drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 12 lipca 2010

35. Noce takie są upalne.....

Gorąco w dzień, gorąco w nocy. Okna pootwierane w mieszkaniu na
przestrzał i zero przewiewu.Wczoraj gorący piłkarski wieczór, chyba
wszyscy mieszkańcy mego osiedla oglądali mecz i to na pełnym wzmoc-
nieniu, powrzaskując przy tym dramatycznie.
Mieszkam na parterze, wśród dużej ilości zieleni i stara lipa wraz z brzozą
chronią całkiem niezle przed promieniami wściekłego słońca aż do bardzo
poznego popołudnia. Potem wspomagam się grubą zasłoną.
Po meczowych emocjach, tak między 24 , a 1 w nocy, przy szeroko otwar-
tych po obu stronach mieszkania oknach, udało mi się zasnąć.
Obudził mnie donośny głos sąsiadki zza ściany, która komuś wymyślała.
Zastanawiałam się tylko, leżąc z zamkniętymi oczami, co ona robi w moim
pokoju? Byłam pół przytomna i zupełnie nie mogłam oczu otworzyć.
"Wynoś się"-wrzeszczała, (chyba do mnie?) sąsiadka. Wreszcie otworzyłam
oczy- w pokoju nie było nikogo poza mną i psem, który powarkiwał, a sąsiadka
nadal kogoś wyganiała. Wreszcie zwlokłam się z łóżka i wyszłam na loggię.
-co się stało? -pytanie skierowałam do niewidocznej dla mnie sąsiadki.
-to te przeklęte koty, włażą mi na balkon i do mieszkania , duchota i upał,
a ja nie mogę mieć otwartych drzwi na loggię, to już drugą noc, ale tym razem
wlazły mi dwa- informowała mnie sąsiadka. - A do ciebie nie włażą? zaintere-
sowała się.
-Przecież winobluszcz masz na balustradzie, to łatwiej im się wspiąć do ciebie
niż do mnie- dociekała sąsiadka.
-nie wchodzą, nie mogą, mam całą loggię zabezpieczoną siatką na woliery,
bo właziły mi na balkon zimą i wiosną.
-to czemu mi nie powiedziałaś?
-bo do ciebie nie właziły przecież.
-przepraszam,że cię obudziłam, zreflektowała się sąsiadka,
ale mnie te koty wystraszyły.
-mnie też obudziłaś, zabasował sąsiad z I piętra.
Wycofałam się do mieszkania zauważając smętnie, że temperatura na loggii
niczym nie odbiega od tej w mieszkaniu.
I przypomniała mi się stara, przedwojenna piosenka:
"Noce takie są gorące, a słowiki spać nie dają
i po nocy, do mej izby, jakieś strachy zaglądają".
Słowiki na moim osiedlu nie śpiewają, ale straszą koty, którym często mylą
się loggie. Bo to są koty sąsiadów, które nocą są wypuszczane z domu na dwór.
Jestem pewna, że dziś zostanie wdrożone przez sąsiadkę śledztwo - wszak
trzeba ustalić czyje to koty. A może jakąś komisję śledczą powoła- to takie
modne teraz. :)))))

30 komentarzy:

  1. wiesz ja nigdy nie mialam sasiadow takich, z ktorymi w jakis sposob zaprzyjaznilabym sie. Inna rzecz, ze sasiedzi tez o tym nie marzyli. 'Dzien dobry' przez wiele lat i to wszystko. Czasem zapytanie 'czy u Pani tez nie ma pradu' albo 'wody'. Terza tez mam takich na 'dzien dobry', ktorzy maja dla mnie niezwykla zalete, a mianowicie cale dnie i wieczory przebywaja na podworku w altanie i wszystko widza, wiedza, pilnuja jak pies;)
    Przyznam, ze nie zasnelabym z otwartymi oknami na parterze, bez psa, bo chyba tak wlasnie jest u Twojej sasiadki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten upał z całą pewnością nie jest życiodajny, ale ja generalnie wole się rozbierać niż ubierać, więc nie narzekam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach te koty ;-) A mnie nad ranem - wczoraj 5.20 -kogut sąsiadów spać nie daje. Jak już ochłodzenie czuć, to piejo kury piejo, nie majo koguta.... Bo ja na wsi mieszkam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A może lepsze straszące nocą koty niż buszujące myszy? :)))
    Ja bym jednak wybrała nie dającego spać słowika. Śpię dobrze, bo mieszkanie mam chłodne, nie nagrzewa się.

    Chłodnośći serdeczne:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ach, Iwa. pies w taki upał ma w nosie wroga:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aga, patrz, a ja tych moich kogutów przed 9.00 nie słyszę...zakodowana jestem:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co to są woliery ale znam komary - w tym roku dorodne jak konie.Z tego to powodu okna otwieramy szeroko koło 4 rano.Moskiter mieć nie chcemy, bo one i tak hamują przepływ powietrza.Właśnie! Rajd! mamy Rajd!A mówiłam, że blogowanie itd...

    OdpowiedzUsuń
  8. Kot sąsiedzki przychodzi, ale na szczęście w dzień i z reguły pada na moim balkonie plackiem na całą długość - z gorąca. Nie żałuje mu miejsca, bo własny balkon musi dzielić z psem :-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Iwo, prawie wszystkie partery mają okratowane okna i loggie. Ale krata nie jest przeszkodą dla kota, może mu nawet lepiej, gdy jest. Ale i tak miałam włamanie, gdy byłam na zimowym urlopie. Od tego czasu mam alarm i monitoring.Budynek jest tak świetnie zaprojektowany, że średnio sprawna osoba bez trudu może wejść po balustradach nawet na IV piętro.Przed laty z III piętra uciekała z jakiejś imprezy dziewczyna. Gdy sąsiad zobaczył w nocy czyjeś nogi, szukające oparcia na balustradzie, omal nie zemdlał. My mieszkamy z sąsiadką obok siebie już 37 lat i jesteśmy w tym samym wieku.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Nivejko, z uwagi na niestety dość częste wędrówki ze psem na jego odwodnienie, to ja też wolę lato. No ale byłoby cudnie, gdyby było góra 22-23 stopnie w cieniu i lekki wietrzyk. Marzycielka ze mnie, ;)
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Ago, gdy tylko się sprowadziliśmy na to osiedle, to w każdą noc piały koguty i słychać było szczekanie psów, a poza tym cisza absolutna.A teraz- 150 m od domu mam arterię przelotową i cisza wywędrowała gdzieś daleko, daleko stąd.Z dodatkowych atrakcji w każdą noc jeżdżą nią "demony szybkości", czyli świry na motocyklach.
    Miłego, ;)
    Pomieszkałabym na wsi, ale nie wiem, czy teraz nie przeszkadzałaby mi cisza.;)

    OdpowiedzUsuń
  12. al Elluniu, odkąd nam pokryli ściany styropianem zdecydowanie jest lepiej, mniej się budynek nagrzewa. Ale na moje miasto rocznie spada 2800 ton pyłu i to powietrze jest jakieś takie "gęste". Te dane o ilości pyłu są z 2008 roku, teraz może być go więcej.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Elu, która tka i tka, komary i u mnie jakieś gigantycznie namolne. Ja mam w oknach moskitiery, a w lufcikach mam je zainstalowane na stałe, bo cały rok mam otwarte nocą lufciki.Tylko jeżeli jest -20 to są zamknięte. Ale przez te krwiożercze komary zupełnie nie korzystam wieczorami z loggii, zjadłyby mnie żywcem.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Srebrzysta- w dzień to kocury tłamszą się na naszych trawnikach, które są odgrodzone gęstym żywopłotem
    od ulicy, więc kociska nie obawiają się żadnych psów. Kociska są tak bezczelne,że urzędują w rabacie z bratkami i robią sobie na niej gonitwy, niszcząc kwiaty.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Beatko, mój pies nie reaguje na koty, a koty się go nie boją wcale.Ale psisko nie lubi mojej sąsiadki, bo kiedyś sąsiadka miała wyżła. Nasze loggie sąsiadują ze sobą i psy chociaż się nie widziały, wiecznie na siebie ujadały, a sąsiadka się na nie wydzierała. I od tej pory moje psisko jej nie lubi. Wyżeł już od 4 lat jest na Wielkich Łowach, a on nadal zle reaguje na moją sąsiadkę.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspolczuje, Anabell, nieprzespanej nocy i to z takich powodow. I ja bym zareagowala gdyby czyjes koty odbieraly mi spokojny wypoczynek. sasiedzi wypuszczaja je na noc na zewnatrz, piszesz - wyglada ze dla jakiejs przyczyny - sami szukaja spokoju a zwalaja klopot na innych. Serdecznie pozdrawiam
    Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Serpentynko.Prawda wygląda tak,że kot hodowany na parterze musi mieć założoną na loggii drobno-oczkową siatkę, od sufitu aż do podłogi,żeby nie wychodził.Nie jest to duży wydatek, ale wymaga: 1. pomyślenia o tym, 2. pojechania do marketu budowlanego i zakupu, 3. zainstalowania. A po co ktoś ma sobie tym głowę zawracać??? Lepiej kocura wypuścić, niech nie miauczy w domu.To są uroki polskiej demokracji.
    Zupełnie inaczej niż w demokracji singapurskiej- tam musisz mieć zezwolenie na trzymanie jakiegokolwiek zwierzęcia w mieszkaniu. A u nas, na każde 10 mieszkań przypadają najczęściej 3 psy i z 5 kotów.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Koty pewnie tego słowika nareszcie dopadły,co się niedaleko mojej sypialni tak wydzierał,że budził mnie nawet przy zamkniętym oknie. Teraz są to komary. Siedzę potem tu przy komputerze i psioczę. A koty swoja drogą co kilka tygodni mam z całej okolicy pod domem jak moja kicia się seksiuje itd i t p. bo to wcale nie koniec dłuuuugiej wylicznki którą tu nie zamieszczę.

    OdpowiedzUsuń
  19. na miejscu takiego kota to poszłabym spać do piwnicy a one się jeszcze w taką gorącz do mieszkania ładują ;))

    OdpowiedzUsuń
  20. Pamiętam jedne wakacje, gdy pewien czarny kot, bardzo umiejętnie omijał wszelkie przeszkody ustawione przy drzwiach balkonowych (specjalnie, by nie wchodził nam do pokoju!) i w środku nocy siadał pomiędzy łóżkami i miauczał... Właściwie wystarczało jedno jego przeraźliwe miauknięcie i zawał gotowy. Bo w ciemnym pokoju widać było jedynie jego zielone oczy... Na szczęście, po kilku dniach wyniósł się w sobie tylko znanym kierunku...

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiesz Uleczko, a ja chyba nigdy nie słyszałam słowika. Za to rano budzą mnie swym wrzaskiem sroki, których u nas na osiedlu pełno.A jak one potrafią wspaniale przegonić kota, aż milo popatrzeć.A dlaczego kici nie wysterylizowałaś? Przecież się męczy jeśli nie ma kociąt.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Euforko, obawiam się,że w naszych piwnicach jest tak samo ciepło jak w mieszkaniach, tylko mniej wygodnie, a to są rozbestwione koty. Gdy przyłaziły na mój balkon to zawsze rozsiadały się na fotelu, nie na podłodze.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ewutku,czarny kot, czarną nocą - to faktycznie można dostać zawału.Tu przyłaził buras z jedną tylną łapą rudą i czasem przyprowadzał ze sobą dużego rudzielca w czerwonej obróżce.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj Anabell! W klatce obok mieszka paniusia z kotkiem. Młoda dziewczyna, koło trzydziestki. Za każdym razem, kiedy widzę ją wyprowadzającą kotka na smyczy na trawnik dostaję ataków śmiechu.

    Dziewucha owa w nocy wypuszcza kota na dach, który jest częściowo prawie płaski. Bydlę czasem straszliwie miauczy i spać nie daje. Paniusia na uwagi odpowiada, że sam na dach ucieka i ona nic zrobić nie może. Utłukę kiedyś gada jak mi Bóg miły! Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mironq, wiem,że się narażę, ale są kraje, gdzie podaje się koty w potrawce, mówiąc, że to jest królik w potrawce. Ponoć smakowo trudno odróżnić, rozróżnia się jedynie po zakończeniu kości obojczykowych. Jedno ze zwierzątek ma je zakończone okrągło, drugie szpiczasto. Ale nie wiem, które jak. Może wystaw na dach mleko z piwkiem? Kotek przypije i będzie cichutko spał:)))))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Anabell komisję jak komisję, ale żeby ktoś nie próbował czasami samemu wymierzyć sprawiedliwość, mierząc do kota choćby z procy.

    A co do kocich wspinaczek, to kolejny powód dla którego wole psy od kotów... :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj Mariuszu, przyznam Ci się,że preferuję psy, zwłaszcza w domu.Lubię popatrzeć na bawiące się koty, ale nie lubię kota w domu- do szału doprowadza mnie to ich ciągłe włażenie tam, gdzie ja sobie tego nie życzę, np. na wszystkie blaty.Mam znajomych, do których przestałam przychodzić, bo dostawałam szału, gdy mi nagle kot lądował na stole obok talerza, usiłując wsadzić w niego mordkę. Mój pies nigdy nie przychodził "dziadować" przy stole, ani gdy tylko my byliśmy, ani wtedy gdy byli goście. No i z psem można pogadać, a kot ma człowieka w nosie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. I ta psia ambicja, duma i takt mi się podobają, a ich oddanie człowiekowi tylko potęguje tę sympatię... ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. No cóż koty lubią spacerować nocą, dziwne ze pomyliły balkony, raczej na tym sąsiedzkim było chłodniej, bo przecież upał także kotom daje się we znaki.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  30. Nolu, ja w ogóle nie rozumiem dlaczego kocury nie siedzą w ogródku, zwłaszcza,że teren ogrodzony i są bezpieczne, bo psy tu nie wchodzą. Wiesz, to miejskie, kastrowane koty, to pewnie inaczej funkcjonują.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń