drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 16 września 2022

Znowu........

                    ............piątek. 

Mam  wrażenie, że moje  życie  składa  się głównie  z piątków a na dodatek nic  się  w te piątki nie  dzieje.

Jesiennie u  mnie.  I na dodatek straszą  mnie tym czymś na  zdjęciu poniżej.

To pająk, jadowity. Pocieszające, że jego ukąszenie, chociaż na pewno do miłych  nie należy, to nie  zagraża życiu człowieka.   Rozpanoszył się w Niemczech - od Frankfurtu po północną Hesję. Dotychczas żył  sobie grzecznie w basenie Morza Śródziemnego i Afryce  Północnej, ale klimat  się niestety ocieplił i i wędruje  sobie pajęczysko po Europie. Już zameldował  się w Bremie, Berlinie, Nadrenii Północnej- Westfalii. Ochrzczony został jako Nosferatu, lubi piwnice w budynkach  mieszkalnych, tudzież garaże. Jest dość  duży - jego odwłok może mieć nawet 8 cm średnicy. Bardzo, bardzo nie lubię pająków, nawet całkiem niedużych. A, jak na złość,  muszę pójść do piwnicy - już trzeci dzień  się przymierzam.

Nieco mi ponuro, odszedł w Niebyt kolejny blogowicz- Delu. Fajny facet, ateista i to - smutne - młodszy ode mnie.

A w ogóle tutejsza  prasa  pilnie dba o to, bym przypadkiem nie pomyślała, że życie  to fajna przygoda. Ale już  dawno przejrzałam na oczy i doszłam  do odkrywczego  wniosku, że jesteśmy tu za karę. U mnie coraz  chłodniej, nawet jest  wiatr i w porywach aż 17 stopni ciepła.  Temperatura otoczenia,  w moim przypadku, wzrasta w chwili wejścia do sklepu i robienia zakupów.  No bo ja żyję tu z polskiej emerytury, a właściwie z tzw. renty rodzinnej i zamieniam złotówki na euro, a kurs  złotego taki, że za  którymś razem padnę na glebę z wrażenia.

Z rzeczy dziwnych, mało mi przydatnych - USA wpierw odtajniło artykuły na temat UFO, a teraz znowu wszystko utajniło, bo jawność w tym temacie  mogłaby zagrozić Stanom.

Czytam z ogromną frajdą "Słówka" Tadeusza Boya  Żeleńskiego. Że też ci co tworzyli fajne rzeczy nie żyją wiecznie i już nie tworzą.


Miłego weekendu Wszystkim!!!!

24 komentarze:

  1. Ja uparcie nosze sandalki, w koncu jeszcze mamy lato. Nareszcie nie jest mi za goraco, choc oczywiscie zgadzam sie, ze temperatura powinna byc troszke wyzsza.
    Oraz wlasnie wybieram sie do Hesji, wiec bede musiala miec oczy dokola glowy, zeby nie natknac sie na tego nosferatu. Na sam jego widok mozna dostac zawalu, nie trzeba zostac ukaszonym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka razy miałam w tym sezonie sandałki- ale przeważnie chodzę w ażurowych adidasach. Myślę, że ponieważ się jednak ochłodziło to pająki będą się starały szukać zacisznych kącików w piwnicach i pod jakimiś kamykami i nie będą nam się pchały pod nogi.

      Usuń
  2. Od zawsze UFO bylo otoczone tajemnica podobno by nie tworzyc paniki wiec jestesmy oswojeni z ta tajemniczoscia. Mnie tam wszystko jedno......
    U mnie pogoda bardzo przyzwoita utrzymujaca sie pomiedzy 32-35 stopni, ranki i wieczory chlodne, odpowiednie do spacerowania. Nadal zyjemy z klimatyzacja i podlewaniem bo deszczu ani na lekarstwo. Po przyrodzie ani widac ze jesiennie - zielona i kwitnaca jak przez cale lato.
    Zanudzona jestem zalewem wiadomosci o smierci krolowej i ceregieli z tym zwiazanymi. Nie mam nic przeciwko niej ale za duzo tego.
    Jak Ciebie zadziwiaja mnie te piatki bo co sie ogladne to juz nastepny.
    Dobrego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie- nie mogę pojąć co jest z tymi piątkami! Osobiście też już dostaję mdłości w związku ze zgonem królowej. Jedno jest pewne - nawet w wieku 96 lat lepiej wyglądała niż żona Karola III. Mnie to śmieszy z tym odtajnianiem, zatajaniem bo mam dziwne przekonanie ,że sami nie bardzo wiedzą co jest grane.
      Dobrej niedzieli dla Was;)

      Usuń
  3. Ech... czytałam o tych pająkach, na samą myśl mną trzęsie. Nigdy nie lubiłam robali. Niby potrzebne w przyrodzie, no to niech są, ale po co zaraz pchać się do domów? Brrr... Pogoda u mnie podobna, notuję czasami słoneczne przebłyski, ale deszczyk występuje coraz częściej. Ufo? Lubię fantastykę, ale z dystansem. I tak, też kiedyś mówiłam, że fantastyczni ludzie powinni żyć fantastycznie dług, jak np. Autor "Słówek". Kropka.
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dziś wietrznie i też nie za ciepło, w porywach 14, ale chyba tylko w miejscach osłoniętych od wiatru. Pogoda na tyle niemiła, że mi się bólowo przypominają wszystkie dawne kontuzje łącznie z pewnym wrednym nerwem obwodowym. Nie mamy bladego pojęcie co/kto jest poza nami, bo Ziemia jest usytuowana w pewnym sensie na pustkowiu -to co widzimy patrząc w niebo to ułamek tego co niestety jest poza zasięgiem naszego wzroku wzmocnionego aparaturą.
      Serdeczności, miłej niedzieli;)

      Usuń
    2. Na pogodę wpływu nie mamy, ale na różne bolączki zawsze można znaleźć sposób. Masz taki? Pytam, ponieważ wiem o czym mówisz. Zresztą każdy z nas już wie.
      Co do wszechświata - w sumie to zawsze byłam ciekawa, czy nie jesteśmy sami w tej ogromnej przestrzeni.
      Pozdrawiam niedzielnie... i zrób coś z tą dolegliwością...

      Usuń
    3. Chyba, biorąc na logikę, nie jesteśmy sami- byłoby to dziwne gdybyśmy naprawdę byli sami. A ten nerw obwodowy to po półpaśćcu- gdy się przechłodzę to zaraz protestuje. Trochę pomaga voltaren max gel pod folię fresh i owijka z ciepłego szala. Przemarzłam na tym koncercie jazzowym.

      Usuń
  4. Oj tak, genialność słowa niektórych autorów, którzy niestety już odeszli też napełnia mnie smutkiem.
    U mnie nie dość, że zimno, to jeszcze leje równo cały czas.
    I do tego choróbsko czyli przeziębienie się mnie dorwało!
    Toteż życzę Ci, żeby Cię omijały takie atrakcje.
    Chwilowo czasy są trudne. Pozostaje mieć nadzieję, że to przetrwamy...
    W jakiej formie, to się okaże.
    Uściski Kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wieje i bardzo czarne chmury cały dzień się szybko przesnuwały. Nawet kilka razy padało. Niedobrze, żeś przeziębiona, bo masz mało czasu ma kurację. Myślisz, że przetrwamy? Może?????
      Buziam;))

      Usuń
  5. Takiego pająka jeszcze nie widziałam, ale pewnie i do nas dotrze.
    Mądrego warto posłuchać lub poczytać, tak powstają tzw, złote myśli.
    Dobrego nie tylko weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tego pająka nie widziałam w naturze, ale wcale nie tęsknię za takim spotkaniem. Tu codziennie mnie czymś straszą- przedtem jakimiś gąsienicami, teraz pająkami, oraz perspektywą totalnego braku prądu i ogrzewania tudzież wody. A z tego co czytam o Polsce to kraj mlekiem i miodem płynący, bez żadnych zagrożeń, a tu każą nam szykować zapasy, piszą jak oszczędzać energię i jak wyposażyć sobie plecak ratunkowy na 10 dni przeżycia.
      Miłego i dobrego Jotko!

      Usuń
    2. Tak, władza dba o nasze samopoczucie, ale to tylko słowa, a na dole widać, co widać!

      Usuń
  6. Gdy byliśmy w wakacje w Kołobrzegu jeden taki wielki pająk dokonał nam desantu na łóżko prosto z lampy wiszącej nad łóżkiem. Dobrze, że nie krzyczę na widok tych stworzeń, ale takiego paskudnego dawno nie widziałam. Ten przystojniak ze zdjęcia jest niewiele sympatyczniejszy.
    U nas od dzisiaj czuć jesień w powietrzu - pada co jakiś czas, temperatura spadła poniżej 15 stopni. Półbuty trzeba wyjmować i kurtki.
    Pozdrawiam ciepło na te chłodne dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś już całkiem jesiennie u mnie - 11 stopni, wiatr i co jakiś czas raczy padać. Wczoraj też nie było spacerowo. Jakoś nie mogę polubić pająków - powiedziałabym, że nie są w moim typie. W ubiegłym roku, gdy mieszkaliśmy w Szwecji w stuletniej chacie rybackiej, stojącej w ogrodzie, to każdego wieczoru młodzi łapali w domu różne insekty i troskliwie wynosili do ogrodu (technika - kartonik i szklanka)- bo tak ich nauczono w szkole.
      Serdeczności dla Was;)

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Ja lubię, a raczej cenię pająki, ale tylko w piwnicy. Nawet pajęczyn w piwnicy nie likwiduję. Dzięki pajączkom nie mam żadnych innych robali, które kiedyś - gdy walczyłam z pająkami - zżerały mi drewno i przynosiłam je z drewnem do domu.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W W-wie w piwnicy miałam wszystko pochowane w szafach, ewentualnie poustawiane na półkach i piwnica była sucha i ciepła, bo szła przez nią całkiem spora rura ogrzewania centralnego.Przez jakiś czas były pchły, bo zadomowiły się bezpańskie koty w piwnicznych korytarzach i po wyłapaniu kotów przez jakiś czas piwnice były zapchlone, ale opryski pomogły.
      Serdeczności; Kochana;)

      Usuń
  8. Muszę przyznać, że lubię pająki.
    Te małe i duże też.
    Trochę to dziwne, wiem.

    UFO to temat dający możliwość długich dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Najbardziej mi przeszkadzały pająki w lesie, gdy nagle wchodziłam w dość gęstą i lepką pajęczynę. Tu dziś porządkując balkon trafiłam na pajęczynę, ale pająka nie znalazłam. Mnie się już kilka razy zdarzyło widzieć "coś dziwnego", bo w W-wie chodząc ze psem na spacery koło północy przeważnie gapiłam się w niebo- no bo co robić jak psina stoi i węszy? Czasem widziałam przesnuwające się stosunkowo wolno satelity, ale czasem trochę inne obiekty, o innej niż satelity barwie ( bardziej niebieskie) i raz "coś", poruszające się znacznie szybciej niż widywane przedtem satelity, o bardziej intensywnej niebieskiej barwie. I to "coś" nagle zmieniło kierunek swego lotu o równe 90 stopni. Normalnie zatkało mnie na ten widok, bo żaden znany mi pojazd latający nie ma takiej możliwości.
    Jest kilka tematów całkiem dobrych do dyskusji.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pająki rzadko widzę ale za to trzmieli mam całe lato na balkonie stada. Nie mam pojęcia która doniczka je tak pociąga. Bo chyba nie ja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz jakiś "miododajny" kwiatek. Tu wszystkie "bzykające" owady są pod ochroną, bo to "zapylacze". Dzięki temu nie jadam nic na tzw. "świeżym powietrzu" bo osy też są pod ochroną. A one to są strasznie namolne.
      Miłego;)

      Usuń
  11. "Słówka" Boya to naprawdę rarytas.
    A ja się cieszę że Ci te balkonowe pomidorki nie zaszkodziły...
    Przytulam Cię serdecznie i cieplutko Aniu bo coraz zimniej...
    A wiesz że w ub, sobotę odwiedziłam Joasię w jej nowym domu...?

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapominasz, że czasy, gdy hodowano na balkonach w W-wie pomidorki to było w okresie samochodów bez katalizatora. Poza tym- mieszkam nad średnio ruchliwą ulicą, ale jeszcze nigdy, właściwie na żadnej, nawet bardzo ruchliwej ulicy Berlina nie poczułam odoru spalin. Natomiast na Stegnach, gdzie nie ma ulic takich jak tu, czyli stosunkowo wąskich i z obu stron wysokich, bo 5 piętrowych budynków, na Bonifacego gdy był ruch można się było udusić od spalin. Mój mąż, chory na POChP, w miesiąc po zamieszkaniu tutaj przestał kaszleć a mnie wreszcie przestały dokuczać zatoki. To takie drobne benefisy przeprowadzki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pająki może i są pożyteczne ale raczej morduje jak znajdę w domu, nie mam przesadnej fobii na ich temat ale jak widzę te duże, wlochate brrr

    OdpowiedzUsuń