.......zaplanowaną wizytę u dentystki, czyli kontrolę jak postępuje leczenie mojej paradentozy. Rzecz skończyła się na słowie "miałam", bowiem nie dotarłam nawet do metra, do którego mam raptem 250 metrów. Po prostu zrobiło mi się "byle jak", czyli mówiąc językiem wytwornym - słabo. Postałam chwilę oparta o pobliskie drzewo, pooddychałam głęboko i..........spokojnym krokiem wróciłam do domu.
Posiedziałam, trochę poleżałam, potem nawet pospałam, potem zostałam postawiona do pionu przez córkę, do której zadzwoniono od "mojej" pani dentystki, że miałam przyjść ale się nie zgłosiłam. Moje Dziewczę się zapewne cokolwiek wystraszyło, no ale to był strach na odległość kilku setek kilometrów, bo córka w tej chwili spędza z rodziną " ferie kartoflane" kilkaset kilometrów od Berlina.
Dziś już mi lepiej, ale na wszelki wypadek posiedzę dziś w domu, zakupy zrobię jutro. No i dziś zatelefonowałam do przychodni stomatologicznej, wytłumaczyłam moją wczorajsza nieobecność i "złapałam" nowy termin, na początek grudnia. Pani w recepcji wyraziła radość z faktu, że jednak żyję - no jasne, nie dziwię się tej radości, bo zostawię u nich całkiem spore pieniądze. Bo nie wszystko jest refundowane przez ubezpieczenie.
A teraz uwaga - przepis na KURCZAKA w CZEKOLADZIE
składniki:
1kg mięsa kurczakowego pozbawionego kości, ścięgien i skóry, (ale jeśli ktoś lubi skórę to może zostawić , 2 czerwone papryki pokrojone w kawałki, 4 pomidory też pokrojone, 2 ząbki czosnku posiekane lub starte, 1 łyżeczka cynamonu, 1 łyżka przyprawy warzywnej, 1 mała łyżeczka pieprzu (ziarenka), 1 mała łyżeczka ostrej mielonej papryki, 1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki, garść migdałów pozbawionych skórki, garść ziaren sezamu , jedna tabliczka czekolady o zawartości ponad 70% kakao. Tu uwaga o sezamie - ziarna białe są pozbawione skórki, czarne są ze skórką i wtedy tchną nieco goryczką. Można też zamiast ziaren dać białą lub ciemną tahini, czyli pastę sezamową. U mnie jest w normalnym spożywczym sklepie, ale nie wiem jak w kraju nad Wisłą - może bywa na półkach z tak zwaną "zdrową żywnością" - tabliczką "zdrowa żywność" były ongiś opatrzone regały w L'Eclerc - zupełnie tak jakby była zdrowa i chora żywność.
Zaczynamy od starcia na tarce połowy tabliczki czekolady, pomidory traktujemy wrzątkiem i obieramy ze skóry a następnie kroimy na małe kawałki, paprykę też kroimy na kawałki,migdały rozdrabniamy lub używamy płatków migdałowych - wszystkie składniki wrzucamy do blendera i dokładnie miksujemy i ....... mamy z tego sos.
Teraz kawałki kurczaka smażymy na maśle klarowanym na rumiano, najlepiej w rondlu i natychmiast dodajemy pozostałą połówkę czekolady, połamaną na kawałki i bardzo dokładnie mieszamy te gorące kawałki kurczaka z czekoladą - pod wpływem gorących kawałków kurczaka czekolada się rozpuści i ładnie oblepi mięso. A teraz do rondla dodajemy otrzymany przedtem sos, wszystko razem mieszamy i dusimy razem 15-20 minut często mieszając, żeby się nie przypaliło.
Takie mięsko można podawać z ryżem na sypko lub z frytkami. Ja to zjadam solo, bez dodatków.
Teraz pewne wyjaśnienie - wszystko co smażę w domu to smażę na maśle klarowanym, bo masło klarowane ma najwyższą temperaturę dymienia i tym sposobem jest najzdrowszym tłuszczem do smażenia - lepszym niż różniste oleje i smalec. Mam wrażenie, że można już w Polsce kupić gotowe masło klarowane, bo było dostępne nawet przed moim wyjazdem z Polski (a było to 7 lat wstecz). A kiedyś, kiedyś to pracowicie sama w domu robiłam masło klarowane - jedyny warunek to naczynie w którym robimy masło klarowane musi mieć grube dno.
Zakupiłam sobie taką zgrabną podłużną dynię i kombinuję czy można z niej zrobić chutney - to taki rodzaj ostrego, wytrawnego dżemu. Na razie mam przepis na chutney z pomidorów i na drugi- z jabłek. Ale zajrzę do indyjskich przepisów - może coś znajdę.
U mnie drzewa coraz bardziej gołe, dziś to nawet trochę "pomżyło", ale jest całe 15 stopni ciepła.Miłej reszty tygodnia Wszystkim życzę.
Chętnie bym zjadł kurczaka ale coś za papryką nie przepadam. Może być inna rzecz zamiast papryki?
OdpowiedzUsuńMożesz ją pominąć albo wrzucić plasterki jabłka, ale nie kwaśnego, albo cieniutkie plasterki marchwi.
UsuńJutro jest swieto, znaczy nie wiem, czy tez w Berlinie, ale ogolnie w landach ewangelickich, Dzien Reformacji. Moga byc zamkniete sklepy i dopiero w piatek mialabys okazje do zakupow.
OdpowiedzUsuńJejku, uwazaj na siebie! Dobrze, ze nigdzie nie pojechalas, a zle, ze to stalo sie, kiedy Twoi bliscy sa akurat nieobecni w Berlinie.
No fakt, tu też, ale mogę spokojnie zrobić zakupy w piątek. Jak widzisz uważam na siebie i dlatego nie pojechałam. Mam kalendarz robiony przez chłopców (już drugi rok sami robią kalendarze ze swoimi zdjęciami z rozlicznych wyjazdów) i byli na tyle mili, że wpisali tylko te dni, w które i Berlin świętuje. Moi wracają jutro wieczorem.
UsuńChutney z dyni na pewno wyjdzie, tylko podobno lepiej ją upiec najpierw w piekarniku.
OdpowiedzUsuńWiesz, wczoraj było spory spadek ciśnienia, ja zasnęłam w południe, jak nigdy, mąż koleżanki na sygnale trafił do szpitala, wiele osób źle się czuło...
Zdrówka i uważaj na siebie:-)
Gdzieś mi mignął przepis na ciastka z dyni, tyle tylko, że wpierw ją trzeba upiec w piekarniku. Tu zdecydowanie było niżowo, wcześniej rano nawet coś mżyło. Uważam na siebie i dlatego wróciłam. W czasie swej berlińskiej kariery już zaliczyłam pobyt w szpitalu i choć był naprawdę "OK" to wolę nie powtarzać.
UsuńOj, Anabell - bardzo mnie zmartwilas! Dobrze zrobilas nie silac sie na wizyte tym bardziej ze nie wiadomo co by Ci tam robili i dodawali stresu. Z drugiej strony bylabys w rekach medykow co mogloby byc niezwykle pomocnym jako ze szybka pierwsza pomoc jest bardzo wazna - nawet dentysci cos wiedza o akcjach ratunkowych. Moze potrzebujesz bardzo dokladnego przegladu by odkryc co sie dzieje? A moze te nowe leki powoduja zaburzenia ?
OdpowiedzUsuńPouczam Cie a sama robie przeciwnie - ostatnio zdarza sie i bez namacalnego powodu ze mi nogi tak dretwieja iz trace w nich wladze, doslownie uginaja sie pode mna. Trwa to moze mniej niz minute ale jest nieprzyjemne i wyraznie zwiazane z ukladem nerwowym co moze sie brac od wypuknietych kregow. Do lekarza nie ide bo wiesz ze mam do nich uprzedzenia.
Sorry - nie lubie i nie jadam czekolady a gdy mi ktos wpycha cokolwiek z czekoladowa polewa to obskrobuje, podobnie mam z kokosami a to ma cala moja rodzina.
Zycze by juz nigdy nie dopadlo Cie podobne zaslabniecie.
Kotuniu - leki mam te same, ale te dolegliwości są z tego powodu , że TSH mi wzrosło do wysokości ponad "5", a ja jak dotąd, nawet na samym początku choroby miałam nieco powyżej 3, no ale ta lekarka rodzinna ma chyba nie za bardzo po kolei pod sufitem i doprowadziła mnie do takiego stanu. Tak mi zmniejszyła dawkę hormonu, że omal nie padłam, ale teraz już nadrabiam dawkowanie. Wiesz- nogi drętwieją również z powodu zbyt małego nawilżenia organizmu - gdy się "zaniedbam" i nie wypiję minimum 2 l wody to też mam takie drętwienie kończyn a na dodatek szum w uszach no i wtedy chwytam za szklankę z wodą. Tak naprawdę to każda a nas powinna mieć koło siebie szklankę z wodą i co 15 minut trochę popijać i w sumie powinno się wypić przynajmniej 2 litry wody. Kawa, jeśli jest bez cukru i dodatku mleka lub śmietanki a ma odrobinę mielonego goździka lub cynamonu to też jest płynem nawilżającym nasze wnętrze. Cynamon i goździk oraz kurkuma rozrzedzają krew i tym samym ułatwiają jej przepływ. Najgorsze, że ja nie czuję wcale potrzeby picia i dla mnie to istna tortura takie picie wody. Czekoladę (ale gorzką) to uwielbiam - słodkiej nie ruszam. Olej kokosowy jest świetnym dla mnie kosmetykiem i używam zamiast kremów. A obecność kokosa w batonikach bezglutenowych nie przeszkadza mi, ale tzw. "mleko kokosowe" to unikam - nie pasuje mi. Wiesz- po prostu wkroczyłam w wiek, w którym już sam fakt, że jeszcze żyjesz szkodzi.
UsuńTo ja jednak wolę najpierw zjeść kurczaka, a czekoladę wciągnąć na deser. W ten sposób, zamiast jednej, mam dwie przyjemności.
OdpowiedzUsuńTeż racja, ale może spróbuj obu wariantów. Jak widzisz rzecz niezbyt trudna w przygotowaniu a możesz "błysnąć" i zadziwić Koleżankę Małżonkę.
Usuńdynia to znakomity surowiec do wielu potraw i przetworów tak słodkich, jak i wytrawnych... ale mięso kurczaka w czekoladzie to dla mnie nowinka, chętnie bym to przetestował...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Dla mnie ten kurczak w czekoladzie to super sprawa, bo od pewnego czasu w kwestii mięsa to preferuję kurczaki, no a gorzką czekoladę to uwielbiam. Z tym, że ja zjadam to danie "solo", bez dodatków w postaci "wypełniaczy". W ogóle ostatnio jadam (zdaniem innych) dziwne rzeczy, bo strasznie nie chce mi się pichcić. Szczytem lenistwa był kilka dni temu mój lunch- otworzyłam puszkę czarnej fasoli, zalewą "obdarowałam" zlew, a osączoną fasolę wymieszałam z serkiem ricotta. Było pyszne i nieskończenie proste w wykonaniu. Drugim dziwnym (dla innych) moim lunchem bywa sałatka z gotowanych buraków (tu są w sklepie już ugotowane i obrane buraki) i czerwonej fasoli. I znów robota żadna, a smaczne, zdrowe i pożywne, a jedyną pracą jest odsączenie fasolki i pokrojenie buraczków w dowolny sposób. Niedawno gdzieś wyczytałam, że czerwona i czarna fasola są zdrowsze od białej. I że spożywamy za mało fasoli, która ma świetny wpływ na zdrowie kości i chroni przed osteoporozą. Pozdróweczki;)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMatko kochana! Tyle dobra do jednego kurczaka? Nawet nie mam tego wszystkiego w domu, a o czymś takim, jak tahini nigdy nie słyszałam.
Pozdrawiam serdecznie.
Kurczak wzmocniony czekoladą to całkiem dobre jedzonko. Tahini, czyli pasta z sezamu jest podstawą chałwy. Z tym, że ja osobiście wolę ciemną tahini, robioną z sezamu w łupinkach. Odkryłam tu też olej sezamowy - cudowny do sałatek. Nie nadaje się do smażenia, bo już w 120 stopniach się przypala, ale do sałatek- super! Poza tym obniża ciśnienie, rozrzedza krew i jest prozdrowotny tak jak oliwa z oliwek. Tahini można sobie też samemu zrobić miksując ziarna sezamu w blenderze. Sezam to też "samo zdrowie" , dodaję go do różnych "wypieków" a pastą sezamową z odrobiną miodu wypełniam naleśniki. Ja tu odżywiam się wielce prozdrowotnie.
UsuńPodałaś tyle interesujących informacji kulinarnych, że szczęka z zachwytu opadła mi na klawiaturę. Jedyny problem, że nawet gdybym to wszystko skopiowała, to i tak nie chce mi się gotować, więc wszelakie przepisy, są mi zbyteczne. Trzymam kciuki za poprawę Twego samopoczucia, choć sama ledwo zipię.
OdpowiedzUsuńJa tu zawsze się śmieję gdy rozmawiam z kimś z Polski o jedzeniu, bo każdy się dopytuje czy nie brak mi polskiego jedzenia. A ja jestem tu szczęśliwa z dwóch powodów- po pierwsze nie muszę kombinować jak koń pod górę co mam sobie ugotować by było bez glutenu ewentualnie z minimalną jego ilością.Po drugie - bardzo lubię kuchnię hinduską, tyle tylko że nie walę do wszystkiego ani tyle tłuszczu ani cukru- więc nie mam żadnych problemów kulinarnych. Często robię makaron z zielonej lub czerwonej soczewicy, bez problemu mogę też nabyć ciecierzycę lub make z ciecierzycy. Używam też sporo składników z kuchni arabskiej i śródziemnomorskiej. Jedyne czego tu nie ma to kiełbasy suchej- myśliwskiej, no ale jak mnie najdzie chęć to mogę kupić turecki wyrób, coś jak polski kabanos. A co najważniejsze- nie kosztuje to drogo. Wiesz Iwonko- jesień i wiosna to bardzo niekorzystne pory roku dla nas. Przytulam;)
OdpowiedzUsuń