drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 15 lipca 2011

179.


                                                   ***

                                                   ***


18 komentarzy:

  1. Bardzo subtelny i na pewno pięknie prezentuje się na modelce.
    Ze wszystkich twoich koralikowych tworów, ten podoba mi się najbardziej :-))
    A ja pokonując dziś kałuże
    przemawiałam do swojego autka:
    "myszko, dawaj, damy radę"
    i jak amfibia sunęłyśmy przez świeżutkie jeziora;-D.
    To był żart, wcale nie jest mi do śmiechu, żywioł znów szaleje.

    OdpowiedzUsuń
  2. no niestety jak na lato ma malo udana pogoda, ale chyba zaczynamy sie do tego przyzwyczajac ze to juz nie to co kiedys,pogoda robi co chce :) naszyjnik bardzo delikatnie wyszedl :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bronko, byłam zaskoczona,że tak głębokie było to "rozlewisko" i że tak mocno hamowało mi samochód.Bałam się,że skoro ten Potok wylał tak bardzo w okolicy Wilanowa to może i u mnie jest potop- poprzednim razem było zalane duże skrzyżowanie i jedna z ulic dojazdowych do mnie. Ale nie, tym razem mogłam do siebie dojechać bez problemu. Taki naszyjnik już od dawna chodził mi po głowie. Jeszcze kołacze mi się wersja w kolorze fuksji.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Niedzielna, gdyby nie te moje dojazdy, to pewnie nie narzekałabym na to lato, ale deszcze zniszczyły okropnie drogę, która musiałam 2 razy dziennie pokonywać. Ostatnio przypominało to slalom po muldach.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znajoma plastyczka o bardzo wymagających gustach mocno dziś chwaliła podarowaną mi przez Ciebie biżuterię. Podobno dzieła ,,mają charakter''! Cieszysz się?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez nie rozumiem tych co to zmieniają bieg strumyków i buduja na bagnach...straszne
    a naszyjnik jest piekny, ale wolałabym zielony:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę śliczny ten naszyjnik i bardzo w "moim" kolorze. Aż mąż się ze mnie śmieje, że co niebieskie to już dla mnie ładne:)
    Ano nie jest to lato marzeń w tym roku, ale jak sobie pomyśle o upałach we Włoszech od razu bardziej mi się u nas pogoda podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgago, pewnie,że się cieszę.Jakoś zawsze podchodzę do różnych "wyrobów"
    bardziej od strony estetycznej niż psychologicznej.Ale, jakby na to nie spojrzeć, to we wszystkim, co robimy pozostaje jakaś cząstka nas.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Beato przecież oni zaburzyli cały system wodny tej okolicy. Przed wojną też były duże i bardzo dobrze opad deszczu, ale ten potok nie wylewał.I pomyśleć,że to wszystko projektowali ludzie po wyższych studiach. W tym momencie człowiek zaczyna się zastanawiać co to za inżynierowie, skoro nie wiedzą w jakim miejscu budują i jakie mogą być skutki.
    Zielony, mówisz?Jakoś jeszcze nie wpadłam na "zieloną linię":))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiciuszara,ten błękit jest taki delikatny,że początkowo aż bałam się,że będzie to strasznie mdłe. A wiesz, ja też lubię wszelkie niebieskości, ale w biżuterii lepiej się prezentują ciemniejsze odcienie niż takie delikatne błękity. Ja też nie tęsknię za jakimś upalnym latem.Może, gdybym była aktualnie nad morzem to tęsknie wyglądałabym za ciepełkiem, ale w mieście wystarcza mi +20 w cieniu i byle nie padało za często i za długo.Upały mi ostatnio nie służa.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak to bywa, kiedy ludziom się wydaje, że przeprogramują naturę.

    Naszyjnik bardzo delikatnie wygląda :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam sie z opinia Ken, ludzie mysla, ze oszukaja nature i pozniej sa takie skutki bezmyslnosci tych niby "madrych".
    Czytalam, ze Polske nawiedzil kolejny kataklizm, burze szaleja, traby powietrzne, ludzie po raz kolejny stracili wszystko. Smutne to i straszne, bardzo im wspolczuje.

    Naszyjnik bardzo ladny taki delikatny jak dla ksiezniczki:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mieszkasz w pięknej okolicy.
    Faktycznie szkoda, że ludzie zajmujący się planowaniem urbanistycznym popełniają takie głupoty!
    U mnie jest na szczęście sucha okolica, ale już nad Wałem Miedzeszyńskim bałabym się mieszkać!
    A ćwiczenia dla zdrowia są niezbędne, ja też już widzę, że jak nie poćwiczę, nie przejdę się, to mi a to strzyka, a to pobolewa :)
    Moja mama ćwiczy codziennie, imponuje mi naprawdę!
    Pozdrowienia, na szczęście od dwóch dni nie pada :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kendżi, ludziom się zdaje,ze wszystko wiedzą i wszystko mogą. A w rzeczywistości tak nie jest.Jesteśmy cząstka pewnego wielkiego systemu i musimy szanować siły natury.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ataner, klimat się jednak zmienia a ludzie z uporem maniaka budują się na terenach zalewowych, ktore kiedyś były po prostu łąkami. Przyznam Ci się,że całe współczucie mi mija,gdy widzę człowieka, który opowiada,że co roku go w tym domu zalewa, ale dotychczas tylko 50cm wody miał w piwnicy a w tym roku już metr.A gdy pytasz co robi, by zapobiec ciągłemu zalewaniu to tylko wzrusza ramionami.
    U nas ludzie wciąż czekają by ktoś/coś im dał, za nich zrobił itp.Zero inicjatywy. Najwięcej szkód wyrządziła w tym roku trąba powietrzna, zniszczone zostały tunele foliowe z uprawami warzyw, głównie papryki.I mogę się założyć, że niewielu wyciągnie z tego faktu odpowiednie wnioski i pomyśli jak to wszystko wzmocnić na przyszłość.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Iw, ja też dołączam się do podziwu dla Twojej mamy.Wiesz, właściwie Warszawa jest dość zielonym miastem. Moje osiedle ma 7ha zieleni i to zadbanej.A mnie prześladuje pewien sen- wychodzę na własną loggię i całe podwórko mam zalane wodą, która sięga aż do podłogi loggii. Muszę kiedyś sprawdzić w starych kronikach czy woda tu kiedyś sięgała. Nie wykluczone to jest, to w końcu Dolny Mokotów.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na Ursynowie jest też "Smródka" to ta sama?
    Ganiał tam Bajtek z niejaką Kretką i Muszką.

    OdpowiedzUsuń