drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 30 lipca 2015

Nie łatwo.....

...napisać krótko o Louisie  Tiffany'm, ponieważ żył 85 lat i całe życie
był nieprawdopodobnie pracowitym, twórczym człowiekiem, który na emeryturę przeszedł w wieku .....71 lat.
Urodził się 18 lutego 1848 w Ameryce. 
Jego ojciec, Charles Lewis Tiffany był bardzo zamożnym kupcem i
współwłaścicielem firmy produkującej biżuterię i różne wyroby ze
srebra. Firma była ceniona z uwagi na wspaniałe wzornictwo i
bardzo dobry gust właściciela. Jego sklep "Tiffany& Co." przy Piątej
Alei w Nowym Jorku był synonimem dobrego smaku i przyciągał
klientelę z zamożnych, wyższych warstw społeczeństwa.
Charles Lewis Tiffany przekazał swemu synowi swoje zamiłowanie
do piękna i  dobry gust  a dobra sytuacja materialna rodziny
zapewniła dziecku dobry start życiowy. 
I nie ma co ukrywać - młody Louis dobrze to wszystko wykorzystał.
W wieku 14 lat został wysłany przez rodziców do Akademii Wojskowej
w Eagleswood w New Jersey.
Zdaniem rodziców Akademia miała nieco utemperować nazbyt żywego
i nieco krnąbrnego syna,a poza tym prowadzono tam również zajęcia
ze sztuki, co mogło się dobrze przysłużyć dziecku, które już zdradzało
talent twórczy.
Szkoła zupełnie nie przypadła młodemu Tiffany'emu do gustu i zaledwie
po trzech latach nauki  z ulgą ją opuścił.
W domu obwieścił, że nie zamierza przejmować ojcowskiego biznesu, 
ale chce studiować sztuki piękne i pragnie odbyć podróż do Europy.
W 1865 r wyruszył w swą pierwszą podróż- był w Anglii, Irlandii,
Francji i we Włoszech, zwiedzając muzea i galerie, fotografując i
szkicując to wszystko, co oglądał.
Po powrocie do Ameryki rozpoczął studia w National Academy of Design.
W tym samym czasie poznał malarza George'a Innessa, który miał
duży wpływ na jego dalszy rozwój artystyczny. 
Tiffany został jego nieformalnym uczniem. Sposób malowania Innessa,
kolorystyka i przekonanie malarza, że dzieło sztuki ma budzić  wśród
odbiorców emocje a nie przemawiać do ich intelektu, były zgodne
z odczuciami Tiffany'ego. 
W roku 1867 Tiffany pokazał swe pierwsze prace na wystawie
w National Academy of Design- miał wtedy 19 lat.
Wkrótce wyruszył w kolejną podróż  do Europy, w trakcie której przez
krótki czas studiował pod okiem malarza Leona-Charles'a- Adriena
Bailly'ego a potem u malarza - orientalisty, Belly'ego. Obaj malarze
zainspirowali młodego człowieka do poszukiwania nowej palety barw.
Po powrocie do NY w 1870r, Tiffany poznał malarza Samuela Colmana.
Panowie bardzo się zaprzyjaznili, a w następnym roku razem podróżowali 
po Hiszpanii i Afryce Północnej.
W czasie podróży obaj  dokumentowali otaczającą ich rzeczywistość
malując niewielkie  akwarele lub oleje oraz wszystko fotografując.
Po powrocie do Stanów Tiffany na poważnie zajął się malarstwem, 
a w latach 70.XIX wieku jego obrazy przyniosły mu sławę i uznanie.
W 1870r. Tiffany został najmłodszym kandydatem na członka Century
Club- nowojorskiego prywatnego klubu dla ludzi interesów i zawodowych
artystów, w następnym roku został członkiem  korespondentem National
Academy of Design oraz przyjęto go do Amerykańskiego Stowarzyszenia
Akwarelistów.
W 1872 roku, 25 maja, Tiffany ożenił się z Mary Woodbrigde Goddard,
która podzielała jego miłość do piękna i  przyrody. Rok pózniej na świat
przyszła ich córka Maria , w kolejnym roku syn Charles, który żył
zaledwie trzy tygodnie.Cztery lata pózniej urodził się kolejny syn, który
odziedziczył imię po zmarłym bracie, a w 1879 r urodziła się druga córka,
Hilda. 
W 1884 r. Maria zmarła na gruzlicę, z którą zmagała się od wielu lat.
W dwa lata pózniej L.C.Tiffany ożenił się powtórnie. Jego drugą żoną 
została Louise Wakeman Knox, z którą miał czworo dzieci: blizniaczki 
Louise Comfort oraz Julię. 
Trzecia córka zmarła w dzieciństwie a ostatnim dzieckiem była Dorothy Trumble, urodzona w 1891 roku.
W 1904 roku zmarła również druga żona Tiffany'ego. 
W sześć lat pózniej związał się Sarah Hanley, która pozostała  z nim do 
końca jego życia.
O prywatnym życiu Tiffany'ego niewiele jest informacji- w każdym razie
z jego nazwiskiem nie łączyły się żadne towarzyskie skandale.
To był człowiek czynu, nie miał czasu na głupstwa.

 Lata 70. i 80. XIX wieku to okres, w którym Ameryka przeżywała boom
gospodarczy, a wzrost ekonomiczny utrzymywał się  aż do czasu 
Wielkiego Kryzysu.
Młody Tiffany, wychowany jakby nie było w rodzinie  przedsiębiorcy,
doszedł do wniosku, że można połączyć własny talent artystyczny i
biznes. 
Uwagę jego przyciągnęła nowa wówczas dziedzina, projektowanie
wnętrz.
Majątek ojca umożliwił mu otwarcie własnej  firmy a nazwisko było
gwarancją dobrego smaku. Nawiązał współpracę z projektantką tkanin
Candance Wheeler, pózniej z Lockwoodem de Forestem i Samuelem
Colmanem. Powstała firma L.C.Tiffany and Associated Artists, która 
przez cztery lata prosperowała świetnie.
Klientami firmy byli ludzie  bardzo bogaci, jak: Vanderbilt, Rockefeler,
Carnegie, Ford, oraz sławni, jak Mark Twain i Charles Dudley Warner i
nawet prezydent  USA, Chester Alan Arthur.
Gdy tak świetnie szły interesy dekoratorskie, Tiffany całkiem oddał się
swojej największej pasji, którą było szkło .
Eksperymentował z różnymi sposobami otrzymywania szkła kolorowego, takiego by nie trzeba było używać przy tworzeniu witraży farb.
Tiffany opatentował trzy nowe techniki produkcji szkła- jedna z nich to wytwarzanie małych kostek lub płytek z iryzującego szkła, druga -
nakładanie warstwowo płytek ze szkła witrażowego dające efekt 
opalizacji a trzecia -uzyskiwanie efektu iryzacji szkła okiennego za 
pomocą tlenków metali. 
Zgłębianie procesów chemicznych i liczne eksperymenty pozwoliły 
Tiffany'emu na wyprodukowanie szkła,  które "samo w sobie", bez 
jakiejkolwiek obróbki powierzchniowej jak malowanie farbami, trawienie
lub wypalanie, miało pożądany kolor.
Dla Tiffany'ego niezwykle ważnym elementem jego projektów było szkło
opalizujące, które było nieprzezroczyste a jednocześnie skrzące się. 
Efekt opalizacji uzyskuje się pozwalając ciekłemu szkłu zastygnąć, by 
potem ponownie je rozgrzać.
Kolejnym jego patentem była technika łączenia ze sobą kawałków
szkła. Zamiast ramek ołowianych stosował wąskie paski miedzi, które
były lżejsze i łatwiej  było je ze sobą zespawać.

Jeżeli sobie życzycie, to mogą być jeszcze ze dwa posty  o tym co
Tiffany tworzył - to naprawdę był niesamowity człowiek! 
Poza tym mogę  coś naklawiaturować o tym, jak powstaje lampa
w stylu Tiffany'ego - widziałam na własne oczęta.

7 komentarzy:

  1. Niezwykla osobowsc, i jakze ciekawe zycie prowadzi. Robil, to co lubil wielu z nas o tym marzy.
    I ja poprosze post o tym jak powstaja slynne lamy.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też chętnie przeczytam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę ile to ciekawych rzeczy może się człowiek na znajomych blogach dowiedzieć....
    Też czekam na kontynuację:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy człowiek, dziękuję, że dzięki Tobie poznałam jego historię. O lampie bardzo chętnie przeczytam :)!

    OdpowiedzUsuń