.Może nie wszystkie odcinki będą wielce "geograficzne", ale osobiście hołduję
      "wiadomościom międzywydziałowym".
      Jak się dokładniej przyjrzeć życiu i temu wszystkiemu co nas otacza, to nic nie istnieje "samo dla siebie", miedzy wszystkim są powiązania. I zapewne dlatego życie jest ciekawe a świat jednak piękny.
      Miło mi Cię gościć.

      Usuń
  9. A wiesz jak mnie ręce i plecy bolą od "Ksiąg Jakubowych" Olgi Tookarczuk? Juz je 2 lata czytsm poza łóżkiem. A mają 900 stron :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że wydawanie książek w formacie, którego nie sposób czytać w łóżku jest po prostu nietaktem- duuużym nietaktem. T
      Już samo przeniesienie takiego tomiszcza z półki biblioteczki w inne miejsce jest męczące, nie ma jak tego na kolanach oprzeć bo może się zrobić po dwóch godzinach odcisk lub dziura w tym miejscu.
      I człowiek zamiast się skupiać na treści cały czas kombinuje jak to tomiszcze trzymać by było wygodnie czytać i sobie nie nadwyrężyć z tej okazji kręgów szyjnych.

      Usuń
  10. Bardzo mi odpowiadają takie posty, bo mogę dowiedzieć się czegoś ciekawego. Z drugiej strony czytam "Zakazaną psychologię" Witkowskiego i trochę mrozi mnie, że naukowcy czasami nie badają sami problemów i zdarzeń, tylko przepisują relacje innych, co prowadzi do przekłamań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię pisać takie posty bo lubię się dzielić z innymi tym co mnie zainteresuje lub zadziwi.
      Taaa, widać nie łatwo jest myśleć samodzielnie, opracować badania i jeszcze wysnuwać wnioski. Zawsze łatwiej się kimś/czymś podeprzeć.
      Świechno-w pewnym sensie świat schodzi na dziwne
      tory.

      Usuń
  11. Anabell, bylam ja ci w Szwajcarii , i w Austrii, i we Wloszech , i w Niemczech i we Francji - i wszedzie widzialam inny kawalek Alp…
    Widoki sa przepiekne – ale czesc ogladalam z samochodu, czesc z dolu patrzac na horyzont i tylko raz w Chamonix udalo mi sie zobaczyc Alpy w Alpach, czyli bedac na samej gorze. Oczywiscie nie wdrapalam sie tam , ale pojechalam kolejka na gore. Bardzo dziwne przezycie – zaslablam, osunelam sie na schodach, za mala ilosc tlenu na takiej wysokosci , ale siedzialam pozniej w przecudnym sloncu ponad godzine , chlonac naokolo widoki Alp w zimie. Mam cudne zdjecie stamtad. Krajobraz po prostu bajkowy. Niezapomniane przezycie. Poza tym w gory nie jezdze, bo strasznie mnie mecza, chodzenia po gorach i pagorkach nie cierpie – uwielbiam tylko widok na gory i te majestatyczna panorame.
    Najlepiej siedzac w pieknej kafejce na otwartym powietrzu , popijac wino albo grzanca , zagryzajac szwajcarskimi serami i podziwiajac pasmo gorskie w oddali … Raz mi sie zdarzylo , a na srodku byl sam Mont Blanc. To rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już też nie chodzę po górach, ale oglądanie ich zawsze jest dużą frajdą. I bardzo lubię oglądać góry zimą, w słońcu, gdy śnieg w cieniu jest ciemno niebieski a odległy las- fioletowy. Albo gdy hala w słońcu skrzy się tak, jakby ktoś rozsypał diamenty. Na Mont Blanc jakoś mało śniegu tego lata,co zauważyłam ogladając Tour de France.

      Usuń