Jak wiadomo, wszystko ma swój kres - wizyta też.
Było baaardzo miło, wesoło, nieco wspominkowo. Jakby nie było to w dzieciństwie
sporo czasu spędzałam z braćmi- w każdym razie zawsze wszystkie wakacje.
A swoją bratową bardzo lubię i cenię, a właściwie to jesteśmy trochę jak siostry,
nawet chorujemy na te same schorzenia.
Dziś goście pojechali dalej, w świat - do Hiszpanii na turnus dla emerytów.
Raz już byli na takim turnusie i bardzo byli zadowoleni.
Oczywiście bratowa tym razem ma za zadanie zebrać trochę ciekawych przepisów
na to, co im będzie z tamtejszej kuchni smakować.
Na razie w naszym zbiorze mamy fritatę i marokańską zupę z kurczaka.
Obydwa dania proste niczym budowa cepa.
Fritata to coś jakby kartofle z jajecznicą.
Obieramy ziemniaki, kroimy w kostkę, wrzucamy na gorący tłuszcz (u mnie jak
zwykle masło klarowane) i obsmażamy. Gdy się zrumienią lekko je solimy,nakrywamy
patelnię pokrywką, zmniejszamy nieco ogień i czekamy aż kartofle zmiękną. W tak
zwanym międzyczasie szykujemy jajka- po 2 na osobę.
W garnuszku rozbełtujemy jajka z solą morską, ulubionymi ziołami i odrobiną świeżego
pieprzu.
Gdy "wyczaimy", że ziemniaczki już miękkie, zalewamy je jajkami, delikatnie
całość mieszamy i czekamy aż jajka nieco się zetną. Wtedy znów przykrywamy
patelnię pokrywką i czekamy aż wszystko ładnie się zetnie.
Marokańska zupa z kurczaka.
Dowolną ilość kurczaka kroimy na kawałki, pozostawiamy na noc w lodówce
z przyprawami- u mnie to garam masala. Następnego dnia obsmażamy kawałki
kurczaka na patelni na rumiano. W międzyczasie podgrzewamy litr mleka 3,5%
tłuszczu. Gdy mleko gorące, a kawałki kuraka obsmażone- wrzucamy kuraka do
garnka z mlekiem i gotujemy całość na wolnym ogniu aż mięso będzie mięciutkie.
Przed rozlaniem zupy na talerze solimy ją do smaku. Można do niej podać jako
dodatek groszek ptysiowy lub grzanki.
Nie wiem jak to jest, ale mleko gotowane z kurakiem nie przypala się ani nie kipi.
Tydzień temu mój młodszy Krasnal skończył 4 lata.
Z tej okazji zaprosił na obchody "czterolecia" kilkoro gości z przedszkola- czterech
kolegów i 2 koleżanki.
A w domu na jubilata czekał taki tort:
Ma dziecko szczęście, że nie mieszka w Polsce - zaraz by się ktoś zgorszył,
że tort w kolorach tęczy i usiłował dociec jakie to preferencje ma czterolatek.
A tak się prezentował tort już na talerzu.
Tort niesamowity, ale... Mnie by nie skusił przez swoją ,,sztuczność''. Dla Jubilata pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDla mnie to on też zbyt niesamowity.Ale to zwykły biszkopt nasączany barwnikami spożywczymi.Boki z masy marcepanowej, też z tymi barwnikami. Nawet nie wiem czy córka sama robiła czy z braku czasu zamawiała.
UsuńMiłego, ;)
Kurczak w mleku??? no koniecznie muszę spróbować. I żadnych warzyw się nie dodaje? Wow, proste jak drut i ciekawe.
OdpowiedzUsuńAnabell, czy masło klarowane kupujesz, czy sama robisz? Ja używam go rzadko, a jeśli już to kupne. Moja szefowa zaś, sama sobie robi z naszego łaciatego masła. Chyba i ja w końcu spróbuję.
Tort Twojego krasnala przepiękny!
Masło klarowane kupuję gotowe- ono jest produkcji mlekowity. Robienie masła klarowanego w domu wymaga przede wszystkim prawdziwego masła bez dodatków olejów czy innych ulepszaczy, poza tym trzeba mieć do tego garnek z b.grubym dnem, by się przypadkiem masło nie przypaliło. Ale można też zakupić masło klarowane w sklepach internetowych ze "zdrową żywnością" - tyle tylko, że kosztuje ze dwa razy tyle, bo podobno jest "bio". Ale kto mi za to zaręczy? Przecież nie będę za każdym razem dawać próbki do odpłatnego badania, prawda? Do tej zupy marokańskiej żadnych warzyw się nie daje. No i przepis prosty jak drut. Mnie najbardziej dziwi, że to mleko nie kipi i nie przypala się.
UsuńMuszę któregoś dnia zajrzeć w stosy moich karteczek, bo tam jeszcze mnóstwo hinduskich przepisów mam, głównie wege. A do warzyw najlepsze jest właśnie masło ghee.
Ciekawa jestem jaki miał smak , czy dorównywał kolorom.
Miłego, ;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNa kurczaka w mleku się nie piszę. Z marokańskich robiłam tylko zupę "harira".
Torcik zapewne krasnalom się podoba i smakuje, ale we mnie wzbudza niesmak.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja kupowałam też z Mlekovity, zresztą nie widzę konkurencji na rynku (pomijając te sklepy internetowe). Jednak szefowa uparcie robi swoje ghee z masła extra naszej produkcji i sobie chwali... Stąd więc i ja się czaję, choć nie wiem, czy nie zmarnuje i garnka i surowca ;).
OdpowiedzUsuńJak coś fajnego, indyjskiego znajdziesz na swych karteczkach - poproszę :-). Ja jutro będę robić kotlety z cieciorki - pierwszy raz, zobaczę co mi wyjdzie...
Masło kiedyś sama robiłam ale teraz Mlekovity kupuję. Wczoraj wieczorem na Kuchni+ oglądałam szczęśliwych francuzów, mają oni bowiem prawdziwe masło w masielnicach robione, z mleka nie doprawianego proszkiem do prania, by nie kwaśniało. Na wsi u kuzynki, sąsiedzi mają umowę z Bakomą, dbają bardzo o czystość krów (dziewczyna to czysta bardzo gospodyni) i mleka, okazało się że Bakoma nie chce czystego mleka, więc doprawiają je specjalnie dla nich, właściwie to płacząc nad tym mlekiem ale no cóż pieniądze i dzieci w szkołach.
OdpowiedzUsuńPowracając do masła prawdziwego, Francuzi jedzą go bardzo dużo, kupują całe bloki, warunek z mleczarni co mają wielkie masielnice albo drewniane albo metalowe, nie sztucznie doprawiane olejami. Uwielbiam masło, w dzieciństwie lekarz nakazał mamie by nakładała dla mnie, więcej masła niż chleba, pewnie to zdrowe dla moich stawów było.
Kupujemy masło Irlandzkie, drogie jest wiem, ale to jedyne które po wyjęciu z lodówki, da się rozsmarować na chlebie, czyli nie posiada więcej wody niż tłuszczu. :) Twoje przepisy bardzo sobie chwalę i korzystam :).
Też kupuję to irlandzkie masło do chleba, a smażę wszystko na tym klarowanym z Mlekowity. Znalazłam niedawno prawdziwą śmietanę- bez dodatków w postaci stabilizatorów, różnych skrobi modyfikowanych itp. Pakowana jest w worki plastikowe, jak kiedyś mleko. I któregoś dnia, gdy się zagapiłam, zamiast bitej śmietany wyszło mi....masło. Nie wiem jak to jest, ale nigdy mi nic nie szkodzi gdy jest smażone na maśle klarowanym lub na oleju kokosowym.
UsuńCieszę się, że Ci te przepisy odpowiadają.
Miłego, ;)
Też przywożę przepisy. W domu, co jakiś czas urządzam sobie kulinarną wyprawę do ulubionych miejsc. Tęczowy tort popieram jest śliczny. Z całym szacunkiem, ale wg. mnie, ludziom o ciasnych horyzontach myślowych, tęcza kojarzy się jednoznacznie. Wystarczy tylko trochę zainteresować się wierzeniami i kulturą innych narodów, by odnaleźć w tęczy piękno i tajemnicę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam tęczowo:)))
Też lubię takie tęczowe kolorki i kiedyś miałam nawet w tęczowych barwach bluzkę koszulową.Prawdę mówiąc ta ciasnota umysłowa wśród
Usuńrodaków mecząca jest. No ale w sytuacji, gdy niektórzy w ciągu roku nawet jednej książki nie przeczytali to jest jak jest- po prostu większość wiadomości jest czerpana ze współczesnego magla, czyli tabloidów.
Najlepszego, Tęczowego,;)
Nie będę tego czytał! Właśnie okazało się, że mi sie spodnie poraz kolejny "wstąpiły". Żadnych przepisów! Przepisy to zuo!
OdpowiedzUsuńByło spodni nie wrzucać do pralki bez sprawdzenia temperatury prania. Mam nadzieję, że chociaż wyjąłeś z kieszeni dowód rejestracyjny samochodu i tego zaskórniaka.:)
UsuńTo nie są tuczące przepisy- kurczaki są zdrowsze niż wieprzowina i wołowina, a czekolada zawiera magnez, więc w sumie samo zdrowie. Zresztą pomyśl- 2 piersi kurczaka na 4 osoby to naprawdę
nikogo to nie utuczy. A po zjedzeniu zupy marokańskiej nie podaje się tzw. drugiego dania, no to po czym tu utyć?
Miłego, ;)
Do tortów kolor dodaję tylko do masy cukrowej, którą wykańczam wypiek, ponieważ zwłaszcza u dzieci te barwniki wzmagają nadpobudliwość lub wręcz ją wywołują. Lekarz mi zwrócił na tę kwestię uwagę.
OdpowiedzUsuńTorty z kolorem mają dzieciaki najwyżej raz w roku, bo starszy preferuje
Usuńwykończenie czekoladowe- to młodszy ma czasem takie ekstrawaganckie zachcianki. Starszy w ub. roku zażyczył sobie tort w kształcie lokomotywy, więc był to czekoladowy biszkopt polany czekoladą jasnobrązową, a to co trzeba było "narysować" było z ciemnej czekolady.
Miłego, ;)
lubię eksperymenty w kuchni, kuchnię orientalną, ale ten kurczak w mleku jakoś mnie nie przekonuje :(
OdpowiedzUsuńZa to tort wygląda imponująco . Mój wnuk miał też kiedyś taki tęczowy tort urodzinowy i jakoś nikt nie miał skojarzeń preferencyjnych, ale fakt ... działo się to na Wyspie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Bo to tylko w Polsce tęcza jest na indeksie, co mnie śmieszy ale i złości- nie lubię ograniczonych łbów.
UsuńMada, ja nie lubię mleka i nigdy go nie piję- używam tylko kefiru jako napoju, ale ta zupa jest naprawdę smaczna- gdy się to mleko tak pogotuje z mięsem i tymi przyprawami to jest jak zupa ze śmietaną. Po prostu mleko wychwytuje wszystkie te smaki i aromaty.
Miłego;)