drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 5 czerwca 2019

Krasnale

Upał, czyli nastały upały. W szkołach skrócone lekcje albo jakieś "wypady"
w plener, bo co kogo obchodzi, że rodzice pracują.
Co komu po skróceniu lekcji skoro dziecko nadal tkwi w szkole, tyle tylko,
że w świetlicy w której nie ma klimatyzacji. Oczywiście, mogą wyjść na
szkolne podwórze, no ale tam w cieniu jest ponad 30 stopni.
Wczoraj nasz młodszy stwierdził, że on po tych skróconych lekcjach
nie zostanie na świetlicy ale przyjdzie do nas. Córka oczywiście przyklasnęła
temu pomysłowi, napisała  kartkę  do szkoły, by go wypuścili po lekcjach i
mówi mu, że w takim razie on zje obiad u nas. Na to mały- "ależ nie mogę, bo
przecież ten obiad w szkole już jest opłacony".
I przydreptał rzekomo po obiedzie, co w godzinę później nie przeszkodziło
mu zjeść sznycla z kurczaka ( ma 8 lat i nie jest pulchny)
A starszy Krasnal czyta ostatnio jakąś powieść sf o przemieszczaniu się
w równoległych rzeczywistościach zgodnie z własnym wyborem.
W pewnej chwili zaczął strasznie  płakać.Córka się wystraszyła , pyta się
co się stało i usłyszała: "bo ja sobie zdałem sprawę z tego, że mój wybór
może być nieodwracalny i jak źle wybiorę mogę stać się zupełnie innym
człowiekiem i to będzie nieodwracalne". Krasnal skończył w styczniu 10 lat.
No cóż, nic nie boli tak jak życie.


30 komentarzy:

  1. A ile lat ma mlodszy Krasnal? Myslalam, ze takiego malucha samego ze szkoly sie nie wypuszcza. Pytam, bo czasy sie zmienily. My jako dzieci sami maszerowalismy do szkoly od I klasy, ale to stare dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodszy skończył w lutym 8 lat, jest w II klasie.Między nimi jest różnica 2 lat i 40 dni. W szkole wiedzą, że po niego przychodzaą albo rodzice albo starszy brat,który jest aktualnie w II kl.gimnazjum, albo któreś z dziadków. Byliśmy u niego w szkole przedstawieni. Ale on od domu do szkoły to ma ok.800m i jedno przekroczenie jezdni, która jest w strefie 30km/h, a tu kierowcy naprawdę jeżdżą ostrożnie i przestrzegają przepisów.No a jeśli ma iść sam do nas to dostaje kartkę,że tego dnia idzie sam.

      Usuń
  2. A powiedz, Anabell, po jakiemu Krasnale gadajo? Moje niby umialy po polsku, ale wygodniej im bylo mowic do mnie po niemiecku i tak zostalo do dzisiaj, slubny i ja do nich uparcie po polsku, one zawsze do nas po niemiecku. Toyka tez jest dwujezyczna, w psiej szkole musiala sluchac komend po niemiecku i tak juz zostalo, ale "przemowy" trzymam do niej po polsku. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze starszym moge sie dogadac po polsku, bo w okresie 0-4 lata był dwujęzyczny- córka mówiła do niego po polsku, zięć po niemiecku. Młodszy miał spore problemy z mówieniem i wtedy przeszli tylko na niemiecki żeby młodszemu nie sprawiać dodatkowych trudności Młodszy zawsze prosi starszego żeby mu tłumaczył co ja do niego mówię, albo stara się mi to przekazać gestami.

      Usuń
  3. U nas nie ma skróconych lekcji ani pracy, a w całej szkole sauna...
    Coś mi się zdaje, że Krasnale mądrość mają po babci:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba raczej po rodzicach, to wszak jego mama ma doktorat z socjologii, nie ja, a tata- geniusz z informatyki.
      Tu nawet jak nie ma upału to czerwiec jest takim traktowanym po macoszemu miesiącem- w gimnazjum starszego co chwilę są jakieś skrócone dni, np, wypadają 2 ostatnie lekcje i nie wiadomo dlaczego.
      A wiadomość o tym fakcie przesyłają mailowo wieczorem no i wtedy pogotowie babcine musi swoje plany rewidować. Rodzice nie chcą by on sam siedział w domu, więc albo ja idę do niego, albo on do mnie.

      Usuń
    2. Ale im dobrze z toba, a tobie z nimi:))))

      Usuń
    3. Uwielbiam ich obserwować, bo są chwilami niesamowicie zabawni.Ale ogólnie to bardzo grzeczne dzieciaki i mądre.

      Usuń
  4. Wspolczuje tych upalow i braku klimatyzacji. Nic dziwnego ze wnuk woli u Ciebie niz na swietlicy bo jakos w domu wszystko zawsze prostsze i latwiejsze do zniesienia.
    U nas wiekszosc szkol ma juz wakacje, zawsze zaczynaja sie ok 20tego maja. Rok szkolny trwa 9 miesiecy jednym slowem.
    Widze i slysze jak wedruja ulica na basen, jada rowerami albo na deskach bo z kazdego domu blisko wiec moga chodzic sami chociaz takich samotnych rzadko sie widuje.
    Natomiast na boisku czy kortach pelno tylko wczesnym rankiem gdy chlodniej.
    Duza czesc przynalezy do jakichs obozow i w dalszym ciagu musi rano wstawac i tam jechac. Dzieci wcale nie sa nimi zchwyceni bo duzo zajec na zewnatrz, poza tym duzo sportu czy wedrowek po gorkach a to meczace wiec co to za wakacje? :(
    Ja tez twierdze ze nic tak nie boli jak zycie , to jest dobra obserwacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze mówiąc to jestem wrogiem wszelakich obozów, kolonii itp. Dzieciaki nie mają tam czasu nawet w tyłek się podrapać i wpadają w odmianę bezmyślności- wszystko musi być na gwizdek. To jest wg mnie zabijanie w dzieciach indywidualności.
      W domu mi ten upał nie wadzi-pokój od strony słonecznej ma zamknięte i zasłonięte okna, są otwarte okna w 3 pomieszczeniach od strony północnej. Tu w ciągu roku szkolnego jest sporo przerw w nauce- są ferie jesienne -2 tygodnie bo to relikt po wykopkach, są ferie wiosenne i ileś dni wolnych bo są jakieś święta religijne i państwowe, a naukę to tak jakoś w sierpniu zaczynają.Zaglądałaś w maile?
      Buziam;)

      Usuń
    2. Nikt nie zachwycony - ani mlodzi ani rodzice (duza cena) ale jakie maja wyjscie Anabell? Co zrobia z dziecmi przez 3 mies wakacji? To nie jest wybor, to koniecznosc. Fakt ze przy okazji cos robia na tych obozach a nie siedza przy tv czy komputerze caly dzien.
      Zagladnelam i jestem w trakcie odpowiedzi.

      Usuń
    3. Mass rację, ale mi żal tych dzieciaków. Właśnie wróciłam z"wyprawy" w city, musieliśmy odebrać od optyka okulary p.słoneczne mego męża. Dziś jest okropnie duszno bo jest duża wilgotność.Po raz pierwszy stałam z zachwytem w przeciągu w metrze.

      Usuń
    4. Jako dziecko bylam wyslana na kolonie 2 razy i szczerze je znienawidzilam.
      Dla mnie byla to mordega, ale dla rodzicow koniecznosc i nie mieli wyjscia.
      Urlopy rodzice spedzali osobno, bo najpierw jedno bralo 2 tyg, zeby ze mna byc, a potem drugie.
      Potem 2 tyg na koloniach , 2 u cioci i jakos te 2 miesiace zagospodarowali.
      Im bylam starsza tym bylo latwiej, a w dodatku mieszkalam tuz kolo plazy. Pozniej juz zostawalam sama i bylo fajnie,
      tylko na plaze nie moglam chodzic bez nadzoru.

      W UK dzieci maja wyjatkowo malo wakacji, zaczynaja gdzies pod koniec lipca, a koncza pod koniec sierpnia.
      A i tak rodzice narzekaja , ze to za dlugo i wielu chce skrocenia !

      Usuń
    5. Ja byłam na koloniach dwa razy- raz po I klasie szkoły podstawowej z własną klasą bo kolonie organizowała szkoła- miesiąc przepłakałam. Drugi raz gdy miałam chyba 12 lat - było koszmarnie.
      Gdy urodziłam dziecko przestałam pracować i problemu wakacji nie było.

      Usuń
    6. A ja po raz pierwszy wyjechalam na oboz zuchowy, 3 tyg., po drugiej klasie. W piekne lasy, nad jezioro. Podobalo mi sie:) Mama z tesknoty po dwoch tygodniach przyjechala do mnie na 2,5 dnia, pokonujac z przesiadkami ( pociagi, autobus, na koniec taksowka, bo oboz w srodku lasu i nie trafilaby sama) kilkaset km. Ale to byla niespodzianka, bo oczywiscie telefonu tam zadnego. Dali Mamie jakis namiocik na dwie noce:)
      Kolrjny oboz po roku, tez udany, tym razem ze starsza siostra. A poziej juz obozy harverskie, super sorawa, naprawde. Harcerstwo klasyczne, bez ideologii socjalistycznej, takie skautowskie. Nocne podchody w gorach, nocowanie w szalasie samodzielnie zbudowanym ( jedna taka noc) i zywienue sie tylko owocami natury oraz plackami z samej maki, ktora byla naszym jedynym prowiantem na dwa dni:) W obozie w namiotach prycze zbudowane orzez chlopakow, toaleta w gorskim strumieniu przeplywahacym tuz przy namiotach, latryna w lesie na zboczu nad obozem:) Mozna bylo z gory obserwowac co tam na dole:) Naprawde swietne wakacje to byly.

      Usuń
    7. Moje dziecko było niestety inne- bez mamy i taty przez długie lata "nie było życia". Pierwszy raz wyjechała sama idąc z I do II klasy liceum i to odrazu do Wielkiej Brytanii, na indywidualny kurs językowy.

      Usuń
  5. Ile trwa nauka w Niemczech na pierwszym poziomie? Jeżeli młodszy ma 8 lat(II klasa), to drugi Krasnal powinien być w IV klasie, a on jest w gimnazjum. Jakby nie patrzeć, masz roztropnych wnuków i tego szczerze gratuluję i wszystkich pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starszego przedszkole wypchnęło do szkoły (po badaniach) gdy jeszcze nie miał 6 lat, bo umiał płynnie czytać i liczyć w pamięci liczby trzycyfrowe.W połowie roku szkolnego "wysłali" go już do III klasy i zdawał potem egzamin do gimnazjum z czwartoklasistami. Zasadniczo podstawówka ma 6 klas, ale po IV klasie jest egzamin i ci lepsi V i VI klasę robią już w gimnazjum, gdzie te dwie klasy mają rozszerzony program nauczania.On jest najmłodszy w całym gimnazjum, które jest o profilu matematyczno-chemiczno-fizycznym.A i tak nauczyciele twierdza, że on swym poziomem wyprzedza swą klasę o 2, 3 lata.
      Iwonko, zajrzyj na drugi mój blog, coś napisałam;)
      Miłego;)

      Usuń
  6. O mamuniu, jaki ten Krasnal wrażliwy dzieciak. Ludzie czasem przeżyją 80 lat i nie dojdą do takich przemyśleń. Będzie miał ciekawe życie. Co nie oznacza łatwe. Czasem lepiej być bezmyślnym...jednak. Upały okropne.
    Mnie strzyknęło w kręgosłupie lędźwiowym i chwilowo dyskomfort. I brak cierpliwości. Nic to, jakoś przelezę. Ja też lecę na twój drugi blog, bom jeszcze nie czytała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co robiłaś niedozwolonego, że Ci łupnęło? Chyba powinnaś się po tym bólu nieco zrehabilitować- jakieś prądziki najlepiej interferencyjne), masażyki i zero dźwigania.
      Wiesz, on od małego taki jest, az dziw że chodzi po ziemi jeszcze cały, bo głowa wiecznie w chmurach. I co jakiś czas zderzenie z rzeczywistością bo czegoś zapomni, bo co to znaczą rękawiczki wobec wieczności? albo bilet miesięczny i legitymacja szkolna w portfelu?
      Zdrowiej Anuś, zdrowiej, leżenie w tym upale też mało fajne jest.
      Przytulam, delikatnie, żeby nie uszkodzić;)

      Usuń
    2. A robiłam, denerwowałam się przed kontrolą finansową Biblioteki Narodowej. To byli bardzo mili ludzie, jak już przyjechali. Tylko uprzedzili mnie miesiąc wcześniej...o moja nerwico lękowa!
      No i jak już pojechali, po kilku dniach jak mię łupło...a tak się rozluźniałam, tak robiłam trening autogenny, tak wyciszałam ;-)Ech...
      Nic to, dbam o siebie teraz. Nie pierwszy to raz, znany mechanizm u mnie.
      Ten twój krasnal do wielkich rzeczy dojdzie, zobaczysz. Już jest inny :-) Specjalne Krasnale dwa :-)

      Usuń
    3. No właśnie - moja miała nerwicę wegetatywną żołądka- wściekłe ataki bólu gdy przyczyna stresu już minęła. A na ten ból pomagały tylko środki uspakajające, w żadnym wypadku p. bólowe. Dziecko moje żyło na Kalmsie- bez niego pewnie by nie skończyła nawet podstawówki. Nim sama wpadłam na to, co to jest, to kilka razy postawiłam na nogi szpital dziecięcy, w którym oczywiście nikt na to nie wpadł. A ja tylko postudiowałam starą Encyklopedię Zdrowia. Kalms jest świetny- to ziołowy lek i nie uzależnia i nie ogłupia.

      Usuń
  7. Wczoraj byłam świadkiem rozmowy pani sekretarki ze swoim synem. Zrobiła duże oczy, a gdy się rozłączyła, popatrzyła na mnie i mówi "A moje wnuki w Berlinie nie chodzą do szkoły, bo za gorąco". I od razu pomyślałam o Twoich Krasnalach. I proszę, też mają przeprawy z upałami. Mam cichą nadzieję, że może chociaż skrócą nam lekcje, skoro fale upałów do końca roku szkolnego niemal mają nam towarzyszyć.. Tylko u nas wciąż nie jest odpowiednio za gorąco, ani za zimno żeby podjąć jakieś właściwe decyzje w tym temacie.
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu zawsze skracają dzieciom lekcje w upały. Jutro będę ich miała obu.
      A kto ma podjąć u Was taką decyzję, skoro prezes o wszystkim decyduje a on o dzieciach nie ma bladego pojęcia.
      Miłego Kochanie;)

      Usuń
  8. Te upaly dobijaja, nawet dzieci, nie wspominajac o nas doroslych i starszych. Dla mnie ostatnie 2 dyzury to byla mordega. Dzisiaj jest tylko 18 stopni, jaka ulga.
    A co do Krasnala- no jak piszesz, nic tak nie boli, jak zycie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po południu przeszła nad Berlinem burza, nawet nieźle popadało i jest nieco lepiej.Upalne dni dla szpitali są zawsze straszliwie uciążliwe. Mam nadzieję, że jutro nie będzie już tak wściekle gorąco, bo rano musimy "przejechać się" do lekarza rodzinnego.

      Usuń
  9. A ja się wystraszyłem, że notka będzie o gipsowych krasnalach ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj jeszcze trochę, bardziej zidiocieję to i o gipsowych pewnie napiszę;)
      Kiedyś,gdy jeszcze nie było autostrady do Berlina nie musiałam nawet patrzeć na licznik czy daleko jeszcze do granicy, wystarczyło patrzeć na boki-jeśli przy drodze kwitła sprzedaż krasnali tudzież miniaturowych wiatraków to był znak, że granica już niedaleko.

      Usuń
  10. Lubię jak "krasnale" czytają i wyciągają wnioski z tego co tam napisano.
    Pozdrawiam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ten Krasnal czyta zawsze z wielkim zrozumieniem treści i ma własne przemyślenia.
      Miłego;)

      Usuń