.....najlepiej wychodzi się na zdjęciu i stać trzeba koniecznie w samym środku,
inaczej człowieka obetną.
Powiedzenie stare, ale wciąż aktualne. Mieliśmy dziś wyjechać na Wybrzeże
do rodziny i.......siedzimy na miejscu, a to oni do nas jutro zjadą i będą do
wtorku.
Czyli "sorry, taki mamy klimat", czyli tak się złożyło.
Cieszę się, że i tak się zobaczymy, tyle tylko, że nagle musiałam zrobić nie
planowane zakupy i pomyśleć co zrobić "na zapas", by potem nie sterczeć
przy garach. No ale sytuację opanowałam, dziś pół dnia pichciłam. Część
już gotowa, reszta w postaci "półproduktów".
Upiekłam chlebek daktylowy**, który wszyscy lubimy, już ugotowałam zupę
indiańską z orzechów laskowych***, nasmażyłam furę naleśników "wege"
nadzianych soczewicą, zamarynowałam kawałki kurczaka by go potem podać
w ostrym sosie czekoladowym. I nakupowałam mnóstwo zieleniny i owoców-
jedno i drugie może być albo jako samodzielne sałatki albo jako dodatek do
ryżu.
Poza tym pokroiłam niesamowite ilości marchwi, selera, pietruszki i pora
w cienkie paseczki i teraz mam 4 pudełka przygotowanych do krótkiego
smażenia (w maśle klarowanym) warzyw- smaży się je zaledwie pół minuty.
Ale każde warzywko trzeba przechowywać oddzielnie.
Miłego weekendu wszystkim życzę.
** Przepis jest na tym blogu - archiwum-21.X.2010 nr.82
*** Przepis na tym blogu - archiwum- 26.XI.2011 nr. 224
A wiesz w jaki sposób w prosty bardzo usuwać pestycydy z warzyw kosztuje to raptem ze dwie minuty. :) Gdzieś ktoś odkrył a j szybko od niego "odkryłam".
OdpowiedzUsuńPopatrzę na Twoje przepisy i pewnie znowu coś odkryję. :) ciepło pozdrawiam.
To chyba cały dzień w kuchni spędziłaś? Gratuluję formy!
OdpowiedzUsuńWkurzająca jest taka nagła zmiana planów.
OdpowiedzUsuńZajrzałam do chlebka daktylowego i niestety to nie dla mnie. Zawiera mąkę pszenną, której nie mogę jeść.
Warzywa w paseczkach a'la chińskie smażę najczęściej na oleju słonecznikowym. Masło czasami jadamy, ale nie wolno nam nabiału, więc ostrożnie go ostatnio używam.
25 lat kombinuję, czytam i analizuję objawy u moich dzieci, by im nie zaszkodzić. Lekarz powiedział, gdy były małe, że nie mam podawać im ze względu na alergie: orzechów, truskawek, czekolady, mleka i glutenu. Standardowy zestaw uczuleniowy, ale testów doprosić się nie mogłam. Oczywiście czekoladę, orzechy i truskawki dostawały i to w dużych ilościach... i nic im nie było. Nie ma to jak obserwacja. Potem testy z krwi potwierdziły nasze obserwacje. Ale nie nam to było potrzebne a lekarzom....:/
Zamiast mąki pszennej możesz użyć mąki kokosowej i dodać jeszcze jedno jajko. Z tym,że jeśli masz ograniczenie białka, to daj same białka, bez żółtek. Mnie nie służy ani olej ani oliwa, więc używam masło klarowane.
UsuńMiłego:)
Zdrowia zatem życzę-;)))buziaki
OdpowiedzUsuńKurczak w ostrym sosie czekoladowym?? Nigdy nie słyszałam o takim przepisie. Lubię łączyć słodkie z kwaśnym, owoce z mięsem, ale czekolada? Napisz proszę jak to smakuje:)
OdpowiedzUsuńSmakuje bosko! Kroisz kurczaka na małe kawałki i marynujesz w kupnej marynacie korzennej, wg przepisu, czyli wieczorem dziabiesz tego kurczaka, wkładasz do miseczki, zalewasz marynatą korzenną. Ja zawsze jeszcze dodaję jeszcze 1 gozdzik do niej, zostawiasz mięso na noc w lodówce, oczywiście przykryte.Następnego dnia kroisz dużą cukrową cebulę, wrzucasz na patelnię z masłem klarowanym i ją podsmażasz, ale żeby się nie zrumieniła. Wtedy dajesz dodajesz 1 ząbek czosnku pozbawiony wewnętrznego kiełka i dopiero wtedy go siekasz, dodajesz do cebuli i czosnku mięso, starannie wszystko mieszasz, podsmażasz.
UsuńGdy mięso straci swą różową barwę, dodajesz nieco wrzącego bulionu (lub wody) i 3 lub 4 łyżki dobrego kakao. Wszystko dobrze mieszasz i dusisz pod przykryciem do miękkości.Podaję zawsze z ryżem, do którego w trakcie gotowania na sypko dodaję nieco mrożonego, zielonego groszku. Zamiast kakao można dać1/2 tabliczki czekolady o zawartości przynajmniej 70% kakao (kupuję w Lidlu) rozpuszczonej w kąpieli wodnej.
To proste w wykonaniu i na ogół wszyscy się tym zajadają.
Miłego, ;)
Kupuję ten przepis. Zaintrygował mnie jak diabli ;-)!.
UsuńUwielbiam przepisy, w których jedzenie robi się na raty- jednego dnia marynujesz mięso, drugiego pichcisz.
UsuńDodaj do tej marynaty korzennej trochę cynamonu (dużą szczyptę) i kurkumy.
Ten przepis jest rodem z Ameryki Łacińskiej.
Miłego, ;)
No kochana! Poszalałaś! Szkoda, że nie jestem Twoją rodziną z Wybrzeża ;-)
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas można przecież poszaleć! Ja po prostu lubię różne "dziwne" jedzonka.:))) a poza tym bardzo rzadko się z bratem i bratową widujemy.
UsuńMiłego, ;)
"naleśniki "wege" nadziane soczewicą" - a przy tym nie ma żadnej gwiazdki...
OdpowiedzUsuńOj, stołowałabym się u Ciebie, stołowała ;))) Pozdrawiam serdecznie!
Bo to chyba każdy wie jak zrobić- naleśniki to coś obłędnie prostego, z tym, że ciasto robię bez mleka, oddzielnie gotuję czerwoną soczewicę z przyprawami typu curry, odparowuję ją potem na patelni i ją w te naleśniki zawijam.
UsuńMiłego, ;)
No tak, naleśniki nawet ja umiem zrobić :))) Tylko jeśli chodzi o soczewicę, wciąż się uczę (na licznych błędach). Wychodzi mi ciapka, bez względu na to ile gotuję. Może po prostu kupuję jakąś ciulatą :)
UsuńPozdrawiam!
Ken, prawdopodobnie za długo ja gotujesz. Soczewica czerwona jest pozbawiona zewnętrznej łuski i bardzo szybko się rozgotowuje. Nieco dłużej gotuje się soczewica zielona, bo ma łuskę. Ale też nie wymaga długiego gotowania. Po prostu sprawdzać trzeba ją kilka razy w trakcie gotowania. I nie namaczaj jej w wodzie przed gotowaniem.
UsuńOd dłuższego czasu piekę Twój chlebek daktylowy,a indiańska zupa to nasz rarytas.Często korzystam z Twoich receptur.Zaintrygowały mnie te warzywa,smażysz je osobno,a potem łączysz? Czym je doprawiasz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zazdroszczę gościom takiej uczty.
Rozgrzewam na patelni masło klarowane, na bardzo gorące wrzucam pożądaną ilość mieszanki, smażę pół minuty cały czas je mieszając, na koniec wlewam odrobinę sosu sojowego. i jeszcze chwilkę razem z nim smażę. Warzywka muszą być chrupkie.
UsuńMiłego,;)
Klik dobry:)
UsuńTeż lubię chrupkie warzywka. Może dlatego, że babcia zawsze "ciapalachy" z warzyw robiła, a i często, nie wiedzieć czego, przez sito przecierała.
Pozdrawiam serdecznie.
Ooo, właśnie tak nasze babcie gotowały- ugotowane na extra miękko a potem przetarte i mdłe. Lubię wszystkie warzywka na chrupko a do tego koniecznie z przyprawami. No a gdyby moja babcia widziała, że wsuwam kalafiora i brokuła na surowo to pewnie zeszła by na serce.
UsuńSerdeczności posyłam;)