Błękitna glicynia
(zdjęcie z sieci)
Oto jedna z lamp stojących, zaprojektowana przez Tiffany'ego. Motyw kwiatu
glicynii powracał w jego projektach wielokrotnie.
Niestety nie wiem, jak wygląda w naturze, ale na zdjęciu robi na mnie
wrażenie jakby była zrobiona z kolorowej koronki.
Jest wielce prawdopodobne, że do wytwarzania lamp witrażowych doszło nieco przypadkowo. W trakcie produkcji dużych witraży gromadziło się
coraz więcej przeróżnych niedużych kawałków kolorowego szkła i można było
albo je wyrzucić, albo - wykorzystać na jakieś mniejsze formy.
Lampy witrażowe były bardzo drogie i w 1906r cena ich kształtowała się od
30 do 750 dolarów, zależnie od wielkości i stopnia złożoności wzoru. W tym czasie większość ludzi w USA zarabiała poniżej 1000 dolarów rocznie.
Cały proces produkcyjny witrażowego klosza był ręczny.
Postumenty do lamp również nie były produktem maszynowym.
I tak pozostało do dnia dzisiejszego. A wygląda to tak:
1. pierwszym krokiem jest oczywiście namalowanie barwnego projektu
klosza;
2.projekt zostaje rozrysowany na płaski karton a na każdy element wzoru
trzeba nanieść numer koloru szkła, z którego zostanie wycięty;
3.teraz następuje dość żmudna praca wycinania wg projektu każdego
kawałeczka szkła. Brzegi każdego kawałeczka szkła są dokładnie owijane
wąskim paskiem miedzianej folii, która od strony dotykającej szkła jest powleczona woskiem, po zewnętrznej zaś - kwasem solnym, co ułatwia lutowanie ze sobą elementów.
Gdy już wszystkie elementy są właściwie skrojone i ułożone, całość jest
przenoszona do wnętrza klosza montażowego, który ma kształt i wielkość abażuru, który ma powstać z tych kawałków szkła.
Gdy wszystko już jest ułożone i zgodne ze wzorem, następuje lutowanie ze
sobą poszczególnych elementów.Jest to naprawdę precyzyjna praca, bo
trzeba bardzo dbać o to, by elementy były dokładnie spasowane.
Po zlutowaniu wszystkich części, wszystkie złaczenia metalowe abażura
są powlekane preparatem patynującym.
Postument lampy jest najczęściej odlewem, którego kształt powinien być
tematycznie związany ze wzorem abażura. Do takich lamp najbardziej
pasuje odlew z brązu.
W wytwórni Tiffany'ego pracowało wiele kobiet ,to one były odpowiedzialne
za dobranie odpowiedniego szkła do danego projektu.
Znacznie lepiej niż mężczyzni potrafiły dobierać kolory. Mężczyzni za to
przycinali te małe, kolorowe szkiełka i je lutowali.
Przed 12 laty swojej córce kupiłam niedużą stojącą lampę witrażową ,cena nadawała się w sam raz na prezent ślubny.
Lampy powszechnie robione w stylu witrażowym, bardzo splyciły wyobrażenia o lampach Tiffany ego, wręcz zrobiły obrzydliwą robote bo wydają się powszednie i banalne, podczas, gdy prawdziwe lampy z pracowni Mistrza to prawdziwe, wyrafinowane dzieła sztuki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię, najserdeczniej!
Masz rację, większość będących na rynku lamp witrażowych ma tylko jedną wspólną cechę z lampami Mistrza - proces produkcji. Dla M. zamawiałam lampę witrażową w pracowni p.Pągowskiego i była ona w stylu art deco, a nie art nouveau jak lampy Tiffany'ego. Zresztą pracownia tego pana nie robiła oczywiście replik Tiffany'ego, bo na to trzeba by mieć odpowiedni certyfikat. Poza tym część ozdobnych przedmiotów z okresu art deco można niezle wkomponować we współczesne wnętrza i tamta lampa taka jest. Przy okazji "zaistniałam", bo jako dodatek wymyśliłam witrażyk- zawieszkę, przedstawiający Flika i musiałam sama zrobić do niego projekt, który
Usuńsię b.podobał i im zostawiłam. Trochę tę zawieszkę spartaczyli, bo zrobili psu wyłupiaste oko niczym w ostatnim stadium choroby Basedova.
Serdeczności;)
Faktycznie jak koronka, mnie też sie marzyła taka lampa, ale własciwie to nie w stylu mojej chałupy...
OdpowiedzUsuńMnie to się "od zawsze" marzyło posiadanie choćby tylko jednego okna witrażowego, najlepiej takiego z magnoliami. Do współczesnego wnętrza dobry projektant mógłby zaprojektować lampę witrażową, ale nie znam takowych projektantów.Gdybym miała duuużo forsy, to kupiłabym mieszkanie wielopokojowe i jeden pokój byłby urządzony właśnie w stylu art nouveau a drugi w stylu art deco.Tyle tylko, że gdyby mi się to marzenie ziściło rodzina + znajomi obwołaliby mnie wariatką.
UsuńMiłego, ;)
Patrzę na tą lampę to zaraz mam w oczach Twoje cudeńka ze szkiełek Anabell. Piękne te lampy Tiffany ego. Pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz mniej robię biżuterii. Ale wciąż uczę się nowych splotów.
UsuńLampy Tiffany'ego i jego witraże bezustannie mnie zachwycają.
Serdeczności;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA mnie sie marzy taka witrażowa ścianka wydzielająca jakiś kącik w pokoju albo w łazience.
Pozdrawiam serdecznie.
Też by mogło być. Moi znajomi mieli kiedyś taki prześwit pomiędzy kuchnią a salonem i namawiałam ich,żeby tam zrobili witraż, ale pani domu stwierdziła, że woli w tym miejscu postawić....kaktusy. W efekcie końcowym niczego tam nie było, nawet tych kaktusów, których "myć nie trzeba a podlewa się rzadko".
UsuńSerdeczności;)
Dziękuję serdecznie.
OdpowiedzUsuńP.S. Ciągle się śmieję z naszej rozmowy telefonicznej.:-))
Dziękuję serdecznie.
OdpowiedzUsuńP.S. Ciągle się śmieję z naszej rozmowy telefonicznej.:-))
Stokrotko, śmiech to zdrowie. A my wszak zaprawione jesteśmy w dialogach na 4 nogi:))
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Dosc skomplikowany proces, ale za to jaki efekt! Motyw z glicynia bardzo interesujacy i na pewno pieknie wyglada kiedy jest wlaczona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wszystkie lampy Tiffany'ego wprowadzają do wnętrza magiczny nastrój.Ale mało kto się dziś zastanawia nad tym, że nie do każdego wnętrza pasuje witrażowa lampa w stylu Tiffany'ego. Poza tym większość dziś sprzedawanych lamp nic, oprócz samej techniki, nie ma z tymi lampami wspólnego. Codziennie z uporem maniaka grzęznę w tym albumie i podziwiam i wzdycham i żałuję, że nie mogłam tego wszystkiego oglądać w naturze.
UsuńNajlepszego, ;)
Mamonku, ja się chyba urodziłam nieco za pózno- wciąż marzy mi się wnętrze w stylu art nouveau, w którym mogłabym robić kolejne haftowane lub tkane gobelinki.
OdpowiedzUsuńNajlepszego, ;)
Kiedyś sobie taką kupię (może), bo są przepiękne, oczywiście te oryginalne, jedyne w swoim rodzaju. Moja przyjaciółka ma taką, podstawa w kształcie pięknej kobiety. A klosz jej poarasola spływającego z jednej strony :)
OdpowiedzUsuńPolecam tą pracownię http://www.e-witraze.pl/lampy_witrazowe.html - nie tylko robią metodą Tiffanego, ale również repliki i to z oryginalnych, amerykańskich szkieł.. Efekty powalające.
OdpowiedzUsuńPiekne lampy witrażowe robione recznie.
OdpowiedzUsuńwww.tiffanylamps.eu/pl