drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 21 sierpnia 2018

Dawno, dawno temu......

....bawiłam się w poznawanie techniki zwanej decoupage.
Bardzo mi się ta zabawa podobała. Zrobiłam wtedy nawet sporo różnych
drobiazgów,
między innymi ozdobiłam ten zegar, którego obudowa  była z paskudnej
płyty MDF


ozdobiłam dwa zupełnie zwyczajne słoiki

jak i pudełko na chusteczki


bombki choinkowe, które się nie tłuką bo są z plastiku,

i takie dwie kasetki na biżuterię, górna dla ulubionej koleżanki,
dolna dla mnie




A już tu, w pierwszych dniach pobytu znów dostałam napadu nadczynności
manualnej i zamiast tylko pomalować tę szafkę  z IKEI zdekupażowałam ją,
zdobiąc miniaturowymi reprodukcjami Van Gogha:

W szufladkach chowają się różne dziwne drobiazgi, a szafka "robi" też
za stojak pod scindapsus.






32 komentarze:

  1. O rety, ale sliczny szufladkowiec! Zazdraszczam, nigdy nie mialam zapedow dekoratorskich, a szkoda :(
    Brakuje mi takich szafeczek, szufladek, bo drobiazgow masa, i placza sie po domu...
    Ale z drugiej strony, takie szufladki musialabym chyba poopisywac, zeby zalezc to, czego szukam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu mnie tez szufladki by nie pomogly:))

      Usuń
    2. Zdradzę Wam tajemnicę - w tych szufladkach są różne drobiazgi, które kiedyś były w specjalnej witrynce -
      wiele z nich to pamiątki i jakoś żal mi się z nimi rozstać.Ale skoro postawiłam tu na minimalistyczny wystrój wnętrza to leżą spokojnie w szufladkach.

      Usuń
  2. Ty to masz anielska cierpliwosc do tych wszystkich robotek i dodatkowo chce Ci sie. Ja nawet jak cos zaczne to nie koncze bo juz w polowie drogi mi sie odwidzialo:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dość proste- lubię robić różne rzeczy, bawi mnie to, ale też mi się zdarzają rzeczy niewykończone, czasem latami przekładane z kąta w kąt.Ale takie "wypadki przy pracy" są głównie wtedy gdy mi coś nie wyjdzie i nie mogę sobie z tym poradzić. Cztery lata temu wyleciała z domu cała zawartość nadstawki szafy zapełniona takimi od lat nieskończonymi rzeczami-głównie szyciem.

      Usuń
  3. Jakos nigdy mnie ta technika nie zachwycila, ja wole gladkie przedmioty, choc nie moge odmowic im urody, to jednak w domu nie mam ani jednego czegos w dekupazu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Gładkie " to one są, te wzory nie wystają ponad powierzchnię;) Decoupage to sztuka "oszustwa" - tą techniką można np. naśladować technikę intarsjowania drewna.Ale osiągnięcie mistrzostwa w tej materii wymaga naprawdę wielu, wielu godzin pracy i całkiem drogich materiałów i.....dużo miejsca do pracy.
      Gdy córka mi kupiła tę szafeczkę to miałam do wyboru albo pomalowanie jej na biało by nie odbijała od tła, albo wprost przeciwnie.Wybrałam więc ten drugi wariant,ale taki by nie była tylko pomalowaną farbą olejną nudną skrzynką.
      Jeżeli masz w domu drewniane lub drewnopodobne tace z jakimkolwiek wzorem to one też są robione techniką
      decoupage.

      Usuń
  4. Podziwiam szczerze, podoba mi się ta szafeczka z szufladkami, poprzednie dzieła także.Mnie korci spróbować patchworku, ale chyba musiałabym nazbierać tkanin i trochę sie podszkolić.
    Mam problem z roślinami doniczkowymi, nie wszystkie mogą stać na parapetach , a nie chciałabym zagracać pokoi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patchwork to ogrom pracy, poza tym wymaga miejsca i sporo czasu. I trzeba szyć na maszynie, a ja nie lubię.
      Z doniczkowców mam tylko scindapsusa i hederę pokojową, bo córka ją kupiła z przeznaczeniem na balkon, ale ta odmiana na balkon się nie nadaje, więc wylądowała w domu.Hedera odtruwa środowisko, więc jest dobra przy nowych meblach. To taka drobnolistna odmiana. Mam też ten malutki aloes, jakiś nieznany mi również mikroskopijny jeszcze sukulencik i przez jesień i zimę przezimuje w domu sadzonka drugiej, tym razem "zewnętrznej" hedery, którą wiosna przeniesie się na balkon. Teraz wszystko stoi albo nad albo obok tego scindapsusa.
      Kiedyś, 4 lata temu, miałam półki na kwiaty, ale z okazji generalnego remontu były zdjęte i już nie wróciły na ściany, bo się zmienił cały wystrój i....zabrakło miejsca na kwiatki doniczkowe. Bardzo mnie to bolało. Znam mieszkania, w których na kwiatki są porobione specjalne kwietniki- regaliki lub systemy schodkowo umieszczonych na ścianach półek.

      Usuń
    2. Musze pomyśleć właśnie o półeczkach lub ławeczkach :-)

      Usuń
  5. Piękne rzeczy stworzyłaś Aniu.
    Moje uznanie.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to resztki, bo podobnie jak z biżutkami- szły do ludzi w ramach prezentów lub były "wysępione" ode mnie.

      Usuń
  6. ja jakoś się nigdy nie zdecydowałam na tą zabawę, może to z braku czasu, piękne te "przydasie" szczególnie ta ostatnia szafeczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię tę szafeczkę, bo mogę wciąż zerkać na ulubione malunki Van Gogha.
      Decoupage to fajna zabawa, ale niesamowicie czasochłonna - zwłaszcza gdy kładzie się kolejne warstwy lakieru i każda musi spokojnie, bez pośpiechu dobrze wyschnąć.Potrzeba do tego osobnego
      pomieszczenia, bo to jednak miejsce zajmuje. No a materiały wcale nie są tanie i całkiem sporo ich się zużywa.

      Usuń
  7. Pieknie to wyszlo Anabell, bardzo oryginalnie a przy tym ' tak dyskretnie'. Tez bardzo lubie Van Gaugh'a. Ile to wymaga pracy i cierpliwosci to wiem, bo kiedys raz sie za to wzielam. Doszlam do wniosku ze duze bedzie latwiej pokryc , wiec wzielam sie za stol - chcialam zdekupazyc blat . Mialam gdzies kupione na pchlim targu za grosiki stare duze nuty - i wiem ze pieknie to by wygladalo bo zwalalam pomysl od kolezanki. U nich wyglada to genialnie. No ale nie wyszla piekna nuta tylko piekna kupa.... wszystko odpadlo! Szkoda bo
    wygladalo to niezle - ale juz nie mialam serca. A Tobie to tak pieknie wychodzi ... moglabys to robic zarobkowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, szkoda, bo to dużo pracy trzeba włożyć.Ja bym się chyba popłakała z wściekłości. Doszłaś dlaczego to wszystko odpadło? Mnie kiedyś nie wyszedł talerz- po prostu medium do szkła było już przeterminowane. A może dałaś zbyt cienką warstwę kleju lub nie namoczyłaś odpowiedni długo tych nutek?. Gdy zaczynałam, to zawsze chciałam to zrobić jak najszybciej i zawsze wtedy wychodziły jakieś cyrki- a to za krótko coś nawilżałam, a to rozpadła mi się serwetka bo za długo ją nawilżałam, albo lakier się zbiesił, bo podsuszałam suszarką, żeby było szybciej. A wiesz skąd wzięłam te reprodukcje? Miałam dwa komplety kartek pocztowych z tymi reprodukcjami, więc mocząc je pracowicie w wodzie oddzieliłam sam obrazek od warstw papieru. Zajęło mi to sporo czasu, ale udało się.
      Jakoś nigdy nie traktowałam tych moich robótek na gruncie zarobkowym, za to wydawałam na materiały mnóstwo pieniędzy.
      No ale zawsze miałam sporą frajdę.

      Usuń
    2. Anabell, podejrzewam ze wiekszosc zrobilam nie tak, bo doswiadczenia nie mialam zadnego, a posilkowalam sie youtubem. No ale mysle ze glownie to fakt ze ponoc nie trzeba bylo drapac powierzchni - a stol byl sliski lakierowany.... Niby sie przykleilo ale zaraz po dniu ladnie odlazlo:) Nut tylko szkoda. No jeszcze mi zostaly - i mam nawet fajny drugi stol na werandzie, ale tez pociagniety lakierem coby nie zaciekal:) Ja bym chetnie posluchala jak prawidlowo sie to robi - moze notke napiszesz i jakas instrukcja? :)

      Usuń
    3. A ja myslalam ze Van Gogha wzielas z kalendarza! Mialam kiedys identyczny , te same reprodukcje doslownie. Mialam tez z tej serii Renoira i Salvadora Dali - piekne obrazki , czesc nawet oprawilam . Pasowaly idealnie w ramki z Ikei - takie kwadratowe

      Usuń
    4. Niestety trzeba było usunąć cały lakier z tego blatu- to wredna robota,ale nie niemożliwa. Nie wykluczam, że gdybys użyła przed przyklejeniem medium do szkła i dopiero wtedy te nutki przykleiła to może by się trzymały. Ale na pewno bezpieczniej byłoby oczyścić wszystko do żywego, bardzo gładziutko wyszlifować, na samym końcu papierem "1000".
      Potem zdecydować się, czy ten kolor, jaki ma po oczyszczeniu blat pasuje, jeśli nie, to pomalować farbą akrylową na pożądany kolor, dwie cieniutkie warstwy. Potem nakleić, używając kleju do dekupażu, te nutki. Po naklejeniu dać temu blatu spokojnie wyschnąć. A potem zastosować bezbarwny lakier akrylowy,nakładając kolejno tyle cienkich warstw, by po zaschnięciu naklejony obrazek był niewyczuwalny.
      Każda z warstw lakieru musi dokładnie wyschnąć i każdą, przed nałożeniem następnej warstwy trzeba leciutko, ale dokładnie przetrzeć papierem ściernym, tym "1000". Jeżeli ten stół ma stać na zewnątrz to na końcu, gdy wszyściutko jest już kompletnie suche można całość przelecieć lakierem w spraju, oczywiście bezbarwnym. Trzeba cały czas pamiętać o tym, że to musi schnąć w miejscu gdzie się nie kurzy i nic na blat nie posypie, więc taras raczej odpada. Nie wierz, że porządnie wykonany decoupage może być szybko wykonany. I nie daj sie skusić na przyspieszenie procesu suszenia, np, suszarka do włosów. To wszystko musi schnąć we własnym tempie. Pisząc o papierze ściernym 1000 mam na myśli polską gradację- jest to po prostu najdelikatniejszy papier ścierny, można wręcz nim depilować skórę.
      Decoupage to zabawa, która wymaga po prostu wydzielonej pracowni,najlepiej zamykanej na klucz. Bo wiesz, wiele osób ogląda rękami;)

      Usuń
    5. Ufffff! Anabell to juz wiem, ze niewykonalne:) ! To toz nic dziwnego ze wszystko odlazlo skoro z calej listy wykonalam poprawnie az dwie i pol czynnosci:) I moze bym sie za to wziela, ale nie wiem gdzie to wcisnac w grafik..., moze w nastepna 5-cio latke :) ? W kazdym razie dziekuje za cenne rady - bede pamietac w razie czego ( znaczy do kajetu ida) :)

      Usuń
  8. Nie wiem jak się do tego ustosunkować? Jakoś nigdy nie miałem zacięcia. W młodości dużo rysowałem, ale przez zawieruchy wojenne wszystko poszło się bujać i w końcu mi się całkiem ode chciało. Teraz mogę jedynie podziwiać u innych.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asmo, znam wiele osób, które właśnie na emeryturze zaczęły "na całego" malować i uczęszczały również na warsztaty malarskie.Poprawi Ci się ze wzrokiem to może jednak spróbujesz- warto, wierz mi.
      Miłego;)

      Usuń
  9. Bardzo ładnie to wygląda, szczególnie ta ostatnia szafeczka ciekawie pomyślana. Ja pewnie zastanawiałabym się nad wieloma twarzami Fridy Kahlo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja miałam pod ręką pocztówki z Van Goghiem, więc oddzieliłam sam obrazek od kartki (żmudna robota) i w trzy dni po przeprowadzce zrobiłam tę szafeczkę.A ile miałam radochy, że się udała! W pewnym sensie oswoiłam tą szafeczką nowe lokum.

      Usuń
  10. Genialna jest ta szafeczka z miniaturkami! Inne też mi się podobają (od dłuższego czasu zachwycam się efektem ludzkiej kreatywności i robieniem dzieł sztuki ze zwykłych rzeczy typu choćby słoik), ale ona wygrywa w moim rankingu zachwytu :)

    Szkoda, że nie mam grama zdolności manualnych.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ken, ale masz za to inne zdolności.No właśnie- zwykły słoik po zużyciu zawartości zamiast lądować na śmietniku zyskuje drugie życie.
      Jestem fanką "belle epoque", w której ozdabiano wymyślnie zupełnie zwykłe i nieciekawe przedmioty.
      Jesteś pewna, że nie masz w ogóle żadnych zdolności manualnych? Firma DMC lansuje hasło: "jeśli potrafisz przyszyć guzik, to wiedz, że potrafisz także haftować krzyżykami- po prostu spróbuj".

      Usuń
    2. Już w podstawówce odkryłam ze smutkiem, że np. koleżanka potrafi za pomocą kilkunastu kresek, jakby od niechcenia machnąć piękny obrazek, podczas gdy ja siedzę kolejną godzinę, męczę się i finalnie oddaję pani szkaradka na kartce. Odświeżanie pokoju: wydawało mi się, że będzie pięknie, kiedy pododaję kolory w ten a nie inny sposób. Wydawało się. Nawet z gotowaniem mam tak, że wiem, że czegoś w daniu brakuje, ale nie wiem czego. Brak mi tej "iskry". Docenię piękno, ale go nie stworzę. Zostaje mi tylko słowo :)

      Usuń
    3. Właściwe operowanie słowem to też sztuka. Dobrze dobrane słowa mają naprawdę duże znaczenie.
      A gotowania naprawdę można się nauczyć. Gotowania zaczęłam się uczyć już po wyjściu za mąż i wierz mi, było trudno, ale teraz ugotuję wszystko. Najważniejsze - dobry przepis, a tych nie brak. I trochę samozaparcia, bo sterczenie przy garach jest mało zabawne. Trzeba zacząć "mało ambitnie" od bardzo prostych dań, a potem już pójdzie gładko.
      Pusiu- będzie dobrze,;)

      Usuń
  11. Mnie ta technika bardzo pociągała ale oprócz tych spraw, o których mówisz, trzeba być bardzo precyzyjnym. W moim przypadku trzęsące się ręce tego nie gwarantowały, więc zrezygnowałam z zabawy. Tobie jednak wychodzi ozdabianie bardzo dobrze, co widać na pokazanych przykładach. Zdolna bestia z Ciebie po prostu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głównie to bestia ze mnie. Zdolności to zawsze dar natury,z reguły sprawa genów.Przez wiele lat miałam problemy właśnie z drżeniem rąk, ale to było z powodu (wówczas) nadczynności tarczycy.Gdy nadczynność przeszła w niedoczynność wszystko minęło, no ale może raczej przeszło w innego typu niedomagania.A lekarze nie mogą nic w tej materii Ci pomóc? Może współczesna neurologia może nieco ten stan poprawić? Wiesz, to naprawdę skandal, że dorośli cierpiący na DPM są pozostawieni praktycznie bez opieki. W Polsce jest chyba sporo tych osób, które wbrew przewidywaniom lekarzy nie przeniosły się w zaświaty w wieku lat nastu i doczekały dorosłości i całkowitego opuszczenia ze strony służby zdrowia.
      Miłego;)

      Usuń
  12. Wiedziałam, że jesteś niezwykle zdolna. Ale że az tak? Zazdroszczę. A jak tam nowe biżutki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nowymi biżutkami jakby nieco gorzej. Chyba tegoroczne upały mi nie służą.Jednocześnie jest b.mała wilgotność i często bolą mnie oczy, więc ściubienie koralików odpada.Nawet zrobiłam tu kilka projektów, ale miałam jakieś zaćmienie umysłowe i ich nie sfotografowałam a one już stąd "wyjechały".
      Decoupage jest dobry na wyżycie się manualne, bo każdy przedmiot do zdekupażowania wymaga sporo pracy, zwłaszcza drewno i drewnopodobne przedmioty. Już samo szlifowanie powierzchni jest czasochłonne.

      Usuń