drewniana rzezba

drewniana rzezba

sobota, 15 października 2016

Mix

Jestem leń i to okropny!!! Miałam dziś upiec ciasto, czyli biszkopt bezglutenowy
ze śliwkami.
I.....skończyło się na  słowie "miałam". Może jutro upiekę?
Za to dziś stwierdziłam, że bardzo dobrze udała mi się kwaszonka kapuściano-
burakowa. Tym razem buraki starłam  na tarce o dużych oczkach.
Teraz, już po ukwaszeniu, nie można odróżnić kapusty od  buraków- ani pod
względem smaku ani też wyglądu. Wszystko jest w pięknym, żwawym kolorze
buraczanym a do tego cudownie kwaśne. Powinnam była ze dwa dni krócej
potrzymać słoik w temperaturze pokojowej, a zawartość dużego słoika przełożyć                       
do kilku mniejszych słoików i schować do lodówki.
Dziś natomiast zakisiłam białą rzodkiew. Ponieważ chciałam by była cieniutko
pokrojona, wpierw  nastrugałam długie cienkie paski przy pomocy obieraka
do jabłek, a potem składałam po kilka  razem i szatkowałam równo nożem.
To mało męcząca praca i szybko się robi.
Mam zamiar tak samo zrobić z marchwią. Poza tym jutro do tej rzodkwi dołożę
jabłka. Za kilka dni będzie z tego sałatka.
                                                           ******
Uruchomiłam wczoraj ptasią stołówkę na zewnętrznej  stronie kraty balkonowej.
W markecie kupiłam za całe 26 złotych całkiem zgrabny i estetyczny karmnik
dla ptaków. Wczoraj przyleciała tylko jedna sikorka, ale dziś od rana kłębią się
dwa rodzaje sikorek- bogatki i modraszki.
Mają nasypane łuskane ziarna słonecznika oraz pokruszone orzeszki arachidowe.
Ciekawa jestem czy przylecą też wróble. Minionej zimy przylatywała regularnie
para wróbli mazurków. Nieco się różnią wyglądem od wróbla domowego.
Wyszukałam w sieci  zdjęcia  moich stołowników:
 To jest sikora modraszka, z pięknie umalowanym oczkiem. Niestety różnice
pomiędzy samcem a samiczka są dostrzegalne tylko w świetle ultrafioletowym.
W ultrafiolecie głowy samców są bardzo lśniące,a samiczek znacznie bledsze.
Oczywiście większe powodzenie mają panowie, których piórka na łebku mają
intensywniejsze zabarwienie i bardziej lśnią.
Gdy robiono badania genetyczne modraszek okazało się, że czasem nawet jedna
czwarta piskląt nie jest potomstwem opiekującego się gniazdem samca.

A tu samczyk sikory bogatki. Bez trudu, "gołym okiem" można odróżnić samca
od samiczki. Samczyk ma czarny pasek piórek ciągnący się od  spodu dzióbka
przez całe podbrzusze aż do ogonka.
Pasek samiczki jest znacznie  krótszy i węższy.
Bogatki znoszą od 6 do 11 jaj , najwięcej wśród ptaków wróblowatych. Często
wyprowadzają nawet dwa lęgi.
Gdy w słoneczny styczniowy lub lutowy dzień usłyszycie śpiew ptaka, możecie
być pewni, że to śpiewa  samczyk bogatki.
To ptaki, które najwcześniej u nas zaczynają śpiew.

Ten przystojniak to jest wróbel mazurek, 22 gramy żywej wagi.
U mazurków nie występuje dymorfizm płciowy, samiec i samiczka wyglądają
jednakowo.
Ćwierka nieco przyjemniej niż wróbel domowy, jest znacznie cichszy.W okresie
lęgowym od kwietnia do lipca samiczka znosi 2 do 7 jaj, często wyprowadza dwa
a nawet trzy lęgi w roku.
Często zapominamy, że to właśnie mazurek jest naszym rodzimym gatunkiem
wróbla a nie wróbel domowy

A tak się prezentuje wróbel domowy, cięższy od swego kuzyna o całe 8 gramów.
Wróbel domowy przywędrował na nasze ziemie  z Półwyspu Arabskiego i Azji
Mniejszej wraz z rozwojem rolnictwa. Sposób, w jaki wróbel domowy  buduje
gniazdo jest znamienny dla ptasiego budownictwa ptaków południowych- jest to
gniazdo kuliste, luzno uwite z patyczków, zdzbeł traw i słomy, z otworem
wejściowym położonym z boku i zawsze zamknięte od góry, dla ochrony przed
słońcem. Żaden z naszych rodzimych gatunków nie  buduje w ten sposób gniazda.
W ten sposób budują gniazda afrykańskie wikłacze.
Wróble domowe często budują swe gniazda pod bocianim gniazdem.
Wróble domowe uwielbiają się kąpać w wodzie i...w piasku.
Parka wróbli domowych wyprowadza w roku dwa do czterech lęgów, w każdym 
lęgu jest od 3  do 5 jaj.
Przy dobrym układzie  para wróbli może doczekać się aż 20 potomków.

Spędziłam dziś co najmniej godzinę na przyglądaniu się ptakom.
Będą moimi  gośćmi przynajmniej do połowy marca. Tegoroczna wiosna była
dość kiepska i moi stołownicy żerowali aż do maja.
Ubiegłej  zimy przylatywał do mnie również dzięciołek. To jakby miniatura
dzięcioła. Niewiele większy od wróbla, głównie dlatego, że ma dłuższy i szerszy
niz wróbel ogon. Na pleckach i barkach ma  poprzeczne czarne i białe pasy a
samczyk ma na łebku czerwoną czapeczkę, samiczka natomiast czarną.
Dzięciołkowi chyba spodobało się na naszym osiedlu, bo czasem było słychać
jego stukanie.
Mamy na osiedlu mnóstwo drzew, poza liściastymi są również sosny i świerki.
A wszystko 6 km od ścisłego centrum miasta, w pobliżu trasy przelotowej.



46 komentarzy:

  1. A nie za wczesnie na dokarmianie? W koncu ptaszyska maja jeszcze do wypeku robaczkow, muszek i dan z zielonej kuchni. Ja zaczynam dokarmiac znacznie pozniej, bo gdzies slyszalam, ze kiedy robi sie to zbyt wczesnie, to ptaki rozleniwia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze zaczynam w połowie pazdziernika, jeśli jest dość chłodno. No a niestety już jest chłodno. Nad ranem spada do zera, w ciągu dnia jest raptem +5.
      One gdy mają co jeść to nie przylatują, wolą jakieś proteiny w postaci larw i robali. Zwłaszcza modraszki. Ostatnio bardzo dużo padało i było zimno, więc zapewne zbyt dużo jedzenia nie ma.
      Mam książkę napisaną przez ornitologa i on sugeruje, żeby w aglomeracjach miejskich dokarmiać już w pażdzierniku,bo jednak w mieście ptaszki mają mniej naturalnego pokarmu.

      Usuń
    2. Rowniez jeszcze nie dokarmiamy. Pełno drzew i lasów wiec na razie ptaki w zakamarkach buszują.

      Usuń
    3. Od nas do lasu blisko nie jest, a sikorki to dość plenne ptaszątka i jest ich naprawdę dużo.Bogatki jedzą głównie jaja, larwy gąsienice i dorosłe owady, ale gdy robi się chłodno pokarm szybko znika.Modraszki natomiast gustują w pająkach a gdy robi się chłodno to i o pająka trudno. Miejskie osiedle to jednak nie las, mniej wszelakich latających i pełzających kandydatów do zjedzenia.

      Usuń
  2. Oj, jak ciekawie dziś u Ciebie, też lubię obserwować ptaszki, a sikorki są bardzo wdzięczne. Dziś w nocy obudziły nas sroki, może ktoś je płoszył, bo wrzeszczały strasznie...
    Karmnik zrobił mój mąż, ale jeszcze jest w piwnicy. Widziałam też ciekawe karmniki dla sikor własnie, muszę nabyć i powiesić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie jakieś kocisko wspinało się na drzewo, na którym spały sroki.Oj, one to potrafią przerazliwie wrzeszczeć. W ub. sezonie zakupiłam dwa "patenty"- jeden to tuba z plastikowej siatki, do której wkłada się łojowe kule dla sikorek. Niestety siatka szybko popękała i tuba się wciąż rozlatywała. Drugi to patent niemiecki, specjalna butelka, zakończona zakrętką- karmidełkiem. Zalety- pokarm w butelce chroniony przed wpływami atmosferycznymi. Wady: małe karmidełko, mógł jeść tylko jeden ptaszek, ciągłe bitwy o jedzenie. W tym roku najzwyczajniejszy karmnik dla małych ptaków, dostęp z trzech stron, podstawa chroniona listewkami więc jedzenie nie wypada, jedzą gromadnie, nie biją się.Gdy przyjdą mrozy bez problemu dołożę do tej karmy kulę łojową mocując ją w środku karmnika do tylnej listwy mocującej cały karmnik do kraty.
      Miłego;)

      Usuń
  3. Muszę przemyśleć usytuowanie karmnika, bo mi się kocica ,,zalęgła'' na tarasie... U nas jeszcze owady latają, więc z dokarmianiem się wstrzymam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejrzyj na necie "karmniki stojące dla ptaków", pokaż ślubnemu i poproś by taki zrobił lub...kupił.Jedyny problem to ten, że kicia może te ptaki płoszyć. No ale może zimą nie będzie mieszkać na tarasie?
      Odkąd śmiecie wszelakie są pakowane w szczelne worki, u nas nawet w lecie muchy nie latają.

      Usuń
  4. Czy zauważyliście, że w miastach nie ma teraz wróbli? Wyparły je chyba sroki i gołębie. Wróbelki pamiętam z dzieciństwa i młodości, było ich najwięcej za oknem, a teraz naprawdę ich widok to rzadkość. Dzięki za zdjęcia ptaszków, fajnie przyjrzeć się im z bliska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkąd w mieście nie uświadczysz ani pół konia a śmiecie są troskliwie chowane w plastikowe, zamykane worki, wróble straciły pożywienie.Jest za to dużo srok, kawek, wron, gawronów i gołębi. Na moim osiedlu "skrócono" topole, na których gniazdowały olbrzymie ilości gawronów, więc tych jest nieco mniej. Zmniejszyła się też liczba gołębi, bo ich jajami zajęły się troskliwie sroki, wyjadając je z gniazd, które gołębie zakładały "byle gdzie". Poza tym, co jakiś czas przylatuje tu sokół wędrowny i dożywia się gołębiami.Jest wciąż dużo srok, które żrą chyba wszystko i kawek. Latem przylatują jerzyki.Jest sporo sikorek bogatek i modraszek, kilka razy widziałam zimą sikorę ubogą, a raz czubatkę.
      ADM pobudowała na osiedlu karmniki i teraz jak na miejskie warunki to jest tu sporo wróbli.
      Zniknęły natomiast szpaki, których było jeszcze 10 lat temu naprawdę sporo.A budki lęgowe dla szpaków, które pozawieszała ADM, wykorzystują....sikorki.

      Usuń
    2. generalnie w mojej okolicy rządzą sroki, ale od jakiegoś czasu wypierają je wrony, które są nieco głupsze, ale silniejsze...
      szpaki bywają u mnie, owszem, czasem nawet zdarza się całą chmara... choć nie zawsze jest pewne, czy to szpaki, bo kwiczoły są bardzo do nich podobne... aha, i pojawiają się sójki...
      no, i rzecz jasna od czasu do czasu przylatuje drapol, sokół, myszołów lub kania... czasem jest tak, że wrzask srok za oknem, droczących się z kotem, nagle cichnie... to znaczy, że warto wybiec z domu, spojrzeć w niebo i przeważnie jest... krąży sobie statecznie po niebie wypatrując obiadu...

      Usuń
    3. Dziś dwie sroki usiłowały dostać się do mojego karmnika. Ale to model opracowany dla małych ptaszków, poza tym daszek wystaje sporo poza podstawę, więc ich zapędy spełzły na niczym. U nas też pełno srok. To mądre ptaki i bardzo uważni obserwatorzy. Zawsze zauważą wszelkie nowości w okolicy. Kiedyś zrobiły sobie gniazdo naprzeciwko moich okien, tak z 30m. Coś im się pokręciło, bo to drzewo nie było wysokie, ale rosło na górce. A to jest górka często odwiedzana przez okoliczne koty. Gdy sroka zaczęła wysiadywać jajka, to zawsze wiedziałam kiedy na górkę zmierza kot- podnosiły straszny wrzask, zlatywały się również inne sroki i razem przepędzały kota pikując na niego.I kocisko zwiewało. U nas ptaki drapieżne mieszkają na PKiN i czasami przylatują tu z wizytą- daleko nie mają.

      Usuń
  5. Również lubię obserwować ptaki.U mnie jest ich sporo (mieszkam przy Kampinosie).Odwiedzają mnie sójki,sikorki,mazurki,mały dzięciołek i wiele,wiele innych,których nie zawsze mogę zidentyfikować.Oczywiście też je dokarmiam.
    Czy mogłabyś powiedzieć (napisać), jak kisisz swoje warzywa?
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę Ci zazdroszczę, że masz tyle ptaszorów dookoła!
      Najprościej jest kwasić wszystko lekkim roztworem solanki,tak jak ogórki kwaszone, 1 niepełna, płaska łyżka soli na 1 l wody. Kapustę z burakami lub marchewką i/lub jabłkami można kwasić "na sucho"- czyli rozdrobnić, posypać sola "do smaku" a potem w naczyniu starannie i długo ubijać drewnianym tłuczkiem, żeby puściła sok. Można po ubiciu dodać wodę z dwiema łyżkami serwatki z kefiru, tak by kapusta była pod warstewka wody. Przez pierwsze 3, 4 dni trzymasz kiszonkę w ciemnym miejscu w temp. pokojowej, potem sprawdzasz jak przebiega proces kiszenia i jeśli już jest dość kwaśne przekładasz z dużego naczynia do słoików, zakręcasz i chowasz do lodówki.
      Ważne, by wszystkie naczynia i przybory były wyparzone.

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Nie mam balkonu, bo też bym urządziła stołówkę dla ptaków i chętnie je obserwowała.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sąsiednim bloku jedna z pań ma taki karmniczek na parapecie. Dostęp ograniczyła tylko to jednej strony, bo karmnik jest przymocowany do bocznej ściany, jedna boczna przylega do okna, drugą zasłoniła, żeby pokarm i ptasie odchody nie spadały na okno sąsiadce z piętra niżej.
      Serdeczności Elu;)

      Usuń
  7. Żałuję,że nie mogę takiej ptasiej stołówki urządzić.Kiedyś miałam karmnik na oknie i obserwowanie zimą tej ptasiej kotłowaniny za oknem było moim i dzieci ulubionym zajęciem:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie masz przed domem trawnika, na którym można by ustawić karmnik na czterech dość cienkich tyczkach? Oczywiście "podłoga" karmnika musi być chroniona dookoła listewkami, by pokarm nie spadał na trawnik. Myślę, że sąsiedzi nie mieli by nic przeciwko takiej inwestycji, zwłaszcza,że nie ponosili by kosztów jego postawienia. Wysokość takiego karmnika to na ogół 1,5 m.
      Miłego;)

      Usuń
  8. co prawda sikorki mi jeszcze do okna nie stukają, ale też zamyślam otworzyć im jadłodajnię... tylko to nie może być byle jak, musi być z głową, bo mamy nadzwyczaj łowną kocicę, która niestety specjalizuje się w ptakach...
    ...
    a tak przy okazji czekam na przelot jemiołuszek... obok mnie są takie dwie topole, gdzie cała chmara zbiera się zawsze na jedno-dwudniowy popas... w zeszłym roku przegapiłem, więc teraz przyglądam się bacznie...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, kocica i ptaszki to niezbyt fortunne połączenie.
      Chyba jeszcze nigdy nie widziałam u nas jemiołuszki.
      Miłego;)

      Usuń
    2. jemiołuszki widywałem jedynie na szkolnych tablicach ptaków chronionych, dopiero jakieś kilka lat temu zobaczyłem ową gromadę na topolach... podszedłem wtedy bliżej i nijak nie mogłem skojarzyć, co to jest... dopiero po dłuższej chwili skojarzyłem, od tamtej pory na jesieni zawsze bacznie obserwuję te topole, gdy przechodzę...
      a skoro o wróblach mowa na forum, to trafił mi się jeden, jakąś godzinę temu na mieście, w miejscu, gdzie od dawna ich nie widziałem... był to wróbel mazurek /charakterystyczna plamka na policzku/, ale zanim sięgnąłem po fotofon, już mi zniknął z zasięgu wzroku... niestety nie mam nawyku robienia fotek i zanim wpadnę na sam pomysł, a potem w pogłębiony, dojrzały namysł, czy taką wykonać, często już nie ma nad czym się zastanawiać...

      Usuń
    3. Z tym fotografowaniem mam podobnie. Co innego, gdy wybiorę się z domu z zamiarem uchwycenia czegoś aparatem.Poza tym przyznam się do czegoś- kiepski ze mnie fotograf a i sama nie lubię być fotografowana.
      Najgorsze co może nie spotkać to mus dostarczenia jakiegoś aktualnego zdjęcia do dokumentów.Odbieram takie zdjęcie i zastanawiam się kim jest to babsko na fotografii.

      Usuń
  9. Ooo, przypomniałaś mi moją radość, kiedy pierwszy raz od dawna znowu usłyszałam wróble! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wróble mają "swoje" drzewa i krzewy. Najczęściej obsiadają je na gęsto , w liściach prawie ich nie widać, ale za to doskonale słychać, bo ogromnie rozmowne są.

      Usuń
  10. Moj tesc jest takim podgladaczem ptactwa w karmniku, ktory juz zaczal napelniac slonecznikiem ale nie luskanym i orzeszkami ziemnymi. Przy okazji w karmniku pojawiaja sie tez wiewiorki. Zima zamienia ekran telewizora na okno wychodzace na karmnik i oglada godzinami. Kupilismy mu taka ksiazke z glosami ptactwa (150 glosow) i na wiosne tymi glosami wabi ptaszki do ujawnienia sie i zaprezentowania. Ja tam sie nie znam na nazwach ale tez chetnie ogladam i slucham. Tutaj jest takie specjalne towarzystwo zajmujace sie tzw 'bongaminem' (troche spolszczylam odmiane) czyli rejestruja wszelkimi sposobami pojawiajace sie ptaki, szczegolnie wiosna. Pokonuja setki kilometrow aby nowego przybysza zaobserwowac. Szal, no szal!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię oglądać te ptaszorki. W tym roku są nieco obrażone na mnie, bo zasłoniłam im siatką wolierową wstęp na balkon. Doprowadzanie po zimie balkonu po ich wizytach jest dla mnie już zbyt męczące.Miłe hobby ma Twój teść!.

      Usuń
  11. Całkiem ciekawe obserwacje poczyniłaś.

    Czy ja wiem, teraz jest już taka sytuacja, że większość innych, nie podyplomowych kierunków zakończyła rekrutacje. Z tego wynika, że mam dość ograniczone pole manewru, jednak skłaniam się ku tym rocznym studiom jednak.

    A ja już tak mam, że niektóre rzeczy wyolbrzymiam okropnie, podnoszę do rangi nie wiadomo czego.

    Pogoda strasznie zmienna ostatnio według mnie. Jeszcze wczoraj wieczorem i w nocy chyba padało, a dziś w miarę ładnie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie wiem po co wczoraj i prawie całą noc padało. Ale dziś nadal chłodno, poza tym w ciągu dnia był dość silny wiatr, więc spacer ograniczyłam do wyjścia na loggię;)))Podejrzewam, że jednak będzie nieco wcześniejsza w tym roku zima.
      Przydałoby się jednak jeszcze trochę słońca i ciepła, bo przecież trzeba zrobić porządki na grobach.
      Miłego;)

      Usuń
  12. Mój mąż namiętnie dokarmia ptaki, ale jeszcze nie teraz - drzewa wciąż sa pełne różnych owoców ( jarzębiny, głogi, derenie, irgi i inne), ziemia jest niezmarznięta... więc ptaki sobie radzą same. Może rzeczywiście w mieście jest inaczej. Mamy zresztą stałych rezydentów ogrodu - cały rok są z nami 3 sójki i sroki, latem mieszkają całe stada ptaków, a zimą przylatują opisane sikorki, przychodzą bażanty i kuropatwy, trafia się jemiołuszka czy gil... tak jak ktoś wyżej opisał, telewizora nie potrzeba. A wczoraj było cudownie, słońce... 17 stopni...

    OdpowiedzUsuń
  13. Obserwacja ptaków to milutkie zajęcie i ja też je lubię;)
    W Anglii to owoce na drzewach trzymają się przez całą zimę i ptaki nie muszą się martwić, ale i tak są systematycznie dokarmiane.
    Podsunęłaś mi pomysł z karmnikiem na parapecie - może wykorzystam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po jakimś czasie ptaszorki zaczynają kojarzyć moje wyjście na balkon z napełnianiem karmnika- odlatują na pobliską brzozę, cierpliwie na niej siedzą i gdy tylko zamknę drzwi balkonu zaraz się zlatują.
      Miłego;)

      Usuń
  14. Oooo fajnego masz zięcia ;) Ale też się pochwalę, (a co!), Mąż też ciasta piecze ;)

    Nie zawsze udaje się zrobić to co się zaplanowało a czasem nawet warto sobie wszystko olać ;) Tak myślę :)

    Oooo czyli podkarmiamy ptaki :D Może i ja dołączę u siebie na balkonie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz się tylko liczyć z faktem, że te słodkie fruwające istotki z równą intensywnością spożywają jak i wydalają pokarm i mogą Ci niezle balkon i wszystko co nam stoi ubrudzić, a ich wydzielina jest dość żrąca i ciężko potem balkon czyścić. Ja mam loggię i cała jest ochroniona siatką na woliery, by ptaszki mi nie meldowały się na balkonie.

      Usuń
  15. To też sobie muszę taki karmnik zainstalować. Chociaż nie wiem czy mi na 10 piętro takie śliczne, kolorowe ptaszynki przylecą. Przeważnie tylko gołębie, kawki i gawrony przylatują.
    A na działce to przez całe lato mam karmnik i takie poidełko.
    To lecę po ten karmnik - jak się tylko rozjaśni i trafię do odpowiedniego sklepu.
    Bużka:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia jak wysoko sikorki latają. U nas na wysokie piętra przylatują....mewy. Kiedyś obserwowałyśmy ze znajomą, jak do okna na wysokim piętrze w wieżowcu stukała mewa. Po chwili okno się uchyliło i damska ręka coś wystawiła na parapet. Mewa szybciutko podziobała, podziobała, otrząsnęła piórka i znów zastukała dziobem w okno. Zapukała raz, potem drugi , wreszcie damska dłoń znów coś wyrzuciła na parapet. Oczywiście mewa znów szybciutko zjadła co dali i znów zaczęła stukać w okno, ale tym razem już nic nie dostała. Pospacerowała po tym parapecie zaglądając w szybę, w końcu poprawiła toaletę, chwilę jeszcze posiedziała i odleciała.Latem to u nas zawsze jest na trawnikach wystawiona woda - dla ptaków i dla kotów.
      Buziolki;)
      Bardzo nam się to podobało.

      Usuń
  16. Czyli o ptakach już wszystko napisano tutaj. Może nie to, że jeszcze szpaki nie odleciały. W tym roku jest multum owoców na jarząbach i na bluszczu. Jakoś mało chętnych na nie. Trochę kosów, czasem szpaki. Przy domu kręci się stadko wróbli. Takie nicponie. Wszędzie ich pełno. Na dole, w lasku jesiennie dra się sroki. No i trzy bażancie kury wprowadziły się do ogrodu. Codziennie je widuję. A Bezka urządza na nie ciche polowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak są panie bażancice to i pewnie pięknie kolorowy pan bażant się znajdzie.Gdy 43 lata temu wprowadziliśmy się na to osiedle to było całkiem sporo bażantów, kicały zające, na pewnym drzewie sypiały kury domowe a nad ranem wrzeszczał kogut, 200 m od domu pasły się konie.
      A teraz te łąki torfowe zabudowali i mamy trasę szybkiego ruchu. Dziś widziałam z daleka kołujące stadko szpaków- może się szykują do odlotu? Podobno sporo szpaków zostaje w miastach, jeśli są dokarmiane. U nas była niedawno kolejna akcja wieszania budek lęgowych dla szpaków, może jednak wrócą na nasze osiedle?
      No to ma Bezka rozrywkę!
      Miłego;)

      Usuń
  17. W moim poprzednim miejscu zamieszkania, było mnóstwo ptaków, najbardziej lubiłam wilgi za ich wygląd i piękny śpiew. Tutaj, najwięcej kosów. Też ładne ptaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko raz widziałam wilgę-mieszkałam w ośrodku usytuowanym w lesie, nota bene w miejscowości o nazwie Wilga.Nie dała się dokładnie obejrzeć, bo siedziała bardzo wysoko na drzewie. I pewnie była to samica, bo miała sporo czarnego na podbrzuszu i skrzydłach.Podobno samiec jest intensywniej zółty.
      Wiesz, właściwie wszystkie ptaki są piękne, tylko trzeba je trochę poobserwować by dojść do tego wniosku.

      Usuń
  18. Na szczęście w pogodzie coś drgnęło i nawet przyjemnie było ogrzewać się przez szybę. :) Mam nadzieję, że do listopada nie będzie aż tak dużych zmian w temperaturze, że spadnie śnieg dajmy na to. Ale z drugiej strony nic nie wpłyniemy i tak na to.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, na pogodę nie mamy najmniejszego wpływu.
      Ale pamiętam bardzo różne pogody w dniu 1 listopada- od +15 , pięknego słońca i pływania żaglówką po Wiśle aż do brnięcia po kostki w mokrym śniegu.
      Miłego;)

      Usuń
  19. Witam serdecznie!
    U mnie prawdziwą plagą są kawki.Są wszędzie,pchają się do przewodów kominowych,nie można nic trzymać na parapetach,a latem przy otwartych oknach potrafią wlatywać do pokoju czy łazienki.I te ich ciągłe wrzaski!
    Za to wróbel gatunek wymarły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neskavko, jak miło ujrzeć Cię wśród komentujących! Już chyba ze trzy lata nie ma Cię na blogu, a szkoda, naprawdę!
      U nas też sporo jest kawek, chyba tak samo wiele jak srok.Czują się tu bardzo bezpiecznie i spokojnie spacerują po trawnikach i chodnikach, ledwo usuwając się w bok gdy ktoś przechodzi.
      Dobrze, że chociaż ilość gawronów się zmniejszyła dzięki temu, że przycięli topole, na których one gniazdowały.
      Miłego;)

      Usuń
  20. To już chyba uroda naszego położenia geograficznego, że może w listopadzie być różnie pogodowo.

    No szczerze mówiąc wydaje mi się, że może być jeszcze gorzej niż z Borussią. Ale z drugiej strony nadzieja umiera ostatnia. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Może to i w tym rzecz jest, że zimno mi tak jakoś. Choć dziś już dobrze było. Najwyżej faktycznie się zbadam jak sytuacja się powtórzy, może to też coś innego?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NFZ przeidział dla osób mających problemy z tarczyca 1 regularna wizytę w roku, poprzedzona nieodpłatnym badaniem TSH. Teoretycznie skierowanie na nieodpłatne badanie poziomu TSH może Ci dać lekarz pierwszego kontaktu, ale nie częściej niż co 6 miesięcy. A tak naprawdę po każdej zmianie dawki hormonu trzeba robić badanie co miesiąc.
      Jeśli jest Ci zimno wtedy, gdy innym w tych samych warunkach zimno nie jest to trzeba skontrolować TSH, no chyba że Cię grypa rozbiera lub inna zaraza i są to regularne dreszcze.
      Miłego;)

      Usuń