drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 27 października 2016

Dobrze, że......

.....nie posiadam broni.
I że  zupełnie nie umiem celnie strzelać. Bo gdyby te dwie rzeczy złożyć razem,
to dziś bym zamordowała  faceta.
A było tak: wyjeżdżamy z krytego parkingu na ulicę  jednokierunkową.
I co z tego, że to ulica jednokierunkowa? Oczywiście nic, bo to Polska właśnie,
więc pod prąd odcinka jednokierunkowego tej ulicy jedzie facecik swoją bryką,
skulony nad kierownicą, wręcz jej uczepiony, ze wzrokiem wbitym w deskę
rozdzielczą.
I co z tego, że ci co jadą prawidłowo błyskają mu światłami i dają sygnały
dzwiękowe - facet ma to tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną linię.
Ta ulica jest bardzo dobrze oznakowana,  ruch jednokierunkowy jest tu od
dwudziestu lat, poza tym przy każdym wyjezdzie z parkingu stoi znak nakazu
kierunku jazdy.
I znając rodaków wiem doskonale, że facet dobrze wiedział, że pojedzie 200m
"pod prąd", bo to mu się bardziej opłacało niż objechać w sposób prawidłowy
ten kompleks handlowy.
To takie  tanie cwaniactwo, kompletne lekceważenie wszelkich przepisów jest
bardzo charakterystyczne dla naszej nacji. I zawsze taki cwaniak,a właściwie
cham, na zwróconą uwagę tłumaczy  że: on przecież tylko na moment
zaparkował tam gdzie nie wolno, tylko na 5 minut postawił swą brykę na miejscu
dla inwalidy, on wypił tylko jeden kieliszek wódki i jest trzezwy, (bo normalnie
to on wsiada za kierownicę po półlitrze) a jedzie pod prąd "niechcący".
Już dawno doszłam do wniosku, że żyję tu za karę - zapewne w poprzednim
wcieleniu narozrabiałam.

Zaczyna mi się coroczna gonitwa myśli, czyli co kupić dzieciom małym i dużym
"pod choinkę". Do tego na początku stycznia 8 urodziny starszego, a w lutym
6 urodziny młodszego. "Dużych"  dzieci to się moge zapytać czym  mogłabym
im sprawić  frajdę, ale  z małymi to zawsze problem. Zabawek mają mnóstwo
i prawdę mówiąc nawet się nimi bawią.

W pazdzierniku jak zawsze był w Berlinie Festiwal Światła. A wyglądało to tak:











                                   Tak była oświetlona w tym roku Katedra




40 komentarzy:

  1. Ja umiem celnie strzelac, ale rowniez nie powinnam miec broni, bo uzywalabym jej w nadmiarze. Moze niekoniecznie przeciw kierowcom, bo do tych prawie nie mam zastrzezen. Nie powiem, gdzie bym ja skierowala, domyslaj sie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anuś, u Was nikt nie zaparkuje tam gdzie nie wolno i nie widziałam w Berlinie by ktoś jezdził ulicą jednokierunkową pod prąd U nas kierowca spokojnie wjeżdża na trawnik i zostawia samochód, choć to nie jest miejsce parkingowe. U Ciebie to natychmiast zareagowałby ktoś z mieszkańców i wezwał policję czy inne służby miejskie- u nas co najwyżej ktoś głośno powie brzydkie słowo.
      I wiesz, lufę skierowałabym w te sama stronę co Ty.

      Usuń
  2. Z tymi chłopaczkami, którzy już wszystkie możliwe zabawki posiadają, straszny kłopot. Mam to samo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do tego wszystkiego dochodzi jednak u mnie bariera językowa, jeżeli zabawka ma niestety instrukcję po polsku.
      Miłego;)

      Usuń
  3. ja się chyba starzeje bo siostrę mam rodzoną w berlinie i żeby mi się chciało tam pojechać i na żywo to zobaczyć :( zawsze powtarzam - następnym razem ;)
    co do kierowców taaak popieram, choć dzisiaj sama złamałam prawo i przejechałam skrótem przez most który nie jest jeszcze oddany do użytku oficjalnie, choć mu niczego nie brakuje, ale powiem na swoje usprawiedliwienie ze objazd nam zrobili taki, że zamiast 5 minut do szkoły dziecko wiozę pół godziny - no to dzisiaj powiedziałam - raz kozie śmierć ;) wiem wiem nic mnie nie tłumaczy cierpliwości mi dziś brakło na te anomalia bo co się na naszych drogach dzieje to szkoda gadać - 3 rok jeżdżę objazdami, oby do wiosny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Berlin, podoba mi się to miasto. W okresie kwitnienia lip zwłaszcza. Lubię pływanie stateczkiem i oglądanie miasta od strony rzeki. Poza tym Berlin jest bardzo zielonym miastem, ma bardzo ładne dzielnice bardziej oddalone od centrum. Lubię też Berlin za ten luz, za to, że na nikim nie robi wrażenia w co jesteś ubrana, jak umalowana i ile masz nadwagi lub niedowagi. Cenię sobie również komunikację tego miasta- to miasto, w którym samochód , w przeciwieństwie do Warszawy, nie jest niezbędny.W okresie świątecznym lubię rynki "bożonarodzeniowe" z bajecznie kolorowymi straganami, grzanym winem a wszystko pięknie oświetlone.Że już nie wspomnę o świetnych przecenach ciuchów, gdy za 7 euro można nabyć piękny sweter.
      Ostatnio coraz gorzej jezdzi się po Warszawie- korki niemiłosierne,bo miasto nie ma obwodnicy, część kierowców zachowuje się tak, jakby przed chwilą z grobu wstali, a część tak, jakby ich duchy ścigały. Do tego wciąż coś gdzieś remontują, zmieniają. Złapałam się na tym, że w niektórych dzielnicach czuję się tak , jakbym była w zupełnie obcym mieście.

      Usuń
  4. Ech,to co wyprawiają u nas kierowcy nieustannie doprowadza mnie do szewskiej pasji i często podnosi włosy na głowie ze zgrozy.Wciąż się zastanawiam skąd u nas tylu idiotów.
    Problem z prezentami mam również,od zawsze.Najprościej jest z małym,kupuję Lego i jest zawsze zadowolony więc dopóki jemu się nie znudzi a mi nie zabraknie zestawów z dostępnej dla mnie półki cenowej, mam z głowy:)))Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już się nie wysilam z kupowaniem Lego, bo tymi klockami "rządzi" zięć. W ub. roku młodszemu zafundowano Lego-straż pożarna-z remizą strażacką,całym zapleczem socjalnym remizy, wozem strażackim a nawet i strażakami. Po rozdaniu prezentów zięć z dzieciakami kilka godzin składali całość.Trzeba przyznać, że Lego to bardzo dobre zabawki.
      Nad tym skąd u nas tylu idiotów zastanawiam się od chwili wyników ostatnich wyborów.
      Serdeczności Tonko;)

      Usuń
  5. To mnie czasem przeraża w jeżdżeniu - na drodze pełno sebixów, którym się wydaje, że jeżdżą świetnie, zawsze zdążą, wcisną się i każdego wyprzedzą. Oni gdzieś tam są, ci bohaterowie "Jedź bezpiecznie" i innych drogowych filmików.

    Pozdrawiam, szczękając z zimna zębami. W nocy było -5 :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, u nas było +2.Najgorsze jest to, że większości kierowców wydaje się, że tylko oni jedni korzystają z jezdni- większość cierpi na permanentny brak wyobrazni i zapomina, że nawet najpiękniejszy samochód to jednak kupa ciężkiego żelastwa.
      Miłego;)

      Usuń
  6. Powoli zaczynam czuć świąteczne prezentowe rozterki.
    Tym bardziej, że lubię jak prezent cieszy.
    Jak dotąd wymyśliłam jeden prezent, świecznik z bryły solnej. Potrzebuje jeszcze 12 pomysłów. Co roku zarzekam się, że kupię wcześniej i co roku łamię przyrzeczenie.
    Fajne są bony podarunkowe dla dorosłych, co prawda nie cieszą tak od razu, ale zapakowane z pomysłem dają dużo frajdy. Można samym opakowaniem sprawić radochę.
    Ostatnio kupiłam skarpetkę z zapięciem i do środka powędrował banknot, moja bratanica była zachwycona, nie tyle z powodu pieniędzy co ze skarpety.
    Pozdrawiam.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy największą wartość dla obdarowanego miał prezent wykonany osobiście przez darczyńcę.A "produkcję" "podchoinkowych" prezentów zaczynało się najdalej w sierpniu.W ub. roku chłopcy dostali ode mnie po podusi w poszewce z minky.Atrakcją była ozdoba w postaci pierwszej litery imienia i poszewka w ulubionym kolorze.Żeby było śmieszniej to jeden lubi niebieski, a drugi- zielony. Jeden prezent dla starszaka juz wymysliłam- zbiór nut z dziecięcymi miedzynarodowymi piosenkami. No ale jeszcze trzeba wykombinować coś na te jego 8 urodziny, a one są już w pierwszym tygodniu stycznia.
      Do tego dochodzi problem z językiem - żaden z nich nie poczyta sobie instrukcji w jęz. polskim, więc instruowanie spoczęłoby na głowie córki, a ona naprawdę nie ma na to czasu.
      Miłego;)

      Usuń
  7. Stukniętych kierowców niestety wszędzie można trafić. A prezenty...ech... takim pewniakiem dla dzieciak w każdym właściwie wieku jest kolejny zestaw Lego. tego można mieć na pęczki, moim zdaniem, a to wcale nie są tanie rzeczy, jak wiadomo, chociaz oczywiście zalezy od wielkości. Ostatnio jakieś Technicsy z lego chcieli nawet moi dorośli już chłopcy:), i bawili się tym całkiem nieźle. Hitem w swoim czasie - dla nastolatków - były koszulki z panelem, który w rytm muzyki odpowiednio świecił. I gadżety do telefonów.
    A, jeszcze dron, z takich mniejszych, też był udanym prezentem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, kupowanie dla nich prezentów to tak, jakbyś chciała obdarować zabawką hurtownię zabawek.I jest w tym wszystkim jeszcze jeden warunek- prezent nie może angażować czasu mojej córki. Jej dzieci wprawdzie rozumieją to co się do nich mówi po polsku, ale nie mówią i nie czytają po polsku i to też jest pewnym problemem.
      Gdybyśmy w te święta tam jechali, byłoby prościej.
      Miłego;)

      Usuń
  8. Masz rację, takich cwaniaków wszędzie pełno, nawet w poczekalni do lekarza. Prezenty to zawsze problem i nie wiem czy lepiej kupować małym czy dużym... gdy zaczyna się listopad do stycznia włącznie w naszej rodzinie nagromadziło się tyle okazji, że powinnam potrójną pensję dostać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio stwierdziłam ,że dla mnie najmilszym prezentem to byłoby tak około 20 milionów zł- mogłabym wtedy przenieść się w jakieś milsze dla mych nerwów okolice.
      Takie nagromadzenie okazji prezentowych może człowieka całkowicie zniszczyć finansowo. Psychicznie zresztą też.
      Miłego;)

      Usuń
  9. I wlasnie dlatego nigdy w zyciu nie odwazylabym sie usiac za kierownica w Polsce. Jazda sobie a przepisy sobie, to parkowanie wszedzie gdzie tylko samochod moze sie zmiescic to jest ponad wytrzymalosc moich nerwow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, z przykrością zauważyłam, że im więcej jest u nas samochodów tym mniejsze umiejętności prowadzenia samochodów i coraz częstsze naruszanie przepisów.Może to i śmieszne, ale czasem naprawdę marzę o powrocie czasów, gdy na każdym większym skrzyżowaniu był w zasięgu wzroku jakiś policjant.

      Usuń
  10. my kiedyś z kolegą /on siedział za kółkiem/ stanęliśmy przed takim ptysiem, co to "pod prąd" i była krótka piłka, albo on daje na wsteczny i jedzie "z prądem", albo dzwonimy po policję /trzeci wariant to bejsbol, który kolega wozi ze sobą i ma w zasięgu ręki/ i nie ma zmiłuj... no tak, ale dwóch facetów robi jakieś wrażenie na takich łbach, zaś kobiecie samej w aucie trudniej się na taki ruch zdecydować...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z policyjnych raportów wynika, że coraz większa ilośc osób w wieku około trzydziestki jezdzi na "wzmocnieniu", bo "amfa dobra na wszystko".Poza tym czasem za kierownicą siedzą takie indywidua typu "brakujące ogniwo w teorii Darwina" i wtedy strach zwrócić takiemu uwagę,bo może pobić albo celowo cię stuknąć samochodem. To jeden typ warszawskich kierowców, drugi, mój ulubiony to faceci nadrabiający wypasioną bryką niedobory anatomiczne. I ci jeżdżą halsując po jezdni i bezczelnie się wpychając.
      Miłego;)

      Usuń
  11. Droga to czasem jak dżungla jest. Sam przecież widziałem jakiś czas temu (latem jakoś) jak facet wjechał w latarnię, omal nie uszkadzając innych pojazdów jak ta latarnia zaczęła spadać.

    Według mnie jak ma się w miarę blisko na cmentarz do bliskich powinno się częściej jeździć, a nie odkładać taką wizytę raz do roku. A niestety tak to wygląda u nas, a i tak zdarzają się groby bez ani jednej świeczki.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmieszy mnie to nagłe przypominanie sobie o tych, co odeszli, takie wspominki na gwizdek. Przez okrągły rok większość nawet nie wspomni o tych, których już z nami nie ma, ale na 1 listopada każdy bukiet w garść,nowe ciuchy na grzbiet, samochód świeżo z myjni i szpulują na cmentarze, by się pokazać przed rodziną. A potem wracają na podwójnym gazie powiększając często przy okazji zastąp aniołków.
      Miłego;)

      Usuń
  12. Masz pojęcie, że ja kiedyś z kbks-u oddałam 5 strzałów w samą dziesiątkę? Do dzisiaj pojęcia nie mam jak to się stało. A było to na polu, które znajdowało się w miejscu dzisiejszych Stegien. A ja byłam w II klasie liceum.
    Reasumując - jeśli do dzisiaj całkiem nie oślepłam /pomijając fakt, że nie mam żadnego gnata/ to bym faceta rozwaliła jak nic...
    Pozdrówki bladym świtem.
    :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja miałam Przysposobienie Wojskowe na strzelnicy na Bielanach.Nie trafiałam, bo wtedy jeszcze nikt nie wpadł na to, że ja powinnam mieć okulary na stałe.Zresztą w moim wytwornym żeńskim liceum nikt nam wzroku nie badał a w podstawówce tablicę sprawdzającą ostrość wzroku każde z nas znało na pamięć. Gdyby choć raz ktoś nam kazał rozpoznawać literki na wyrywki, to pewnie wydałoby się, że każde z nas "widzi" tylko rzędy po kolei. Za to rozłożenie i złożenie KBKS szło mi bdb.
      Bużka;)

      Usuń
  13. Od lat powtarzam, ze w Polsce sa za nieskie kary dla kierowcow. Dlatego jezdza jak chca i przepisy maja gdzies.
    Wiesz Aniu, jak ogladam reportaze z Polski, co wyrabiaja kierowcy - to szok!
    Z prezentami dla Krasnali faktycznie masz problem, moze corka cos zasugeruje.
    Festiwal swiatla zachwyca, szczegolnie katedra.

    Serdecznosci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, kary za niskie, a poza tym nie wiem gdzie się ta policja kryje, czasami naprawdę marzę, by był jakiś policjant i ucywilizował nieco towarzycho.
      Kochan, zapytałam się córki co ewentualnie kupić dzieciom i mnie...opietruszyła, że jej głowę zawracam, bo do świąt daleko a ona nie ma czasu nawet w nos się podrapać.
      Katedra co roku jest oświetlona w inny wzór.
      Samego miłego;)

      Usuń
  14. "Już dawno doszłam do wniosku, że żyję tu za karę - zapewne w poprzednim
    wcieleniu narozrabiałam".
    No to narozrabiałyśmy dwie! A jeszcze chwilę temu oburzałam się, że ktoś powiedział o Polsce, że to dziki kraj. Pewnie, że dziki. I wcale się nie dziwię, że rozbiory miały miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież rozbiory były na nasze życzenie. To nie był efekt zbrojnego napadu na nas ani nie był to wynik przegranej wojny. Szkoda tylko, że nikt z historyków nie ma odwagi powiedzieć o tym głośno.Jeden Jasienica miał odwagę stwierdzić, że unia z Litwą wyszła nam bokiem i że sny o potędze często prowadzą na manowce.
      Cały czas się pocieszam, że mam już mocno z górki, chociaż niewątpliwie byłoby miło żyć w nieco normalniejszym miejscu.
      Miłej niedzieli;)

      Usuń
    2. A już myślałam, że jestem obrazoburcza Cieszysz się, że z górki? Ja się martwię. Infantylizm jakiś, czy co?

      Usuń
    3. Gdy dziecko było małe bardzo dbałam, by męża lub mnie nie zmiotła jakaś choroba, bo mamy "mini" rodzinę i nie miałby się kto dzieckiem zająć. Szczęśliwie dziecko dorosło, wyprowadziło się kilkanaście lat temu z tego raju a ja przestałam się stresować. Mam poczucie, że zrobiliśmy wszystko co należało, dziecię zostało wykształcone, założyło rodzinę, przekazało geny, robi to co planowała. Uznałam, że plan wykonałam, czyli Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść.
      Poza tym wcale nie jest fajnie bo ciągle coś "wysiada" a Hashimoto nie opuści mnie aż do ostatniego tchnienia i do tego to wszystko co się dzieje dookoła przyprawia mnie o permanentny stres.
      W tym układzie myśl, że mam już mocno z górki wcale mnie nie smuci.

      Usuń
  15. Cwaniactwo i przesada pewność siebie to jedna z największych przywar polskich kierowców. Ale największa z nich to jeżdżenie po alkoholu. Prowadzenie wtedy to jak siedzenie za karabinem maszynowym. Powinno być karane jako usiłowanie zabójstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był swego czasu pomysł, by kierowców którzy spowodowali wypadek, brać do karetki jadącej do wypadku samochodowego, żeby unaocznić takiemu baranowi jak to wszystko wygląda z bliska i jakie są skutki.Niestety szybko tego zaniechano, bo ci wspaniali mężczyzni mdleli i tylko był z nimi kłopot.Jeśli idzie otych co jada na podwójnym gazie to nie pomaga ani odebranie prawa jazdy ani wysoka kara. Co jakiś czas są łapani tacy, którym okresowo odebrano prawo jazdy, więc jeżdżą bez prawka. Takich to chyba powinno się skracać o głowę, bo osadzanie w więzieniu też nie pomoże.

      Usuń
  16. Klik dobry:)
    Pod moim oknem wczoraj autobus trąbił kilkanaście minut, bo nie mógł zmieścić się między parkującymi po obu stronach /na jednej jest zakaz/ drogi samochodami. Zrobiłam zdjęcie i
    wysłałam, gdzie trzeba.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze zrobiłaś!!! Uważam, że niereagowanie na taką sytuację jest cichym przyzwoleniem na takie postępowanie.
      Serdeczności;)

      Usuń
  17. To zdarzenie z samochodem pod prąd to takie nasze polskie cwaniactwo, które w różny sposób się przejawia. Mnie wkurza np., jak wszyscy karnie jadą jeden za drugim pasem np. do mostu a tu taki jeden z drugim, niby nagle się zorientował i się wpycha przed samym mostem. A rejestrację ma tutejsza, nie obcą, więc po prostu cwaniakuje, a resztę ma w... poważaniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem wszyscy się dziwią,że nas nie lubią poza granicami kraju. Często jadąc z Ursynowa widzę jak kierowcy skręcają pod kościół św.Katarzyny, by pełnym gazem przejechać kawałek drogi równolegle i wślizgnąć się z powrotem na główną ulicę, wymuszając po chamsku pierwszeństwo, choć wyjeżdżają z uliczki parkingowej.

      Usuń
  18. Sam mam w rodzinie co najmniej dwie osoby, które właściwie na groby swoich bliskich jeżdżą od naprawdę wielkiego dzwonu. Owszem zmarłych należy mieć ,,w sercu", jednak tak czy inaczej warto odwiedzać groby częściej niż raz w roku. Bo nie ma dla mnie nic gorszego jak stara wiązanka, która od świąt dajmy na to Bożego Narodzenia leży do Wielkanocy. A takie nagrobki są coraz częstszym widokiem.

    Już jest dobrze u mnie w tych kwestiach co opisałem w notce.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że już Ci przeszło, ale nie zaszkodzi gdy o tym porozmawiasz z jakimś rozsądnym lekarzem.
      Cała rzecz w tym, że dla mnie ( i wielu innych osób) grób jest specyficznym rodzajem ogródka i zupełnie mnie nie rozczula myśl, że leżą tam szczątki rodzinne.Tam, pod ziemią już nikogo nie ma, tam leży tylko obudowa, w której był ukryty ktoś mi bliski. A obudowa nie prowokuje żadnych wzruszeń. I dlatego bywam na cmentarzu raz do roku, na ogół w ostatnim tygodniu pazdziernika.
      O tych, którzy już zmienili wymiar myślę bezustannie, po prostu w jakiś sposób są ze mną w dalszym ciągu a pamięć o nich utrwaliłam w swego rodzaju kronice rodzinnej, którą dostanie moja córka, gdy ja dołączę do innych.
      Miłego;)

      Usuń
  19. Lubię u córci w Szkocji, jadą powoli statecznie, no chyba że autostradą, wtedy pomykają szybciej ale też bez przesady, najbardziej się zawsze dziwię krążącym pomiędzy jadącymi samochodami przechodniami, przechodzą na drugą stronę gdzie chcą i w którą stronę chcą a oni się nie denerwują, dwa kroki dalej stoi niewzruszony policjant i nic, no nic, nie ma rozgrzanego do czerwoności długopisu spisującego mandaty. :) Spokój i tyle. Pewnie i tam zdarzają się cwaniacy, ale co prawda to nie zauważyłam, za to u nas mąż się denerwuje cwaniactwem.
    Przegapiłam wpis poprzedni, bo nie mam automatycznie odnawianego spisu ulubionych blogów i czasem przegapiam, więc napiszę tu.
    Mam i ja zabudowany od niedawna balkon, podniesioną podłogę z paneli i mam w domu zapach sosen, bo postanowiłam zrobić sobie bonsaje z drzewek sosnowych. Ale nie zostawiam otwartego okna jest tylko lekko uchylone by było mniej zaparowane a gołębie mają karmnik przyczepiony do balkonowej balustrady i tak mam ptaszki które dokarmiam i mam wlew do wody w mini ogródeczku pod balkonem i mam zabudowę o która prosiłam pięćset lat z okładem i zapach ukochanych sosen i cieplej w domu. :)
    Pozdrawiam Cię Aniu serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zabudowała loggii, bo latem przez pół dnia mam słońce i byłoby na loggii zbyt gorąco. Pomijam już fakt, że strasznie droga jest ta zabudowa.
      U nas budynek jest ocieplony i od kiedy wymieniliśmy okna na nowe to jest w mieszkaniu cieplutko. Na noc mam notorycznie wyłączony kaloryfer, zresztą rok w rok mam nadpłatę za c.o.
      Serdeczności;)

      Usuń