drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 25 czerwca 2014

Czasami coś dłubię

Zupełnie nie wiem czemu, ale jakoś niemal nic nie robię. Nie da się ukryć, że
dopiero od kilku dni czuję się nieco lepiej i udaje mi się przespać noc bez kaszlu.
Ale po zeszłorocznych smętnych doświadczeniach z antybiotykami tym razem
leczyłam się sama, samymi domowymi sposobami.
Strasznie  długo to co prawda trwało, a najważniejsze, że się udało.

"Wydziabałam" szydełkiem takie nieduże serwetki  - niestety kolor na tym
zdjęciu jest przekłamany - tak naprawdę to serwetki są  w kolorze ecru.
Obie przekłamane kolorystycznie.


Zakupiliśmy już bilety na wyjazd do Krasnoludków. Załapaliśmy się na
tańsze bilety i ta frajda kosztuje nas w obie strony 116€. Jedziemy na I
połowę sierpnia, bo od 18 sierpnia  starszy Krasnolud już idzie do szkoły,
do pierwszej klasy.
Ciekawy zwyczaj, bo on już od 4 sierpnia będzie chodził do świetlicy
szkolnej w ramach zaprzyjazniania się ze szkołą.
Ciekawa jestem jak mu się będzie podobało, bo z przedszkola, do którego
chodził,  tylko on jeden idzie do tej właśnie szkoły.
Poza tym dziecię wyraziło chęć chodzenia na kurs języka polskiego, bo on ma
naturę perfekcjonisty i chce dobrze mówić po polsku.
A młodszy  Krasnal trenuje zawzięcie jazdę na rowerze dwukołowym  - idzie
mu niezle  z utrzymaniem równowagi (jezdzi bez pantografów) ale  często
zagapia się na boki i ląduje w krzaczorach. Poza tym zapomina, że gdy się
zatrzymuje to należy nóżki zdjąć z pedałów. Oczywiście jezdzi w kasku -
nie widziałam tam jeszcze dziecka na rowerze bez kasku.
Dobrze, że szkoła i przedszkole są w pobliżu - w drodze do szkoły wpierw
wstawią młodszego do przedszkola, potem powędrują do szkoły.
Przeglądam namiętnie przewodnik po Berlinie co mamy zwiedzić tym razem.
No cóż, miasto ogromne, rzeczy do zwiedzania multum. Oby tylko nie było
w pierwszej połowie sierpnia upałów.
Już się cieszę na ten wyjazd - mam nadzieję, że jeszcze się załapię na kwitnące
lipy.


9 komentarzy:

  1. Przede wszystkim zdrowia życzę. A serwetki całkiem ładne, zapewne to zielone tło dodało im żółci. Na innym będą wyglądały jaśniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przymierzałam je do białego ale też nie wyglądały dobrze. Najlepiej wyglądają już na komódkach, ale z kolei było marne oświetlenie.
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. Dojrzewam do zwiedzenia Berlina. Nie ukrywam, że masz w tym swój udział. Może się uda we wrześniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgaguś, jeden weekend Wam nie wystarczy- wiesz, nie miałabym nic przeciwko zamieszkaniu tam na stałe, choć z językiem niemieckim to u mnie raczej kiepsko. Prześliczne są te dzielnice odleglejsze od centrum
      a okolice Berlina też ładne - duuuużo zieleni i wody.
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. Witaj, nie wiedziałam ze byłaś chora, na bloga zaglądam sporadycznie:) Trochę się jeszcze naczekasz zanim swoje Krasnale zobaczysz:). Ta serwetka z różą bardzo mi się podoba. zdrowiej, pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamonku, ostatnio to moje permanentne zajęcie, jedna z pamiątek po rzekomobłoniastym zapaleniu jelit, które miałam rok temu.
      Ta serwetka z różą nawet łatwo się robiła, ta druga jakby nieco gorzej.
      Miłego;)

      Usuń
  4. Świetne dzieła.
    A na kaszel co? Oprócz syropu z sosny. Ja już męczę się 3 tygodniu. Nie mam nic oprócz kaszlu, który mnie strasznie dusi i spać nie daje. Do lekarza nie pójdę, bo kiedyś byłam i więcej nie pójdę z takim kaszlem, bo chyba myślała, że go symuluję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja biorę thiocodin, w aptece bez recepty. Poza tym robię sobie syrop z....cebuli. Gorzej pachnie niż smakuje, ale pomaga.Cebulę kroisz w plastry, zasypujesz cukrem i wypijasz powstały sok. Najlepiej codziennie robić świeży. Podejrzewam, że spływa Ci z zatok do gardła (w nocy zwłaszcza) a ta wydzielina strasznie drażni gardło.
      Miłego, ;)

      Usuń
  5. Obie serwetki są piękne , ale ta pierwsza istne cudo.Uwielbiam Berlin ten tłok na ulicach nawet nie przeszkadza , kiedyś mieszkałam dwa lata .

    OdpowiedzUsuń