Oczywiście, sprawa opisana w poprzednim poscie ma drugie dno. Tak się
składa, że w tej samej firmie pracuje mój znajomy, o czym opisywana przeze
mnie panienka i jej mama nie mają bladego pojęcia i ja już od dawna wiedziałam,
że z takim zaangażowaniem do pracy, to panienka długo nie popracuje.
W dniu przyjęcia do pracy nikt nie ukrywał przed nią, że będą dni, gdy
są tzw. "piekło i szatany" i wtedy wiekszość pracowników musi pracować na
najwyższych obrotach a nie buszować po internecie w celach rozrywkowych.
W końcu prawie 5 tys. na rękę nie dostaje się za frajer. Początkowo dziewczę
nawet pracowało dobrze, ale potem zaczęła się obijać, ciągle z czymś nie
zdążała i zaczęto się jej przyglądać. Ludziom się wydaje, że jeśli siedzą sami
w pokoju, to szef nie wie co robią, bo kamery nie ma. Kamery nie ma, ale jest
komputer włączony do biurowej sieci, jest admin tej sieci, który ma na ten
sprzęt oko - nie tylko od strony technicznej, czego ludzie nie biorą pod uwagę.
Gdy panienka traciła pół godziny dziennie na serfowanie w sieci, szef jej nic
nie powiedział, ale gdy doszło do 2 godzin dziennie - wezwał na rozmowę.
Nie wiem o czym była, ale panienka od tej pory zajęła się obgadywaniem
swego szefa i jego żony oraz szukaniem pracy. Nie wiedziała tylko, że jej
sprzęt jest teraz pod stałą obserwacją a szef w ciągu 15 minut wiedział, co
dziewczę na kompie "wymodziło".
Być może, że ja jestem szantrapa, ale wg mnie to nie płacą nikomu za
wizyty na NK, FB, portalu randkowym itp., chyba , że czyjaś praca właśnie
na tym polega. W jej obowiązkach służbowych nie było słowa o przeglą-
daniu owych portali. Wiem, że gdyby panienka zaglądała na różne strony
internetowe związane z jej pracą, nikt nie powiedziałby marnego słowa.
Dziewczę za bardzo uwierzyło w niezwykłość swych atutów - perfekt
opanowane 4 języki, kilka kursów podyplomowych i uroda - rozmiar 36,
włosy do połowy pleców, nogi niemal do szyi.
We wszystkim umiar wskazany, jak mawiali starożytni Grecy.
Dobre. Umiar we wszystkim. Tak jest z młodymi.Często myślą,że im się NALEŻY.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam hurtem oba posty. Hmmm... Przyznam szczerze, że pierwszy raz słyszę określenie "szantrapa":) Ubawiło mnie, nie powiem. W każdym razie - ja bym chciała te 5 tys. na rękę... Bardzo bym chciała... I obiecuję, że nie będę łazić po stronach internetowych w godzinach pracy... Nie znam co prawda 4 języków obcych, nie mam włosów do połowy pleców, ani nóg po szyję.... No i w rozmiar 36 się nie zmieszczę niestety... :)
OdpowiedzUsuńTyle żartów. Wiesz, jak rozmawiam z ludźmi jedynie trochę młodszymi ode mnie, to zastanawiam się - z jakiej choinki ja się urwałam? Gdy zaczynałam pracę lat temu kilkanaście już, pracowałam na pół etatu, zarabiałam jakieś 400 zł na rękę i byłam przeszczęśliwa, że mam pracę. Choć już wtedy wszyscy wkoło się dziwli, że za takie pieniądze poszłam do pracy. I szanowałam tę pracę, bo wiedziałam, że innej nie znajdę tak szybko. Ale żeby nie szanować roboty za tyle pieniędzy? W mojej głowie się to niestety nie mieści...
Pozdrawiam zimowo, bo oto śnieg spadł... :)
Niektorym sie wydaje,ze wszystko im sie slusznie nalezy,nie dajac z siebie nic-wystarczy tylko brac,wylacznie z tego tytulu,ze maja w/w'atuty'!
OdpowiedzUsuńChyba tak bylo na poczatku tej polskiej 'wschodzacej gwiazdy demokracji'-takie wlasnie atuty byly niezbedne.Teraz szefowie przyjeli nieco inne kryteria i bywaja konsekwentni.
Nooo,nie mam ich wszystkich,ale opanowalam szesc i 'pol' jezyka,wlosy scielam juz daawno a w rozmiar '36' nadal sie mieszcze,lacznie z rozmiarem butow!:-)))Za to przepracowalam na moim Uniwersytetku wiele latek za pensyjke pt.'zalosna',rowniez mialam sluzbowego laptopa i nawet wolno mi bylo go wziac do domu,ale byl w Linuxie-wiec nie bardzo kochal 'Windowsa' a zatem do celow innych,jak uczelnianych uzyc sie nie pozwalal:-),choc nikt mnie nie kontrolowal,do jakich jest uzywany.
Kontrolowany swiat jest brzydki,ale czxasami skuteczny.
Caluski-Halinka-
nalezy się jak sie wszystko zrobi, koniec i kropka:)
OdpowiedzUsuńja chce 4 tysiące na rekę:)
OdpowiedzUsuńTak dobitnie powiedziałaś co myślisz,no to Ci się kochana Anabell otpowiednio dostalo. Tu na niejednym blogu za taka prawdę w komentarzach okrzyczano by Cie trollem ,hehe. Mnie sie to kiedys przytrafiło,no to teraz juz ostrożniejsza jestem. Prawda w oko kole niestety.
OdpowiedzUsuńodpowiednio oczywiście-pardon
OdpowiedzUsuńBylam w Polsce 2.5 roku temu przez 3 tygodnie i dziwilo mnie, ze ludzie tak wlasnie pracuja. Maja czas bedac w pracy dzwonic, leciec po zakupy, gadac na gg itp.itd.
OdpowiedzUsuńJa pracuje sama dla siebie, wiec moge sobie pozwolic na taka prace, ale tez tylko jak nie mam klientki. Natomiast w firmie (wielki koncern) Wspanialego nie wolno korzystac z prywatnej skrzynki mailowej w pracy, nie wolno korzystac z prywatnego telefonu komorkowego i nikogo to nie dziwi. Jest tak nie tylko w tej firmie, ale w wiekszosci firm amerykanskich. Jak chcesz zadzwonic prywatnie, to musisz zrobic to w czasie przerwy na lunch poza budynkiem pracy. Nikt nikomu nie placi za prywatne konwersacje czy nie daj buk serfowanie po stronach internetowych nie zwiazanych z profilem wykonywanej pracy. Moze ludzie sie musza jeszcze pewnych rzeczy nauczyc? Ja nie dzwonie do mojego meza do pracy, bo i po co? mieszkam z nim, wiec mamy wystarczajaco czasu do pogadania w domu. Przez 9 lat jakie sie znamy moze wykonalam w sumie 10 telefonow do niego w przypadkach w jakims sensie naglych. Moj brat z bratowa dzwonia i esemesuja do siebie z czestotliwoscia raz na godzine. Ja sama nie moglam tego zniesc, mimo, ze to nie do mnie wydzwaniali i esemesowali. Ja tego po prostu nie rozumiem, a jeszcze zdziwienie, ze panienka stracila prace, przekracza mozliwosci mojego umyslu:))
Zatem wszystkiego dobrego dla tej pani w nowej pracy.
OdpowiedzUsuńA mnie Anabell wkurzyły ze szczególną ostrością pertraktacje z konkurencją, fe...
pozdrawiam
Zapewne panience na robocie nie zależało, skoro ceniła sobie prywatne rozrywki w czasie godzin pracy. Powiedziane tu juz zostało chyba wszystko - mnie jednak wciąż dziwi, że niektórych dziwi, że panienkę z roboty wylano.
OdpowiedzUsuńA do białej goraczki doprwadzają mnie niektóre panie w urzędach, które zamiast załatwiać petentów, załatwiają swoje prywatne sprawy...
Hahahaha....
OdpowiedzUsuńdzięki że mnie trochę rozweseliłaś
swoją jakże barwną historyjką.
A swoją drogą szkoda że nie mam już takich walorów jak owa panienka:-((
Pozdrawiam:-))
też nie znałam tej inwektywy:)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam co pisze Stardust - u nas za takie naduzywanie sprzetu, czasu wylatuje sie z pracy i calkiem slusznie. Doprawdy szokujace ze osoby wplatane maja o to pretensje. A czy wiesz ze da sie zauwazyc iz czesc blogow jest pisana tylko w tygodniu i godzinach pracy, sugerujac ze wlasnie na sluzbowych komputerach?
OdpowiedzUsuńBuziaki - Serpentyna
Panienka Pępuś Świata :D :D ...no no ..
OdpowiedzUsuńA u nas tez nie mozna "surfowac" po nacie prywatnie z "panstwowego" komputera...z pracy sie moze za pierwszym razem nie wyleci ale nagana moze byc ...
Kasiu, jeśli idzie o Warszawę, to trudno powiedzieć,że jest bezrobocie, bo wciąż pracodawcy poszukują ludzi do pracy-zgadzam się,że z jest grupa nieuczciwych pracodawców, ale znacznie większa jest grupa nieuczciwych pracowników, którzy po prostu zle pracują, a chcą mieć dobre wynagrodzenie. Ostatnio szukałam pani do pomocy w sprzątaniu - i nadal zasuwam sama, i 2 pokoje z kuchnia sprzątam dwa dni.A młodym sie wydaje,ze skoro ukończyli studia to już powinni być rozchwytywani.
OdpowiedzUsuńWitaj Ewutku, ludziom się ostatnio poprzewracało w głowie.Bo tak naprawdę, choć każdy narzeka, to jednak ogólny poziom życia jest wyższy.Zdecydowanie pogorszyło się notorycznym leserom-pijaczkom, bo oni rzeczywiście pracy nie dostaną, a kiedyś takiego typa nie można było zwolnić z pracy, argumentując,że przecież on ma na utrzymaniu rodzinę i co rodzina zrobi? No a poza tym był
OdpowiedzUsuńobowiązek pracy i przy byle okazji każdemu zaglądali w dowód osobisty, czy jest gdzieś zatrudniony, więc te wszystkie lesery musiały gdzieś być zatrudnione.A zarabiali przeważnie tak samo jak inni, bo wszyscy marnie zarabiali.Teraz nie ma "widełek" a pracodawca może płacić wg uznania.Ta panienka jednego tylko nie wie - wprawdzie szef konkurencji nie znosi jej obecnego szefa (kiedyś mieli wspólną firmę), ale z pewnością zapyta się obecnego co sądzi o tej panience.
Nawet w młodości nie miałam rozm.36, a włosy zawsze raczej wiotkie.
Miłego,
Wiesz Halinko, gdy tylko nastąpiła transformacja, w sklepach i firmach prywatnych ludzie całkiem niezle pracowali, bo bali się utraty pracy. Gdy wchodziłam do sklepu to czułam się prawie jak na zachodzie, bo to sprzedawca pierwszy mówił dzień dobry i pytał, co sobie życzę. Teraz czuję się w każdym sklepie niewiele lepiej (gdy idzie o obsługę) niż za komuny, tyle tylko,że towar jest.A potem, gdy nastała era zasiłków dla bezrobotnych i powstała szara strefa, to wielu osobom bardziej opłaca się praca "na czarno" + rejestracja jako bezrobotny, by mieć prawo do ubezpieczenia. Raz na jakiś czas popracuje legalnie, potem znów się zarejestruje i jest im OK. A jak się okazuje to 4 języki + walory zewnętrzne nie zawsze idą w parze z rozumem. Wiem,że na prowincji bywa i 40% osób w wieku produkcyjnym bez pracy, nawet tej na czarno,ale u nas wciąż nie ma tego co w innych krajach- wędrówki za pracą. U nas czeka się w miejscu na pracę.A praca nie przychodzi, nóg nie ma. Zgoda, kontrolowany świat jest brzydki, ale nie wszyscy potrafią żyć w niekontrolowanym świecie.Mam wrażenie,że wielu Polaków tego nie potrafi.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Beatko, ja też chcę, ale nie dają, a emeryturę mam rozbrajająco niską.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Panienka widać miała wszystko poza rozumem.
OdpowiedzUsuńUleczko, bo ja, gdy pracowałam jakoś nigdy nie robiłam tego na pół gwizdka
OdpowiedzUsuńi nigdy nie łączyłam życia prywatnego i pracy- w pracy nie miałam czasu na cokolwiek innego poza pracą. A gdy pracowałam "na swoim" to nawet na życie prywatne nie bardzo miałam czas, więc wiem, jak się naprawdę pracować powinno.Na dodatek tak się fartownie składa,że nie będę się czuła osamotniona bez telefonów tej koleżanki - zawsze ona ma do mnie do sprawę, ja do niej nigdy.
Miłego, ;)
Star, przez krótki czas ludzie naprawdę pracowali porządnie, teraz w godz. pracy znów wszyscy gdzieś wyciekają z roboty w prywatnych sprawach, telefonują, serfują, blogują, mailują prywatnie.Pamiętam swój wyjazd do Drezna w czasach "słusznie minionych". W godzinach pracy miasto było wyludnione, wszyscy byli w pracy. W tym samym czasie W-wa nigdy nie była pusta w godz.pracy, zawsze było pełno ludzi na mieście, podobno służbowo.
OdpowiedzUsuńTacy po prostu są Polacy. Zero rzetelności w pracy. Oczywiście nie wszyscy tak byle jak pracują, ale tych naprawdę dobrych , aktywnych jest naprawdę niewiele i wszyscy w nich "orzą".
Miłego, ;)
Także jestem szantrapą!
OdpowiedzUsuńPoznałam to zjawisko "onegdaj", będąc dyrektorem szkoły. Poprawiałam notorycznie błędy ortograficzne w konspektach pewnej młodej pani magister. Twierdziła, że to takie błędy kosmetyczne ;)
Smooth, w moim odczuciu ona się tam też "nie zakorzeni", bo panowie się znają, choć nie przepadają za sobą.
OdpowiedzUsuńKiedyś mieli wspólną firmę, teraz są
dwie różne firmy o tym samym profilu
i czasami jednak muszą ze sobą rozmawiać. Ale mam wrażenie,że ta panienka o tym nie wie, albo uważa, że skoro się panowie rozstali, to ze sobą kontaktu nie mają.Ojej, jak ja nie lubię głupich ludzi!
Miłego, ;)
Witaj Antonino, ostatnio obrugałam panią w recepcji u lekarza, bo gadała z jakąś swoją ciocią, prosząc bym ja poczekała. Z rozmowy wynikało,że omawiały organizację czyjegoś (w rodzinie) ważnego jubileuszu.Po 5 minutach powiedziałam,że już teraz wiem, dlaczego nie można się do nich nigdy dodzwonić. Była na mnie wściekła i teatralnym szeptem zapodała w słuchawkę,że zadzwoni pózniej. Ludzie nie szanują ani pracy ani interesantów.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Bronko, no cóż, nam chyba pora na walory już minęła, przynajmniej mnie to już całkowicie;)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, ja też to zauważyłam, ale nie wykluczam,że sporo osób pisze w ramach "drugiego śniadania".
OdpowiedzUsuńBo chyba wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że to wszystko może być przez szefa i admina czytane.
Miłego, ;)
Miss, nie znam zródła tego określenia, ale z pewnością jest ono pejoratywne i bardzo staromodne.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Maugoshu, w wielu firmach nie wolno, ale w niektórych gdy coś takiego zobaczą to dowalają zwyczajnie roboty tak,żeby nie mieć czasu by iść do toalety.;)
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Erinti, niektórym to i studia i kursy i 4 języki nie pomogą.Widać z tego, że do studiowania nie trzeba mieć wiele rozumu:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Beatto, witam w klubie szantrap.Błędy kosmetyczne? dobre, kupuję. Osobiście znam mgr.inżyniera z doktoratem, który robił tak dramatyczne błędy ortograficzne,że chwilami nie można było tego zupełnie odczytać.Po 5 zdaniach zaczynało się mieć oczopląs.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell wiedzę zdobyć to jedno, ale umieć ją zastosować to o wiele bardziej skomplikowane zadanie. Nie znam sprawy, ale czy tej panience się w główce nie przewróciło i nie uznała się za nie wiem co? Owszem miała niezłe kwalifikacje ale przecież nie czyni to z niej nie wiadomo kogo.
OdpowiedzUsuńTe wszystkie atuty jakoś jak widać nie wspomagają umysłu i sposobu myślenia. Zwyczajnie rozmiar 36 przyćmił realny ogląd sytuacji. Co do Szantrapy to już tak dawno nie słyszałem tego słowa, że aż mi się gęba roześmiała jak napisałaś je :))) Naprawdę piękne :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńszkoda słów!
OdpowiedzUsuńPanience sie naprawde przewróciło w głowie... Może ten rozmiar 36 to sprawił?
Walory walorami, ale przeciez 4 tyś. nie dostawała tylko za to?
Szczęścia na nowej ścieżce zawodowej trzeba dziewczynie życzyć i tyle!
Erinti, zawsze mówię,że same walory i dyplomy to za mało, właśnie przetworzenie tego wszystkiego w odpowiedni sposób jest sztuką.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Czarny, w tej firmie było mało kobiet, więc się pewnie dziewczynie zwidziało,że jest gwiazdą i królową kurnika. A to naprawdę dobrze wykształcona dziewczyna i dotąd wydawała mi się niegłupia, choć nieco zbyt zapatrzona we własne walory zewnętrzne.No a potem wszyscy pyskują,że kobiety są dyskryminowane w pracy. Wiesz, jako szantrapa też bym ją dyskryminowała:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Witaj Mado, ona jest rzeczywiście urodną babką, ale widocznie uroda w pracy przeszkadza. Może, gdyby trafiła do mocno sfeminizowanej firmy, posiadaczki rozmiarów wyższych niż 36 i krótkich włosów wskazały by jej właściwe miejsce. Bo ona ma naprawdę bardzo dobre papiery- bo i studia i języki i dwa specjalistyczne kursy podyplomowe.Tylko jakoś wykorzystanie tych zawodowych walorów zawiodło w jej przypadku. No cóż, życie pewnie zweryfikuje jej postawę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
no to ja nadal jestem też szantrapą!!!!!!
OdpowiedzUsuńnauczyciele na szczęście nie mają czasu na łażenie po stronach,ba ,żaden nie ma swego komputera,pardon, pracowego na własny użytek:)),a nam się dostaje cały czas...że nic nie robimy..ja nie mam nawet czasu iść siku,a co dopiero po NK łazić....
Mijko, ja Ci kiedyś pisałam, że zawód nauczyciela to jest kara za wszystkie przeszłe i przyszłe grzechy
OdpowiedzUsuńtegoż.I odnoszę wrażenie,ze szkoła ostatnimi czasy zmieniła się w miejsce, w którym cierpią i uczniowie i nauczyciele.
Miłego, ;)
Niektórzy młodzi są "wyjątkowo wyjątkowi". Uważają, że wszystko im się należy. A jak mają wykształcenie i długie włosy, to sądzą, że ktoś będzie płacić tylko i wyłącznie za to wykształcenie i te włosy. Niestety... nie ma lekko...
OdpowiedzUsuńOsobiście znam taką z językami i włosami i też nigdzie miejsca nie zagrzała. Ostatnio widziałam ją na bazarze w budzie z ciuchami, narzekała, że ona taka kształcona, zna języki, a szefowa nią dyryguje i poucza, jak pracować.
A naprawdę kroiła się świetlana przyszłość zawodowa przy jej wykształceniu.
Szantrapa? A cóż to takiego? Nie znałam tego słowa.
Od wielu lat mieszkam poza Polską, ale przy każdej wizycie (raz na rok średnio), załatwiam coś w jakimś urzędzie. I zawsze jestem mile zaskoczona kompetencją i uprzejmością urzędników, mając porównanie do stanu sprzed kilkunastu lat, kiedy urzędniczki zachowywały się tak, jak opisana przez Ciebie panienka. To, że wyleciała wcale mnie nie dziwi. Dziwi tylko cierpliwość szefa, który czekał aż zacznie surfować po sieci dwie godziny dziennie.
OdpowiedzUsuńWitaj Anabell! Mnie czasem zastanawia, czy choć 10% użytkowników komputerów ma pojęcie, że maszyna ta nie została wynaleziona jako narzędzie do rozrywki, komunikacji ze znajomymi i ekshibicjonizmu na portalach społecznościowych. Jestem moralnym purystą i moja noga w żadnej klasie czy też twarzowej książce nie postanie. Czemu? Bo nie!
OdpowiedzUsuńMyślę, że sporo osób jest święcie przekonanych, że szef postawił mu na biurku komputer jedynie w celach zapewnienia rozrywki, kiedy ów lub owa znudzi się pracą. Pozdrawiam :-)
Och, ja też cięta byłam na takie netowe rozrywki, zwłaszcza gdy wokół gromy i pioruny. Koleżankę obok wychowałam, trochę postraszyłam programem szpiegowskim dołączonym do sieci i podziałało.
OdpowiedzUsuńZatem cieszę się, że jestem już na emeryturze...!
OdpowiedzUsuń