Wreszcie na moje osiedle zawitała wiosna.
Z kilku magnolii zasadzonych w "prywatnych" ogródkach tylko ta jedna
zakwitła. Pewnie bardzo o nią jesienią i zimą dbali.
Jeszcze nie wszystkie drzewka owocowe kwitną. To są tzw."ostańce",
czyli pozostałość po przydomowych ogrodach, które tu kiedyś były.
Bo nowe warszawskie osiedla przez długie lata powstawały na terenach
zajmowanych przez domki jednorodzinne.
Oczywiście domki były jedynie z nazwy jednorodzinne- na ogół
mieszkało w nich kilka rodzin, więc gdy takie osiedle likwidowano to
okazywało się, że osiedle mające 100 domków "pożera" nie 100
mieszkań w nowo wybudowanym osiedlu ale kilkaset. I w ten sposób
budowniczowie nowej Warszawy powodowali permanentny brak
mieszkań, bo ci wysiedleni mieli oczywiście pierwszeństwo w otrzymywaniu mieszkań.
Nie muszę chyba dodawać, że gdy tylko ludzie przekonali się,że na takim
osiedlu przeznaczonym do wyburzenia każda rodzina z "jednorodzinnego" domku dostaje osobne, nowe mieszkanie, gwałtownie wzrosła ilość współlokatorów takich domków.
I wiele, bardzo wiele osób było bardzo zadowolonych z tego stanu rzeczy-
oczywiście oprócz tych, którym wciąż wydłużały się terminy otrzymania
mieszkania.
My, od chwili zgromadzenia wymaganej wpłaty własnej, czekaliśmy na
własne M3 "tylko" 9 lat. Być może, że gdyby była nam obojętna lokalizacja,
to dostalibyśmy to mieszkanie ze dwa lata wcześniej.
A ta piękna brzoza rośnie tuż przed moim oknem. Została posadzona
jesienią 1973 roku.
A teraz zazieleniła się dosłownie w ciągu tygodnia.
Bardzo lubię brzozy, ale wcale bym się nie pogniewała, gdyby pod mym
oknem rosło takie oto kwitnące drzewo:
![]() | |||
Jacaranda |
Magnolia - kiedyś bardzo chciałam ją posadzić ale jakoś tak zeszło, więc podziwiam tylko u innych. Brzozy na podwórku mam dwie - podobno powinnam się do nich przytulać, póki co tylko popijam sok choć w tym roku zapomniałam ;) :) a to cudne kwitnące drzewo? idę o nim poczytać bo nie znam
OdpowiedzUsuńJacaranda rośnie w ciepłym tropikalnym lub tropikalnym, wilgotnym klimacie, na wys. od 500 do 2400m npm. Osiąga wysokość 5 do 15metrów.
UsuńW Polsce ma raczej marne widoki, choć może znieść do -7 stopni.
Nie przytulam się do mojej brzozy, jej pień jest niesamowicie brudny. Warszawa to generalnie cholernie brudne, pełne kurzu i brudu miasto.
U Niemców już magnolie przekwitły ale za kilka dni wracam do domu i może będę je znów podziwiała, często własnie dwie wiosny w ten sposób zaliczam.Czasem to włóczenie się ma swoje dobre strony:))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię magnolie. Gdy byłam w Dagomysie, to magnolie robiły tam za zwykłe krzaczyska, rosły wzdłuż szosy prowadzącej do Soczi.
UsuńJednak Niemcy są bardziej na Zachodzie niż my. I to pod wieloma względami:))))
Oj, oj. Ja tez je lubilam, do czasu jak sie na nie cholernie uczulilam (wlasnie z tego sa znane, ze duzo ludzi sie na nie uczula). Mam ich sporo w okolicy domu i jak kwitna, to ma gwarantowane 2 tygodnie na lekach przeciwuczuleniowych i rozszerzajacych oskrzela :(. (Leciwa)
OdpowiedzUsuńJacarandas oczywiscie, bo brzozy to bardzo przyjazne i ladne drzewka. (Leciwa)
UsuńJakoś szczęśliwie mam tylko uczulenie na 2 leki (streptomycynę i sulfatiazol).
UsuńNieważne, jak się co nazywa, ważne, że kwitnie!
OdpowiedzUsuńKwitnie obłędnie, szkoda, że nie u nas.Nie dość, że ma duże kwiaty to jeszcze w prześlicznym kolorze. Mam permanentną słabość do wszystkich kwiatów w kolorach od błękitu do fioletu.
UsuńJacarandas maja tez fajne, duze torebki nasienne. Jest ich duzo gatunków i nie wiem, które to tutaj sadza. W sumie piekne, ogromne drzewa, ale zdecydowanie nie dla mnie. (Leciwa)
UsuńOdradzam brzoze. Mam taka od strony kuchni i wlasciwie lubie na nia patrzec. Ptaszki sobie przylatuja i przysiadaja na jej galeziach. Czasem alpinisci wspinaja sie na nia, by obciac ulamana galaz, jest widowisko. Ale zawsze mam w domu tony takich brzozowych dynksikow (nasionek?), a jesiania tony lisci na balkonie, i to po przeciwnej stronie domu. Na dluzsza mete bardzo to upierdliwe. :))
OdpowiedzUsuńTo malutkie brzozowe "coś" to i mnie wścieka. Liście mnie nie atakują, bo mam rozpiętą siatkę wolierową w ramach ochrony przed cudzymi kotami, którym balkony się czasem mylą, a ja jakoś nie lubię kocich nocnych wizyt(mieszkam na parterze).
UsuńCoś w tym jest, bo nie mogę już oglądać TV ze względu na to rozkręcanie się właśnie.
OdpowiedzUsuńZ tą żmiją bardzo dobra uwaga. :)
Bardzo wiosenne zdjęcia, ostatnie bardzo ujmujące. W Nałęczowie bardziej chyba zielono niż u mnie na Powiślu, ale pewnie się wyrówna wszystko jeszcze.
Pozdrawiam!
Nałęczów jest baaardzo zielony i z całą pewnością mniej zapylony niż nasze miasto, więc i ta zieleń ładniejsza.Tak, Jacaranda to prześliczne drzewo, szkoda, że u nas niestety nie ma warunków do życia.
UsuńMiłego,:)
ja też uwielbiam wiosnę i zawsze żałuję, ze ten moment kwitniecia jest zbyt krotki :(
OdpowiedzUsuńPrzepięknie kwitną drzewa owocowe, ale niestety bardzo krótko. U nas jeszcze nie rozkwitły rajskie jabłonki- a one mają piękne, mocno różowe kwiaty.
UsuńTak, zakwitły magnolie, pigwowce, tawuły...Brzozy sadziłam jak głupia i w rezultacie mam ich chyba 20 sztuk.Te rajskie jabłonki też mam. Mieszkasz ode mnie sporo kilometrów na północ, to i wiosnę masz później.
OdpowiedzUsuńJacaranda chyba by się nie utrzymała. Może tu na południu, gdzie cieplej tak, ale tam wyżej?
W zeszłym roku zasadziłam mały krzew-bez południa się nazywa i patrze z niepokojem, czy puści listki. Mała nadzieja-chyba zmarzł.
A ja wciąć marzę o cenotisie, czyli pruszniku, odmianie pnącej.Nazywają to również bzem kalifornijskim, bo rzeczywiście kwiaty kształtem przypominają bez. Kiedyś w Monachium spędziłam z 15 minut wgapiając się w owo pnącze, które swymi kwiatami dekorowało trzypiętrowy budynek na całej wysokości.No i oczywiście kwiaty były w moim ulubionym kolorze niebiesko-lawendowym.
UsuńW naszych szkółkach można czasem nabyć sadzonkę, ale tylko tej odmiany niskiej, płożącej się.
Zawsze mi strasznie szkoda gdy się jakaś sadzonka w czasie zimy zmarnuje.
Miłego;)
W moich rejonach wiosna jest zawsze spóźniona tak ze dwa tygodnie, Ale jej za złe tego nie mam, bo o tyle później przychodzi jesień.
OdpowiedzUsuńWiesz, że z własnym M miałem podobnie jeśli chodzi o czas wyczekiwania? I co gorsza, po kilkunastu latach musiałem się wyprowadzić. Ale ogólnie nie narzekam, dziś mam własny, ciasny i może nie najładniejszy, ale za to swój domek :) Tu nikt już osiedla nie wybuduje.
Pozdrawiam :)
Nigdy nie marzyłam o własnym domku-może dlatego, że dobrze wiedziałam, ile to pracy i forsy wyciąga z człowieka.Po prostu leniwa baba ze mnie.Jakoś szczęśliwie udało mi się to mieszkanie, które było lokatorskie, wykupić i teraz jest własnościowe.Nasze osiedle jest pewnie jednym z ostatnich, które ma ogromne połacie terenów zielonych i też już nikt tu nic nie dobuduje.
UsuńMiłego, ;)
Tu gdzie teraz jestem już od dawna wiosna. Magnolia, którą mam pod oknem już gubi kwiaty.
OdpowiedzUsuńAle pięknie jest, bo z dnia na dzień coraz więcej zieleni i kwiatów.:-)
Pozdrówki
W naszym klimacie jakoś krótko magnolie kwitną, a może to takie odmiany.Dziś już znów szaro-buro i chłodno.
UsuńMiłego,;)
Ładnie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńU mnie w ogródku zakwitła śliwka, ale żywopłot listki wypuszcza nie śmiało. Ciągle jest zimno i roślinność jakaś taka przyczajona, tylko ptaki ćwierkolą jak najęte.
Moja babcia mieszkała w fortach napoleońskich i jak ich wysiedlali to okazało się, że lokatorzy zaczęli pączkować i zamiast ich ubywać przybywało, a ile odbyło się przyspieszonych ślubów. Rodziny miały pierwszeństwo,
więc babcia jako jedna z ostatnich dostała mieszkanie.
Pozdrawiam.
W tym roku to żywopłot jakoś wcześnie się zazielenił, zaraz po rozkwicie forsycji.Kłopoty mieszkaniowe uwalniały w ludziach pokłady zaradności.Na ogół już kilka lat wcześniej (wszak były plany)ludzie się przemeldowywali w te miejsca, o których było wiadomo, że ich mieszkańcy załapią się na mieszkania.Ale czasami można się było nabrać,bo właściciele mieszkań w ruderach specjalnie rozpuszczali plotki, że dany dom idzie do rozbiórki i...brali pieniądze od naiwnych, którzy chcieli się zameldować jako rodzina.
UsuńMiłego, ;)
Pewnie coś w tym jest, bo powietrze jakby lepsze do oddychania niż w stolicy. Ale za to woda twarda niemal jak beton, osad koszmarny, mydło się nie pieni. Coś za coś widać.
OdpowiedzUsuńTak sądziłem, że takiej ładnej rośliny nie można u nas posadzić i podziwiać potem.
Jestem jakby to powiedzieć w nieco innej sytuacji niż zwykle, bo zdecydowanie zwolniłem tempo. I staram się przyglądać sobie także jakby z ,,zewnątrz". Właściwie jak na razie unormowało mi się wszystko jeśli o samopoczucie i humory chodzi.
Trudno powiedzieć, nie wiem nawet czy planowana jest jakaś wizyta u lekarza. Ale na razie nie ma co o tym myśleć zanadto.
Od jutra właściwie zaczynam na poważnie zabiegi. Dziś jeszcze parę problemów natury organizacyjnej było.
Pozdrawiam!
Na ogół pierwszy dzień w każdej placówce medycznej jest nieco zmarnowany.Najbardziej pod słońcem bawi mnie fakt, że w soboty i niedziele chorzy, w oczach personelu jakimś cudem zdrowieją , bo personel przecież ma weekend, a jakaś sierota dyżurna bardzo często ma pod swą opieką pacjentów z 3 oddziałów. W zamierzchłych czasach to był zawsze jakiś dyżurny lekarz z każdego oddziału. Teraz widocznie pacjentowi ma pomóc sama świadomość, że jest w szpitalu.
UsuńMiłego, ;)
U mnie na osiedlu i pięknie kwitnie, i białe się ściele, bo jestem w centrum akcji ocieplania budynków; dwa okoliczne się robią a potem my.
OdpowiedzUsuń