drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 8 kwietnia 2018

Chyba jednak......

.....zaczęła się wiosna.
Bo zupełnie bez powodu wywlokłam się z łóżka jakoś tak zaraz po  siódmej.
Słońce świeciło na bezchmurnym niebie, a kwiatki w skrzynkach na balkonie
przywabiły....najprawdziwsze pszczoły.
Mam w skrzynkach dwa rodzaje prymulek, jedne niziutkie o dużych kwiatach,
bardzo  ciemno różowych  z dużymi, żółtymi środkami, w drugiej skrzynce  są
 prymule o drobniejszych kwiatach ale na wyższych  łodyżkach, żółte i białe
 a w trzeciej skrzynce panoszą się białe i  żółte bratki, miniaturowe.
Zaraz po śniadaniu poszliśmy z mężem na spacer -nie chciało się nam brać
samochodu i podjechać do lasu, wybraliśmy się do pobliskiego Volksparku.
W cieniu to było raptem 15 stopni, ale na słońcu było naprawdę gorąco.
Tyle tylko, że chwilami wiał całkiem chłodny wiatr.
Wyobrazcie sobie, że w tym parku "dorosłe" drzewa  są  zewidencjonowane
i mają swoje  numerki. Środkowa część parku to olbrzymi trawnik, o bardzo
urozmaiconej konfiguracji. Można tu grać w piłkę, urządzać pikniki,
rozkładać na trawie koce . Bardzo często rodzice urządzają tu piknikowe
przyjęcia urodzinowe dla dzieci i jest to niewątpliwie znacznie mniej kosztowna
impreza niż wynajmowanie sali.
Po obu stronach tego długiego i szerokiego trawnika są alejki, którymi jedni
spacerują, inni z kolei biegają lub jeżdżą  rowerem.
 Jest też  ogrodzony całkiem spory teren dla piesków by mogły się  swobodnie
wybiegać , a na nim , pod płotem ławki dla ich właścicieli.
Dziś "odkryłam" na obrzeżu niedużą restaurację  z całkiem ładnym ogródkiem
piwnym, a niemal na końcu parku ogródek kawiarniany i lodziarnię.
Nie byłam jeszcze w berlińskim ogródku piwnym,  znam tylko piwne ogródki
w Monachium. To były bardzo miłe miejsca, wiele osób przychodzi tam
z małymi dziećmi i nigdy nie widziałam tam nikogo pijanego.
Mam nadzieję, że tu też będzie podobnie.
Podglądaliśmy też parkę kowalików najwyrażniej szukających odpowiedniego
miejsca na gniazdo.  A potem dwa tłukące się zajadle ...kosy.
Ptaki od razu dostają amoku wiosennego, zewsząd słychać było ich głosy.
A potem trafiliśmy na trzy łączki porośnięte gęsto fiołkami leśnymi.
W życiu nie widziałam takiej ilości fiołków naraz. Stałam i gapiłam się.
W tej części parku, w której dziś byliśmy, kiedyś było naturalne kąpielisko
i najprawdziwsza plaża. Teraz jest tylko małe jeziorko  z zasilającym je
strumykiem. Wiele krzewów jest już niezle zazielenionych, znalazłam też
kilka kwitnących drzewek. Duże, stare drzewa jeszcze nie "pączkują".
Jeżeli nadal będzie tak ciepło i spadnie deszcz, to szybko zrobi się zielono.
Po powrocie do domu, gdy wyszłam na balkon nieco się zdziwiłam,
bo na podłodze balkonu leżały grudki ziemi, a rano, gdy podlewałam kwiaty
nic takiego nie było. Podeszłam do skrzynek i lekko zdębiałam- w skrzynce
z tymi wyższymi prymulami leżały 2 orzechy arachidowe w łupinach, lekko
 schowane w ziemi i pod listkiem. Naprawdę rano tego nie było.
Mam podejrzenie, że to robota wrony szarej- to bardzo mądre i sprytne ptaki.
Wczoraj widziałam, jak buszowała w skrzynkach balkonowych na IV
piętrze kamienicy po drugiej stronie ulicy.
Jak widać balkon będzie służył nie tylko nam ale i pszczołom i ptakom.
Czekam z utęsknieniem na "ulistnienie się" drzew na  naszej ulicy, bo niektóre
z drzew mam tuż pod balkonem.
Jesienią tak to wyglądało, więc gdy się na nowo drzewa zazielenią  to
powinno być całkiem ciekawie.



38 komentarzy:

  1. Bedzie z pewnoscia niezwykle zielono, na waszej ulicy. A lato to i u nas wybuchlo, dzisiaj zaliczylam start bez skarpetek, pierwszy raz w tym sezonie ;)
    A wiesz, goscie z Polski tez czesto dziwili sie bogactwu flory i fauny u nas. Fakt, nasze ostatnie mieszkanie w Polsce bylo na osiedlu nez ani jednego drzewa, wprost niewyobrazalne. Trawniki bylytez raczej nieistniejace, zdeptane, wyjrzdzone rowerami... Tutaj cale pola fiolków, to byly pierwsze kwiatki, jakie mnie zadziwily na naszej murawie, bo tez wiedzialam tylko, ze sa takie, u wierszyka ;) idac z Mirka, mijamy polacie anemonów, moich obok gozdzików drugich ulubionych kwiatków. A mój niezyjacy juz chrzestny, przy okazji wizyty, nie mógl sie nadziwic wiewiórkom w naszym ogrodzie, mówil, ze juz kupe lat, jak ostatni raz wiewiórke widzial.
    Berlin jest zielony, parkowy, laczkowy. Tak samo mile zaskoczyl mnie Bielefeld.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na kwitnięcie lip - tu jest posadzonych dużo lip i miasto tonie w ich zapachu.Berlin ma bardzo ładne okolice, jest bardzo dużo zieleni.W Warszawie mieszkałam na bardzo zielonym osiedlu, do tego na parterze i gdy siedziałam na swej loggii to czułam się jak w ogrodzie. Pod tym względem to miałam dobrze.
      Tu jesienią widziałam na naszym podwórku wiewiórkę a dzięcioł usiłował sobie zagospodarować jeden z otworów technicznych w oficynie na dziuplę. Napracował się biedak, nawyrzucał styropianu i w końcu zrezygnował- pewnie się "dodziobał" do cegły.
      Pierwszy raz byłam w Berlinie 5 lat temu i bardzo mi się Berlin od pierwszego dnia spodobał.

      Usuń
  2. U nas też wiosna w związku z tym szaleję na działce. Na szczęście Szczerbate już są takie dużę, że mi pomagają /"Ty się babcia nie schylaj bo dostaniesz potem migreny"- mówią/.

    A pamiętasz jeszcze fiołki w Łazienkach???
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają rację chłopaki, babcia z migreną to gorsze niż wojna!Czy zauważyłaś jak się te dzieci starzeją?
      Nie pamiętam Łazienkowych fiołków, ale tu po raz pierwszy widziałam ich taką ilość- wyobraz sobie, że teren wzdłuż drogi od wejścia przy Gagarina do mostku widokowego na Pałac na Wodzie ktoś pokrył fiołkami leśnymi na szerokość 3-4 metrów. Taki właśnie mnie wczoraj spotkał widok.I tylko ja jedna stałam i gapiłam się na nie,potem szłam wolniutko wgapiona w nie a inni mijali te połacie fioletowego trawnika bez mrugnięcia okiem.
      Żebym do reszty nie zdurniała wracaliśmy już drugą stroną parku.
      Buziam;)

      Usuń
    2. Hej, jutro będzie u mnie coś dla Ciebie...
      :-)

      Usuń
  3. Chyba wszystko co zywe dostalo amoku, rosliny, zwierzaki i my tez, bo jak sie nie cieszyc tym naglym wybuchem wiosny, tak wyczekiwanej i wytesknionej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jedna rzecz w tej wiośnie nie gra- zbyt szybko podskoczyła temperatura, w ciągu jednej doby.

      Usuń
  4. Ładny widok z balkonu na zieleń, w mieście to bardzo ważne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co chwilę podglądam, czy są już jakieś choćby ociupeńkie paczki na tych drzewach, ale wciąż ich nie ma;)))

      Usuń
  5. Uwielbiam wiosnę, ale nie w centrum miasta. Hałas mnie obezwładnia, za to zieleń wycisza:)
    Pozdrawiam wiosennie
    https://londynsrondyn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wycisza kilka rzeczy, a najbardziej projektowanie i wykonywanie biżutków lub pobyt nad morzem.Zieleń to raczej działa na mnie orzeżwiająco i mobilizująco -gdzieś bym poszła, powędrowała.
      Ponieważ urodziłam się i całe życie spędziłam w betonowej dżungli to miejski hałas jakoś znoszę.Tu mój pokój jest nad ulicą,ale gruby mur i b. szczelne okna skutecznie tłumią hałas.
      Druga strona mieszkania wy6chodzi na ciche podwórko, wiec okna są otwarte po drugiej stronie mieszkania.

      Usuń
  6. U mnie juz drzewa (nie wszystkie jeszcze) maja zaczynaja sie zielenic, owocowe kwitna i jest pieknie tylko jeszcze troche zimno. Ale pod koniec tygodnia ma sie znow znacznie ocieplic. Poki co ciesze sie wiosna, bo jak juz przyjdzie lato to mi znow da popalic;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że z obawą myślę o lecie- z roku na rok gorzej znoszę upały. Dom w którym mieszkamy ma bardzo grube mury, więc nie będzie się tak nagrzewać jak betonowe domy w Warszawie.
      Jest w tej chwili godz. 14,12 i słońce co prawda jest na balkonie, ale już go nie ma w pokoju, bo balkon to właściwie jest loggia, tylko dość wąska.
      Miłego;)

      Usuń
  7. Takie tereny w każdym mieście to skarb, zwłaszcza dla tych, którzy nigdzie nie wyjeżdżają.
    W skrzynkach na kwiaty ptaki potrafią gniazda uwić, moja sąsiadka miała gołębie w korytku z pelargoniami, a u moich rodziców było gniazdo w wielkiej donicy z choinką, na balkonie oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  8. A niechby Wiosna spróbowała teraz zdezerterować! Nie mam zamiaru na powrót chować roweru. Będę nim jeździł, choćby śnieg spadł i mróz przyszedł.

    OdpowiedzUsuń
  9. Od kilku dni czuję, jakbym się na nowo narodziła. Błękitne niebo, słońce, ciepełko, ochota na ogrodowe szaleństwo.
    W moim mieście, które przez przyjezdnych kojarzone jest z zielenią, wycina się drzewa na potęgę. Żal patrzeć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasie tego spaceru w Volksparku mój mąż zauważył-gdyby taki park był w Warszawie to już byłby zabudowany i zredukowany do jednego placu zabaw i jednej ścieżki dookoła i trawnika wielkości mieszkania typu M4.
      To wycinanie drzew to jakaś choroba umysłowa.Pewnie u Ciebie za rok będą w tym miejscu nowe budynki- albo blokowisko albo domki jednorodzinne.

      Usuń
  10. Ja sie tak nie bawie. Gdzie nie wejde, o paczkach, kwiatkach, sloneczku i ptaszetach czytam dzwoniac zebami. Wyraznie tegoroczna wiosna zezlila sie na grajdolek :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo ta pogoda pomyliła pory i adresy.Podobno w Hiszpanii jakieś opady śniegu, a przecież tam zawsze bywało ciepełko o tej porze roku.NO i teraz nie wiem- to zimno to leci z Waszego Grajdołka do Hiszpanii czy z Hiszpanii leci do Was?

      Usuń
    2. Tez nie wiem, ale 10º w poludnie juz wcale nie jest zabawne :(.

      Usuń
  11. To co mi się podoba w Berlinie to ta niesamowita ilość drzew praktycznie przy większości ulic (nie głównych, ale wszystkich bocznych) i w związku z tym zawsze wrażenie, że żyje się gdzieś w zgodzie z naturą, a nie na betonowej pustyni.
    U nas ptaki też się drą niemiłosiernie, aż miło słyszeć. Na razie nie posadziłam w tym roku żadnych kwiatów, może po moim wyjeździe niedługo po powrocie się tym zajmę. Póki co więc podziwiam krokusy i inne kwiaty w parkach i na trawnikach (Bo też gdzieniegdzie ludzie lub władze miasta sadzają).
    Wiosna to dla mnie jedna z najpiękniejszych pór roku, jeśli nie najpiękniejsza właśnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te pierwsze wiosenne kwiaty to ogromna radość dla oczu.Tu też już sporo kwiatków a od wczoraj do dziś-zakwitły forsycje.
      Miłego;)

      Usuń
  12. Zauważyłam że Berlin jest bardzo zielonym miastem, choć do Wilna to chyba mu daleko pod tym względem :) to cudownie że możesz mieć takie widoki przez okno, ja człowiek zamieszkujący polską wieś nie wyobrażam sobie mieszkać w bloku gdzie naokoło są same betony, ale u Ciebie na szczęście jest czym oko cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu bardzo włodarze miasta dbają o zieleń. Podobno Berlin jest najbardziej "zadrzewionym" miastem w Europie. Na mojej ulicy są aż dwa rzędy drzew po każdej stronie. Czekam na kwitnienie lip, bo w Volksparku jest ich wiele, a ja ogromnie lubię ten zapach.

      Usuń
  13. Mieszkam w typowym śląskim blokowisku z końca lat 70 i nawet najmniejszy skrawek zieleni cieszy moje stare oko. Od dłuższego czasu tzw. werki przestały już kopcić, na skwerkach pojawiły się wiewiórki i jeże.
    W Berlinie jeszcze mej mordy nie widzieli, odwiedziłem za to mą najmłodszą siostrzyczkę, która mieszka w Reńskich Górach Łupkowych, w paśmie Taunusa.
    uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na warszawskich Stegnach (stegny to łąki) jest b. dużo zieleni i to bardzo zadbanej.Od wiosny do jesieni mieszkałam niczym w parku, zieleni było mnóstwo, ostatnio nawet za dużo- drzewa posadzone w 73 roku urosły i się nawet bardzo rozrosły i ostatnio to było już tej zieleni zasłaniającej słońce aż za dużo.

      Usuń
  14. Berlin jest piekny i zielony (takiego go pamietam), ale moje miasto rodzinne Gdansk jest rownie zielone - mimo, ze tez wychowalam sie w blokowisku zieleni, drzew, lak i krzewow wszedzie wokol bylo pelno. Zawsze mnie zadziwia jak zielono jest w Gdansku,ile drzew, krzewow, nawet glowna arteria wiedzie przez wielka aleje lipowa otoczona parkami, a wyloty z miasta prowadza przez lasy, mamy Wzgorza Morenowe naokolo calego miasta, porosniete lasami i wtapiaja sie one pieknie w krajobraz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z blokowisk gdańskich to znam tylko Zaspę.Wiele lat bywałam w każde wakacje w Gdyni.
      Trójmiasto ma w ogóle ładne okolice, ale teraz coraz częściej powstają tam nowe osiedla.Mam rodzinę w Sopocie. Gdy tylko tam zamieszkali miejsce było b. ciekawe ( blisko hippodromu), ale oczywiście teraz już zabudowują każdy wolny skrawek gruntu. Wolny to znaczy niezabudowany a
      porośnięty trawą, krzakami, drzewami.

      Usuń
  15. Stwierdzam autorytatywnie – wiosny nie było, bo na termometrze mam ponad dwadzieścia stopni na plusie, co czasami rzadko trafia się w lipcu. Gdyby nie bezlistne drzewa liściaste i nazwa miesiąca w kalendarzu, pewnie bym nie wierzył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asmo, nie opowiadaj, naprawdę zdarzały się b. ciepłe wiosny. W latach 80` w Warszawie w lutym kwitły magnolie a temperatura przez kilka dni była nawet ponad +20 stopni.

      Usuń
  16. Chciałabym mieć taki park w pobliżu, w dodatku z jeziorkiem. Mieszkam na wsi, ale do prawdziwego, dużego parku czy lasu trzeba podjechać autem niestety. Jeśli chodzi o trawniki to tutaj jest podobnie, ludzie rozkładają koce i robią pikniki.
    Przy takim ciepełku drzewa zazielenią się w mig:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś podglądałam "moje" drzewa- na niektórych już są nieduże pączki. Gdyby ktoś te drzewa solidnie podlał już pewnie by wypuściły liście. Jak dobrze pójdzie to jutro wybiorę się w przeciwny koniec parku, bo tam są większe dwa jeziorka a jeszcze tam nie byliśmy.

      Usuń
  17. Uwielbiam podglądać ptaki, a mam ich mnóstwo. Tak czekałem, aby dzięcioły wróciły do ruiny orzecha włoskiego, specjalnie dla nich zostawionego. I co najciekawsze - wróciły, ale wykuły sobie dziuplę metr wyżej. Nie ma nic śmieszniejszego, jak samczyk dzięcioła przynoszący jedzenie i siedzący na gałęzi, i czekający, aby mój syn przeszedł. W ogóle się skurczybyk nie boi.
    A sójki skrzeczą tak na siebie, że filmów nie można oglądać. Jak tak mają wyglądać zaloty, to ja dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Warszawie mieszkałam na parterze i na loggii miałam karmnik. Głównymi "klientami" były sikorki bogatki i sikory modre, wróble mazurki i wróble domowe, kilka razy odwiedził karmnik dzięciołek, przylatywały dzwońce, czasem rudziki i sójki- młodsza i starsza. Zimą 2016/17 to karmiłam ptaszki aż do połowy maja, bo jednak pokarmu było mało, a sikorki bardzo wcześnie zaczynają lęgi i nie miały czym karmić piskląt. Kupowałam im nawet jakieś suszone larwy. No a tu jestem na III piętrze a nie wolno karmić ptaków przy oknach ani na balkonach. Ale tu właściwie przy każdym budynku są krzewy i na nich rozwieszone różne "karmidełka",więc ptaki nie cierpią z głodu.
      Tu jest bardzo dużo kosów.
      Miłego;)

      Usuń
  18. Ptaki już i u nas ćwierkają i baraszkują, aż miło. Łaziłam ostatnio po lasach i jest tam tak cudownie, że aż bym tam zamieszkała... Miód dla duszy, oczu i uszu. I płuc... Lada dzień będziemy mieli zielono i życie stanie się piękniejsze :-). Pozdrówka, Anabell!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś trochę popadało i byłam zaskoczona gdy jechaliśmy do szkoły, bo nagle zrobiło się zielono, jakby wszystkie krzaczory ktoś maznął przez noc na zielono. Wierzby już pozrzucały przekwitłe bazie i zaczynają się okrywać listkami.
      Czekam na magnolie, bo już mają spore pąki.
      Miłego Asiu;)

      Usuń
  19. Na mojej wsi ptaki dają znaki od rana: żurawie, kosy, szpaki, dzikie gołębie i synogarlice (których jest tutaj mnóstwo, ale też jastrzębie gniazda pobudowane wokół nas, bo myszy mają pod dostatkiem. Najgorsza jest jednak chmara kleszczy, które atakują zmasowaną ilością. Wytrzepałam z siebie około 30 sztuk, po oporządzeniu kilku drzewek owocowych. Nie wiem czy jakiś gatunek ptaków zjada to świństwo... :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Treba po prostu kupić Autan- preparat p. kleszczowy Bayera. No i przed każdym wyjściem sie starannie smarować- ręce i nogi. A najlepiej nie chodzic z gołymi nogami, tylko założyć spodnie i skarpetki, a nogawki spodni upchnąć w skarpetki. Z boreliozą nie ma żartów, bo te krętki atakują niemal wszystko, włącznie z nerwem wzrokowym i tkanką mózgową.
    Błagam, uważaj, one po zimie są wygłodniałe, bo kleszczyca musi się napić krwi, żeby się rozmnożyć.

    OdpowiedzUsuń