Dziś rano z mego "emigracyjnego" balkonu:
To kwitnąca mirabelka
A tu - forsycja
Ta brzoza jest niemal na wyciągnięcie ręki
Na pierwszym planie jest lipa ,ma malutkie pączki
Ta brzoza przesłania nowe bloki, jeszcze nie zasiedlone w 100%
A to góra "mojej" brzozy
Ale wiosennie,u nas dopiero się zaczyna...
OdpowiedzUsuńTu właściwie też dopiero początek. Forsycje rozkwitły zupełnie nagle, jakby je ktoś je nagle poprzyczepiał do gałązek od razu rozwinięte.
UsuńMiłego, ;)
o nie, u nas jeszcze tegopnie ma, nic a nic - pączki zaledwie - he he - północny-wschód..
OdpowiedzUsuńAmisho, to wszystko tak jakoś nagle "wyskoczyło".4 dni wcześniej na brzozie nie było jeszcze listków. Uwielbiam te wiosenne listki brzozowe, mają niepowtarzalny kolor, zwłaszcza na tle nieba. No ale TY masz bociany, a ja tylko sikorki, sroki, wrony, gawrony.
UsuńMiłego, ;)
będę zołza i życzę Ci długiego bytowania na "emigracyjnym balkonie" - masz stamtąd cudne widoki. Gdzie Ci będzie lepiej:)?:)))
OdpowiedzUsuńZdrowiej i odpoczywaj, a remont zrobią majstry:)
Buziaki.
Wokół mojej loggii jeszcze więcej zieleni, zwłaszcza gdy już moja winorośl ruszy do ataku.
UsuńChciałabym już wyzdrowieć , ale chyba jeszcze nie koniec tej zarazy.
Miłego, ;)
przyjemne widoki:)
OdpowiedzUsuńIvo, dziękuję. I pomyśleć, że ode mnie jest 6 km do samego centrum.
UsuńMiłego, ;)
Mamonku, szkoda tylko, że nie ocalał ani jeden krokus.Muszę się wybrać do ogródka i sprawdzić co się z nimi stało. Żonkile też jakoś przepadły, ani pół łodyżki nie ma. A hortensja to chyba uschła na zawsze.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Ale tam u Ciebie, w stolicy, zielono! Aż zazdrość bierze..
OdpowiedzUsuńZgago, a ja się wciąż zastanawiam, w której właściwie części Kraju jest Warszawa - na podstawie samych prognoz pogody można odnieść wrażenie, że moje miasto wędruje-raz jest na płd.wschodzie, raz na północy, innym razem na płn.wschodzie. I pomyśl Zgaguś, że gdy się tu wprowadziliśmy (1974r) to było to jedno gruzowisko po placu budowy, po którym szalały "burze piaskowe".Te widoczki są od strony "podwórka". Od ulicy, przez pierwszy rok były trawniki obsadzone na gęsto.... różami rabatowymi.Zniknęły po pierwszej porządnej awarii rur, gdy wszystko musieli rozkopać.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Wiec wreszcie wiosna przyszla! Czesto tak bywa ze po opoznieniu sezonu nastaje bardzo gwaltowny rozwoj przyrody no bo nadrabia stracony czas.
OdpowiedzUsuńFajno ze masz okazje popatrzec na cos przyjemnego gdy znudzi sie spogladanie na ruine I kurz ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Serpentynko, właśnie się : a) ochłodziło, b) zachmurzyło.
UsuńPopadało minut 3 i pół. Ale pączki liści na lipie tak jakby od wczoraj podrosły. Chyba dobrze zrobiłby ciepły deszcz.
Właśnie przed chwilą byłam pokazać "ruinę" koleżance.Może
powinnam pobierać opłatę za ten widok?
Buziaczki,:)
...uwielbiam takie osiedla gdzie pełno jest zieleni...
OdpowiedzUsuń