drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 6 października 2023

Piątek........

          ..........i odnoszę  wrażenie, że moje  życie ostatnio składa się  głównie  z piątków. 

Wyobraźcie  sobie, że 17 października o godzinie 15,00 zacznę uroczyste obchody szóstej rocznicy osiedlenia  się na stałe w Berlinie. I przysięgam, że przez te  sześć lat ani razu nie  zatęskniłam ani za Polską  ani za Warszawą, choć przed osiedleniem się w Berlinie zawsze ze wszystkich wakacji, wojaży krajowych i  zagranicznych, wakacji  itp. z ulgą wracałam  do Warszawy. To tyle w ramach  "prywaty"- no a że to piątek, to czas na kolejną do dziś nie rozwiązaną tajemnicę.

Są takie mało gościnne  wyspy Hebrydy Zewnętrzne , należące do Szkocji, a w atlasie prezentują  się  tak:

Mapkę powiększamy klikając  w nią  kursorem.

Jedną  z nich jest wysepka Eilean Mor , tak mała i odizolowana, że nawet nie ma jej nazwy na tej mapie.

Pod koniec XIX wieku była na owej wysepce latarnia  morska, kluczowy znak nawigacyjny dla statków płynących wielce  zdradliwymi wodami północnego Atlantyku. Pracowało na  niej trzech doświadczonych latarników: Thomas Marshall, James Ducat i Donald Mc Arthur. Pierwszy raz światło tej latarni zabłysnęło 7 grudnia 1899 roku.

Tak się prezentuje owa wysepka.  Latarnię to na tym zdjęciu  kiepsko widać, ale za to widać jak mało gościnne jest to miejsce.  Zdjęcie  ukradłam z  sieci.

Piętnastego grudnia 1900 roku statek przywiózł zapasy dla personelu latarni, ale na wysepce nie  było ani jednego z trzech latarników. W dzienniku prowadzonym prowadzonym przez  personel latarni ostatni zapis był z 12.XII i zapis mówił:  "12 grudnia. Wichura z północnego zachodu. Nigdy jeszcze nie widziałem takiego sztormu. Fale bardzo wysokie. Uderzenie w latarnię morską. Wszystko w porządku. James Ducat rozdrażniony."

Dla załogi statku dostawczego wpis  ten był wielce  zagadkowy, bowiem  zapisy pogodowe z pobliskich lokalizacji nie mówiły o jakimś extra  sztormie. Wyglądało na to, że taka wredna pogoda  dotknęła tylko wyspę Eilean Mor.  Zagadką było również to co tak zdenerwowało- rozdrażniło Jamesa Ducata.

Następny  zapis z 13 grudnia, przypisany Marshallowi brzmiał: " Sztorm  się  skończył, morze spokojne, Bóg jest ponad  wszystkim".

I do dziś  nie wiadomo co się stało z trzema doświadczonymi  strażnikami tej latarni.

Obecnie ta  Latarnia Morska  pracuje od 1971 roku bezzałogowo. Sterowanie prowadzone  jest z północnego cypla wyspy Lewisa.   Na Eilean Mor  wybudowano lądowisko helikopterów by mieć  dostęp do latarni w  razie jakiejś  awarii. Czyli pełna cywilizacja, co nie  zmienia faktu, że nadal nie  wiadomo co się  stało z trzema latarnikami.

Miłego weekendu Wszystkim!!!!



18 komentarzy:

  1. 14 lub 15 grudnia znow byl sztarm. Trojka latarnikow usilowala uratowac liny, ktore mogly byc pochloniete przez fale. Fala zabrala ich ze soba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 15 grudnia nie było sztormu, bo 15 grudnia przypłynął statek dostawczy - gdyby był sztorm to by nie przypłynął.
      anabell

      Usuń
    2. No to 14 grudnia zaloge fale pochlonely. 15 grudnia parowiec Archtorin zauwazyl, ze latarnia sie nie swieci i byla to pierwsza informacja. Nie musial podplywac blisko by to stwierdzic. Dopiero statek Hesperus przyplynal na wyspe 26 grudnia i 29 raportowal zaginiecie latarnikow.

      Usuń
  2. Może popełnili samobójstwo, sztormowa pogoda działa na wiele osób depresyjnie, a w latarni morskiej pewnie wyjątkowo odczuwa się takie stany...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykluczam , że może dwóch ratowało życie jednemu, co skończyło się, że zginęli wszyscy razem. Oni na tej latarni pracowali od grudnia 1899roku, sadzę, że to był jakiś wypadek przy pracy.
      anabell

      Usuń
  3. Tajemnicza historia.Już sześć lat minęło,no,no.Życzę wesołych obchodów Twojego święta i doprawdy nie dziwię się ,że nie tęsknisz:)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wizytami w Berlinie bywałam od 2013 roku i wtedy już spodobał mi się Berlin, chociaż nie miałam wtedy pojęcia, że będę tu mieszkać. Szalenie szybko minęło mi te sześć lat. Bo tak jakoś jest "w przyrodzie", że gdy jesteś tam gdzie ci się podoba to czas bardzo szybko mija.
      anabell

      Usuń
  4. Gratuluje zblizajacej sie rocznicy a glownie dalszego zadowolenia z podjetej decyzji.
    Rozumiem Twoj brak tesknoty bo mam podobnie - od pierwszego dnia do dzisiaj przez cale niemal 40 lat.
    Cos mi swita ze ogladalam film osnuty na tej historii tajemniczego zaginiecia latarnikow, oczywiscie opierajacy sie na domyslach bo nikt nie zna prawdy. Co by sie nie stalo to kosztem ich zycia.
    Taka sluzba nie byla latwa praca i dobrze iz obecnie spelniaja ja jedynie samodzialajace reflektory.
    Zasylam duzo serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zapewne pamiętasz decyzję o wyjeździe oboje ze ślubnym podjęliśmy w 15 minut. W lutym podjęliśmy decyzję a w październiku już tu byliśmy. Gdy byłam jeszcze w podstawówce marzyło mi się by pomieszkać w takiej latarni morskiej, bo mogłabym sobie czytać i czytać i nikomu by to nie przeszkadzało. Latarnie w mniej odludnych miejscach były najczęściej obsługiwane jednoosobowo. Teraz to chyba już wszystkie są zdalnie sterowane. A niektóre Latarnie Morskie są naprawdę bardzo ładne. No popatrz- Ty mnie rozumiesz a większość się dziwi, że nie tęsknię.
      anabell

      Usuń
    2. Pamietam Twoja szybka decyzje.
      Moja byla rownie szybka, tyle aby zapytac dzieci czy beda ok z ta emigracja. Mieli wowczas po 12 lat, bardzo przywiazanych dziadkow, piec lat szkoly za soba co przeciez dalo im wielu przyjaciol a to znaczylo ze emigracja nie powinna im burzyc zycia i czynic nieszczesliwymi. Ale chcieli wiec uslyszawszy zgode kazalam mezowi zalatwiac. Ze wzgledu na nasz status politycznych poszlo szybko - w grudniu propozycja, w kwietniu bylismy juz w USA.
      Ale nie o tym mialo byc tylko o czym wspomnialam w pierwszym komentarzu : nie mam sklerozy ani niemca ! Sprawdzilam i faktycznie ogladalam film o tej latarni i zaginionych latarnikach. Tytul filmu to The Vanishing, z roku 2018, brytyjski. Oczywiscie wytlumaczenie to fantazja scenarzysty bo nikt nie wie co sie stalo. Pamietam ze film, jak wyspa i jej klimat, byl pelen ponurosci, mroku, krotkich dni i bardzo burzliwych, skalista, pusta wyspa, monotonia - co narzucilo scenarzyscie mysl iz cala trojka nabawila sie problemow psychicznych i wzajemnie pozabijala sie. Mozna ogladnac na Prime, Netflix i moze YT tez.

      Usuń
  5. Mnie juz niedlugo stuknie 35 lat w Niemczech, zyje juz dluzej tutaj niz zylam w Polsce. I tez mi szybko zlecialo. Z poczatku troche tesknilam, ale szybko mi przeszlo, nigdy zas nie zalowalam tej decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja córka jest w Niemczech już 23 lata, a niedawno miała 10 rocznicę sprowadzenia się do Berlina, bo przedtem mieszkali w Monachium. Ale jakoś nigdy nie słyszałam by tęskniła za Polską.
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dzieci tez nie tesknia no ale wyjechali bedac mlodzikami wiec w polsce mieszkali ile? jedna trzecia zycia ? w dodatku tego jeszcze niedojrzalego. My starzy tez tu jestesmy dluzej niz zamieszkujac w Polsce, w dodatku wtedy byla kompletnie inna, bardziej polska a nie upodobniona do reszty Europy. Slusznie mowia ze stara juz nie istnieje a nowa jest im obca. W dodatku po mojej stronie juz nie ma rodziny, rodzine ojca malo znaja i nigdy nie byli z nimi blisko wiec nie istnieje zaden powod do tesknoty - jedynie odlegle wspomnienia.

      Usuń
  7. Bardzo lubię i od zawsze lubiłam czytać o takich zagadkach, ale ostatnio mniej mam na to czasu.
    Dobrze czasem przeczytać choć u Ciebie.
    A nam się ostatnio trafił ciekawy mini-serial, eko-sf. Czytam też książkę, wg której został nakręcony.
    Serial jest dostępny niestety na razie tylko na ZDF i nosi niemiecki tytuł Der Schwarm. The Sworn po ang.
    Gdybyś jakimś cudem miała ochotę obejrzeć to po polsku, to bardzo polecam :)).
    A książka moim zdaniem jeszcze lepsza, mimo że jeszcze jej nie dokończyłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do tęksknoty do PL. Ja też już nie chcę tam wracać, mimo że losy Polaków nie są mi nadal obojętne, w końcu spędziłam tam większość życia i budowałam w pewien sposób współczesną Polskę, bo to z moich podatków w już wolnym kraju powstawały nowe warunki dla przedsiębiorców i ludzi wolnych. Na wiele lat niestety cofane na siłę do przeszłości.
    Postęp nie podoba się dużej grupie ludzi, co nie znaczy, że i tak nie nastąpi. Szkoda tylko, że tylu ludzi musi ucierpieć a czasem i zginąć, zanim nie wejdzie on na stałe do życia.
    Mnie do Polski ciągnie jeszcze tylko z powodu Mamy i moich przyjaciół. Ale w sumie oni też mogliby do mnie przyjechać, ale w większości jakoś im to gorzej wychodzi, niż mnie odwiedzanie Polski.
    Taki to już los, jak tylko wyjedziesz, zostajesz nazwana bogatą Niemką i jak to ty nie wykonasz kroku w tamtą stronę, to jakoś mało kto stamtąd pomyśli o tym, że tobie też może czasem jest trudno. Moim przyjaciołom na szczęście tego tłumaczyć nie muszę, i tak sami się odzywają, piszą i dzwonią. A niektórzy nawet przyjeżdżają w odwiedziny.
    Uściski i pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zycze bardzo milego i zdrowego weekendu, w dodatku okraszonego jakas wycieczka.
    Obecnie my mamy taka pogode, wrecz cudowna, odpowiednia na spacery i wedrowki , jedyny problem w tym ze mi sie nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Baaardzo zagadkowe wydarzenie. Ponoć na wszystko jest jakieś wyjaśnienie.

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja tylko odnośnie Twojej rocznicy się wypowiem.
    Żałuję że nie mogłam się z Tobą spotkać w Berlinie ale jak wiesz powodów było kilka...- między innymi napięty grafik zwiedzania w czasie wycieczki.
    Ciągle mam jednak nadzieję że się jeszcze spotkamy...
    Przytulam serdecznie.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń